ORP " Groźny" 351

ORP " Groźny" 351
Był moim domem przez kilka lat.

środa, 2 maja 2018

Oficjalnie Żydów jest w Polsce może ze 20 tysięcy. Nieoficjalnie – parę milionów.

Ukryci Żydzi rządzą Polską? Jest ich 6 milionów!

Oficjalnie Żydów jest w Polsce może ze 20 tysięcy. Nieoficjalnie – parę milionów. Knujących w ukryciu przeciw Polakom. Jak niegdyś Mickiewicz, Słowacki czy Stanisław August Poniatowski.
W preambule do „Listy żydów w zniewalanej Polsce i osób pochodzenia żydowskiego, o oryginalnych, rodowych i zmienionych nazwiskach”, internetowego curiosum, stanowiącego istne eldorado wyznawców antysemityzmu i spiskowej teorii dziejów, czytamy:
Ponad 800 lat wgryzania się żydostwa w polską ziemię i polski naród zrobiło swoje, bardzo wiele rodów, znanych i wielkich nazwisk „wielkich Polaków” jest bardzo silnie skoligaconych z żydostwem, i nie ma to absolutnie nic wspólnego z Polską ani z Polskością, a wszystko z żydostwem.
Co ciekawe – trudno się z powyższą tezą nie zgodzić. Pomijając napastliwy ton, historycznie jest jak najbardziej słuszna.
I. Antysemityzm? Jaki antysemityzm?
W Polsce jest taka ciekawa sytuacja, że dwóch rzeczy o wybitnym Polaku dowiadujemy się dopiero po jego śmierci. Że był wybitny – i że był Żydem. Przykład Bronisława Geremka, urodzonego jako Benjamin Lewertow, syn Borucha i Szarcy, jest tu bardzo wymowny.
Oczywiście wszyscy wiedzieli, że Geremek to Żyd. On sam bynajmniej tego nie ukrywał, szczególnie ostatnio. Ale nie był to element jego indywidualnej tożsamości na tyle, powiedzmy sobie, „neutralny”, by mówić o nim głośno. O żydostwie mówi się albo głosem przyciszonym – albo demonstracyjnie podniesionym. Nigdy normalnie.
Jerzy Turowicz przy jakiejś okazji, dawno temu, chwaląc Adama Michnika zaczął swą przemowę od „Adam Michnik jest Żydem”. Słowem, to jest w jakiś sposób ważne. Najczęściej w sposób budzący wątpliwości.
Sam Geremek, zapytany w amerykańskiej telewizji czy w Polsce jest antysemityzm, odpowiedział według Zbigniewa Brzezińskiego tak:
Urodziłem się w getcie. Moja rodzina zginęła w getcie. Ja zostałem wybrany po wolnych wyborach, przez wolny rząd, na ministra spraw zagranicznych Polski. Czy to panu wystarcza?
Efektownie, ale trochę bez związku. Geremek swojej żydowskości bowiem nie głosił. Nie został ministrem jako Żyd. Podobnie niezręcznie na zarzut polskiej antysemickości zareagował niedawno Władysław Bartoszewski.
Proszę mi wymienić inny kraj Unii Europejskiej, który w ciągu ostatnich 15 lat miał trzech ministrów spraw zagranicznych – Geremka, Rotfelda, Mellera, pochodzenia żydowskiego (…). Proszę mi wymienić taki kraj w Europie.
No, i premiera rządu, jak dorzuciłby zapewne Zygmunt Wrzodak. Uporczywie nazywający Hannę Suchocką „Hają Zylbersztajn”. Zresztą, nie tylko. Wśród domniemanych Żydów jest bardzo wiele nazwisk znanych w polskiej polityce. Ba. Istnieje grupa, która całkiem poważnie propaguje mocno naciąganą tezę o żydowskim pochodzeniu – po matce – samego… Jana Pawła II. Zdaniem tych spiskowców, właśnie dlatego papież tak zabiegał o przychylność Żydów.
II. Antysemityzm bez Żydów?
Osoby słabo zorientowane podnoszą w zażartych dyskusjach z polskimi antysemitami pewien argument pozornie logiczny. Jak Żydzi mogą rządzić Polską, skoro nawet według optymistycznych szacunków Centrum Mojżesza Schorra jest ich w Polsce góra 100 tysięcy? Z czego może 40 tys. utożsamia się z żydowskością, a raptem 12 tys. wyznaje judaizm?
Jednak antysemitom nie chodzi o tych Żydów. Podstawą polskiego antysemityzmu jest aprioryczne przekonanie, że w Polsce jest tak naprawdę 5-6 milionów Żydów – którzy się wszelako „ukrywają”. Czyli, mają jak Geremek zmienione nazwiska, na „polskie”, i nie głoszą swego żydostwa wszem i wobec.
Niewzruszona teza, że pewna ukryta grupa etniczna prowadzi tajny antypolski spisek, kwalifikuje się oczywiście do symptomów ostrej schizofrenii paranoidalnej – ale, paradoksalnie, jak każdy absurd nie wzięła się z powietrza. Otóż wszystko wskazuje na to, że osób pochodzenia żydowskiego istotnie może być w Polsce kilka milionów. A nawet więcej. Tyle, że wcale się nie ukrywają. Po prostu nie wiedzą, że są Żydami.
III. Demaskuj Żyda!
Wyławianie ukrytych Żydów to w naszym kraju rozrywka nienowa. I przed wojną mniejszość żydowska nie składała się wyłącznie z małopolskich chałaciarzy, oraz dość zintegrowanych z Polakami, ale wciąż żydowskich inteligentów w rodzaju Tuwima czy Janusza Korczaka. Mnóstwo było Polaków, których Niemcy określą później terminem mischling, „mieszaniec” – i skrzętnie wyłapią za pomocą jednego z pierwszych systemów informatycznych na świecie.
Usłużnie dostarczonego przez firmę IBM. Której czynny współudział w zagładzie Żydów przekonująco zarzucał Edwin Black w swej słynnej pracy „IBM i Holocaust. Strategiczny sojusz hitlerowskich Niemiec z amerykańską korporacją.”
Żydzi, którzy wojnę przeżyli, z reguły wywodzili się z tych zintegrowanych, których żydostwo nie było oczywiste. I, oczywiście, spośród Żydów zamożnych. Jak Jerzy Urban. Których stać było na opłacenie ratunku. Dlatego istotnie ciekawie brzmi ulubiony cytat polskich antysemitów. Przypisywany Arturowi Sandauerowi – historykowi pochodzenia, naturalnie, żydowskiego.
W czasie wojny zginęli prości Żydzi i wybitni Polacy. Uratowali się wybitni Żydzi i prości Polacy. Dzisiejsze społeczeństwo w Polsce to żydowska głowa nałożona na polski tułów. Żydzi stanowią inteligencję, a Polacy masy pracujące.
O antysemickiej orgii roku 1968 nie trzeba wspominać. „Ukrywających się” pod zmienionymi nazwiskami Żydów „wyłuskiwano” i wcześniej, i później. Na podstawie szeregu dość obłąkańczych kryteriów, również natury fizjonomicznej. Aktor Ryszard Filipski, odtwórca roli „Hubala”, a prywatnie filar Zjednoczenia Patriotycznego „Grunwald”, miał nawet specjalny zeszycik, w którym zapisywał Żydów. I dzielił ich na rodzaje.
Żalił się nawet Jerzemu Karaszkiewiczowi, współscenarzyście „Rejsu”, że nijak nie może sklasyfikować Wojciecha Siemiona – sztandarowego „naszego, wiejskiego chłopaka”. Karaszkiewicz sarkastycznie zaproponował nową kategorię: „Żyd polny”. Jak zawsze pozbawiony poczucia humoru Filipski skrzętnie to zanotował.
IV. „Żydów ci u nas dostatek”
Stereotyp powstaje zawsze na bazie prawdy. Zazwyczaj różni się od niej zaledwie jakimś dziwacznym kwantyfikatorem, wytworzonym przez niestabilny umysł. Istnieją Polacy, którzy kradną w Niemczech samochody – prawda. Wszyscy Polacy w Niemczech to złodzieje – stereotyp.
Podobnie z Żydami. Nie żyli oni przez 800 lat obok Polaków, ale z Polakami. Owszem, były getta i straszne wioski małopolskie. Ale Żydzi, zwłaszcza ci wykazujący rozmaite użyteczne talenty, bynajmniej nie mieli zamkniętej drogi do społecznego awansu. Ta zaś implikowała stanie się Polakiem. Poprzez zmianę wiary, nazwiska i obyczajów. Wtedy rodził się „Żyd ukryty”. Zmora antysemitów.
Którzy zakładają, jak hiszpańska Święta Inkwizycja w wiekach średnich, że konwersja Żyda jest pozorna. Że nadal pozostaje on Żydem – i służy, jako „dywersant”, interesom żydowskim. Wcześniej – jakiejś bliżej nieokreślonej, tajnej paneuropejskiej sieci. Od powstania państwa Izrael życie wyznawców teorii spiskowych jest dużo łatwiejsze.
Trudno dziś określić ilościowo żydowsko-polskich neofitów w ciągu 800 lat wspólnej historii. W średniowieczu ksiąg parafialnych nie prowadzono, późniejsze zachowały się niekompletne. Zresztą, fakt „wychrzczenia się” był z oczywistych względów starannie ukrywany. W Polsce żydostwo zawsze uważano za coś wstydliwego.
Ogólnikowe wzmianki o żydowskich neofitach w Polsce pochodzą jednak już z wieku XIV. W wieku XV słyszymy nawet o nobilitacjach przechrztów, z reguły wielkich finansistów w rodzaju Abrahama Ezofowicza.Ocenia się, że do XVIII wieku na chrześcijaństwo mogło przejść kilkadziesiąt tysięcy Żydów.
Lawinowe chrzty przyniosła dopiero działalność Jakuba Franka. W połowie XVIII wieku ogłosił się on Mesjaszem i wezwał Żydów do przechodzenia na chrześcijaństwo. W ciągu 70 lat istnienia sekty konwersji dokonało nawet do stu tysięcy polskich Żydów. Dzisiejsi Polacy o korzeniach mniej lub bardziej żydowskich to w większości potomkowie frankistów.
V. Poznaj Żyda po nazwisku!
W roku 1938 ukazała się pomnikowa praca „Polacy-chrześcijanie pochodzenia żydowskiego” autorstwa Matthiasa Miesesa, pioniera syjonizmu i propagatora języka jidisz. Wydana w Warszawie u Fruchtmana książka jest dziś absolutnie białokrucza. I zapomniana – gdyż dociekania Miesesa tak naprawdę wciąż nikomu nie są na rękę.
Niełatwa to lektura i pełna anachronicznej publicystyki, jednak materiał historyczny zawiera pierwszorzędny. Mieses nie pisze bowiem o ludziach, których żydowskość była w jego czasach oczywista – jak Tuwim, Słonimski, Staff, Brzechwa, Lechoń, Ważyk czy Jastrun.
Skupia się na przypadkach kontrowersyjnych – w rodzaju Boya-Żeleńskiego. Które, pomimo upływu lat, dzięki otaczającemu w Polsce te kwestie tabu wciąż takie pozostają. Bowiem, wedle panującej cichej umowy, żydowskość to rodzaj kalectwa. Którego wypominać ludziom przecież nie wypada.
Gdyby polscy antysemici książkę Miesesa znali, swoją obłąkańczą listę mogliby w sposób istotny uzupełnić. Tak naprawdę, o znaczną część ludności Polski.
Mieses podaje na przykład klucz do rozpoznawania nazwisk, przyjmowanych przez chrzczonych, a następnie często uszlachcanych Żydów. Jego zdaniem, istnieją w Polsce nazwiska typowo żydowskie. Choć, na pozór, typowo polskie.
1. Imię Abraham i jego pochodne, więc Abramowicz, Abramowski.
2. Nazwiska od nazw miesięcy, np. Majewski, Lutyński, Lipski, Czerwiński, Grudziński, Wrzesiński.
3. Nazwiska od dnia tygodnia, np. Niedzielski, Poniedzielski – zawsze sztuczny twór, wskazujący na chrześcijańskie zobowiązanie.
4. Wszelkie nazwiska na „nowo”, np. Nowakowski, Nowicki.
5. „Z dobrej woli”, np. Dobrowolski.
6. nazwiska od „krzyż”, np. Krzyżanowski, Krzyżecki.
7. od „nawracania się”, np. Nawrocki.
Oczywiście trzeba tu dodać typowo żydowskie nazwiska, będące wynikiem niewielkiej pomysłowości urzędników. Którzy, rejestrując pod zaborami przymusowo Żydów nie posiadających rodowych nazwisk w ogóle, dawali im nazwiska pospolite (Karp, Śledź, Cukier, Żółtko) albo pochodzące od nazw miast (Poznański, Krakowski, Gdański). Oczywiście, Mieses uogólnia. Nie każdy Krzyżanowski to Żyd. Ale, zarazem, nie wszyscy polscy Krzyżanowscy pochodzą z rodowej wioski Krzyżanów.
VI. Sławni polscy Żydzi: Mickiewicz, Słowacki, Chopin, oraz… Stanisław August Poniatowski
O żydostwie Mickiewicza święcie przekonany był Zygmunt hrabia Krasiński, który do Cieszkowskiego pisał tak:
Mickiewicz – to doskonały Żyd. Czy wiesz, że matka jego była Żydówką, która się przechrzciła przed pójściem za ojca jego? Niezawodnie. Stąd w tym człowieku taki zakrój. Kabała, Talmud, Dawid… energia… wszystko razem. Miłość ojczyzny i Wallenrodyzm.
Nie zgadzał się z tym wybitny polonista, profesor Juliusz Kleiner – swoją drogą… Żyd. Twierdził on, że pomylono matkę Mickiewicza z jego żoną, która była z frankistów. Ale nie jest to wcale takie pewne. Mickiewicz do żydostwa miał się przyznać hrabiemu Xaweremu Branickiemu, a nawet wyrazić z tego powodu dumę. Matka poety była podobno również z frankistów, jako córka Hillela (Mateusza) i Anny Majewskich.
Zgodnie z religią mojżeszową żydowskość dziedziczy się po matce. Stąd spory wokół pochodzenia matki Słowackiego, Salomei Januszewskiej, jakoby… Ormianki. Swoją drogą jako Ormianka przedstawia się również uporczywie… Julia Tymoszenko, na Ukrainie powszechnie „podejrzewana” o ukrywanie, że jej ojciec był łotewskim Żydem. Zabawne jest to, że u Tołstoja i Turgieniewa żydowski handlarz z reguły podaje się właśnie za Ormianina.
Polscy heraldycy konsekwentnie nie wymieniają rodu szlacheckiego Januszewskich, zaś sam Słowacki wykazuje w swej twórczości wielką fascynację Żydami. Na przykład „Król-Duch” to w gruncie rzeczy popularny wykład filozofii Jakuba Franka.
Sprawa Chopina jest najmniej jasna. Żydowskość poprzez matkę, Justynę Krzyżanowską, przypisywał mu w każdym razie Antonii Lange w roku 1911. Czy możliwe jest natomiast, że mieliśmy Żyda za króla?
Pochodzenie książęcego rodu Ciołków-Poniatowskich jest niejasne. Pierwszym pewnym protoplastą jest dziadek króla, Franciszek. Postać tajemnicza: nie piastujący żadnych tytułów w świecie, w którym każdy szlachcic jakiś tam urząd czy tytuł posiadał. Był zbyt świeżego rodu? Magnaci zwalczający króla Stasia zawsze twierdzili, że to Żyd. Tego rodzaju pogłoski, dziś trudne do zweryfikowania, powtarzały jednak w XIX wieku również liczne opracowania angielskie i francuskie.
VII. Wszyscy jesteśmy… Żydami?
To teza naturalnie na wyrost – jednak po ośmiu wiekach współistnienia doprawdy trudno byłoby znaleźć dość anachroniczne naukowo dziwo, jakim byłby „czysty etnicznie Polak”.
Prawda jest chyba taka, że jakąś domieszkę „żydowskiej krwi” mają miliony z nas. Łącznie z wielką polską arystokracją. Z Żydówkami żenili się bowiem Radziwiłłowie, Potoccy i Lubomirscy. Zaś wyłącznie żydowskich antenatów mają Lanckorońscy i Hutten-Czapscy.
Oraz czołowi polscy antysemici. Jak Stanisław Piasecki, redaktor żydożerczego tygodnika „Prosto z mostu”. Syn Gizeli Silberfeld, córki Izraela Silberfelda i Szajndli z Austerweilów Silberfeldowej.

Brak komentarzy: