Po klęsce Napoleona w 1815 r. zwycięskie mocarstwa powołały na Kongresie Wiedeńskim malutkie „Królestwo Polskie” (123 tys. km² ) nazywane „Kongresowym” w składzie imperium rosyjskiego z carem jako królem, konstytucją i rządem. Wojsko Polskie przeszło pod dowództwo namiestnika Królestwa ks. Konstantego, brata cara Mikołaja I.
W Wojsku Polskim nie było kar cielesnych. W armii rosyjskiej starsi stopniem bili podwładnych, stasowano okrutne kary chłosty kończące się zwykle śmiercią ofiary. Ks Konstanty praktykował rosyjski zwyczaj policzkowania oficerów w obecności ich podwładnych. Oficerowie polscy nie mogąc wyzwać naczelnego dowódcy na pojedynek popełniali samobójstwa.
W połowie 1830 r. wybuchło powstanie w Belgii. W październiku car zarządził przygotowanie mobilizacji alarmowej Wojska Polskiego. Minister skarbu Królestwa otrzymał polecenie zabezpieczenia finansów na wypadek wojny. W listopadzie ogłoszono niepodległość Belgii. Car zamierzał wysłać Wojsko Polskie do spacyfikowania Belgii.
Car łamał ustalony porządek prawny, wzrastały nastroje antyrosyjskie, powstawały organizacje konspiracyjne. W listopadzie członkowie sprzysiężenia Podchorążych zostali ostrzeżeni o ich dekonspiracji i przygotowanych aresztowaniach.
Przed zamierzoną zbrojną interwencją rosyjsko-pruską uratowało Belgię powstanie listopadowe, które wybuchło w Królestwie Polskim. Polscy spiskowcy nie trafili do więzienia tylko na pola bitewne.
Czy należało znosić samowolę cara i ekscesy jego brata, pomaszerować, aby interweniować do Belgii, której Rosja i Prusy odmawiały prawa do niepodległego bytu? Tego przecież nie byli w stanie zrobić ówcześni Polacy wierni dewizie Honor i Ojczyzna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz