„SĄ DWIE POTĘGI, KTÓRYM TRZEBA ODDAĆ WSZYSTKO, A W ZAMIAN NIE BRAĆ NIC - TO BÓG I OJCZYZNA”
80 lat temu (1944) w leśniczówce w Leonowie pod Warszawą (gdzie została umieszczona po powstaniu warszawskim) zmarła Maria Rodziewiczówna - pisarka, działaczka społeczna. Urodziła się w majątku Pieniuha pod Zelwą na Grodzieńszczyźnie. Jej rodzice zostali zesłani za pomoc powstańcom styczniowym (matka - tuż po urodzeniu córki), dziewczynkę wychowywali krewni. Po powrocie rodziców z zesłania zamieszkali w Warszawie (rodzinny majątek skonfiskowano), a potem przesiedlili się do majątku Hruszowa pod Kobryniem, który dostali od krewnych. W 1887 r. zarząd majątkiem musiała przejąć Maria. Nie tylko więc pisała powieści, w których celnie oddawała życie kresowe, ale też zarządzała majątkiem, prowadziła aktywną działalność społeczną. W 1939 musiała opuścić Hruszową. Później, będąc w Warszawie, na wieść o rozgrabieniu i spaleniu Hruszowej powiedziała: „To wszystko nic, byle Polska była”. Na dwa miesiące przed śmiercią filmowcy z AK zdołali zarejestrować Marię Rodziewiczównę na nagraniach, które zostały włączone do filmu „Powstania Warszawskiego 44”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz