jako pochodna określonego zbioru informacji w nie określonej rzeczywistości
ORP " Groźny" 351
poniedziałek, 30 grudnia 2013
sobota, 28 grudnia 2013
czwartek, 26 grudnia 2013
List P E P
List Pasterski Episkopatu Polski
Drogie Siostry, drodzy Bracia!
Każdego roku w Oktawie Narodzenia Pańskiego przeżywamy Niedzielę
Świętej Rodziny. Kierujemy myśl ku naszym rodzinom i podejmujemy
refleksję na temat sytuacji współczesnej rodziny. Dzisiejsza Ewangelia
opowiada o tym, że Rodzina z Nazaretu w trudnych i niejasnych sytuacjach
starała się odczytać i wypełnić wolę Bożą, dzięki czemu wychodziła z
nich odnowiona. Takie zachowanie stanowi dla nas ważną wskazówkę, że
także dzisiaj posłuszeństwo Bogu i Jego niezrozumiałej czasem woli jest
gwarantem szczęścia w rodzinie.
Błogosławiony Jan Paweł II, do
którego kanonizacji się przygotowujemy, przypomina, że prawda o
instytucji małżeństwa jest „ponad wolą jednostek, kaprysami
poszczególnych małżeństw, decyzjami organizmów społecznych i rządowych”
(23 II 1980). Prawdy tej należy szukać u Boga, ponieważ „sam Bóg jest
twórcą małżeństwa” (GS 48). To Bóg stworzył człowieka mężczyzną i
kobietą, zaś bycie – w ciele i duszy – mężczyzną „dla” kobiety i kobietą
„dla” mężczyzny uczynił wielkim i niezastąpionym darem oraz zadaniem w
życiu małżeńskim. Rodzinę oparł na fundamencie małżeństwa złączonego na
całe życie miłością nierozerwalną i wyłączną. Postanowił, że taka
właśnie rodzina będzie właściwym środowiskiem rozwoju dzieci, którym
przekaże życie oraz zapewni rozwój materialny i duchowy.
Ta
chrześcijańska wizja nie jest jakąś arbitralnie narzuconą normą, ale
wypływa z odczytania natury osoby ludzkiej, natury małżeństwa i rodziny.
Odrzucanie tej wizji prowadzi nieuchronnie do rozkładu rodzin i do
klęski człowieka. Jak pokazuje historia ludzkości, lekceważenie Stwórcy
jest zawsze niebezpieczne i zagraża szczęśliwej przyszłości człowieka i
świata. Muszą zatem budzić najwyższy niepokój próby przedefiniowania
pojęcia małżeństwa i rodziny narzucane współcześnie, zwłaszcza przez
zwolenników ideologii gender i nagłaśniane przez niektóre media. Wobec
nasilających się ataków tej ideologii skierowanych na różne obszary
życia rodzinnego i społecznego czujemy się przynagleni, by z jednej
strony stanowczo i jednoznacznie wypowiedzieć się w obronie
chrześcijańskiej rodziny, fundamentalnych wartości, które ją chronią, a z
drugiej przestrzec przed zagrożeniami płynącymi z propagowania nowego
typu form życia rodzinnego.
Ideologia gender stanowi efekt
trwających od dziesięcioleci przemian ideowo-kulturowych, mocno
zakorzenionych w marksizmie i neomarksizmie, promowanych przez niektóre
ruchy feministyczne oraz rewolucję seksualną. Genderyzm promuje zasady
całkowicie sprzeczne z rzeczywistością i integralnym pojmowaniem natury
człowieka. Twierdzi, że płeć biologiczna nie ma znaczenia społecznego, i
że liczy się przede wszystkim płeć kulturowa, którą człowiek może
swobodnie modelować i definiować, niezależnie od uwarunkowań
biologicznych. Według tej ideologii człowiek może siebie w dobrowolny
sposób określać: czy jest mężczyzną czy kobietą, może też dowolnie
wybierać własną orientację seksualną. To dobrowolne samookreślenie,
które nie musi być czymś jednorazowym, ma prowadzić do tego, by
społeczeństwo zaakceptowało prawo do zakładania nowego typu rodzin, na
przykład zbudowanych na związkach o charakterze homoseksualnym.
Niebezpieczeństwo ideologii gender wynika w gruncie rzeczy z jej
głęboko destrukcyjnego charakteru zarówno wobec osoby, jak i relacji
międzyludzkich, a więc całego życia społecznego. Człowiek o niepewnej
tożsamości płciowej nie jest w stanie odkryć i wypełnić zadań stojących
przed nim zarówno w życiu małżeńsko-rodzinnym, jak i
społeczno-zawodowym. Próba zrównania różnego typu związków jest de facto
poważnym osłabieniem małżeństwa jako wspólnoty mężczyzny i kobiety oraz
rodziny, na małżeństwie zbudowanej.
Spotykamy się z różnymi
postawami wobec działań podejmowanych przez zwolenników ideologii
gender. Zdecydowana większość nie wie, czym jest ta ideologia, nie
wyczuwa więc żadnego niebezpieczeństwa. Wąskie grono osób – zwłaszcza
nauczycieli i wychowawców, w tym także katechetów i duszpasterzy –
próbuje na własną rękę poszukiwać konstruktywnych sposobów
przeciwdziałania jej. Są wreszcie i tacy, którzy widząc absurdalność tej
ideologii uważają, że Polacy sami odrzucą proponowane im utopijne
wizje. Tymczasem ideologia gender bez wiedzy społeczeństwa i zgody
Polaków od wielu miesięcy wprowadzana jest w różne struktury życia
społecznego: edukację, służbę zdrowia, działalność placówek
kulturalno-oświatowych i organizacji pozarządowych. W przekazach części
mediów jest ukazywana pozytywnie: jako przeciwdziałanie przemocy oraz
dążenie do równouprawnienia.
Wspólnota Kościoła w sposób
integralny patrzy na człowieka i jego płeć, dostrzegając w niej wymiar
cielesno-biologiczny, psychiczno-kulturowy oraz duchowy. Nie jest czymś
niewłaściwym prowadzenie badań nad wpływem kultury na płeć. Groźne jest
natomiast ideologiczne twierdzenie, że płeć biologiczna nie ma żadnego
istotnego znaczenia dla życia społecznego. Kościół jednoznacznie
opowiada się przeciw dyskryminacji ze względu na płeć, ale równocześnie
dostrzega niebezpieczeństwo niwelowania wartości płci. To nie fakt
istnienia dwóch płci jest źródłem dyskryminacji, ale brak duchowego
odniesienia, ludzki egoizm i pycha, które trzeba stale przezwyciężać.
Kościół w żaden sposób nie zgadza się na poniżanie osób o skłonnościach
homoseksualnych, ale równocześnie z naciskiem podkreśla, że aktywność
homoseksualna jest głęboko nieuporządkowana oraz że nie można społecznie
zrównywać małżeństwa będącego wspólnotą mężczyzny i kobiety ze
związkiem homoseksualnym.
W święto Świętej
Rodziny zwracamy się z gorącym apelem do rodzin chrześcijańskich, do
przedstawicieli ruchów religijnych i stowarzyszeń kościelnych oraz
wszystkich ludzi dobrej woli, aby odważnie podejmowali działania, które
będą służyć upowszechnianiu prawdy o małżeństwie i rodzinie. Bardziej
niż kiedykolwiek potrzebna jest dzisiaj edukacja środowisk
wychowawczych.
Apelujemy także do instytucji odpowiadających za
polską edukację, aby nie ulegały naciskom nielicznych, choć bardzo
głośnych, środowisk, dysponujących niemałymi środkami finansowymi, które
w imię nowoczesnego wychowania dokonują eksperymentów na dzieciach i
młodzieży. Wzywamy instytucje oświatowe, aby zaangażowały się w
promowanie integralnej wizji człowieka.
Wszystkich wierzących
prosimy o żarliwą modlitwę w intencji małżeństw, rodzin oraz
wychowywanych w nich dzieci. Prośmy Ducha Świętego, aby udzielał nam
nieustannie światła rozumienia i widzenia prawdy w tym, co jest
niebezpieczeństwem i zagrożeniem nie tylko dla rodziny, ale dla naszej
Ojczyzny i całej ludzkości. Módlmy się także o odwagę bycia ludźmi wiary
i odważnymi obrońcami Prawdy. Niech w podejmowaniu tego trudu wzorem do
naśladowania oraz pomocą duchową będzie Święta Rodzina z Nazaretu, w
której wychowywał się Syn Boży – Jezus Chrystus.
W tym duchu udzielamy wszystkim pasterskiego błogosławieństwa. Podpisali: Pasterze Kościoła katolickiego w Polsce.
środa, 25 grudnia 2013
niedziela, 22 grudnia 2013
sobota, 21 grudnia 2013
piątek, 20 grudnia 2013
czwartek, 19 grudnia 2013
niedziela, 15 grudnia 2013
piątek, 13 grudnia 2013
wtorek, 10 grudnia 2013
sobota, 7 grudnia 2013
wtorek, 3 grudnia 2013
Cyklon B
Komora
gazowa – urządzenie służące wykonywaniu wyroków śmierci, przez zatrucie
człowieka trującym gazem w hermetycznie zamkniętym pomieszczeniu.
Gazami najczęściej używanymi w nazistowskich komorach były tlenek węgla i
cyjanowodór. Tlenek węgla był tłoczony z pojemników z gazem
(pomieszczenia służące zabijaniu poprzez eutanazję: umieszczonych w
osobnym pomieszczeniu poza komorami gazowymi, na przyczepach ciężarówek,
na traktorach) lub produkowany z silników spalinowych *. Cyjanowodór
był dostarczany przez firmę Degesch pod nazwą “Cyklon B",
białawo-niebieskie kryształki w zamkniętych puszkach, najpierw używane
były jako ośrodek owadobójczy do ubrań. „Cyklon B" ulatniał się
natychmiast po zetknięciu się z powietrzem, gdy rozsypywany był w
pomieszczeniu. Naukowo udowodniono, że kwas cyjanowodorowy jest sześć
razy bardzie trujący niż chlor, 34 razy bardziej niż tlenek węgla i 750
razy bardziej niż chloroform. Jeden miligram na kilogram wagi ciała
wystarczy, aby spowodować śmierć.
Pierwsze nazistowskie komory
gazowe dla ludzi zostały wprowadzone do użytku, jako część programu
eutanazji, nazywanego "Akcja T4" - operacji eliminowania ludzi chorych
fizycznie i psychicznie w Niemczech i w Polsce. W tym czasie najczęściej
używano tlenku węgla. W Niemczech był on dostarczany z cylindrów
gazowych, w Polsce były to głównie spaliny silników. Pierwszy
nazistowski, masowy mord na ludności pochodzenia innego niż niemieckie
miał miejsce w październiku 1939 r. w Forcie VII w Poznaiu, gdzie w
małych komorach gazowych zabito pacjentów ze szpitala dla psychicznie
chorych Owińska. Potem samochody i przyczepy do gazowania były
wykorzystywane do zabijania pacjentów innych szpitali psychiatrycznych w
Polsce. Mordy te popełniało SS-Sonderkommando Lange.
Po tym jak
szef programu eutanazji Viktor Brack zdecydował o używaniu tlenku węgla
do mordowania pacjentów szpitali psychiatrycznych w tych krajach, od
stycznia 1940, komór gazowych używano w sześciu ośrodkach eutanazji w
Niemczech i Austrii. (Hartheim).
Potem, gdy podjęto decyzję o
przeprowadzenie akcji “Ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”,
rozpoczęto używanie gazu z samochodów i stacjonarnych komór gazowych w
okupowanych krajach Europy, szczególnie aby uniknąć psychicznych
problemów, jakie spotykały żołnierzy SS, gdy strzelali do ludzi,
szczególnie Żydów. Conajmniej15 takich ciężarówek do gazowania
dostarczono do Einsatzgruppen.
W sierpniu 1941, po kilku
eksperymentach z użyciem “Cyklonu B" jako gazu, który zabija, miała
miejsce pierwsza masowa egzekucja gazem w Auschwitz 2/3 września 1941.
Miało to miejsce w piwnicy Block 11 w Auschwitz Stammlager. Potem w
krótkim czasie wczesną jesienią 1941, po raz pierwszy zagazowano ludzi w
komorze gazowej Krematorium I (również na terenie Auschwitz Stammlager)
.
W listopadzie 1941, został założony obóz zagłady Chełmno, gdzie
samochodów do gazowania używano do zabijania Żydów z Łodzi i okolic.
W marcu 1942, powstały stacjonarne komory gazowe w obozie w Bełżcu.
Tutaj po wielu eksperymentach z cylindrami gazowymi i spalinami SS
zdecydowało się na używanie potężnych silników, które miały produkować
tlenek węgla dla tych trzech pierwszych, prymitywnych komór gazowych.
Komory Bełżca stały się prototypami dla większych komór gazowych
używanych w czasie Aktion Reinhard w obozach eksterminacji Sobibór (maj
1942) i Treblinka (lipiec 1942). W szczytowym momencie w obozie
Treblinka, pracowało równocześnie 10 komór gazowych, które w ciągu
godziny mogły zabić 2,500 ludzi. Ofiary były zmuszane do wejścia do
komory gazowej nagie, z podniesionym rękami, tak by pomieścić jak
największą liczbę ciał. Dzieci były wrzucane na górę na tłum. Ten sposób
był najbardziej skuteczny, ponieważ powodował, że działanie gazu było
szybsze i efektywniejsze (gdy w pomieszczeniu było mało powietrza). Stąd
najlepsze były komory tak niskie jak to tylko było możliwe (około 2
metry od podłogi do sufitu).
Aby przeciwdziałać panice wiele
nazistowskich komór gazowych urządzano jak łaźnie. Umieszczano znaki z
instrukcją kierującą ofiary do miejsca ostatecznej zagłady. Znajdowały
się tam atrapy instalacji hydraulicznej oraz, pryszniców. Czasem nawet
wręczano każdej ofierze przed wejściem do komory kawałek mydła (w
Auschwitz i Chełmnie).
Przenośne komory gazowe [samochody do
gazowania i przyczepy] w równym stopniu jak komory stacjonarne były
oczyszczane po gazowaniu przez specjalne komanda żydowskie -
Sonderkommandos. Ludzie mieli za zadanie wyciąganie ciał, które były
mocno splątane i zabrudzone krwią i ekskrementami. W tym celu w
zewnętrznych ścianach komór gazowych, służących w Aktion Reinhard
zainstalowano większe drzwi (2 metry szerokości, podobne do drzwi
garażowych). Podczas gdy drzwi wejściowe, przez które ofiary wchodziły
do komór zazwyczaj miały około 1 metra szerokości. Komory gazowe miały
podłogi nachylone w stronę dużych drzwi, aby ułatwić I usprawnić
usuwanie ciał, gdyż za drzwiami wejściowymi czekały już następne ofiary.
Większość komór gazowych w ośrodkach eutanazji pozostała
nienaruszona po wojnie. Natomiast wszystkie budynki obozów służące w
Aktion Reinhard zostały zburzone. Komory gazowe obozu Auschwitz-Birkenau
wysadziło SS, próbując ukryć ich przeznaczenie. W niektórych obozach
komory gazowe można wciąż oglądać.
* Silniki benzynowe (stwierdzenie Petera Witte'a (niemieckiego historyka):
Rudolf Reder, jedyny znany człowiek, który przeżył obóz zagłady Bełżec,
(zgodnie z zeznaniem z 1944, które złożył przed Komisją do Badania
Zbrodni Hitlerowskich, po raz pierwszy publikowanymi w Krakowie w 1946)
przenosił każdego dnia do pomieszczenia w pobliżu komory gazowej, w
którym znajdował się motor 4 - 5 kanistrów benzyny (do napędzania
motoru). Jego zeznania zostały potwierdzone przez polskiego elektryka
Kazimierza Czerniaka, który pomagał w budowie tego pomieszczenia w 1942;
opisywał on silnik benzynowy, o mocy 200 lub więcej koni mechanicznych,
z którego spaliny były doprowadzane do komory gazowej rurami
naziemnymi. (18 listopada 1945). Nie może być mowy o pomyłce tego
silnika z silnikiem Diesla, gdyż w języku polskim paliwo do silnika
Diesla określa się terminem olej napędowy.
Teoria o stosowaniu w
komorach gazowych w obozie Bełżec silnika Diesla jest oparta na
zeznaniach Kurta Gersteina (1945) który (zgodnie ze swoim twierdzeniem)
nie widział silnika, lecz tylko go słyszał. Stąd w historiografii obozów
śmierci pojawił się wątek o używaniu silnika Diesla (nie pojawiło się
więcej sugestii).
Przypadek obozu Sobibór jest jeszcze
bardziej poza dyskusją. W tym przypadku nawet trzech byłych Gasmeister
(Erich Bauer, Erich Fuchs i Franz Hödl), którzy z musieli znać fakty,
jako, że zabijali z wykorzystaniem takiego samego typu silnika
potwierdzili w sądzie, że był to z pewnością silnik benzynowy. Bauer i
Fuchs, byli z zawodu mechanikami samochodowymi, a podczas procesu
spierali się tylko o to czy był to silnik marki Renault, czy też
rosyjskiego czołgu (prawdopodobnie silnik czołgu lub traktoru) o mocy
przynajmniej 200 koni mechanicznych. Dyskutowali również o metodzie
zapłonu – czy był nim rozrusznik, czy induktor),których silnik Diesla
oczywiście nie miał, gdyż jest to silnik samozapłonowy (znany rosyjski
czołg T-34, początkowo miał silnik benzynowy, wersja z silnikiem Diesla
została wprowadzona później diesel była rzadkością).
Wszystkie
silniki Diesla w obozach Akcji Reinhard również były używane, ale były
znacznie mniejsze (według zeznań: silniki mechanicznych mocy 15 koni
mechanicznych / 220 Volt / 20 Amperów) i były używane jako generatory
prądu do oświetlenia. Być może ten fakt był źródłem nieporozumień
związanych z wyjaśnieniem prawdziwego przeznaczenia silników na benzynę.
To samo dotyczy samochodów do gazowania używanych w obozie zagłady Chełmno: z pewnością stosowano tam silniki benzynowe.
Walter Burmeister, kierowca samochodu do gazowania w Chełmnie,
wspominał, średni ciężkie ciężarówki Renault z Otto-Motor. Komendant
obozu Walter Piller opisywał proces zabijania (gazami wytwarzanymi przez
silniki benzynowe). Polscy mechanicy, którzy osobiście naprawiali
samochody do gazowania precyzyjnie opisują ogromne silniki benzynowe:
„Silnik tego samochodu zużywał 75 litrów benzyny na 100 km, czyli dwa
razy więcej niż przeciętny silnik”.
Pierwsze nazistowskie komory gazowe dla ludzi zostały wprowadzone do użytku, jako część programu eutanazji, nazywanego "Akcja T4" - operacji eliminowania ludzi chorych fizycznie i psychicznie w Niemczech i w Polsce. W tym czasie najczęściej używano tlenku węgla. W Niemczech był on dostarczany z cylindrów gazowych, w Polsce były to głównie spaliny silników. Pierwszy nazistowski, masowy mord na ludności pochodzenia innego niż niemieckie miał miejsce w październiku 1939 r. w Forcie VII w Poznaiu, gdzie w małych komorach gazowych zabito pacjentów ze szpitala dla psychicznie chorych Owińska. Potem samochody i przyczepy do gazowania były wykorzystywane do zabijania pacjentów innych szpitali psychiatrycznych w Polsce. Mordy te popełniało SS-Sonderkommando Lange.
Po tym jak szef programu eutanazji Viktor Brack zdecydował o używaniu tlenku węgla do mordowania pacjentów szpitali psychiatrycznych w tych krajach, od stycznia 1940, komór gazowych używano w sześciu ośrodkach eutanazji w Niemczech i Austrii. (Hartheim).
Potem, gdy podjęto decyzję o przeprowadzenie akcji “Ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”, rozpoczęto używanie gazu z samochodów i stacjonarnych komór gazowych w okupowanych krajach Europy, szczególnie aby uniknąć psychicznych problemów, jakie spotykały żołnierzy SS, gdy strzelali do ludzi, szczególnie Żydów. Conajmniej15 takich ciężarówek do gazowania dostarczono do Einsatzgruppen.
W sierpniu 1941, po kilku eksperymentach z użyciem “Cyklonu B" jako gazu, który zabija, miała miejsce pierwsza masowa egzekucja gazem w Auschwitz 2/3 września 1941. Miało to miejsce w piwnicy Block 11 w Auschwitz Stammlager. Potem w krótkim czasie wczesną jesienią 1941, po raz pierwszy zagazowano ludzi w komorze gazowej Krematorium I (również na terenie Auschwitz Stammlager) .
W listopadzie 1941, został założony obóz zagłady Chełmno, gdzie samochodów do gazowania używano do zabijania Żydów z Łodzi i okolic.
W marcu 1942, powstały stacjonarne komory gazowe w obozie w Bełżcu. Tutaj po wielu eksperymentach z cylindrami gazowymi i spalinami SS zdecydowało się na używanie potężnych silników, które miały produkować tlenek węgla dla tych trzech pierwszych, prymitywnych komór gazowych. Komory Bełżca stały się prototypami dla większych komór gazowych używanych w czasie Aktion Reinhard w obozach eksterminacji Sobibór (maj 1942) i Treblinka (lipiec 1942). W szczytowym momencie w obozie Treblinka, pracowało równocześnie 10 komór gazowych, które w ciągu godziny mogły zabić 2,500 ludzi. Ofiary były zmuszane do wejścia do komory gazowej nagie, z podniesionym rękami, tak by pomieścić jak największą liczbę ciał. Dzieci były wrzucane na górę na tłum. Ten sposób był najbardziej skuteczny, ponieważ powodował, że działanie gazu było szybsze i efektywniejsze (gdy w pomieszczeniu było mało powietrza). Stąd najlepsze były komory tak niskie jak to tylko było możliwe (około 2 metry od podłogi do sufitu).
Aby przeciwdziałać panice wiele nazistowskich komór gazowych urządzano jak łaźnie. Umieszczano znaki z instrukcją kierującą ofiary do miejsca ostatecznej zagłady. Znajdowały się tam atrapy instalacji hydraulicznej oraz, pryszniców. Czasem nawet wręczano każdej ofierze przed wejściem do komory kawałek mydła (w Auschwitz i Chełmnie).
Przenośne komory gazowe [samochody do gazowania i przyczepy] w równym stopniu jak komory stacjonarne były oczyszczane po gazowaniu przez specjalne komanda żydowskie - Sonderkommandos. Ludzie mieli za zadanie wyciąganie ciał, które były mocno splątane i zabrudzone krwią i ekskrementami. W tym celu w zewnętrznych ścianach komór gazowych, służących w Aktion Reinhard zainstalowano większe drzwi (2 metry szerokości, podobne do drzwi garażowych). Podczas gdy drzwi wejściowe, przez które ofiary wchodziły do komór zazwyczaj miały około 1 metra szerokości. Komory gazowe miały podłogi nachylone w stronę dużych drzwi, aby ułatwić I usprawnić usuwanie ciał, gdyż za drzwiami wejściowymi czekały już następne ofiary.
Większość komór gazowych w ośrodkach eutanazji pozostała nienaruszona po wojnie. Natomiast wszystkie budynki obozów służące w Aktion Reinhard zostały zburzone. Komory gazowe obozu Auschwitz-Birkenau wysadziło SS, próbując ukryć ich przeznaczenie. W niektórych obozach komory gazowe można wciąż oglądać.
* Silniki benzynowe (stwierdzenie Petera Witte'a (niemieckiego historyka):
Rudolf Reder, jedyny znany człowiek, który przeżył obóz zagłady Bełżec, (zgodnie z zeznaniem z 1944, które złożył przed Komisją do Badania Zbrodni Hitlerowskich, po raz pierwszy publikowanymi w Krakowie w 1946) przenosił każdego dnia do pomieszczenia w pobliżu komory gazowej, w którym znajdował się motor 4 - 5 kanistrów benzyny (do napędzania motoru). Jego zeznania zostały potwierdzone przez polskiego elektryka Kazimierza Czerniaka, który pomagał w budowie tego pomieszczenia w 1942; opisywał on silnik benzynowy, o mocy 200 lub więcej koni mechanicznych, z którego spaliny były doprowadzane do komory gazowej rurami naziemnymi. (18 listopada 1945). Nie może być mowy o pomyłce tego silnika z silnikiem Diesla, gdyż w języku polskim paliwo do silnika Diesla określa się terminem olej napędowy.
Teoria o stosowaniu w komorach gazowych w obozie Bełżec silnika Diesla jest oparta na zeznaniach Kurta Gersteina (1945) który (zgodnie ze swoim twierdzeniem) nie widział silnika, lecz tylko go słyszał. Stąd w historiografii obozów śmierci pojawił się wątek o używaniu silnika Diesla (nie pojawiło się więcej sugestii).
Przypadek obozu Sobibór jest jeszcze bardziej poza dyskusją. W tym przypadku nawet trzech byłych Gasmeister (Erich Bauer, Erich Fuchs i Franz Hödl), którzy z musieli znać fakty, jako, że zabijali z wykorzystaniem takiego samego typu silnika potwierdzili w sądzie, że był to z pewnością silnik benzynowy. Bauer i Fuchs, byli z zawodu mechanikami samochodowymi, a podczas procesu spierali się tylko o to czy był to silnik marki Renault, czy też rosyjskiego czołgu (prawdopodobnie silnik czołgu lub traktoru) o mocy przynajmniej 200 koni mechanicznych. Dyskutowali również o metodzie zapłonu – czy był nim rozrusznik, czy induktor),których silnik Diesla oczywiście nie miał, gdyż jest to silnik samozapłonowy (znany rosyjski czołg T-34, początkowo miał silnik benzynowy, wersja z silnikiem Diesla została wprowadzona później diesel była rzadkością).
Wszystkie silniki Diesla w obozach Akcji Reinhard również były używane, ale były znacznie mniejsze (według zeznań: silniki mechanicznych mocy 15 koni mechanicznych / 220 Volt / 20 Amperów) i były używane jako generatory prądu do oświetlenia. Być może ten fakt był źródłem nieporozumień związanych z wyjaśnieniem prawdziwego przeznaczenia silników na benzynę.
To samo dotyczy samochodów do gazowania używanych w obozie zagłady Chełmno: z pewnością stosowano tam silniki benzynowe.
Walter Burmeister, kierowca samochodu do gazowania w Chełmnie, wspominał, średni ciężkie ciężarówki Renault z Otto-Motor. Komendant obozu Walter Piller opisywał proces zabijania (gazami wytwarzanymi przez silniki benzynowe). Polscy mechanicy, którzy osobiście naprawiali samochody do gazowania precyzyjnie opisują ogromne silniki benzynowe: „Silnik tego samochodu zużywał 75 litrów benzyny na 100 km, czyli dwa razy więcej niż przeciętny silnik”.
Subskrybuj:
Posty (Atom)