W obawie przed wejściem do parlamentu zbyt wielkiej liczby socjalistów oraz radykałów i nacjonalistów ukraińskich, Potocki poparł w czasie wyborów w maju 1907 r. obok konserwatystów, również narodowych demokratów, zaś we wschodniej Galicji "moskalofilów".
To wystarczyło.
12.04.1908 r. namiestnik przyjmował interesantów.
Ostatnim na liście był zapisany 21-letni student III roku filozofii miejscowego uniwersytetu, syn ruskiego księdza, Myrosław Siczynski.
Wszedł do gabinetu, krzyknął - "Masz za nasze krzywdy!” i kilkakrotnie wystrzelił.
Potocki jeszcze żył - Siczyńskiego obezwładniono.
Mimo wysiłków lekarzy, hrabia zmarł po półtoragodzinnej agonii.
Oddał życie za to, że stał na stanowisku utrzymania polskiego stanu posiadania w Galicji, na co nie zgadzali się Ukraińcy.
Myrosław Siczynski podczas procesu otrzymał karę śmierci.
Niestety - wyrok ten został złagodzony przez cesarza do 20 lat więzienia.
I to był błąd!
W nocy 9 na 10 listopada 1911 r. Siczynski zbiegł z więzienia męskiego w Stanisławowie.
Udał się do Szwecji, a potem - do USA.
Zmarł 16.02.1979 r. w Wesland (USA), przez nikogo nie niepokojony.
I teraz najlepsze!
25.06.2013 r. rada obwodu lwowskiego przyjęła uchwałę o upamiętnieniu czynu Mirosława Siczyńskiego, określonego jako bohaterski!
Krew człowieka zalewa jak to czyta:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz