Zapraszam do obejrzenia zamieszczonego na naszym portalu dokumentalnego filmu dr Ewy Kurek pt. „Kto ratuje jedno życie”, który opowiada o żydowskich dzieciach uratowanych przez polskie zakonnice w klasztorach podczas II wojny światowej. Film został wyemitowany w TVP dwukrotnie: w 1998 i 1999 roku. Od tamtej pory nigdy już nie został pokazany i stał się klasycznym „półkownikiem”. Co więcej, TVP nie zgodziła się na opatrzenie filmu angielskimi napisami i pokazanie go w Stanach Zjednoczonych. O tłumaczenie filmu i jego emisję w USA zabiegał prof. Zbigniew Kruszewski, członek Szarych Szeregów, powstaniec warszawski, żołnierz 1 Dywizji Pancernej gen. Maczka, członek Kongresu Polonii Amerykańskiej.
Dlaczego film dr Kurek został „półkownikiem”? Dlaczego TVP nie zgodziła się na jego emisję w USA? Odpowiedź jest prosta. Ten film rozbija w pył obowiązującą dziś narrację o złych Polakach, dobrych Żydach i tajemniczych nazistach bez narodowości. A w ramach podlizywania się środowiskom żydowskim władze RP wolą pozwolić na opluwanie Polski niż pokazać prawdę. Tak wyglądała sytuacja za poprzednich rządów i tak samo wygląda teraz.
Siłą filmu dr Kurek jest to, że wypowiadają się w nim przede wszystkim Żydówki uratowane przez polskie zakonnice. Świadectwo tych polskich Żydówek jest dla bajki o Holokauście po prostu zabójcze. Czego dowiadujemy się od uratowanych Żydówek i o czym nie chce dziś słyszeć świat, który kupił narrację o żydożerczych Polakach?
Po pierwsze – rola żydowskiej policji w eksterminacji Żydów. Jedna z ocalonych opowiada, że żydowski policjant chciał ją zaciągnąć na Umschlagplatz i uratowała ją babcia, która poszła zamiast niej.
Po drugie – jasne wskazanie kata, którym byli Niemcy. W każdej wypowiedzi to Niemcy są oprawcami. Niemcy mordują. Polacy ratują. Nikt nie mówi tu o tajemniczych nazistach bez narodowości.
Po trzecie – wskazanie, że każda forma pomocy Żydom była karana śmiercią. Jeżeli Żydówka, która była świadkiem tamtych dni, mówi, że Polakom groziła śmierć nawet za podanie Żydowi kromki chleba lub szklanki wody, to upada cała misterna konstrukcja kłamstw o rzekomych polskich antysemitach, którzy nie chcieli pomagać Żydom, bo ich nienawidzili. W tym filmie pada jasna i oczywista dla nas (chociaż nie dla świata) informacja, że każda pomoc dla Żydów to był ze strony polskiej heroizm. I że nie każdy jest w stanie zdobyć się na taką odwagę, aby dla drugiego człowieka zaryzykować życie swoje i swojej rodziny. Słyszymy, że każdy ma prawo zwyczajnie bać się i nie można go za to winić.
Po czwarte – z filmu dowiadujemy się, że wielu Żydów nie chciało poświęcić się dla ratowania swoich dzieci. Dowiadujemy się, że zabijali swoje małe dzieci, dusili je lub truli. Uwaga! Tego nie mówi jakaś polska „antysemitka”. To mówi Żydówka
Po piąte – ocalone Żydówki nie mogą nachwalić się polskich sióstr zakonnych, które ratowały je w klasztorach z narażeniem własnego życia. Co więcej, wszystkie ocalone zaprzeczają twierdzeniu, że w klasztorach były zmuszane do przejścia na katolicyzm. A taki jest zarzut Żydów wobec zakonnic, które ratowały żydowskie dzieci. Żydzi zarzucają im, że ratowały dzieci po to, żeby „złowić żydowskie dusze”. Z filmu jasno wynika, że to wierutna bzdura wynikająca z antypolskich uprzedzeń.
Po szóste – sprawa przyznawania medali przez Yad Vashem. Ocalona Żydówka opowiada, że zabiegała o medal dla ratujących ją zakonnic przez ponad 20 lat. Opowiada jak pracownicy Instytutu zbywali ją tłumacząc, że muszą sprawdzić, czy zakonnice nie ratowały jej dla pieniędzy, albo po to, żeby ją nawrócić. „Nic nie żądały. Naprawdę im się należało. I bardzo mi przykro, że nie dostały [medalu]. Bardzo mi przykro było. Dopiero po [ich] śmierci dostałam zaświadczenie, że przyznano im [medal]”. Medale otrzymało wyłącznie kilkanaście sióstr zakonnych, chociaż w ratowanie żydowskich dzieci było zaangażowanych prawie 200 polskich klasztorów. To pokazuje, że medale przyznawane przez Yad Vashem w żaden sposób nie odzwierciedlają zaangażowania Polaków w ratowanie Żydów. A przecież dziś słyszymy, że zbyt mało Polaków ratowało Żydów, przy czym jako dowód ma służyć zaledwie kilka tysięcy medali przyznanych przez Yad Vashem. Wypowiedzi bohaterek filmu „Kto ratuje jedno życie” pokazują, że ta antypolska narracja jest bzdurą.
Po siódme – wszystkie występujące w filmie Żydówki opowiadają z zachwytem o katolicyzmie. Jedna z nich mówi, że bardzo chciała przyjąć chrzest, ale ksiądz wytłumaczył jej, że to musi być świadoma decyzja i powinna z nią zaczekać. Inna opowiada, w jaki zachwyt wprawiły ją rzeźby w kościele i nabożeństwo. „Dla nas to był malutki raj w piekle” – słyszymy od polskiej Żydówki. „Zakonnice dały mi życie” – mówi kolejna ocalona. „O tych siostrach trzeba będzie pamiętać” – słyszymy. Te słowa nie mieszczą się w obecnej antypolskiej i antykatolickiej narracji.
Reasumując – film „Kto ratuje jedno życie” powinien być polską odpowiedzią na dzisiejsze żydowskie kłamstwa i manipulacje. Powinien być pokazany w najlepszej porze oglądalności na wszystkich kanałach TVP. Powinien zostać opatrzony angielskim tłumaczeniem i pokazany na całym świecie. Dlaczego polskie władze tego nie robią? Dlaczego?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz