Raz prozą, raz rymem - walczymy z propagandowym reżimem
,,Po wyzwoleniu trzeba było zapłacić za patriotyzm – i zaczęła się działalność UB. Istnieje do dzisiejszego dnia piękna willa, za którą to siedzibę wybrał sobie pan Trams – szef UB w 1946–1947 roku. Ja wówczas miałam lat siedemnaście.
Zostałam porwana. Zaprowadzili nas właśnie do tego „Białego Dworku”, do siedziby UB i po drodze domyślałam się, że coś się zaczyna dziać, że coś jest nie tak. I tam się zaczęło drugie życie za patriotyzm. Najpierw kazali mi się rozebrać, później musiałam wysłuchać całej masy różnych uwag na temat swojego ciała, że tu trochę jest za dużo, tu trochę za mało, był tam właśnie pan Trams, mówię to po raz pierwszy: pan Trams, bo się nigdy nikt nie interesował, co się z nim stało, a bił tutaj, maltretował, dziesiątki młodzieży.
Bicie wyglądało tak jak wszyscy opisują, wszyscy wiemy doskonale, jak się biło, ja to wszystko przeżyłam, z tym że miałam wtedy siedemnaście lat i było dwóch młodych chłopów, niewiele ode mnie starszych, jeden miał może dwadzieścia dwa, drugi może dwadzieścia cztery. Trams nie wiem, może mniej, dobrze zbudowani jeden i drugi, oni mi się kazali rozebrać i postawili mnie na stołku o trzech nogach, kazali mi przewiesić się przez stołek. Dostałam po kręgosłupie ze trzydzieści razy pałka metalową, obciągniętą gumą. Uwaga pana Tramsa wobec mojego pseudo-kolegi z lasu: „Wiesz co, lej, nic jej nie będzie, nie zdechnie, dobrze zbudowana, lej, nic jej nie będzie”.
Tak mnie zbili, że następnego dnia, jak mnie ojciec odbierał od nich, to lekarz powiedział: „Wie pan co, niech pan Baśce wezwie raczej księdza, bo ja już tutaj nic nie pomogę”. Byłam zbita, dwa miesiące nie chodziłam do szkoły, ponieważ byłam koloru przysłowiowej wątroby. Do dzisiejszego dnia zresztą odczuwam bóle kręgosłupa, ponieważ miałam pęknięty w dwóch miejscach kręgosłup, to niestety nie daje się tego zreperować i już się nie zreperuje.
Od tamtej pory zaczęło się: wzywania, nękania, właściwie co dwa, trzy tygodnie musiałam się meldować. Wszędzie za mną ktoś łaził, do tego stopnia, że wpadłam w tak straszną nerwicę, że jak mnie ojciec wysłał na rehabilitację do Zakopanego, w gronie moich kolegów, przyjaciół, to mnie się ciągle wydawało, że idzie za mną ktoś, kto mnie zaraz złapie za ramię i mnie wepchnie gdzieś, albo zrobi mi jakąś krzywdę.
Muszę powiedzieć, że jestem bardzo przeciwna zachowaniu [w tajemnicy] tych ludzi, ich danych osobowych, oni o nas wszystko wiedzieli, a pytam: kto kiedyś spytał o pana Tramsa? Ja, po raz pierwszy w życiu od sześćdziesięciu lat mówię jego nazwisko publicznie! Trams, najgorszy oprawca, który maltretował całą młodzież, bił po krzyżu, po tyłku, po głowie i łamał wszystkim, nie tylko kręgosłupy ale i życia. Pytam: kto kiedy o niego spytał, co się z nim dzieje? Ponieważ to jest mężczyzna niewiele ode mnie starszy, sądzę, że on ma lepszą ode mnie emeryturę, że jemu się lepiej żyje niż mnie i nikt się nim nie interesuje." (fragmenty relacji Barbary Kulińskiej-Żugajewicz)
---
,,Pod koniec 1944 roku jest natarcie wojsk rosyjskich na Wrocław, wszyscy Niemcy z Wrocławia uciekają, my też ruszyliśmy w Polskę, zaczęliśmy stamtąd uciekać. Co się dzieje? Rosjanie strasznie gwałcą, makabra, co tam się działo, coś niesamowitego. Dziewczyna ani żadna kobieta nie mogła przejść, do tego stopnia, że myśmy na tej stacji kolejowej miały pokój, wpadł Rosjanin i do Lenki, każe jej wyjść, mówi, w tej chwili, żeby ona wyszła. Dziewczyna zaczęła płakać, on niewiele myśląc za kaburę, za pistolet, mówi: „Jak ty nie wyjdziesz, to je wszystkie zastrzelę”. Odwróciłam się do okna, stoję, on tak mnie koło uszu zaczął strzelać ten Rosjanin. Najstarsza Irena, która z nami była, mówi: „Lenka, trudno, wyjdź, bo on nas pozabija tutaj”. Co się stało, dziewczyna wyszła, zgwałcił ją. Tak miała fatalne szczęście do tych Rosjan, że jeden ją zgwałcił, drugi ją zgwałcił. (...) Myśmy w leśniczówce wylądowali, leśniczy nas przyjął, bo nas było trzy, a jeszcze byli chłopcy z nami z Trachenbergu, bo oni nas trochę obraniali, bo ci Rosjanie strasznie gwałcili. Każdy chłopak się przyznawał, że to jego dziewczyna, jak mógł bronił dziewuchy.
Ach, co to było, jak weszli Rosjanie, co moja matka przeżyła. Niemcy się wycofali, weszła armia ruska, wpadli do mieszkania, mówią do matki tak: „Wynoście się!”. Matka mówi: „Gdzie mam się wynosić? Niemcy byli, się nie wyniosłam, teraz mam się wynieść?”. – „Tak, bo my będziemy tu radiostację zakładać”. Matka do tego oficera mówi: „A co mnie wasza radiostacja obchodzi? Macie dwa duże pokoje, a trzeci mały pokój, to będę z mężem. Zresztą mnie jest już wszystko jedno, mojego dziecka nie ma, dziecko moje nie żyje na pewno”. – „Nie! Musicie się wynosić!”. – „O nie, nie wyniosę się!”. – „Nie wyniesiesz się? Zobaczysz”. Było pomieszanie, były jednostki wojska ruskiego i było wojsko polskie. Oficer ruski wyjął pistolet, [skierował] do matki, mówi, że jak nie opuszczą, to ich zastrzeli. Moja matka mówi do niego: „Co?! Ty mnie zastrzelisz? Mnie Niemcy nie zastrzelili, a ty oswobodziciel mnie zastrzelisz? A strzelaj!” (relacja Barbary Matusiewicz-Turalskiej)
,,Przyjechały wojska radzieckie. Pojawiły się plakaty w Zakopanem, żeby uważać na takich, bo partyzantki chodzą. Jak ci górale nas chowali po różnych szałasach, żeby nas żaden ruski nie zgwałcił! Matko, co tam się działo, to ludzkie pojęcie [przechodzi] – bo „wielcy towarzysze” przyszli nas ratować i po swojemu mordowali." (Krystyna Wirth)
,,Później, jak bolszewicy weszli do Breslau, do tego obozu, to się zaczęło z kolei nowe piekło, bo oni na dziewczyny głodni, gwałcili. Nas na szczęście los uchronił, w ogóle miałyśmy dużo szczęścia z moją siostrą, że nas nikt nie zgwałcił. Ale dwie koleżanki niestety nawet w ciąży były z tego gwałtu. Tak że tam były straszne rzeczy." (Danuta Meisser)
,,Zatrzymałyśmy się w jakiejś pierwszej wiosce u rolnika, który nas przyjął, dał nam pokój, kuchnię, powiedział, że róbcie sobie, bo on nie ma też jedzenia; opowiadał o tym, jak Rosjanie wkroczyli, jak zgwałcili jego żonę, córkę, babcię i mamę. Myśmy były tam ja, mama i moja siostra. Moja siostra puchła już z głodu, więc strasznie wyglądała, to mama jej włosy jakoś pokręciła, żeby wyglądała na niedorozwiniętą, ona leżała na mnie, żeby mnie przykryć, żeby żaden rusek nas nie zgwałcił, bo gwałcili tam." (Barbara Różycka)
----
Czarzasty z SLD, były działacz PZPR: ,,W Polsce nie było komunizmu, a jaki tam to był komunizm."
Całe szczęście, że bicie 17-latki metalowym prętem po plecach i uszkodzenie jej kręgosłupa przez ubeckich pachołów Moskwy to nie był komunizm.
Czarzasty: ,,Chcieliśmy z wielkim szacunkiem po pierwsze pokłonić się tym, którzy walczyli i doprowadzili do tego, że to miejsce możemy nazywać Polską. Bez względu na to czy byli to żołnierze polscy, czy żołnierze radzieccy, których zginęło na terenie naszego kraju ok. 700 tys. Ci ludzie nas wyzwolili. Ci ludzie dali nam wolność od Niemiec i Niemców, od faszystów".
Tak, bo przecież tym Rosjanom nie chodziło o to, żeby odeprzeć atak hitlerowców na ZSRR i zniszczyć wroga - głównym celem Rosjan, którzy kilkadziesiąt miesięcy wcześniej napadli na nas bandycko i zdradziecko ramię w ramię z tymi samymi hitlerowcami, było WYZWOLENIE POLSKI. Tak, to na pewno był ich cel nadrzędny. Wcale nie było przecież tak, że traktowali Polskę jako poligon wojny z Niemcami i korytarz, którym dojdą do Berlina - dziękujmy im na kolanach, bo nas wyzwolili od faszystów. Wyzwalali polskie dziewice z cnoty, a mężatki - z poczucia godności.
Wyzwolenie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz