Jedna z najbardziej wzruszających historii z Powstania Warszawskiego!
Pewnego dnia przyłączył się do oddziału "Jura". Miał pseudonim "Tor".
Nigdy nie rozstawał się ze swoim chlebakiem, który przewieszony przez jego drobne ramię wydawał się wielką torbą. Ten nieodłączny 'rekwizyt' sprawił, że wszyscy żołnierze zaczęli mówić na niego właśnie "Torba". Został gońcem w oddziale "Jura'. Znał wszystkie przejścia, a ze względu na niewielką posturę zawsze przecisnął się przez każdą dziurę w murze.
Był niezwykle inteligentnym dzieckiem i nigdy nie 'nadstawiał karku' niepotrzebnie, dlatego mimo ciągłego biegania nie był nawet draśnięty.
Pewnego dnia, wieczorem, ktoś zapytał:
– Co ty masz w tej torbie, że tak się z nią ciągle nie rozstajesz?
– Wszystko.
– Jak to wszystko?
– Wszystko, co mi pozostało – ojca fotografia, co zginął na wojnie, mamy różaniec, co zginęła pod gruzami i lalkę siostrzyczki, co zginęła razem z nią. To wszystko, co mi na świecie pozostało.
Uśmiechnął się i dodał:
– No i Wy...
W schronie zrobiło się bardzo cicho...
15 kwietnia 1928 roku urodził się Zdzisław Tkaczyk ps. "Tor".
Przeżył wojnę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz