ORP " Groźny" 351

ORP " Groźny" 351
Był moim domem przez kilka lat.

czwartek, 25 października 2018

Okazuje się, że ta konstytucja, której tak bronią jacyś koderaści nie jest warta funta kłaków.

Antoni Gut
Minister policmajster Sienkiewicz miał rację, nasze państwo to „h… d…. i kamieni kupa.” W normalnych krajach o wszystkim decydują konstytucyjne władze i nie ma większego znaczenia czy jest to sejm, rząd, prezydent, król czy dyktator. Ważne jest, że wiadomo, że to ten ktoś podejmuje decyzje i odpowiada za nie.
W Polsce od 1926 roku, czyli od zamachu majowego dokonanego przez Piłsudskiego i jego kompanów bez przerwy istnieją formalne władze, ale są one tylko parawanem dla rzeczywistych ośrodków decyzyjnych.
I tak po 1926 roku był formalnie rząd i prezydent a nawet sejm, ale o wszystkim decydował osobiście Piłsudski. Po jego śmierci ta nieformalna władza została podzielona pomiędzy prezydenta Mościckiego, marszałka Rydza-Śmigłego i min. Becka. Sławek zepchnięty na bok odstrzelił się.
Czas okupacji niemieckiej to oczywiste, że formalne polskie władze nie decydowały o tym, co się działo na terenie Polski. Natomiast za tzw. komuny istniał formalnie rząd, sejm, był nawet prezydent a jakiś czas Rada Państwa, ale rzeczywista władza i o tym codziennie przypominały reżimowe media była w PZPR, które było przybudówką „radzieckiej KPZR”.
Po 1989 roku wielu wydawało się, że teraz to władza będzie tam gdzie powinna czyli w sejmie i rządzie, ale spotkał ich „zimny prysznic”. Władza przez jakiś czas trochę się błąkała, ale zasadniczo była w …u redaktora gazety wyborczej. Zapamiętałem takie zdarzenie. Poseł, Pan JKM zapytał formalnie ministra sprawiedliwości, czy w III RP obowiązuje jakieś moratorium na wykonywanie kary śmierci, ponieważ tak informują media? Ten odpowiedział, że tak obowiązuje. JKM zadał pytanie drugie, a kto wprowadził to „prawo”. Minister odpowiedział „nie wiem”. Konstytucyjny minister wiedział, że jest moratorium i że trzeba go przestrzegać, ale nie wiedział, kto go wprowadził.
Wszystko wróciło do „normy” po wejściu do Polski UE a po ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego to mężyki stanu III RP oficjalnie informują, że decyzje w sprawie podjęła Komisja Europejska, parlament europejski albo jakiś komisarz. Jak to było w sprawie likwidacji polskich kopalni czy stoczni.
Od kilku lat codziennie politycy i różni urzędnicy poprzez media informują nas że w sprawach obywateli polskich zdecydowała tzw. unia, o tym czy o tamtym. Np. nakazała płacić polskim kierowcom takie stawki jak na zachodzie. Szkoda tylko, że nie nakazuje zachodnim koncernom płacić polskim pracownikom pracującym w Polsce tak jak płaci się w Niemczech czy Francji.
Natomiast w piątek 19 października dowiedzieliśmy się z mediów, że jakieś TSUE zawiesiło obowiązywanie ustawy uchwalonej przez sejm, ustawy, która weszła do obrotu prawnego, więcej została już w dużym stopniu wprowadzona w życie.
W konstytucji III RP jest jasny zapis, że konstytucja jest najwyższym prawem a sejm najwyższą władzą, itd. a tutaj taki placek. Okazuje się, że ta konstytucja, której tak bronią jacyś koderaści nie jest warta funta kłaków.
Z tej praktycznej lekcji „demokracji” jasno wynika, że formalny ośrodek władzy i ten rzeczywisty, to dwie różne rzeczywistości. Ci co pójście do głosowania uzasadniają obowiązkiem obywatelskim, albo twierdzą że idą głosować, ponieważ w ten sposób będą mieli wpływ na przyszłość, to naiwniacy ale i szkodnicy..

Brak komentarzy: