http://ligaswiata.hvs.pl/nowy-porzadek-polski-ustawa-1066/
jako pochodna określonego zbioru informacji w nie określonej rzeczywistości
ORP " Groźny" 351
niedziela, 30 marca 2014
sobota, 29 marca 2014
piątek, 28 marca 2014
wtorek, 25 marca 2014
niedziela, 16 marca 2014
sobota, 15 marca 2014
czwartek, 13 marca 2014
środa, 12 marca 2014
niedziela, 9 marca 2014
Józef Górski
około godziny temu
„Belzebub kontra Lucyfer”
Tak dziedzic Józef Górski nazwał napaść Niemiec na ZSRR w 1941 r. Nie ukrywał mimo wszystko podziwu dla faszystowskich Niemiec i samych Niemców. Jako człowiek reprezentujący poglądy Stronnictwa Narodowego miał tu ułatwione zadanie i żadnych zahamowań. Górski jednak nie do końca podzielał idee, które głosili faszyści i wytknął im – jego zdaniem – najważniejsze błędy, które doprowadziły ostatecznie do upadku III Rzeszy.
Specyficzny wydaje się jego strony stosunek do Żydów. W swoich zapiskach twierdzi np., że Hitler uratował Europę przed dominacją żydowską. Jednak sam przez jakiś czas skutecznie ochraniał dużą grupę Żydów, dając im pracę w swoim majątku. W pamiętniku dziedzic zauważał również patologie – istniejące zarówno wśród samych Żydów zagrożonych wymordowaniem, jak i w społeczeństwie polskim. Niektórzy Polacy z narażeniem życia ukrywali Żydów, drudzy traktowali ich jako intratne źródło zysków. Górski wskazywał też na to, że najlepszymi wykonawcami eksterminacji byli sami Żydzi, których wykorzystywano w celu zabijania swoich współbraci. Jako specyficzny przykład „podziękowania” za ukrywanie opisał przypadek Żydów, którzy schwytani przez Niemców bez skrupułów wydali na śmierć Polaków wcześniej ich chroniących. Nadmienia też, że znaleźli się Polacy, którzy widząc, że ukrywani przez nich Żydzi nie mają już czym płacić, po prostu ich mordowali.
Czerwoni u bram!
Kiedy w marcu 1944 r. silna jednostka partyzantów sowieckich sforsowała front, przedarła się na tyły Niemców i niszcząc oraz rabując wszystko na swojej drodze dotarła aż na Podlasie, dla wszystkich stało się jasne, że wkroczenie Rosjan jest już niedalekie. Panika, ogarnęła wtedy Niemców, ale także ziemian. Zaczęli oni poważnie myśleć o ewakuacji na zachód. Pewne kroki w tym kierunku podjął i dziedzic Górski, wysyłając co cenniejsze przedmioty do rodziny w Warszawie. Wkrótce też wywieziono z majątku część żywego inwentarza. W tym czasie uaktywniło się również polskie podziemie zbrojne, z którym Górski współpracował. Jeszcze 22 lipca 1944 r. dziedzic Ceranowa, jakby gdyby nic się nie działo, kończył instalowanie elektryczności w Nadleśnictwie, choć już wtedy majątek opuściło szereg jego pracowników, znajomych i przyjaciół.
Niespełna tydzień później, podczas ostatniej nocy spędzonej w swojej rezydencji w Ceranowie, Józef Górski obserwował łuny pożarów, huk wybuchów i błyski eksplozji i to zarówno od strony północnej, jak i południowej. W czasie bombardowania lotniczego ucierpiał również Ceranów, jednak największe wrażenie na Górskim zrobił nalot sowiecki na Sokołów, gdzie według informacji stacjonować miała niemiecka dywizja „Herman Goering”. Akcja spowodował zniszczenie miasta i znaczną liczbę zabitych i rannych wśród jego mieszkańców.
Na drugi dzień, 27 lipca 1944 r., Józef Górski był już zdecydowany, co do wyjazdu z Ceranowa. Załatwił najpilniejsze sprawy i po uzyskaniu od władz niemieckich stosownej przepustki opuścił, jak się okazało na zawsze swój rodzinny majątek. W tą niechcianą podróż Górski wyruszył wraz z szoferem, własnym mercedesem o godzinie 15. Do Warszawy dotarł dopiero następnego dnia na godzinę po południu.
Po wkroczeniu Sowietów do Ceranowa i zainstalowaniu się władzy ludowej majątek ceranowski podzielił losy innych dużych dóbr ziemskich. Murowany dwór – rezydencja Górskich ocalała. Do dziś mieści się w nim szkoła. Sam Józef Górski w powojennej Polsce był sądzony za kolaborację i szpiegostwo. Mimo zaciekłej obrony przez pracowników majątku i żołnierzy AK w warszawskich i siedleckich więzieniach spędził kilkanaście miesięcy. Do Ceranowa nigdy już nie wrócił. Zmarł w w czerwcu 1961 r.
DARIUSZ KOSIERADZKI
Tak dziedzic Józef Górski nazwał napaść Niemiec na ZSRR w 1941 r. Nie ukrywał mimo wszystko podziwu dla faszystowskich Niemiec i samych Niemców. Jako człowiek reprezentujący poglądy Stronnictwa Narodowego miał tu ułatwione zadanie i żadnych zahamowań. Górski jednak nie do końca podzielał idee, które głosili faszyści i wytknął im – jego zdaniem – najważniejsze błędy, które doprowadziły ostatecznie do upadku III Rzeszy.
Specyficzny wydaje się jego strony stosunek do Żydów. W swoich zapiskach twierdzi np., że Hitler uratował Europę przed dominacją żydowską. Jednak sam przez jakiś czas skutecznie ochraniał dużą grupę Żydów, dając im pracę w swoim majątku. W pamiętniku dziedzic zauważał również patologie – istniejące zarówno wśród samych Żydów zagrożonych wymordowaniem, jak i w społeczeństwie polskim. Niektórzy Polacy z narażeniem życia ukrywali Żydów, drudzy traktowali ich jako intratne źródło zysków. Górski wskazywał też na to, że najlepszymi wykonawcami eksterminacji byli sami Żydzi, których wykorzystywano w celu zabijania swoich współbraci. Jako specyficzny przykład „podziękowania” za ukrywanie opisał przypadek Żydów, którzy schwytani przez Niemców bez skrupułów wydali na śmierć Polaków wcześniej ich chroniących. Nadmienia też, że znaleźli się Polacy, którzy widząc, że ukrywani przez nich Żydzi nie mają już czym płacić, po prostu ich mordowali.
Czerwoni u bram!
Kiedy w marcu 1944 r. silna jednostka partyzantów sowieckich sforsowała front, przedarła się na tyły Niemców i niszcząc oraz rabując wszystko na swojej drodze dotarła aż na Podlasie, dla wszystkich stało się jasne, że wkroczenie Rosjan jest już niedalekie. Panika, ogarnęła wtedy Niemców, ale także ziemian. Zaczęli oni poważnie myśleć o ewakuacji na zachód. Pewne kroki w tym kierunku podjął i dziedzic Górski, wysyłając co cenniejsze przedmioty do rodziny w Warszawie. Wkrótce też wywieziono z majątku część żywego inwentarza. W tym czasie uaktywniło się również polskie podziemie zbrojne, z którym Górski współpracował. Jeszcze 22 lipca 1944 r. dziedzic Ceranowa, jakby gdyby nic się nie działo, kończył instalowanie elektryczności w Nadleśnictwie, choć już wtedy majątek opuściło szereg jego pracowników, znajomych i przyjaciół.
Niespełna tydzień później, podczas ostatniej nocy spędzonej w swojej rezydencji w Ceranowie, Józef Górski obserwował łuny pożarów, huk wybuchów i błyski eksplozji i to zarówno od strony północnej, jak i południowej. W czasie bombardowania lotniczego ucierpiał również Ceranów, jednak największe wrażenie na Górskim zrobił nalot sowiecki na Sokołów, gdzie według informacji stacjonować miała niemiecka dywizja „Herman Goering”. Akcja spowodował zniszczenie miasta i znaczną liczbę zabitych i rannych wśród jego mieszkańców.
Na drugi dzień, 27 lipca 1944 r., Józef Górski był już zdecydowany, co do wyjazdu z Ceranowa. Załatwił najpilniejsze sprawy i po uzyskaniu od władz niemieckich stosownej przepustki opuścił, jak się okazało na zawsze swój rodzinny majątek. W tą niechcianą podróż Górski wyruszył wraz z szoferem, własnym mercedesem o godzinie 15. Do Warszawy dotarł dopiero następnego dnia na godzinę po południu.
Po wkroczeniu Sowietów do Ceranowa i zainstalowaniu się władzy ludowej majątek ceranowski podzielił losy innych dużych dóbr ziemskich. Murowany dwór – rezydencja Górskich ocalała. Do dziś mieści się w nim szkoła. Sam Józef Górski w powojennej Polsce był sądzony za kolaborację i szpiegostwo. Mimo zaciekłej obrony przez pracowników majątku i żołnierzy AK w warszawskich i siedleckich więzieniach spędził kilkanaście miesięcy. Do Ceranowa nigdy już nie wrócił. Zmarł w w czerwcu 1961 r.
DARIUSZ KOSIERADZKI
około godziny temu
Kontrowersyjny pamiętnik
Chodzi tu o publikację zapisków Józefa Górskiego opatrzonych tytułem „Na przełomie dziejów”. Opracowania ich i opatrzenia stosownym wstępem podjął się Artur Ziontek. Co do tego, że nie było to łatwe zadanie i wymagało cywilnej odwagi pana Artura, nie trzeba nikogo z tych, którzy mieli okazję tę pracę przeczytać specjalnie przekonywać.
Książka została wydana przez Siedleckie Towarzystwo Naukowe, a jej recenzentem został znakomity podlaski historyk prof. dr hab. Arkadiusz Kołodziejczyk. By oddać wiernie zapiski dziedzica Górskiego z Ceranowa Artur Ziontek musiał sięgnąć do pomocy językoznawców, którzy przetłumaczyli te partie tekstu, jakie zostały zapisane w języku francuskim, łacinie, rosyjskim i niemieckim. Trudu tego podjęli się kolejno: Antoni Czyż, Aneta Samuel-Ziontek i Renata Tarasiuk. Dzięki ich współpracy oraz pomocy finansowej wójta gminy Ceranów Mirosława Onyszka a także kilku miejscowych firm, m.in. należących do braci Zakrzewskich i Józefa Stanisława Rytel – Kuca do rąk czytelników trafiła niecodzienna książka. Jest ona kopalnia informacji o historii lokalnej.
Górscy w Ceranowie
Dzieje rodziny Górskich, właścicieli Ceranowa sięgają 1858 r., kiedy to w wyniku małżeństwa z hrabianką Krasińską majątek ten objął Ludwik Górski. Jednak brak potomstwa zmusił Ludwika do poszukania ewentualnego następcy pośród swoich krewnych. Wybór padł na Franciszka, syna Stanisława Górskiego, notabene brata Ludwika. Tak więc kolejny z Górskich w Ceranowie – Franciszek wraz z małżonką Zofią z Komarów wprowadził się do pałacu w 1893 r. Dwa lata wcześniej, jeszcze podczas pobytu w Warszawie, urodził się ich najstarszy syn Józef Górski – trzeci i ostatni z Górskich, dziedziców w Ceranowie.
Zanim jednak Józef Górski tak naprawdę osiadł w dobrach Ceranów, odebrał gruntowe nauki w Warszawie, gdzie zdał w 1911 r. maturę. Potem była służba wojskowa w pułku ułanów rosyjskich w stopniu chorążego, a w 1914 r. wyjazd z rodzicami do Francji. Przebywał tam, kiedy wybuchła I wojna światowa i walczył na froncie w stopniu podporucznika. W 1919 r. objął funkcję attache wojskowego przy poselstwie polskim w Londynie. Jednak w 1922 r. zadecydował, że porzuci karierę i jeszcze w marcu tegoż roku przybył, by objąć swój rodzinny majątek Ceranów na Podlasiu. Jak sam wspominał na łamach swojego pamiętnika – rozpoczął się wtedy najpiękniejszy okres w jego życiu, a miłość do Ceranowa była niemal bezgraniczna.
Chodzi tu o publikację zapisków Józefa Górskiego opatrzonych tytułem „Na przełomie dziejów”. Opracowania ich i opatrzenia stosownym wstępem podjął się Artur Ziontek. Co do tego, że nie było to łatwe zadanie i wymagało cywilnej odwagi pana Artura, nie trzeba nikogo z tych, którzy mieli okazję tę pracę przeczytać specjalnie przekonywać.
Książka została wydana przez Siedleckie Towarzystwo Naukowe, a jej recenzentem został znakomity podlaski historyk prof. dr hab. Arkadiusz Kołodziejczyk. By oddać wiernie zapiski dziedzica Górskiego z Ceranowa Artur Ziontek musiał sięgnąć do pomocy językoznawców, którzy przetłumaczyli te partie tekstu, jakie zostały zapisane w języku francuskim, łacinie, rosyjskim i niemieckim. Trudu tego podjęli się kolejno: Antoni Czyż, Aneta Samuel-Ziontek i Renata Tarasiuk. Dzięki ich współpracy oraz pomocy finansowej wójta gminy Ceranów Mirosława Onyszka a także kilku miejscowych firm, m.in. należących do braci Zakrzewskich i Józefa Stanisława Rytel – Kuca do rąk czytelników trafiła niecodzienna książka. Jest ona kopalnia informacji o historii lokalnej.
Górscy w Ceranowie
Dzieje rodziny Górskich, właścicieli Ceranowa sięgają 1858 r., kiedy to w wyniku małżeństwa z hrabianką Krasińską majątek ten objął Ludwik Górski. Jednak brak potomstwa zmusił Ludwika do poszukania ewentualnego następcy pośród swoich krewnych. Wybór padł na Franciszka, syna Stanisława Górskiego, notabene brata Ludwika. Tak więc kolejny z Górskich w Ceranowie – Franciszek wraz z małżonką Zofią z Komarów wprowadził się do pałacu w 1893 r. Dwa lata wcześniej, jeszcze podczas pobytu w Warszawie, urodził się ich najstarszy syn Józef Górski – trzeci i ostatni z Górskich, dziedziców w Ceranowie.
Zanim jednak Józef Górski tak naprawdę osiadł w dobrach Ceranów, odebrał gruntowe nauki w Warszawie, gdzie zdał w 1911 r. maturę. Potem była służba wojskowa w pułku ułanów rosyjskich w stopniu chorążego, a w 1914 r. wyjazd z rodzicami do Francji. Przebywał tam, kiedy wybuchła I wojna światowa i walczył na froncie w stopniu podporucznika. W 1919 r. objął funkcję attache wojskowego przy poselstwie polskim w Londynie. Jednak w 1922 r. zadecydował, że porzuci karierę i jeszcze w marcu tegoż roku przybył, by objąć swój rodzinny majątek Ceranów na Podlasiu. Jak sam wspominał na łamach swojego pamiętnika – rozpoczął się wtedy najpiękniejszy okres w jego życiu, a miłość do Ceranowa była niemal bezgraniczna.
około godziny temu
Dwa rozwody i zakon
Od 1922 r., przez dwadzieścia dwa lata Józef Górski gospodarował na liczącym ponad 2,5 tys. ha majątku w Ceranowie. Okres ten jednak należy podzielić na dwa odrębne etapy. Pierwszy kończy się w 1939 r., czyli w chwili wkroczenia Niemców na terytorium Polski. Drugi, znacznie krótszy, ale za to obfitujący w niecodzienne wydarzenia to czas okupacji. Oba etapy przedzielone są kilkunastodniowym epizodem sowieckim we wrześniu 1939 r.
Po przybyciu do Ceranowa, młody dziedzic Górski natychmiast zabrał się za porządkowanie spraw majątku oraz za działania mające pobudzić dalszy jego rozwój. Głównie polegało to na wprowadzaniu nowinek technicznych, nowych maszyn i narzędzi, melioracji itp. Dziedzic postawił też na nowe sposoby upraw i hodowli. Rychło przyniosło to spodziewane wyniki. W międzyczasie Józef Górski dwukrotnie się żenił. Pierwszy raz w 1926 r. z Katarzyną Turno, a potem w 1931 r. z Niną Goldstad. Chociaż jako gospodarz odnosił same sukcesy, to życie rodzinne nie układało mu się. Oba małżeństwa skończyły się rozwodami – i to na dodatek również kościelnym! Doszło nawet do tego, że Górski poważnie zaczął myśleć o wstąpieniu do zakonu i nawet to zrobił w 1938 r. U jezuitów wytrzymał jednak zaledwie kilka miesięcy.
Wojna i czasy okupacji
Po wycofaniu się na południe wojsk polskich, następnie zajęciu Ceranowa przez żołnierzy niemieckich, w końcu na krótko okolicę zajęli sowieci. W pamiętniku Górski poświęca tej „niechcianej wizycie” wiele uwagi. Jego odwaga i to, że nie opuścił majątku świadczy też o jego determinacji. Ostatecznie sowieci skupili się na rabunkach majątku i nie aresztowali dziedzica Józefa. To mogłoby się w najlepszym razie skończyć zsyłką na Sybir, jeśli nie zastrzeleniem na miejscu – a i takie przypadki są znane z kart historii. Jednak Górski bardzo emocjonalnie przeżył te wydarzenia. Według jego relacji próbowano nawet go zwerbować jako rosyjskiego szpiega, kiedy okazało się, że Rosjanie wycofują się za Bug.
Właściciel majątku Ceranów dość szybko nawiązał poprawne stosunki z kolejnym, tym razem niemieckim okupantem, co znalazło wyraz m.in. w tym, że dla ceranowskiego majątku nie wyznaczono specjalnego nadzorcy. Rychło też zdobył niemal całkowite zaufanie Niemców, „kumając” się z oficerami i urzędnikami administracji hitlerowskiej w powiecie. Zaznaczyć trzeba jednak, że chociaż nie popierał haseł i walki polskiego ruchu oporu, to w różny sposób pomagał podziemiu niepodległościowemu. Na jego zresztą polecenie miał podpisać tzw. „volkslistę”. Działalność Górskiego w tym czasie w szczególny sposób skupiła się na pomocy mieszkańcom Ceranowa i okolic. Wspierał ludzi nie tylko materialnie, ale potrafił też ochronić przez różnymi niebezpieczeństwami ze strony Niemców.
Od 1922 r., przez dwadzieścia dwa lata Józef Górski gospodarował na liczącym ponad 2,5 tys. ha majątku w Ceranowie. Okres ten jednak należy podzielić na dwa odrębne etapy. Pierwszy kończy się w 1939 r., czyli w chwili wkroczenia Niemców na terytorium Polski. Drugi, znacznie krótszy, ale za to obfitujący w niecodzienne wydarzenia to czas okupacji. Oba etapy przedzielone są kilkunastodniowym epizodem sowieckim we wrześniu 1939 r.
Po przybyciu do Ceranowa, młody dziedzic Górski natychmiast zabrał się za porządkowanie spraw majątku oraz za działania mające pobudzić dalszy jego rozwój. Głównie polegało to na wprowadzaniu nowinek technicznych, nowych maszyn i narzędzi, melioracji itp. Dziedzic postawił też na nowe sposoby upraw i hodowli. Rychło przyniosło to spodziewane wyniki. W międzyczasie Józef Górski dwukrotnie się żenił. Pierwszy raz w 1926 r. z Katarzyną Turno, a potem w 1931 r. z Niną Goldstad. Chociaż jako gospodarz odnosił same sukcesy, to życie rodzinne nie układało mu się. Oba małżeństwa skończyły się rozwodami – i to na dodatek również kościelnym! Doszło nawet do tego, że Górski poważnie zaczął myśleć o wstąpieniu do zakonu i nawet to zrobił w 1938 r. U jezuitów wytrzymał jednak zaledwie kilka miesięcy.
Wojna i czasy okupacji
Po wycofaniu się na południe wojsk polskich, następnie zajęciu Ceranowa przez żołnierzy niemieckich, w końcu na krótko okolicę zajęli sowieci. W pamiętniku Górski poświęca tej „niechcianej wizycie” wiele uwagi. Jego odwaga i to, że nie opuścił majątku świadczy też o jego determinacji. Ostatecznie sowieci skupili się na rabunkach majątku i nie aresztowali dziedzica Józefa. To mogłoby się w najlepszym razie skończyć zsyłką na Sybir, jeśli nie zastrzeleniem na miejscu – a i takie przypadki są znane z kart historii. Jednak Górski bardzo emocjonalnie przeżył te wydarzenia. Według jego relacji próbowano nawet go zwerbować jako rosyjskiego szpiega, kiedy okazało się, że Rosjanie wycofują się za Bug.
Właściciel majątku Ceranów dość szybko nawiązał poprawne stosunki z kolejnym, tym razem niemieckim okupantem, co znalazło wyraz m.in. w tym, że dla ceranowskiego majątku nie wyznaczono specjalnego nadzorcy. Rychło też zdobył niemal całkowite zaufanie Niemców, „kumając” się z oficerami i urzędnikami administracji hitlerowskiej w powiecie. Zaznaczyć trzeba jednak, że chociaż nie popierał haseł i walki polskiego ruchu oporu, to w różny sposób pomagał podziemiu niepodległościowemu. Na jego zresztą polecenie miał podpisać tzw. „volkslistę”. Działalność Górskiego w tym czasie w szczególny sposób skupiła się na pomocy mieszkańcom Ceranowa i okolic. Wspierał ludzi nie tylko materialnie, ale potrafił też ochronić przez różnymi niebezpieczeństwami ze strony Niemców.
Zaginione
około godziny temu
Dodajmy
do tego jeszcze osady Paderewo, między dzisiejszym Paderewkiem a
Łazowem i Seroczynem, Gołoty– wioseczkę niedaleko Patrykoz zaginioną już
w XVII w. i Rytówek (Rytów) – obecnie jest to Kolonia Szwejki. Były też
Suchowierzchy, wchodzące kiedyś w skład dóbr Sabnie – Grodzisk –
Hołowienki oraz Reczki(Kobylany Reczki), zaginione w XVIII w.Liczniejszą
jeszcze grupę stanowią wsie i osady, które zmieniły,
czasem nie do poznania, swoją nazwę pierwotną. Na przykład Poczuradki
to dzisiejsze Repki, Źrebczyce (Źreb) to dawniejsza okolica bojarska na
terenie, której powstały następnie wsie Mołomotki (dawniej zwane
Mamotki), Bohy (nazywane też Bogi) i Baczki. Kadłubami nazywano część
obecnego Ceranowa, Rębiszewem Truskami i Chromymi zwano z koli Remiszew
Duży i Mały. Duplewice to dzisiejsza Dąbrowa pomiędzy Przesmykami a
Korczewem, Jakimowicze lub Krasny Dwór nad Liwcem dziś zwą się
Starąwsią. Dalne Pole pod Czerwonką to obecnie Dolne Pole, a Kutaskibyły
tak popularne, że nosiły taką nazwę w naszej okolicy aż dwie wsie.
Pierwsza to dzisiejsze Poniatowo pomiędzy Prostynią a Treblinką, drugie –
Wyszomierz Kutaski to dziś Kutyski obok Wyszomierza. Niewiadomą pod
Sabniami dzielono kiedyś na dwie osady Tuchny i Gołacze. Ostatnia część –
Gołacze utrzymywała się jeszcze w XIX w.
DARIUSZ KOSIERADZKI
DARIUSZ KOSIERADZKI
Mechanizm
Ostrzegam Cię Ukraino !
System niewolenia ludzi i narodów stosowany przez światową finansjerę jest całkiem prosty.
Oto kolejne etapy:
Służby specjalne finansują opozycję, która żąda otwarcia na Zachód.
Następuje otwarcie, które oznacza przyjęcie zasady „swobodnego przepływu kapitałów”. W praktyce zasada ogranicza się do swobody przepływów kapitałów pieniężnych.
Na dziewiczy teren płynie strumień towarów, a wraz z nim napływa pieniądz w formie łatwego dostępu do kredytu.
W pierwszym rzędzie kredytuje się rząd – na zakup „marchewki” dla ludzi.
W drugiej kolejności udziela się kredytów firmom. Rośnie ich produkcja, rośnie zatrudnienie i płace, wzrasta poczucie dobrostanu ludności.
W tej fazie następuje boom kredytów konsumenckich.
Wszyscy (rząd, firmy, ludzie) są już zadłużeni. Odsetki od kredytów płyną szeroką strugą do portfeli finansjery.
Zadłużona ludność zaczyna ograniczać wydatki. Środki na bieżącą konsumpcję maleją, bo trzeba spłacać kredyty.
Spada spożycie, spada produkcja krajowa skutecznie wypierana przez tańszą produkcję importową.
Następuje drenaż rynku finansowego. Pieniądz płynie za granicę (odsetki, import, dywidendy). Pieniądza w kraju jest coraz mniej.
Środki z Zachodu płyną nadal. Tym razem na wykup bankrutujących przedsiębiorstw.
W ręce ponadnarodowych korporacji przechodzą banki, firmy ubezpieczeniowe i handel detaliczny.
Zyski korporacji poprzez zamianę walut krajowych na dewizy wyczerpują rezerwy dewizowe Banku Centralnego.
Dla uzupełnienia rezerwy dewizowej rząd wyprzedaje resztę majątku narodowego (np. w Polsce sprzedano majątek narodowy za 150 mld złotych, a roczne dochody korporacji przekazywane za granicę wynoszą około 100 mld rocznie).
Sytuacja końcowa:
- gospodarka oparta na imporcie,
- wysokość zadłużenia ludności, przedsiębiorstw i państwa powoduje powszechną utratę zdolności kredytowej,
- rynek nie zasilany kredytami i osuszany z pieniądza przez wypływ za granicę kurczy się.
POWSZECHNY BRAK PIENIĄDZA W OBROCIE PRZYNOSI BEZROBOCIE, ROZWARSTWIENIE MAJĄTKOWE SPOŁECZEŃSTWA, ZUBOŻENIE LUDNOŚCI, WYPRZEDAŻ MAJĄTKU NA RZECZ BANKÓW.
Poczucie braku stabilizacji ekonomicznej, strach przed komornikiem wywołuje depresję, lęk przed przyszłością i wyzwala najgorsze cechy ludzkie: pazerność, bezwzględność i egoizm.
GOSPODARKI ROZWINIĘTE za pomocą systemów finansowych niszczą i niewolą GOSPODARKI SŁABSZE.
Obrazek po „reformach”:
Banki i ubezpieczyciele, handel detaliczny są własnością korporacji.
Miejsca pracy ograniczone w znacznym stopniu do pracy na rzecz korporacji.
Przemysł krajowy zlikwidowany poprzez bankructwa i wrogie przejęcia. Powszechne zadłużenie i niebotyczne dochody korporacji doprowadzają do korumpowania decydentów gospodarczych na niespotykaną skalę. Krajowe rolnictwo obumiera z powodu importu taniej żywności.
Rząd, by spłacić długi wyprzedaje ostatki mienia narodowego, np. lasy państwowe. Waluta narodowa, rzekomo wymienialna, jest wymienialna tylko w jedną stronę (spróbuj w USA wymienić złotówki na dolary).
Następuje całkowita utrata suwerenności waluty narodowej.
SKLEPY PEŁNE IMPORTOWANYCH TOWARÓW.
LUDNOŚĆ BEZ ŚRODKÓW DO ŻYCIA.
Izabela Litwin
System niewolenia ludzi i narodów stosowany przez światową finansjerę jest całkiem prosty.
Oto kolejne etapy:
Służby specjalne finansują opozycję, która żąda otwarcia na Zachód.
Następuje otwarcie, które oznacza przyjęcie zasady „swobodnego przepływu kapitałów”. W praktyce zasada ogranicza się do swobody przepływów kapitałów pieniężnych.
Na dziewiczy teren płynie strumień towarów, a wraz z nim napływa pieniądz w formie łatwego dostępu do kredytu.
W pierwszym rzędzie kredytuje się rząd – na zakup „marchewki” dla ludzi.
W drugiej kolejności udziela się kredytów firmom. Rośnie ich produkcja, rośnie zatrudnienie i płace, wzrasta poczucie dobrostanu ludności.
W tej fazie następuje boom kredytów konsumenckich.
Wszyscy (rząd, firmy, ludzie) są już zadłużeni. Odsetki od kredytów płyną szeroką strugą do portfeli finansjery.
Zadłużona ludność zaczyna ograniczać wydatki. Środki na bieżącą konsumpcję maleją, bo trzeba spłacać kredyty.
Spada spożycie, spada produkcja krajowa skutecznie wypierana przez tańszą produkcję importową.
Następuje drenaż rynku finansowego. Pieniądz płynie za granicę (odsetki, import, dywidendy). Pieniądza w kraju jest coraz mniej.
Środki z Zachodu płyną nadal. Tym razem na wykup bankrutujących przedsiębiorstw.
W ręce ponadnarodowych korporacji przechodzą banki, firmy ubezpieczeniowe i handel detaliczny.
Zyski korporacji poprzez zamianę walut krajowych na dewizy wyczerpują rezerwy dewizowe Banku Centralnego.
Dla uzupełnienia rezerwy dewizowej rząd wyprzedaje resztę majątku narodowego (np. w Polsce sprzedano majątek narodowy za 150 mld złotych, a roczne dochody korporacji przekazywane za granicę wynoszą około 100 mld rocznie).
Sytuacja końcowa:
- gospodarka oparta na imporcie,
- wysokość zadłużenia ludności, przedsiębiorstw i państwa powoduje powszechną utratę zdolności kredytowej,
- rynek nie zasilany kredytami i osuszany z pieniądza przez wypływ za granicę kurczy się.
POWSZECHNY BRAK PIENIĄDZA W OBROCIE PRZYNOSI BEZROBOCIE, ROZWARSTWIENIE MAJĄTKOWE SPOŁECZEŃSTWA, ZUBOŻENIE LUDNOŚCI, WYPRZEDAŻ MAJĄTKU NA RZECZ BANKÓW.
Poczucie braku stabilizacji ekonomicznej, strach przed komornikiem wywołuje depresję, lęk przed przyszłością i wyzwala najgorsze cechy ludzkie: pazerność, bezwzględność i egoizm.
GOSPODARKI ROZWINIĘTE za pomocą systemów finansowych niszczą i niewolą GOSPODARKI SŁABSZE.
Obrazek po „reformach”:
Banki i ubezpieczyciele, handel detaliczny są własnością korporacji.
Miejsca pracy ograniczone w znacznym stopniu do pracy na rzecz korporacji.
Przemysł krajowy zlikwidowany poprzez bankructwa i wrogie przejęcia. Powszechne zadłużenie i niebotyczne dochody korporacji doprowadzają do korumpowania decydentów gospodarczych na niespotykaną skalę. Krajowe rolnictwo obumiera z powodu importu taniej żywności.
Rząd, by spłacić długi wyprzedaje ostatki mienia narodowego, np. lasy państwowe. Waluta narodowa, rzekomo wymienialna, jest wymienialna tylko w jedną stronę (spróbuj w USA wymienić złotówki na dolary).
Następuje całkowita utrata suwerenności waluty narodowej.
SKLEPY PEŁNE IMPORTOWANYCH TOWARÓW.
LUDNOŚĆ BEZ ŚRODKÓW DO ŻYCIA.
Izabela Litwin
czwartek, 6 marca 2014
To ciekawe
Wygląda
na to, że szykuje się kolejny skandal. Parę dni temu JE Włodzimierz
W.Putin oskarżył m.in. III RP o szkolenie w Polsce bojówkarzy z
„majdanu”: http://tiny.pl/qldgn
Na to zareplikował premier „Rządu” III RP – słowami: „Odbieramy wystąpienie prezydenta Putina jako dowód na to, że działania opinii międzynarodowej i instytucji takich jak Unia Europejska są skuteczne. (...) Obecność Polaków w Kijowie nie miała takiego charakteru, jaki przypisuje prezydent Putin. Wszyscy widzieliśmy, że wielu polskich obywateli wyrażało pełną solidarność z tymi, którzy walczyli o demokrację, natomiast nie mogę zaakceptować tych sformułowań, jakie padły na tej konferencji. One są bardzo, bardzo dalekie od rzeczywistości (...)” słowa te mogą świadczyć o tym, że nasza strategia, nasz plan przynosi efekty. Traktuję słowa prez.Putina jako skazaną w góry na porażkę, próbę wyjęcia Polski - tam również wymieniono Litwę - z solidarnie działającej wspólnoty Zachodu".
Jak jednak można zauważyć po przeczytaniu całości materiału: http://tiny.pl/qldgk (zamieszczam go na wszelki wypadek w całości tu: http://tiny.pl/qldg2 - gdyż ta sama zawartość ze strony: http://tiny.pl/qldg8 została już usunięta - i zastąpiona informacją o (histerycznej) reakcji władz Dominium Kanady... )
- JE Donald Tusk ANI RAZU NIE ZAPRZECZYŁ twierdzeniu prezydenta Federacji Rosyjskiej. Zresztą po tym, jak gorliwie zaprzeczano oskarżeniom o torturowanie talibów w Starych Kiejkutach, mało kto skłonny jest wierzyć słowom okupującej Polskę kliki spod znaku „Okrągłego Stołu”.
I szydło z worka wyszło już wczoraj. {~BEZ Cenzury} streszcza to tak:
„Jak wiadomo podczas niedawno zakończonej Olimpiady w rosyjskim Soczi doszło do poważnego rozlewu krwi na Ukrainie. Snajperzy zastrzelili wtedy ponad 80 osób. Wszyscy uznali, że strzelały służby Janukowycza, ale wyciekła ciekawa rozmowa, która wskazuje na to, że mogło być inaczej. Przypomnijmy, że 20 lutego snajperzy otworzyli ogień do bojowników na kijowskim Majdanie. Wczoraj prezydent Putin powiedział, że Wiktor Janukowycz twierdzi, że nie dał zgody na użycie snajperów przeciwko protestującym i nie wie kto wtedy strzelał. Dzisiaj wypływa nagranie, z którego wynika, że nie wiadomo kto strzelał. Jest to rozmowa ministra spraw zagranicznych Estonii, Urmasa Paeta z Wysokim Przedstawicielem UE ds. spraw zagranicznych, Catherine Ashton. Nagranie dotyczy sytuacji na Ukrainie i jego autentyczność została potwierdzona przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych Estonii. Nie wiadomo kto nagrał tą rozmowę, podaje się, że ukraińskie służby, ale pewnie raczej rosyjskie. Z rozmowy wynika, że snajperzy strzelający do ludzi zostali zatrudnieni przez liderów Majdanu. Od ich kul zginęli nie tylko protestujący, ale i milicjanci. Paet uznał, że to jest bardzo niepokojące, że nowa koalicja nie chce zbadania tych wydarzeń i staje się jasne, że snajperzy nie byli od Janukowycza. Paet dodaje, że obawia się, że ta wiedza wcześniej czy później dotrze do ludzi i to zdyskredytuje obecną władzę. Przedstawiciele Unii Europejskiej nie komentują tej rozmowy, ale niewątpliwie stała się ona już publiczna (...).
MSZ Republiki Estonii istotnie potwierdziło autentyczność tej rozmowy: http://tiny.pl/qldgz
Ciekawe, co teraz powie „nasz” p.Premier?
Na to zareplikował premier „Rządu” III RP – słowami: „Odbieramy wystąpienie prezydenta Putina jako dowód na to, że działania opinii międzynarodowej i instytucji takich jak Unia Europejska są skuteczne. (...) Obecność Polaków w Kijowie nie miała takiego charakteru, jaki przypisuje prezydent Putin. Wszyscy widzieliśmy, że wielu polskich obywateli wyrażało pełną solidarność z tymi, którzy walczyli o demokrację, natomiast nie mogę zaakceptować tych sformułowań, jakie padły na tej konferencji. One są bardzo, bardzo dalekie od rzeczywistości (...)” słowa te mogą świadczyć o tym, że nasza strategia, nasz plan przynosi efekty. Traktuję słowa prez.Putina jako skazaną w góry na porażkę, próbę wyjęcia Polski - tam również wymieniono Litwę - z solidarnie działającej wspólnoty Zachodu".
Jak jednak można zauważyć po przeczytaniu całości materiału: http://tiny.pl/qldgk (zamieszczam go na wszelki wypadek w całości tu: http://tiny.pl/qldg2 - gdyż ta sama zawartość ze strony: http://tiny.pl/qldg8 została już usunięta - i zastąpiona informacją o (histerycznej) reakcji władz Dominium Kanady... )
- JE Donald Tusk ANI RAZU NIE ZAPRZECZYŁ twierdzeniu prezydenta Federacji Rosyjskiej. Zresztą po tym, jak gorliwie zaprzeczano oskarżeniom o torturowanie talibów w Starych Kiejkutach, mało kto skłonny jest wierzyć słowom okupującej Polskę kliki spod znaku „Okrągłego Stołu”.
I szydło z worka wyszło już wczoraj. {~BEZ Cenzury} streszcza to tak:
„Jak wiadomo podczas niedawno zakończonej Olimpiady w rosyjskim Soczi doszło do poważnego rozlewu krwi na Ukrainie. Snajperzy zastrzelili wtedy ponad 80 osób. Wszyscy uznali, że strzelały służby Janukowycza, ale wyciekła ciekawa rozmowa, która wskazuje na to, że mogło być inaczej. Przypomnijmy, że 20 lutego snajperzy otworzyli ogień do bojowników na kijowskim Majdanie. Wczoraj prezydent Putin powiedział, że Wiktor Janukowycz twierdzi, że nie dał zgody na użycie snajperów przeciwko protestującym i nie wie kto wtedy strzelał. Dzisiaj wypływa nagranie, z którego wynika, że nie wiadomo kto strzelał. Jest to rozmowa ministra spraw zagranicznych Estonii, Urmasa Paeta z Wysokim Przedstawicielem UE ds. spraw zagranicznych, Catherine Ashton. Nagranie dotyczy sytuacji na Ukrainie i jego autentyczność została potwierdzona przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych Estonii. Nie wiadomo kto nagrał tą rozmowę, podaje się, że ukraińskie służby, ale pewnie raczej rosyjskie. Z rozmowy wynika, że snajperzy strzelający do ludzi zostali zatrudnieni przez liderów Majdanu. Od ich kul zginęli nie tylko protestujący, ale i milicjanci. Paet uznał, że to jest bardzo niepokojące, że nowa koalicja nie chce zbadania tych wydarzeń i staje się jasne, że snajperzy nie byli od Janukowycza. Paet dodaje, że obawia się, że ta wiedza wcześniej czy później dotrze do ludzi i to zdyskredytuje obecną władzę. Przedstawiciele Unii Europejskiej nie komentują tej rozmowy, ale niewątpliwie stała się ona już publiczna (...).
MSZ Republiki Estonii istotnie potwierdziło autentyczność tej rozmowy: http://tiny.pl/qldgz
Ciekawe, co teraz powie „nasz” p.Premier?
Subskrybuj:
Posty (Atom)