(fot. Reuters)
To już wojna. Chiny potężnie odpowiadają USA
Amerykanie tym razem nie musieli długo czekać na odpowiedź na sankcje handlowe wobec Państwa Środka. Pekin obłoży 25-procentowymi cłami kluczowe produkty eksportowane z USA do Chin. Taryfy mają objąć jedną trzecią chińskiego importu ze Stanów Zjednoczonych.
Ledwie kilka godzin po tym, jak USA zaprezentowały listę ponad 1300 produktów importowanych z Chin, które zostaną objęte 25-procentowymi cłami, Pekin odpowiada analogicznymi sankcjami. 25-procentowe cła zostaną nałożone na 106 produktów sprowadzanych zza Oceanu. Na liście znalazły się m.in. soja, sorgo, niektóre samoloty, ciężarówki, SUV-y i pojazdy elektryczne, a także sok pomarańczowy, wyroby tytoniowe, kukurydza, bawełna, wołowina i whisky. Data wejścia regulacji w życie nie jest jeszcze znana.
Odpowiedź Pekinu jest silniejsza, niż spodziewało się wielu analityków. Wartość importu tych dóbr do Państwa Środka wynosi ok. 50 mld dolarów rocznie, czyli tyle samo, ile objęły cła ogłoszone we wtorek przez Waszyngton. O ile nominalnie wartości są takie same, to już procentowo mowa o zupełnie innych rozmiarach - według amerykańskich danych USA nakładają dodatkowy narzut na ok. 10 proc. importu z Chin, a Państwo Środka już na niemal 40 proc. importu ze Stanów Zjednoczonych. Według danych chińskich Pekin nałoży cła na jedną trzecią importu z USA.
O 10:30 rozpoczęła się konferencja wiceministra finansów Chin Zhu Guangyao i wiceministra handlu Wang Shouwen. - Nie chcemy wojny handlowej. To porażka i dla USA, i dla Chin - powiedział Zhu. - Relacje gospodarcze Chin z USA były korzystne dla obu stron. (...) Chiny nigdy nie poddały się zewnętrznej presji. Chcemy rozwiązać problem w konstruktywny sposób - dodał.
Po 13:00 polskiego czasu prezydent Trump opublikował na Twitterze wpis dotyczący sporu z Chinami: "Nie jesteśmy na wojnie handlowej z Chinami, ta wojna została przegrana wiele lat temu przez głupich lu niekompetentnych ludzi reprezentujących USA. Teraz mamy deficyt handlowy wysokości 500 mld dolarów rocznie, i kolejne 300 mld dolarów kradzieży własności intelektualnej. Nie możemy pozwolić, by tak było dalej!"
Na zaostrzenie konfliktu handlowego między dwiema największymi gospodarkami świata zareagowały rynki - miedź traci po 15:30 ok. 2,7 proc., a złoto zyskuje blisko 1 proc. Tuż po otwarciu sesji indeks S&P 500 dołuje o ok. 1,2 proc., podobnie radzą sobie DAX i WIG20, w którego uderzyły także dane o inflacji w Polsce. Gwałtownej reakcji nie widać na rynku walutowym: dolar osłabia się o 0,2 proc. wobec euro i 0,3 proc. wobec jena.
To, że mamy już do czynienia z faktyczną wojną handlową między USA i Chinami, potwierdza przebieg zdarzeń typowy dla takich konfliktów - cios za cios - po tym, jak jedna strona ogłasza sankcje, druga odpowiada. Spór zaczął Donald Trump, nakładając cła na importowaną stal i aluminium, na co Pekin odpowiedział narzuceniem taryf na 128 produktów z USA. Pierwsze uderzenie Stanów w Państwo Środka było jednak bardzo słabe, tak więc i proporcjonalna odpowiedź Chińczyków nie była najmocniejsza (w obu przypadkach wartość eksportu wyniosła w ubiegłym roku ok. 3 mld dolarów).
Zapowiedziane przed dwoma tygodniami, a skonkretyzowane we wtorek, amerykańskie sankcje okazały się już znacznie silniejsze i podobnie jest z dzisiejszą odpowiedzią Pekinu. Jak może wyglądać dalsza wymiana ciosów między dwiema największymi gospodarkami świata, pisaliśmy w artykule "5 ciosów Chin w USA".
Maciej Kalwasiński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz