jako pochodna określonego zbioru informacji w nie określonej rzeczywistości
ORP " Groźny" 351
sobota, 31 marca 2018
PAD oglądał film "Towarzysz Generał"
https://twitter.com/twitter/statuses/979692588889452546Myślę, że jednak #PAD oglądał film "Towarzysz Generał"
- Ale jakby nie oglądał to fragmencik jest do obejrzenia poniżej
Całość tutaj https://bit.ly/2pRLCNf
Piekło białej ludności RPA wciąż trwa
Biała kobieta Vicki Momberg została skazana na 3 lata więzienia za to, że w szoku jako ofiara przestępstwa, obraziła policjanta. Przypadkowo policjant miał ten sam kolor skóry co człowiek, który ją zaatakował.
Jak czytamy w „The Guardian” kobieta po okradzeniu przez czarnoskórego złodzieja nie chciała rozmawiać z czarnymi policjantami i zaczęła obrażać osoby czarnoskóre używając przy tym słowa „kaffir”. Jest to w RPA wyjątkowo obraźliwe określenie osoby czarnoskórej. Zazwyczaj nawet nie jest cytowane, lecz wykropkowywane lub określane, jako K-word. To taka sama sytuacja jak w USA nazywanie Afroamerykanina – „Nigga”.
Kobieta miała mówić czarnoskóremu policjantowi, że chce, aby jej pomagał biały oficer, a czarnych miała nazwać „zwyczajnie bezużytecznymi” i „osobami, które nie mają pojęcia o tej pracy”.
Jednak trzeba sobie zadać pytanie, czy nawet najbardziej obraźliwe słowa usprawiedliwiają tak surowy wyrok? Jest to pierwszy przypadek w RPA, kiedy ktoś został skazany na karę pozbawienia wolności za użycie tych słów!
Sąd nie krył, że chce przykładnie ukarać Vicki Momberg, by zapobiec „rozchodzącemu się w błyskawicznym tempie rasizmowi”.
49-letnia Momberg została skazana na 3 lata więzienia. Jeden rok z orzeczonej kary zawieszono jej na trzy lata – odsiedzi go również jeżeli w ciągu tych trzech lat popełni podobne przestępstwo.
Zastanawia fakt, że na ten „odstraszający przykład” wybrano kobietę, która sama stała się ofiarą przestępstwa, przy czym przestępca prawdopodobnie uniknie kary. Jeszcze bardziej przerażające jest, że wielu ludzi popiera ten wyrok, a nawet chciałoby, żeby był bardziej surowy.
W RPA widać gołym okiem podwójne standardy. Czarni rasiści nie są karani. Często pada wręcz stwierdzenie, że „czarny nie może być rasistą”, bo rasizm rzekomo wiąże się z dominacją. Ale nawet gdyby przyjąć, że rasistą może być tylko przedstawiciel grupy dominującej, to obecnie w RPA tą grupą dominującą są właśnie czarnoskórzy.
„Czarny” rasizm wprost mówi, że biali nie należą do Południowej Afryki i powinni być z niej wyrzuceni lub wręcz zabici. W łagodniejszej wersji „czarny” rasizm polega na budowaniu w białych poczucia winy, a jeśli już nie winy to przekonania, że są grupą w bezzasadny sposób uprzywilejowaną.
Vicky Momberg będzie odwoływać się od wyroku, jednakże odmówiono jej przyznania kaucji na czas oczekiwania na wynik apelacji. Z sali sądowej została zabrana prosto do więzienia.
W RPA trwa ostra walka z białym człowiekiem. Napady na białe farmy mają najczęściej niezwykle okrutny i krwawy przebieg. Farmerzy są paleni żywcem, ich żony zbiorowo gwałcone, ale władze nie zwracają na to uwagi – mówi Ian Cameron, szef organizacji AfriForum Community Safety.
Dodaje również: Okrucieństwo w tych atakach jest bez porównania większe niż podczas zwykłych napadów. Napad w mieście trwa 10 minut, na farmie możesz być torturowany nawet przez 10 godzin.
Najkrwawsza bitwa w dziejach Anglii.
Najkrwawsza bitwa w dziejach Anglii. 557 lat od bitwy pod Towton
W niedzielę palmową, 29 marca 1461 r., pod Towton w hrabstwie Yorkshire doszło do najkrwawszej batalii stoczonej na angielskiej ziemi. Na polu bitwy stanęły naprzeciw siebie armie dwóch skłóconych ze sobą i walczących o sukcesję rodów: Lancasterów i Yorków.
Tego dnia Towton było świadkiem niebywałej rzezi angielskiego rycerstwa pogrążonego w wojnie domowej (1455–1485). Miejscowość ta miała strategiczne znaczenia, gdyż biegła przez nią tzw. „stara droga londyńska” łącząca miasto nad Tamizą z Yorkiem. Pod koniec marca 1461 r. do Yorku zmierzał właśnie Edward IV, świeżo upieczony król Anglii (wybrany na władcę 4 marca 1461 r.)
Przebieg bitwy
Po zwycięskiej bitwie pod Ferrybridge nad rzeką Aire (28 marca) wojska wierne Edwardowi pospieszyły dalej na północ, w kierunku Tadcaster. Drogę zagrodzili im sprzymierzeńcy Lancasterów dowodzeni przez Henryka Beauforta, księcia Sommerset. Nazajutrz (29 marca) między miejscowościami Towton i Saxton armie Białej i Czerwonej Róży stoczyły decydującą o przebiegu kampanii bitwę.
Wojska Lancasterów zajęły dogodną pozycję na pobliskich wzniesieniach, jednak przewaga, jaką dzięki temu osiągnęły, została zniwelowana przez warunki pogodowe. Silny wiatr oraz opady śniegu nie pozwalały łucznikom na skuteczne rażenie wroga na odległość. Bitwa rozpoczęła się od wypuszczenia gradu strzał przez obie zwaśnione ze sobą strony, a następnie rozgorzała długotrwała walka wręcz. Po wielogodzinnej zaciekłej walce szalę zwycięstwa przechylił na korzyść Yorków atak hufców dowodzonych przez księcia Norfolku, który zaskoczył przeciwnika swoim niespodziewanym pojawieniem się na polu bitwy. Pod wpływem natarcia prawe skrzydło Lancasterów zupełnie się załamało, pociągając za sobą resztę wojska, które rzuciło się do ucieczki. Ci, którzy nie zginęli od ciosów zadanych przez nieprzyjaciela, utonęli w rzece Cock, przez którą zamierzali się przeprawić.
Plan bitwy pod Towton (rys. Jappalang oraz Setreset, na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported)
Bitwa zakończyła się po dziesięciu godzinach krwawych walk. Klęska Lancasterów była całkowita. Zwycięstwo pod Towton umożliwiło armii wiernej Edwardowi IV dotarcie do Yorku, w którym pojawiła się ona już następnego dnia.
Kontrowersje
Dyskusyjna jest kwestia liczebności obu armii. Do niedawna przyjmowało się – niezależnie od przekazów angielskich kronik, w których mowa o wojskach rzędu nawet kilkuset tysięcy (sic!) – że w bitwie brało udział ok. 78 tys. zbrojnych: 42 tys. po stronie Lancasterów i 36 tys. po stronie Yorków. Według najnowszych szacunków w bitwie walczyło jednak ok. 45 tys. ludzi, z czego 25 tys. stanowiła armia wierna Lancasterom. Gdyby przyjąć wspomniane liczby za właściwe, wówczas wynosząca 28 tys. liczba poległych i zaginionych w bitwie stanowiłaby grubo ponad połowę stanu liczebnego obu armii. Świadczyłoby to o niebywałym okrucieństwie, jakiego dopuściły się pod Towton wojska Białej i Czerwonej Róży.
Relacje źródłowe, w których mowa o niezwykłej brutalności rycerzy obu walczących stron potwierdzają dowody archeologiczne. W 1996 r. pod ratuszem w Towton odnaleziono zbiorowy grób 43 zbrojnych poległych w batalii. Mogiła miała zaledwie 0,5 m głębokości, z czego można wywnioskować, iż zabitych – bardzo prawdopodobne, że ze względu na wielką liczbę ofiar – chowano w pośpiechu. Wydobyte z grobu kości poddano badaniom, które wykazały, że pogrzebani ludzie byli dobrze zbudowani i stracili życie w gwałtownych okolicznościach. Na odkopanych czaszkach znaleziono wiele śladów po obrażeniach ciętych (od miecza) i miażdżących (zadanych bronią obuchową). Z uwagi na fakt, iż przed starciem zbrojnym obie strony uzgodniły, że nie będą brać jeńców, nie można wykluczyć, że wielu rannych oraz pozbawionych możliwości obrony rycerzy zostało dobitych. Często okaleczano ich w wyjątkowo okrutny sposób, poprzez ucinanie nosów i uszu.
Bitwa pod Towton. Obraz autorstwa Richarda Catona Woodville'a (1856–1927) (źródło: LIFE Photo Archive)
Historyków od lat nurtowało pytanie, w jaki sposób doszło do tak wielkiej masakry walczących wojsk. Ukształtowanie terenu na polu bitwy nie sprzyjało prowadzeniu otwartych działań zbrojnych. Od wschodu ograniczały je bagna, od zachodu strome zbocza i koryto rzeki Cock. Wiadomo, że w zgiełku bitewnym stłoczeni rycerze obsypani gradem strzał nie mieli pola manewru. Możliwe, że wielu z nich zostało stratowanych.
Użycie broni palnej
Dzięki wykopaliskom archeologicznym udało się ustalić, że podczas bitwy armia Lancasterów dysponowała bronią palną. To pierwszy udowodniony przykład jej zastosowania w historii Anglii.
Badanie wykrywaczem metalu w Yorkshire przyniosło zaskakujące efekty. Z ziemi udało się wydobyć pozostałości po ręcznej broni palnej o prymitywnej konstrukcji. Na miejscu batalii znaleziono ślady prochu strzelniczego, fragmenty żelaznych kul oraz luf mających ok. 20 mm średnicy.
Jednakże użycie broni palnej wcale nie musiało okazać się zabójcze w skutkach. Zdaniem Tima Sutherlanda, archeologa z Uniwersytetu w Yorku, Lancasterowie zdecydowali się na zastosowanie wspomnianej broni, aby zastraszyć nieprzyjaciela. Huk i chmura dymu mogły przestraszyć niejednego rycerza, a już na pewno jego konia.
Ostatnia bitwa na brytyjskiej ziemi? Historia pewnej legendy
27 września 1940 roku niemiecki bombowiec Ju 88 wylądował awaryjnie w pobliżu wsi Graverney w południowo-wschodniej Wielkiej Brytanii. Późniejsza strzelanina przeszła do historii jako ostatnia bitwa z najeźdźcą stoczona na brytyjskiej ziemi.
Czytaj dalej...
W XV w., m.in. ze względu na brak przyrządów celowniczych oraz niską szybkostrzelność, skuteczność broni palnej była niewielka, a jej używanie na polach bitew wiązało się również z ryzykiem nieszczęśliwych wypadków, na które narażone były obsługujące ją osoby.
W odniesieniu do pobojowiska pod Towton bardzo istotny jest fakt, iż możemy tu obserwować schyłek używania łuków, które na polach bitew stopniowo zastępowała ręczna broń palna. Ta jednak nie była używana powszechnie jeszcze przez około trzydzieści następnych lat. Dlatego też wspomniane odkrycie [pozostałości broni palnej - W.K.] jest niewiarygodnie istotne i nadal nie możemy uwierzyć, że go dokonaliśmy – dodał Sutherland.
***
29 marca 1461 r. pod Towton stoczono najkrwawszą bitwę w dziejach Anglii. Trwająca około dziesięć godzin batalia zakończyła się rzezią ok. 28 tys. ludzi. Co ciekawe, liczba ludności ówczesnej Anglii wynosiła 2,8 mln. Wynika z tego, że straty poniesione w bitwie stanowiły 1% całej angielskiej populacji.
15 lutego 1943 roku w KL Auschwitz zastrzelony został przez Niemców Józef Noji
15 lutego 1943 roku w KL Auschwitz zastrzelony został przez Niemców Józef Noji (zdjęcie) polski lekkoatleta, olimpijczyk, rekordzista Polski, 10 krotny mistrz Polski w biegach długodystansowych na 5 i 10 km, stolarz i warszawski tramwajarz, a w okresie okupacji działacz niepodległościowy.
Noji był jednym z najbardziej znanych polskich lekkoatletów okresu międzywojennego. Sławą ustępował jedynie innemu tragicznie zmarłemu lekkoatlecie Januszowi Kusocińskiemu. W 1936 roku wystąpił na olimpiadzie w Berlinie, gdzie w biegu na 5 tys. metrów zajął piąte miejsce. Dwa razy znalazł się na liście 10 najlepszych polskich sportowców w plebiscycie Przeglądu Sportowego.
W roku 1939, po rozpoczęciu wojny obronnej, wieku 30 lat zgłosił się na ochotnika do pracy w konspiracji. 18 września 1940 został aresztowany. Na Pawiaku przebywał blisko rok, po czym został przewieziony do Auschwitz. Został zastrzelony za próbę przemycenia grypsu.
Miał 34 lata.
Pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Walecznych. W Oświęcimiu znajduje się ulica jego imienia.
Noji był jednym z najbardziej znanych polskich lekkoatletów okresu międzywojennego. Sławą ustępował jedynie innemu tragicznie zmarłemu lekkoatlecie Januszowi Kusocińskiemu. W 1936 roku wystąpił na olimpiadzie w Berlinie, gdzie w biegu na 5 tys. metrów zajął piąte miejsce. Dwa razy znalazł się na liście 10 najlepszych polskich sportowców w plebiscycie Przeglądu Sportowego.
W roku 1939, po rozpoczęciu wojny obronnej, wieku 30 lat zgłosił się na ochotnika do pracy w konspiracji. 18 września 1940 został aresztowany. Na Pawiaku przebywał blisko rok, po czym został przewieziony do Auschwitz. Został zastrzelony za próbę przemycenia grypsu.
Miał 34 lata.
Pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Walecznych. W Oświęcimiu znajduje się ulica jego imienia.
31 marca 1892 roku urodził się gen. Stanisław Maczek
31 marca 1892 roku urodził się gen. Stanisław Maczek - legendarny dowódca wojsk pancernych, walczył w I wojnie światowej, w wojnie polsko-bolszewickiej oraz na frontach II wojny światowej, dowodząc http://m.in . 1. Dywizją Pancerną Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.
Fizyka i jajka
Kiedyś dziecko zapytało mnie jak to możliwe, że kura nie zgniata jajka, które wysiaduje. W sumie to pytanie można by zadać inaczej. Jak to jest możliwe, że średniowieczne katedry są tak wytrzymałe? Wbrew pozorom odpowiedź na obydwa pytania jest taka sama. Chodzi o kształt.
To może trochę niekonwencjonalne postepowanie, ale żeby dobrze zrozumieć to zagadnienie, warto wybrać się do starej katedry… z jajkiem właśnie. Wielka Sobota i świecenie potraw temu sprzyja. W końcu w koszyczkach mamy też jajka. Mając to jajko w dłoni (albo w pamięci), warto w takim starym kościele spojrzeć w górę, na łuki które podtrzymują sklepienie. Okazuje się, że ich krzywizna jest bardzo podobna do krzywizny jajka. Wszystkie ptasie jajka, niezależnie od gatunku, mają podobny kształt. Mają węższy czubek i nieco szerszy. Oraz mają wydłużone boki. Gdy jajko leży na boku, nie jest specjalnie odporne na nacisk. Gdy jednak stoi na sztorc, jest w stanie wytrzymać naprawdę sporo.
Jajko w katedrze
Jak sporo? Nietrudno jest zrobić eksperyment w którym na trzech kurzych jajkach można utrzymać nawet 100 kilogramowy ciężar. Jest tylko jeden warunek, jajka muszą być ustawione idealnie na sztorc. Wtedy siła przyłożona od góry jest idealnie rozłożona na boki, a jajku (i jego zawartości) nic się nie dzieje. Podobnie jest w katedrach, akweduktach czy mostach łukowych. Siła przyłożona od góry, rozkłada się na boki. W jajku, dodatkowo ogromną rolę spełnia konstrukcja samej skorupki. Jej zewnętrzna warstwa jest twarda i mało elastyczna, a wewnętrzna błona – przeciwnie – miękka i bardzo elastyczna. Gdy te dwie warstwy zostaną z sobą zespolone (sklejone), są w stanie przetrwać naprawdę spore siły. Pod jednym warunkiem. Że warstwa twarda i nieelastyczna jest na zewnątrz. Innymi słowy, gdyby zamienić kolejność warstw i skorupkę jajka z zewnątrz otoczyć cienką błoną, cała konstrukcja nie byłaby tak wytrzymała. Jajko to wciąż nieosiągalny dla inżynierów ideał. Kształt, grubość i kolejność poszczególnych warstw, jest nie do skopiowania. A wszystko po to, by jajko mogło wytrzymywać duży nacisk z zewnątrz, ale by było stosunkowo łatwe do rozbicia od wewnątrz. Wykluwające się pisklę nie ma przecież wiele siły. Co ciekawe, u przeważającej części ptaków, pisklęta na czubku dzioba mają mały haczyk, który służy do zerwania wewnętrznej błony chwilę przed wykluciem. Rozbicie reszty skorupki jest wtedy łatwiejsze.
Ale oczywiście jajko nie tylko z punktu widzenia sztuki inżynierskiej jest ciekawe. Wielu z nas, nie wyobraża sobie kuchni bez jajecznych potraw. Bez ciasta, jajecznicy czy makaronów. A przede wszystkim, bez jajka gotowanego w wodzie. I choć powszechnie uważa się, że ugotowanie jajka na twardo to łatwizna, w rzeczywistości nie jest to takie proste. Oczywiście, można jajko wrzucić do wody i gotować przez pół godziny. Pewność, że będzie na twardo jest całkowita (chyba że robimy na to na szczycie bardzo wysokiej góry, gdzie temperatura gotowania wody jest znacząco niższa niż 100 st C), ale to wcale nie znaczy, że jajko będzie smaczne.
Co białe a co żółte
Nie trzeba być naukowcem (a wystarczy być nawet nieogarniętym kucharzem), by wiedzieć, że jajko składa się z białka i żółtka. To pierwsze to głównie woda i tylko w około 10 proc. rozpuszczone w niej proteiny. W surowym jajku, białko jest przezroczyste, bo cząsteczki protein pozwijane są w kłębki. Ze wzrostem temperatury te kłębki zaczynają się rozwijać, a osobne do tego momentu cząsteczki protein łączą się ze sobą. Tworzy się nieuporządkowana plątanina „proteinowych nitek”, a to z jednej strony powoduje, że białko nie jest już płynne tylko coraz bardziej galaretowate, a z drugiej strony staje się coraz mniej przezroczyste. Gdy białko jajka kurzego jest już całkowicie białe, mówimy że jest ugotowane. Bliższe prawdzie jest stwierdzenie, że jest ścięte, choć tak właściwie powinno się chyba mówić, że doszło do jego denaturacji. Co to takiego ? Każde białko zmienia swoją strukturę przestrzenną pod wpływem czynników fizykochemicznych. Jednym z nich jest temperatura właśnie. Część z tych zmian jest odwracalna (to tzw. zmiany struktury pierwszo- i drugorzędowej), ale gdy sprawy zajdą za daleko, nie da się cofnąć czasu. Białko gotowane przez kilka minut w wodzie zmienia swoją strukturę nieodwracalnie. Podczas tego procesu (denaturacji właśnie) niszczone są wiązania wodorowe i tzw. mostki disulfidowe, które jak śruby trzymające rusztowanie w całości, nadają cząsteczce białka odpowiedni i charakterystyczny kształt. Gdy śruby (wiązania wodorowe) się odkręcą, rusztowanie zaczyna zachowywać się w sposób nieprzewidywalny. Co więcej, gdy runie, nie sposób wybudować go od nowa. Denaturacja białka kurzego następuje w temperaturze około 63 st. Celsjusza, dlatego trzymanie choćby nie wiem jak długo jajka w wodzie o temperaturze nawet trochę niższej od tej wartości nie spowoduje jego ścięcia. Co ciekawe żółtko jajka kurzego ścina się w temperaturze o około 5 st Celsjusza wyższej niż białko. Dzieje się tak dlatego, że w żółtku, w cząsteczki protein wplątane są cząsteczki tłuszczów. Trzeba więc trochę więcej energii (stąd wyższa temperatura), by proteiny od cząsteczek tłuszczu „uwolnić”. Dopiero potem mogą zajść opisane już wyżej zmiany w strukturze białka.
No dobrze, ale w takim razie jak to się dzieje, że jajko daje się przygotować „na miękko”, skoro gotujemy je w wodzie o temperaturze 100 st. C a tymczasem ścinanie białka i żółtka ma miejsce w temperaturze do 70 st C? Wytłumaczeniem jest rozkład temperatury i zjawisko przewodnictwa cieplnego. Nawet jeżeli z zewnątrz jajka temperatura wynosi 100 stopni, potrzeba czasu, by „doszła” ona do samego jego środka. Najpierw więc zetną się te części jajka, które są najbliżej skorupki, a dopiero na końcu te w samym środku. Jeżeli wybierze się odpowiedni moment i wyciągnie jajko z gotującej się wody, zewnętrzne białko będzie już ścięte, a znajdujące się w samym środku żółtko, jeszcze nie. No i to jest pewna sztuka. Każda kucharka ma swoje sposoby, ale z obliczeń fizyków wynika, że dla świeżego, średniej wielkości jajka ten czas wynosi 3 minuty i 30 sekund. Po tym czasie białko już bardziej się nie zetnie, ale zacznie ścinać się żółtko.
Test na wiek
Gotowanie jajka na miękko, wydaje się być zajęciem dla kucharzy nieco już zaznajomionych ze sztuką kulinarną. Dla tych bez podstawowej wiedzy (i zegarka) pozostaje jajko na twardo. Choć z drugiej strony… Ugotowanie jajka na twardo, wbrew pozorom także wymaga pewnej wiedzy. Po pierwsze, jajka nie wrzucamy do lodowatej wody, ale też niedobrze jest je wrzucić do wrzątku. W tym drugim przypadku, najpewniej popęka jego skorupka i biało z żółtkiem wyleje się do wrzącej wody. Po drugie, nie wolno z czasem gotowania jajka przesadzać. Białka zbudowane są ze związków zwanych aminokwasami. Niektóre z nich (np. te które wchodzą w skład białka kurzego) zawierają małe ilości siarki. Gdy jajko będzie zbyt długo gotowane, wydziela się siarkowodór, gaz o charakterystycznym zapachu zgniłych… jaj. Poza tym wydzielanie tego gazu powoduje, że żółtko ugotowanego jajka otoczone jest sino-zieloną otoczką. Dlatego właśnie w najlepszych restauracjach jajko zaraz po ugotowaniu wrzuca się do lodu. Wtedy wierzchnie warstwy nie „przegrzeją” się, a wewnętrzne dojdą do odpowiedniej konsystencji. W domu z lodem trudno eksperymentować, ale ugotowane jajka można wrzucić do lodowatej wody.
Jajko do zimnej wody można jednak wsadzić w innym celu. Po to żeby sprawdzić ile czasu upłynęło od chwili jego zniesienia. We wnętrzu jajka, pod skorupką znajduje się pęcherzyk gazu. Ten gaz jest wynikiem powolnego rozpadu białek. Im starsze jest jajko, tym więcej tego gazu będzie pod skorupką. Po to żeby sprawdzić wiek jajka, można zrobić prosty test. Bąbelek gazu gromadzi się w jajku w szerszym jego czubku. Na czym ten test polega? Wystarczy jajko wsadzić do naczynia z wodą i obserwować. Świeże jajko w naczyniu z wodą leży płasko przy dnie, ale im jajko jest starsze, tym większy jest kąt pomiędzy osią jajka a dnem naczynia. Innymi słowy, im starsze jajko, tym bardziej unosi się gruby jego czubek. Gdy ten kąt wynosi mniej więcej 90 st, czyli wąski czubek jest przy dnie, a szerszy pionowo u góry, jajko ma około 30 dni. Przy kącie około 45 st. jajko ma od 12 do 15 dni. To też skoro. Najlepsze do gotowania (i jedzenia) są te jajka, które mają powyżej dwóch dni, ale nie więcej niż siedem.
Gotowanie jajek to trudna sztuka. Fizyka może oczywiście pomóc, ale nie zastąpi w kuchni… intuicji. Acha i jeszcze jedno. Nie wspomniałem o tym, że jajko powinno się trzymać w lodówce węższym czubkiem w dół. I o tym, że gdy są gotowane w niższym ciśnieniu… są podobno lepsze w smaku.
Poncjusz Piłat – wielka zagadka starożytności
Piłat odegrał bardzo ważną rolę w historii chrześcijaństwa, chociaż życie rzymskiego namiestnika to nie tylko proces Jezusa, ale także szereg innych wydarzeń oraz wiele znaków zapytania. Kim była ta kontrowersyjna postać, którą jedni uważają za winną śmierci Nauczyciela z Nazaretu, a inni czczą jako świętego?
Nie ulega wątpliwości, że Poncjusz Piłat wywołuje skrajne emocje w środowiskach religijnych i naukowych. Przez wieki był także obiektem inspiracji literackich – można tu wymienić chociażby powieść Michaiła Bułhakowa Mistrz i Małgorzata, gdzie jeden z rozdziałów jest poświęcony Rzymianinowi, lub książkę Elisabeth Dored zatytułowaną Piłat i Nazarejczyk. Warto więc przyjrzeć się nieco bliżej jego historii, by móc lepiej ocenić tę jedną z najbardziej fascynujących osób z epoki starożytnej.
Zgłębienie informacji o życiu rzymskiego administratora Judei jest prawdziwym wyzwaniem. Dlaczego? Otóż, tak naprawdę, przy dzisiejszym stanie wiedzy stworzenie biografii Piłata jest zadaniem niewykonalnym. Dostępne źródła antyczne opowiadają jedynie o dziesięcioletnim okresie sprawowania przez niego urzędu namiestnika. Co za tym idzie, wokół osoby Piłata narosło sporo legend. Według jednej z nich miał on pochodzić z dawnego samnickiego plemienia Pontii, które dzielnie stawiało opór Rzymianom w trakcie podporządkowywania sobie Półwyspu Apenińskiego. Dzięki pozycji ojca szybko zrobił typową dla ekwity karierę wojskową, a protektorat pretoriańskiego prefekta Sejana umożliwił mu objęcie urzędu w Judei. Inna tradycja głosiła, że Poncjusz Piłat urodził się w Hiszpanii jako syn zasłużonego weterana wojennego. Wyruszył jako młodzieniec do Rzymu i dzięki niezwykłemu szczęściu uzyskał względy u cesarza Tyberiusza. Ten pozwolił mu na ślub z Klaudią Prokulą, a w dniu ceremonii rozkazał niezwłocznie udać się do Judei w charakterze cesarskiego administratora. Trudno powiedzieć, jak było naprawdę. Jedno jest pewne – w 26 roku n.e. Piłat objął stanowisko namiestnika w żydowskiej prowincji imperium.
Prokurator czy prefekt?
Kamień Piłata znaleziony w Cezarei Nadmorskiej (domena publiczna).Z historycznego punktu widzenia kwestia tytulatury rzymskiego zarządcy jest sprawą niezwykle istotną. Zajmowane stanowisko informowało o tym, jakie kompetencje posiadał dany urzędnik. Przez lata wśród historyków panowało przekonanie, że Piłat sprawował funkcję prokuratora, a więc namiestnika wyższego szczebla z większymi uprawnieniami administracyjnymi i sądowniczymi. Pogląd ten opierano głównie na pismach zromanizowanego Żyda Józefa Flawiusza oraz na wzmiance u rzymskiego historyka Tacyta.
Jednak przesądzające sprawę nomenklatury zdaje się być znalezisko grupy włoskich archeologów z Instytutu Lombardzkiego pod kierownictwem Antonio Frovy. W 1961 roku ekspedycja pracowała przy wykopaliskach starożytnego amfiteatru Heroda, znajdującego się ongiś w Cezarei Nadmorskiej. Pracownicy przez przypadek odkryli blok wapienny, na którym zamieszczona była łacińska inskrypcja z dedykacjami Poncjusza Piłata (tzw. Kamień Piłata). Napis informował o fundacji świątyni bądź jakiejś innej budowli ku czci cesarza Tyberiusza i jednoznacznie stwierdzał, że namiestnik Judei był prefektem, a więc urzędnikiem niższej rangi niż prokurator. Inskrypcja posiada szczególną wartość również z innego powodu. Przez wiele lat historycy czerpali wiedzę o Piłacie jedynie ze źródeł pisanych, wśród których najbardziej znane są Ewangelie Nowego Testamentu i dzieła wspomnianych już Józefa Flawiusza i Tacyta. Natomiast odkrycie z Cezarei Nadmorskiej jest jak do tej pory jedynym dowodem archeologicznym potwierdzającym historyczność postaci rzymskiego prefekta.
Rządy rzymskiego prowokatora
Jak wspomniałem wcześniej, Piłat sprawował urząd prefekta przez 10 lat, przybywając do prowincji prawdopodobnie w roku 26 n.e. W mentalności żydowskiej zapisał się jako człowiek władczy, okrutny i bezwzględny. Przejawiło się to w kilku epizodach, w których namiestnik wykazał się szczególną chęcią prowokacji wobec Narodu Wybranego.
Popiersie cesarza Tyberiusza, muzeum w Luwrze (fot. ChrisO, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0).Już na samym początku sprawowania urzędu, stosunki między nowoprzybyłym prefektem a Żydami zostały mocno nadszarpnięte. Wszystko z powodu decyzji Piłata, by w Jerozolimie umieścić jednostkę posiadającą sztandary z podobiznami cesarza Tyberiusza. Chorągwie nie były jedynie zwykłymi dekoracjami, ale stanowiły przedmiot kultu żołnierzy. Mieszkańcy Świętego Miasta uznali całe zajście za obrazę ich uczuć religijnych (należy dodać, że Żydzi jako jedyni w Imperium Rzymskim cieszyli się bardzo daleko posuniętą tolerancją religijną) oraz pogwałcenie Prawa. Trudno usprawiedliwiać postępowanie Piłata ignorancją, gdyż na pewno posiadał w swoim otoczeniu osoby znające miejscowe realia. Było to więc raczej celowe działanie. Tak czy inaczej Żydzi udali się do rezydencji namiestnika w Cezarei Nadmorskiej i poprosili o usunięcie sztandarów. Ten nie zgodził się, uważając, że w taki sposób rozgniewa cesarza. Jednak gdy Żydzi nie zamierzali odpuścić i, mimo groźby użycia siły, nadal protestowali, Piłat postanowił odwołać jerozolimską kohortę do Cezarei. Rzymski namiestnik przegrał pierwszą konfrontację z nowymi poddanymi.
Kolejnym ważną sprawą, która stawia Piłata w nieprzychylnym świetle, jest kwestia budowy akweduktu w Jerozolimie. Zdaje się, że prefekt postanowił naprawić swój błąd i zdobyć zaufanie żydowskiego społeczeństwa. Nawet jeśli to była prawda, to wybrał najgorszy z możliwych sposób na sfinansowanie tego przedsięwzięcia – przeznaczył bowiem na ten cel pieniądze ze skarbca świątynnego. Czyn ten był jawnym świętokradztwem, nie może więc dziwić fakt, że rzymski administrator spotkał się z o wiele większym oporem niż podczas epizodu ze sztandarami. Piłat, ulegając panice, umieścił w tłumie demonstrantów legionistów, przebranych w stroje cywilne, ale posiadających pałki. Kiedy Żydzi odmówili rozejścia się, namiestnik dał znać żołnierzom, by rozgonili protestujących. Doszło do masakry – wielu ludzi zostało zbitych na śmierć, a część została stratowana.Oprócz krótkiej wzmianki w Ewangelii świętego Łukasza o masakrze Galilejczyków na rozkaz Piłata (niestety nie wiadomo nic więcej na temat tego zdarzenia) o działalności namiestnika informuje nas Filon z Aleksandrii. Prefekt, któremu nie w smak była swoboda religijna Żydów, postanowił w nowy sposób dokuczyć poddanym. Kazał umieścić w jerozolimskim pałacu Heroda wotywne tarcze, nie posiadające co prawda portretu cesarza, ale noszące jego imię. Czyn ten poskutkował interwencją elit żydowskich u samego Tyberiusza. Rzymski władca udzielił Piłatowi ostrej nagany i rozkazał, by tarcze opuściły Jerozolimę. Jak więc widać, sytuacja w prowincji wymykała się pomału spod kontroli ambitnego prefekta.
Najsłynniejszy proces w historii ludzkości
Nie ulega wątpliwości, że Poncjusz Piłat najbardziej znany jest z roli, jaką przypadło mu odegrać w skazaniu Jezusa na śmierć. Na początku trzeba sobie uświadomić, że rzymski prefekt, na mocy swoich uprawnień, mógł swobodnie rozkazać przeprowadzenie ukrzyżowania osoby nieposiadającej obywatelstwa rzymskiego. Jednakże czytając relacje ewangeliczne trudno oprzeć się wrażeniu, że rzymski namiestnik nie wydał formalnego wyroku na Galilejczyku, ale dozwolił tylko na wykonanie woli ludu, podburzonego przez przywódców żydowskich. Mając na względzie wcześniejsze niefortunne działania oraz groźbę ponownego odwołania się do cesarza, Piłat nie chciał popadać w kolejny konflikt, który mógłby skutkować złożeniem go z urzędu. Niemniej jednak nie był przekonany o winie oskarżonego. Zdumiewała go nienawiść, jaką Żydzi żywili do człowieka, którego niecały tydzień wcześniej witali jako Mesjasza wjeżdżającego do Jerozolimy na osiołku. Tak czy inaczej, by wydać wyrok skazujący, Piłat potrzebował argumentu politycznego. Takim okazał się zarzut o przypisywanie sobie godności królewskiej – namiestnik nie mógł wszak pozwolić, by kwestionowano władzę Rzymu w Judei.
Piłat umywający ręce (aut. Tintoretto, 1566-1567, domena publiczna).Na pierwszy rzut oka podczas procesu Jezusa Piłat okazał się osobą słabą i chwiejną. Jednak uważna lektura tekstów opisujących to wydarzenie może prowadzić do zupełnie odwrotnego wniosku. Może rzymski prefekt wykorzystał tę z pozoru niewygodną dla niego sytuację do ugruntowania swojej władzy w prowincji? Wskazywałoby na to jego postępowanie wobec Żydów. Jakby nie patrzeć, Piłat uzyskał publiczną deklarację lojalności od żydowskich arcykapłanów wobec Imperium Rzymskiego („poza Cezarem nie mamy króla”), zrzucił także część odpowiedzialności za los Jezusa na tłum, pytając się, co ma zrobić z ich Mesjaszem. Gdy otrzymał jednoznaczną odpowiedź, umył ręce na znak, że oddziela się od decyzji ludu. Swoją drogą było to bardzo przebiegłe zachowanie, gdyż przyparci do muru Żydzi nie mogli zażądać uwolnienia Nazarejczyka, gdyż oznaczałoby to wystąpienie przeciw rzymskiemu okupantowi. Co więcej, wielkim upokorzeniem dla mieszkańców Jerozolimy musiał być napis, który namiestnik kazał przybić do krzyża Jezusa. Celowo użyte słowa „Król Żydowski” były oczywistą obelgą ze strony Piłata. Oprócz tego, że dawały jasno do zrozumienia, iż wszelkie próby oporu wobec władzy rzymskiej są bezcelowe, stanowiły poniżenie dla Narodu Wybranego – oto ich rzekomy król został skatowany i ukrzyżowany. Nic więc dziwnego, że arcykapłani interweniowali u prefekta o zmianę napisu. Oczywiście bez skutku.
Nie można wykluczyć tego, że Piłat rzeczywiście obawiał się Jezusa. Był zdziwiony jego postawą w trakcie procesu. Nauczyciel z Nazaretu prawie przez cały czas milczał, podczas gdy Żydzi cały czas oskarżali go przed namiestnikiem. Nawet przesłuchiwany przez Piłata odpowiadał bardzo rzadko i lakonicznie. Rozmowa, w której padło słynne pytanie: „Cóż to jest prawda?” wzbudziła w rzymskim prefekcie poważne obawy. Nie rozumiał on słów Jezusa o posłannictwie. Ewangelie mówią o tym, że Piłat starał się uwolnić oskarżonego, będąc przekonany o jego niewinności. Jednak nie można wysnuć żadnego wniosku, że prefekt stał się cichym zwolennikiem żydowskiego Mesjasza. Dopiero późniejsze apokryfy chrześcijańskie przedstawiają Piłata jako skrytego wyznawcę Chrystusa, który został zmuszony do podjęcia decyzji o ukrzyżowaniu. Spowodowane było to prawdopodobnie chęcią uwydatnienia odrzucenia Mesjasza przez własny naród. Niemniej jednak faktem jest to, że Piłat odegrał kluczową rolę w całym zdarzeniu – to na jego rozkaz ukrzyżowano Jezusa.
Koniec rządów i… wielka niewiadoma
Kadencja Piłata zakończyła się w 36 roku n.e., tuż przed śmiercią Tyberiusza. Powodem pozbawienia prefekta urzędu było zdarzenie związane z wystąpieniem fałszywego proroka w Samarii. Wezwał on wszystkich swoich wyznawców, by udali się z nim na świętą górę Garizim w celu odnalezienia dawnych naczyń ze świątyni jerozolimskiej (Samarytanie wierzyli, że tylko Mesjasz będzie mógł je odzyskać). Piłata zaniepokoił fakt, że w podległej mu krainie zebrała się wielka rzesza uzbrojonych mężczyzn. Wysłał więc wojsko, które miało na celu rozpędzić zgromadzenie. Doszło do starcia zbrojnego, wielu zwolenników fałszywego proroka zostało zabitych lub pojmanych, a przywódców ruchu prefekt kazał stracić. Wobec takiego stanu rzeczy Samarytanie złożyli oficjalną skargę do Witeliusza, legata Syrii, a zarazem zwierzchnika namiestnika Judei. Witeliusz powołał tymczasowego administratora prowincji, a Piłatowi rozkazał wyruszyć do Rzymu, gdzie miał się wytłumaczyć cesarzowi ze stawianych mu zarzutów. Przybył on do stolicy już po śmierci Tyberiusza, wiosną 37 roku n.e.
Piłat popełnia samobójstwo (fot. Wellcome Images, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution 4.0 International).
Ostatnią wzmianką o prefekcie zdaje się być przekaz biskupa Euzebiusza z Cezarei, pierwszego chrześcijańskiego dziejopisarza. Według niego Piłat miał popełnić samobójstwo w wyniku wielu nieszczęść, jakie na niego spadły po powrocie do Wiecznego Miasta. W taki sposób dopadła go pomsta Boża. Według tradycji jego ciało zostało przeniesione przez demony z Rzymu do Jeziora Genewskiego i tam wrzucone na samo dno. Inne legendy mówią, że Piłata stracono z rozkazu cesarza Nerona, a w chwili śmierci był on już zdeklarowanym wyznawcą Chrystusa. Jaki tak naprawdę spotkał go los? Jak wyglądało jego życie przed objęciem funkcji namiestnika? Dlaczego tak niewiele wiemy na temat tego rzymskiego prefekta Judei, który przecież odegrał tak istotną rolę w historii chrześcijaństwa? Na te pytania niestety nie znamy odpowiedzi. Być może jeszcze nie znamy.
CIEKAWE ...
Robert Winnicki
Pan wicepremier Gliński ogłosił dziś, że co najmniej 32 miliony złotych pójdą w najbliższych latach na dwa, nowe, żydowskie muzea.
Tymczasem nad muzeami POLIN i Auschwitz, w których prowadzona jest antypolska polityka historyczna państwo polskie nie ma kontroli. Mimo, że wszyscy Polacy zapłacili za te instytucje setki milionów złotych!
Jeszcze dziś zgłoszę w sprawie tego nowego skandalu interpelację. #RuchNarodowytej sprawy nie odpuści!
piątek, 30 marca 2018
czwartek, 29 marca 2018
Wieluń 01.09.1939
https://twitter.com/twitter/statuses/979036795760533504Prezydent Duda jedzie równo po Niemieckiej nazistowskiej swołoczy która napadła i zbombardowała śpiące miasto Wieluń
Wieluń 01.09.1939
środa, 28 marca 2018
Masakra nankińska: ludobójstwo, wina i pamięć
W grudniu 1937 roku w Nankinie, wówczas faktycznej stolicy Chin, Japończycy urządzili trwającą sześć tygodni masakrę ludności cywilnej i jeńców wojennych. Liczbę zamordowanych ocenia się na około 300 tys. osób: mężczyzn, kobiet i dzieci. Jak doszło do masakry nankińskiej?
13 grudnia 1937 roku w Nankinie, wówczas faktycznej stolicy Chin, Japończycy urządzili trwającą sześć tygodni masakrę ludności cywilnej i jeńców wojennych.…
50 lat temu - 28 marca 1968 r. - na Uniwersytecie Warszawskim odbył się ostatni wiec studencki Marca ‘68.
https://www.facebook.com/instytutpamiecinarodowej/videos/10160339437440245/50 lat temu - 28 marca 1968 r. - na Uniwersytecie Warszawskim odbył się ostatni wiec studencki Marca ‘68. Studenci domagali się m.in. swobody zrzeszeń, wolności opinii, zniesienia cenzury i przestrzegania praw obywatelskich. W odpowiedzi władze komunistyczne rozwiązały wydział ekonomii i wydział filozofii oraz kierunek psychologii na wydziale pedagogicznym. Łącznie relegowano z uczelni ponad 1600 osób.
🎥 Polecamy spot #IPN w jęz. angielskim
➡️ Więcej na portalu marzec1968.pl
WIELCY POLACY:
WIELCY POLACY:
28-III-1940 r. NIEMCY aresztowali Janusza KUSOCIŃSKIEGO, złotego medalistę olimpijskiego z Los Angeles w biegu na 10.000 m.
Jako kapral ochotniczo zgłosił się do wojska po agresji Niemiec we wrześniu 1939 r.
Walczył w obronie stolicy i był dwukrotnie ranny,
Ten "gest solidarności" został oczywiście zarządzony przez administrację USA
"Zamiast kondolencji w związku z tragicznym pożarem w Kemerowie (może być nawet 100 ofiar) III RP niemal zrywa stosunki dyplomatyczne z Rosją, wydalając "w geście solidarności z Wielką Brytanią" czterech dyplomatów rosyjskich. Ten "gest solidarności" został oczywiście zarządzony przez administrację USA, która wyrzuca 60 dyplomatów rosyjskich. Działania takie podjęli bowiem wszyscy satelici USA, w tym m.in. Polska, Czechy, Chorwacja, Ukraina i kraje bałtyckie. Posłuszeństwo władz III RP w wykonywaniu "gestów solidarności" daje podstawę do przypuszczeń, że bez oporu przeznaczą rządzony przez siebie kraj na mięso armatnie w wojnie amerykańsko-rosyjskiej, gdy tylko padnie taki rozkaz"
100/100 - tzw. "polska polityka zagraniczna" NIE ISTNIEJE, ani nigdy nie istniała. Może trochę za PRL-u...
Subskrybuj:
Posty (Atom)