''Kampania w Rosji to fundamentalna walka o nasze istnienie oraz o wspólną, europejską tożsamość. To walka o życie lub śmierć, przeciwko niszczycielskiemu triumfowi zdewaluowanego podczłowieczeństwa, reprezentowanego przez marksizm. Znamy tego wroga całej ludzkości. Dwadzieścia lat temu usunęliśmy go do szczętu z naszego półwyspu. Teraz unicestwimy go na całej planecie!''
Contro il Bolscevismo!
Giovanni Messe wśród żołnierzy 3. pułku bersalierów z CSIR. [A]
Unternehmen ''Barbarossa'' - cz. XXII: Włosi. Sprawdź, czy widziałeś poprzednie części.
W antybolszewickiej krucjacie nie mogło oczywiście zabraknąć żołnierzy Duce. Mussolini w końcu już dawno mówił, że to Rosjanie są pierwszymi ofiarami komunizmu. Na wieść o klęskach sowieckiej armii, we Włoszech wybucha radość. Mussolini przyjmuje 26 czerwca paradę 60 tysięcy (!) żołnierzy. Już wcześniej Duce poprosił o umożliwienie Włochom wzięcia udziału w wojnie z Sowietami, chcąc odwdzięczyć się za niemiecką pomoc w Afryce. 30 czerwca Niemcy wyrazili zgodę - chociaż teraz na odczepnego, to pół roku później będą bardzo prosić o zwiększenie włoskich sił.
Z perspektywy czasu należy uznać, że udział wojsk włoskich był jednym z najpoważniejszych gwoździ do trumny Mussoliniego, a ponadto... był całkowicie niepotrzebny. Duce zdawał sobie sprawę, że otwieranie kolejnego frontu jest ryzykowne, a ponadto Włochy prowadziły całkiem korzystny handel z ZSRR. Zadecydowały jednak względy polityczne, antykomunizm i wiara w łatwe zwycięstwo - z frontu dochodziły przecież wieści o setkach tysięcy wziętych jeńców i tysiącach zniszczonych czołgów. Zwycięstwo wydawało się być na wyciągnięcie ręki. Mussolini popełnił ten sam błąd, co dokładnie rok wcześniej, gdy atakował Francję.
Trzon powstałego Korpusu Ekspedycyjnego w Rosji (Corpo Spedizione Italiano in Russia, CSIR) stanowią jednostki 4. Armii. Były to 9. DP ''Pasubio'', 52. DP ''Torino'' i 3. Dywizja Szybka ''Principe Amadeo duca d’Aosta'' (z dwoma sławnymi pułkami kawalerii, oba z pięknymi i długimi tradycjami - ''Savoia Cavalleria'', wyróżniająca się czerwonymi krawatami, oraz ''Lancieri di Novara'', noszący białe krawaty). Wsparcia udzielały 63. Legion Czarnych Koszul, 3. zmotoryzowany pułk bersalierów, zmotoryzowany pułk artylerii i grupa lotnicza. Duce osobiście dbał, by jednostki były jak najlepiej wyposażone, jednak i tak brakowało dla nich środków transportu. Co gorsza, doposażanie CSIR nastąpiło kosztem innych frontów, zwłaszcza afrykańskiego. Dywizje piechoty liczyły po 10 tys. ludzi, dywizja szybka - 7 tys. Całość sił liczyła 62 tys. ludzi z tysiącem dział i 5 tys. pojazdów. Posiadała jednak bardzo niewiele czołgów - cały sprzęt pancerny stanowiło 60 kompletnie przestarzałych tankietek CV 3 oraz lekkich czołgów L6, uzbrojonych jedynie w działka 20 mm. Dramatycznie brakowało zwłaszcza środków przeciwpancernych i przeciwlotniczych.
Morale było jednak wysokie, wielu żołnierzy było ochotnikami, a walkę przeciwko komunizmowi uważano za powinność i honor każdego prawdziwego Włocha.
Siły powietrzne stanowiło Comando Aviazione des Corpo de Spedizione, liczące 51 myśliwców M.C. 200 ''Saetta'' z 20. Gruppo Caccia, 21 samolotów rozpoznawczych i 20 transportowych Ca. 311. Lotnictwo uzupełniało ok. 200 maszyn, stacjonujących w Rumunii, w tym bombowce BR 20 ''Cicogna''. By uniknąć pomyłek, włoskie samoloty miały namalowane wielkie białe krzyże na statecznikach i żółte osłony silników.
Symboliczny udział w inwazji miała też włoska Regia Marina, która skierowała na Morze Czarne sześć miniaturowych okrętów podwodnych CB i osiem ścigaczy, zaś na dalekie jezioro Ładoga - sześć kolejnych ścigaczy.
Transporty z włoskimi żołnierzami ruszyły 10 lipca 1941 r. Dowódcą został początkowo gen. Francesco Zingales, jednak podczas transportu doznał ataku serca i zastąpił go gen. Giovanni Messe - doświadczony i zdolny oficer o bardzo dużej odwadze, który miał za sobą 30 lat służby w armii włoskiej, w mojej ocenie jeden z najlepszych włoskich dowódców II WŚ. Duce z wielką dumą pisał o własnych jednostkach, że są lepsze od niemieckich.
Marsz włoskich ''krzyżowych rycerzy'' dopiero się zaczynał przez bezdroża i stepy - wielu żołnierzy myślało, że chodzą w koło, bo żaden kraj nie mógł być przecież tak duży...
Jednakże, tam gdzie pojawiali się Włosi, tam pojawiały się - jak wszędzie tłumy wdzięcznej ludności. Dzieci szybko nauczyły się po włosku kilku słów i krzyczały za włoskimi wojakami: ''Niech żyje król! Niech żyje Mussolini!'', a ci dawali im słodycze i pomarańcze, ściągane osobistym rozkazem Duce z Włoch. Włoscy oficerowie, po wkroczeniu do jakiejś miejscowości, od razu wydawali pozwolenie na otwarcie cerkwi. Nabożeństwa zresztą odgrywały dużą rolę we włoskiej armii, złożonej przecież w dużej mierze z katolików, a na msze polowe ściągały tłumy miejscowej ludności. Podobno dziewczęta często walczyły o względy przystojnych, smagłych żołnierzy, mówiących w zabawnym języku...
Jednakże, tam gdzie pojawiali się Włosi, tam pojawiały się - jak wszędzie tłumy wdzięcznej ludności. Dzieci szybko nauczyły się po włosku kilku słów i krzyczały za włoskimi wojakami: ''Niech żyje król! Niech żyje Mussolini!'', a ci dawali im słodycze i pomarańcze, ściągane osobistym rozkazem Duce z Włoch. Włoscy oficerowie, po wkroczeniu do jakiejś miejscowości, od razu wydawali pozwolenie na otwarcie cerkwi. Nabożeństwa zresztą odgrywały dużą rolę we włoskiej armii, złożonej przecież w dużej mierze z katolików, a na msze polowe ściągały tłumy miejscowej ludności. Podobno dziewczęta często walczyły o względy przystojnych, smagłych żołnierzy, mówiących w zabawnym języku...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz