Co ważne, błazen jest jeszcze tylko błaznem. Sprytnym, ale wciąż daleko mu do filozofa i męża stanu, jaki pojawi się na słynnym obrazie z 1862 roku.
Stańczyk nie ma też oblicza samego malarza, co staje się później normą u Matejki (tu na obrazach z 1874, 1877 i 1882).
Młodzieńczy "Stańczyk" dowodzi, że Matejko zaintrygowany był postacią krakowskiego błazna i kolejne lata tę fascynację potwierdzają.
Artystyczne dojrzewanie Matejki przypada jednak na okres niezwykły i burzliwy. To szczytowy czas romantyzmu. I ma to wpływ na młodego Jana.
Nic tak nie pobudza romantycznych umysłów, jak stare zamczyska i ich historie.
Ze wszystkich zamczysk najbardziej romantyczny był zamek Kamieniec w Odrzykoniu koło Krosna na Podkarpaciu.
Właśnie historia zamku w Odrzykoniu zainspirowała Fredrę do napisania "Zemsty".
Na początku XIX wieku w ruinach zamku zamieszkał pewien ekscentryk.
Jan Machnik, znany jako Machnicki (1780-1841) pochodził z Dukli, był urzędnikiem w Krośnie. Po upadku Napoleona załamał się nerwowo i przeprowadził do zamku.
Znany był jako "romantyczny strażnik ruin".
Obłęd Machnickiego pogłębił się po upadku powstania listopadowego. Zmarł dziesięć lat później.
Stał się jednak postacią znaną i symboliczną, a przyczyniła się do tego gotycka powieść Seweryna Goszczyńskiego "Król zamczyska" z 1842.
Machnicki jest jej głównym bohaterem.
Seweryn Goszczyński to jedna z czołowych postaci polskiego romantyzmu. Jego wpływ na myślenie Polaków jest o nie do przecenienia.
Pisarz i poeta, ale przede wszystkim mesjanista i towiańczyk. Po powstaniu żył we Francji. Wrócił do Galicji pod koniec życia. Zmarł w 1876.
Goszczyński zwiedzał zamek Kamieniec w 1833, poznał osobiście Machnickiego.
Jego "Król zamczyska" to apokaliptyczna i gotycka powieść.
Zamek stanowi tam alegorię historii Polski, a wariat Machnicki to ostatni Polak godny jej dawnej świetności.
Machnicki słyszy głos, który oznajmia mu, że otrzyma królestwo.
Pojawia się Król-Patriarcha podobny do Chrobrego i koronuje go na króla zamczyska-Polski.
Wyznacza też mu przewodnika z głębi dziejów, pośrednika z dawnymi czasy - błazna Stańczyka.
"Stańczyk wprowadzi cię na królestwo i jest na twoje rozkazy. Żegnaj nam, królu zamczyska, i panuj, jak ci zaleciłem" - słyszy Machnicki.
Stańczyk "duch opiekuńczy" Machnickiego jest kimś więcej niż błaznem. Jest mężem stanu, przewodnikiem.
Czy jednak Matejko znał powieść?
Badacze długo zastanawiali się, czy "Stańczyk" Matejki mógł być zainspirowany postacią z "Króla zamczyska".
Na niezbity dowód wskazał prof. Józef Tretiak.
Otóż Matejko odwiedzał zamek w Odrzykoniu około 1860 roku i sporządził tam szereg rysunków zamku i okolic (ryc).
Jeden z tych rysunków ukazał się później w Tygodniku Ilustrowanym (362/1866) z podpisem "rysował z natury Jan Matejko".
I co najciekawsze, na rysunku tym widać ewidentnie... Machnickiego jako "króla zamczyska".
Matejko zatem czytał Goszczyńskiego i zainspirował się nim.
Nie od razu jednak powstał ten "Stańczyk" jakim go dziś możemy oglądać.
Na szczęście zachowało się kilka szkiców, więc można prześledzić zamysły artysty.
Oto na przykład pomysł, by Stańczyk przechodził przez okno. W ręku lutnia. Może wybiera się na bal? A może zeń ucieka?
Tu już widać Stańczyka stojącego przy oknie. W tle Wawel.
Być może w tym zamyśle błazen rozmyśla o historii i przyszłości, a obok trwa bal u Bony. Kto wie?
Do dostojności jednak czegoś brakuje...
Skoro Stańczyk jest mężem stanu, pośrednikiem między wspaniałą przeszłością a upadłą współczesnością to dlaczego nie miałby siedzieć na tronie?
Tu pomysł, by usiadł nie po królewsku, ale jeszcze trochę po błazeńsku.
A jednak oczy patrzą głęboko i daleko.
A tu już pomysł na stańczykową pozę, choć jeszcze nie w ciemnym wnętrzu, ale gdzieś na wawelskim tarasie.
"Stańczyk" nabiera kształtów...
I w końcu szkic w kolorze. Jest niemal wszystko - bal za drzwiami, kometa za oknem - choć jeszcze Stańczykowi brakuje późniejszego wdzięku.
Jednak ta wersja ma swoich fanów. Andrzej Wajda napisał kiedyś, że ten szkic "malowany jest o wiele piękniej niż arcydzieło Matejki."
"Stańczyk" z 1862 przyniósł Matejce uznanie i sławę. Sam obraz później przeżył wiele, ale to temat na inną opowieść.
Warto pójść do Muzeum Narodowego w Warszawie.
Ale też warto pamiętać, że jest to obraz na wskroś romantyczny. Rodem z Kraszewskiego i Goszczyńskiego...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz