Adam Mickiewicz na łożu śmierci, Stambuł, foto z 28 listopada 1855 roku. Mickiewicz ofiarą spisku? Tajemnicza śmierć polskiego wieszcza
Teorie spiskowe... WOKÓŁ ŚMIERCI Adama MICKIEWICZA ...
26 listopada 1855 roku niespodziewanie w Stambule zmarł Adam MICKIEWICZ
Czy komuś zależało na śmierci wieszcza? Mickiewicz chciał wziąć udział w wojnie krymskiej i w tym celu zamierzał zorganizować m.in. legion żydowski, co nie do końca podobało się części środowisk emigracyjnych. Za głównego przeciwnika poety uchodził gen. Władysław Zamoyski. Pojawiły się także pomówienia o to, że za nagłą śmierć poety odpowiadali sami Żydzi. Inni wskazywali na agentów carskiej ochrany, a wiadomo, że Rosjanie byli od 1853 roku w stanie wojny z Turcją, której zamierzał pomóc zbrojnie Mickiewicz.
Natychmiast po jego śmierci pojawiły się pogłoski o spisku na życie wieszcza. Podejrzewano, że chorego otruto arszenikiem - niewyczuwalnym w napojach i potrawach. Niezależnie od tego, czy Mickiewiczowi rzeczywiście podano truciznę, objawy zatrucia arszenikiem są podobne do przebiegu cholery. A tę przewlekłą chorobę zakaźną podawano wcześniej jako najbardziej prawdopodobną przyczynę śmierci wybitnego Polaka. Tak przynajmniej sądził Służalski oraz syn zmarłego – Władysław. Tyle tylko, że jesienią 1855 roku w Konstantynolu nie stwierdzono żadnej epidemii cholery, choć wcześniej nawiedzała ona to miasto szczególnie często. Wiadomo np., że cholera masowo zabijała żołnierzy armii walczących w wojnie krymskiej.
Czy to była cholera? Kto to wiedzieć może na pewno. Nie było śladu sczernienia na twarzy, co, jak mówią, bywa w podobnych wypadkach, ani po śmierci, ni przedtem. Żadnej zmiany oddechu, nawet podczas konania. Ni znaku rozkładu nawet po upływie 24 godzin. Jeden z lekarzy oświadczył na półtorej godziny przed śmiercią, że zupełnie nie ma cholery. Inny do końca twierdził, że to nie jest cholera.
Co więcej, nikt z najbliższego otoczenia poety się nie zaraził...
A co na to lekarz?
Jest jeszcze oficjalna wersja wyjaśniająca tajemniczy zgon Mickiewicza, a przemawia za nią dokument wystawiony przez lekarza Jana Gembickiego. Wiadomo, że sam obawiał się on posądzenia o otrucie wieszcza, a jako przyczynę jego śmierci wpisał w akt zgonu wylew krwi do mózgu. Nie wiadomo jednak, czy świadomie nie skłamał, aby umożliwić transport zmarłego poety do Francji. Gdyby wpisał w świadectwie „cholerę”, byłoby to niemożliwe.
26 listopada 1855 roku niespodziewanie w Stambule zmarł Adam MICKIEWICZ
Czy komuś zależało na śmierci wieszcza? Mickiewicz chciał wziąć udział w wojnie krymskiej i w tym celu zamierzał zorganizować m.in. legion żydowski, co nie do końca podobało się części środowisk emigracyjnych. Za głównego przeciwnika poety uchodził gen. Władysław Zamoyski. Pojawiły się także pomówienia o to, że za nagłą śmierć poety odpowiadali sami Żydzi. Inni wskazywali na agentów carskiej ochrany, a wiadomo, że Rosjanie byli od 1853 roku w stanie wojny z Turcją, której zamierzał pomóc zbrojnie Mickiewicz.
Natychmiast po jego śmierci pojawiły się pogłoski o spisku na życie wieszcza. Podejrzewano, że chorego otruto arszenikiem - niewyczuwalnym w napojach i potrawach. Niezależnie od tego, czy Mickiewiczowi rzeczywiście podano truciznę, objawy zatrucia arszenikiem są podobne do przebiegu cholery. A tę przewlekłą chorobę zakaźną podawano wcześniej jako najbardziej prawdopodobną przyczynę śmierci wybitnego Polaka. Tak przynajmniej sądził Służalski oraz syn zmarłego – Władysław. Tyle tylko, że jesienią 1855 roku w Konstantynolu nie stwierdzono żadnej epidemii cholery, choć wcześniej nawiedzała ona to miasto szczególnie często. Wiadomo np., że cholera masowo zabijała żołnierzy armii walczących w wojnie krymskiej.
Czy to była cholera? Kto to wiedzieć może na pewno. Nie było śladu sczernienia na twarzy, co, jak mówią, bywa w podobnych wypadkach, ani po śmierci, ni przedtem. Żadnej zmiany oddechu, nawet podczas konania. Ni znaku rozkładu nawet po upływie 24 godzin. Jeden z lekarzy oświadczył na półtorej godziny przed śmiercią, że zupełnie nie ma cholery. Inny do końca twierdził, że to nie jest cholera.
Co więcej, nikt z najbliższego otoczenia poety się nie zaraził...
A co na to lekarz?
Jest jeszcze oficjalna wersja wyjaśniająca tajemniczy zgon Mickiewicza, a przemawia za nią dokument wystawiony przez lekarza Jana Gembickiego. Wiadomo, że sam obawiał się on posądzenia o otrucie wieszcza, a jako przyczynę jego śmierci wpisał w akt zgonu wylew krwi do mózgu. Nie wiadomo jednak, czy świadomie nie skłamał, aby umożliwić transport zmarłego poety do Francji. Gdyby wpisał w świadectwie „cholerę”, byłoby to niemożliwe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz