In 1983, one man had 10 minutes to decide the fate of the world.
Stanislav Petrov sat at his console as alarms blared: 5 U.S. nuclear missiles were "en route" to Russia.
He had two choices: launch a counterstrike or trust his gut.
What he did next saved humanity. Here's how...
W 1983 roku jeden człowiek miał 10 minut, aby zdecydować o losie świata.
Stanisław Pietrow siedział przy konsoli, gdy rozległ się dźwięk alarmu: 5 amerykańskich rakiet nuklearnych „leci” w kierunku Rosji.
Miał dwa wyjścia: przeprowadzić kontratak albo zaufać swojej intuicji.
To, co zrobił później, uratowało ludzkość. Oto jak...
Pietrow uważał, że gdyby Stany Zjednoczone miały przeprowadzić atak nuklearny, wymagałby on użycia setek pocisków, a nie tylko pięciu.
Ponadto nowy system wczesnego ostrzegania nie został przetestowany i był podatny na błędy.
Uznał to za fałszywy alarm i postanowił nie zgłaszać „ataku”.
Decyzja Pietrowa nie zakończyła kryzysu.
Przez 25 męczących minut on i jego zespół czekali na potwierdzenie, że nie wylądował żaden pocisk.
Każda mijająca sekunda bez eksplozji utwierdzała Pietrowa w przekonaniu, że podjął słuszną decyzję. Z czasem okazało się, że ostrzeżenia były fałszywe.
Alerty były spowodowane odbiciem światła słonecznego od chmur znajdujących się na dużych wysokościach, co satelita błędnie zinterpretował jako wystrzelenie rakiety.
Decyzja Pietrowa nigdy nie została oficjalnie uczczona przez władze radzieckie.
Jego historia zyskała z czasem międzynarodowe uznanie, a on sam został uhonorowany takimi nagrodami, jak Pokojowa Nagroda Drezdeńska i Nagroda Stowarzyszenia Obywateli Świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz