https://www.facebook.com/prawdagownoprawda/videos/326806474843181/
Atak szaleńca na Prezydenta Gdańska - Pawła Adamowicza. 27 Finał WOŚP 13.01.2019
Zapraszam do przeczytania i zastanowienia się nad tym co dzieje się na naszych oczach na żywo, bo cała ta sprawa śmierdzi na odległość. Nie w głowie mi tzw. mowa nienawiści i atak personalny na jakąkolwiek osobę, nie deklaruję tu sympatii do lewej czy prawej strony politycznego stołu. To haniebny czyn, gdy człowiek zabija człowieka i na dodatek dzieje się to publicznie przed wielotysięczną widownią. Nie dajmy sobie jednak robić wody z mózgu i ulegać wzajemnemu napuszczaniu na siebie bo „ulica” nie rozwiąże tej „WOJNY POLSKO-POLSKIEJ” ! Przerabialiśmy to już wielokrotnie, a w „walkach” ulicznych można „wybić” setki niewygodnych osób !!!
Zapraszam do przeczytania i zastanowienia się nad tym co dzieje się na naszych oczach na żywo, bo cała ta sprawa śmierdzi na odległość. Nie w głowie mi tzw. mowa nienawiści i atak personalny na jakąkolwiek osobę, nie deklaruję tu sympatii do lewej czy prawej strony politycznego stołu. To haniebny czyn, gdy człowiek zabija człowieka i na dodatek dzieje się to publicznie przed wielotysięczną widownią. Nie dajmy sobie jednak robić wody z mózgu i ulegać wzajemnemu napuszczaniu na siebie bo „ulica” nie rozwiąże tej „WOJNY POLSKO-POLSKIEJ” ! Przerabialiśmy to już wielokrotnie, a w „walkach” ulicznych można „wybić” setki niewygodnych osób !!!
W niedzielę dnia 13.01.2018 r. wieczorem w Gdańsku o godz. 20:00 na scenę podczas 27 Finału WOŚP odbywającego się na Węglowym Targu wtargnął 27-letni Stefan W., który to nożem zaatakował prezydenta miasta Gdańska Pawła A.
Przeanalizujmy od początku to co się wydarzyło.
P Stefan W. – mieszkaniec Gdańska przez nikogo niezauważony przeskoczył barierkę otaczającą teren sceny, obszedł ją dookoła od tyłu i przez nikogo nie „zaczepiany” spokojnie stał przy schodach wejściowych na scenę. Ochroniarze firmy „Tajfun”, której właścicielem jest były funkcjonariusz Policji
nie zauważyli, że stojący przy scenie facet nie posiadał żadnego identyfikatora. Organizatorzy WOŚP przeznaczyli na ochronę i zabezpieczenie imprezy „ogromną” kwotę 13 tys. zł, a „ochraniarze” to wzięci „z łapanki” studenci, studentki i niepełnoletni wolontariusze. Policja nie zabezpieczała terenu imprezy bo nie była ona zgłoszona jako impreza masowa. Nie było straży pożarnej ani karetki pogotowia. Tuż przed godziną 20-tą VIP Paweł A. przemawiał ze sceny - „Gdańsk dzieli się dobrem, Gdańsk chce być miastem solidarności, za to wszystko wam serdecznie dziękuję. Na ulicach, placach Gdańska wrzucaliście pieniądze, byliście wolontariuszami. To jest cudowny czas dzielenia się dobrem. Jesteście kochani. Gdańsk jest najcudowniejszym miastem na świecie. Dziękuję wam !” i rozpoczęło się odliczanie do wystrzelenia tzw. światełka do nieba. Odliczał „10,9,8…3,2,1 i już !” i w tym momencie na scenę wbiegł Stefan W. Z nożem w ręku przed sporą gromadką ludzi na scenie przebiegł kilkanaście metrów by ugodzić VIPa Pawła A. Zadał jemu perfekcyjnie dwa ciosy nożem przebijając zimowe palto i marynarkę w taki sposób by trafić dokładnie w serce. Jest pewien zrealizowanego planu zamachu. W światłach jupiterów przed tysiącami osób zgromadzonych przed sceną i telewizorami przechadzając się po scenie złapał za mikrofon i spokojnie wykrzyczał zdanie – „Halo ! Halo ! Nazywam się Stefan Wilmont siedziałem niewinny w więzieniu, Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz”. Zamachowiec wzniósł do góry ręce, w prawej dłoni trzymając nóż i pokazując, że nie ma zamiaru nikogo więcej zranić. Takie zachowanie sprawcy dało mu szansę na pozostanie przy życiu gdyby w pobliżu byli nieumundurowani policjanci lub inne osoby uzbrojone w broń palną. Sprawca sam się poddał, a nie jak „chwali się” rzecznik Policji, a w ślad za tym głoszą media, że został obezwładniony. Przez blisko minutę nikt na scenie ani z ochrony nie zareagował, dopiero jeden z rosłych ludzi z obsługi technicznej złapał napastnika za kurtkę, który to sam bez oporu klękając położył się na deskach sceny. Dopiero po kolejnych kilku sekundach pojawili się dwaj ochroniarze, jeden z nich „wykopał” po za scenę z ręki leżącego na deskach napastnika nóż po czym obaj nieudolnie próbowali stosować jakieś chwyty obezwładniające, szarpali leżącego „wyciągając” go ze sceny w kierunku schodów. Napadnięty VIP - dźgnięty nożem, usiadł na podeście gitarowym w rogu sceny informując stojącego obok niego kierownika sceny WOŚP Adama I., że śle się poczuł, ten usiał obok niego, obejmując go ręką i zapytał czy coś się stało ? – „wyglądał jakby po prostu cukier mu spadł, jakby mdlał, zdążył spojrzeć na mnie i zaczął się osuwać” – powiedział Adam I. Spiker przez mikrofon kilka razy wzywał medyka, „Prezydent nie reagował, w tym momencie podbiegła sanitariuszka i ułożyliśmy go w pozycji bezpiecznej na leżąco, wtedy ktoś krzyknął, że został dźgnięty nożem, wówczas zauważono dwie duże rany które nie krwawiły, później na scenie pojawili się ratownicy i akcja potoczyła się już szybciej, sytuacja była tak dziwna, że aż nierealna” – dodał Adam I. Ratownicy medyczni pojawili się przy rannym na scenie po ok. minucie, rozchylono palto i marynarkę a ratownik wykonywał czynności ręcznego masażu serca. Toczyła się walka o życie napadniętego VIPa, nigdzie nie widać krwi, nie ma jej śladów. Po 9 minutach pod scenę podjechała karetka ze specjalistycznym sprzętem medycznym. Ranny po ponad 15-tu minutach został ułożony na noszach i przeniesiony do karetki. Spiker ogłosił koniec imprezy wzywając publiczność do rozejścia się do domów. Bandyta poza sceną został przekazany w ręce tzw. patrolu policyjnego i przewieziony na komisariat gdzie okazało się, że być może „ochroniarze” (poza sceną) złamali jemu nos, podbili oko i porozbijali skroń - tacy to bohaterzy poza sceną. Aresztowany noc spędził na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Gdańsku, bo dostał w wyniku pobicia ataku drgawkowego. Ranny samorządowiec przewieziony został w asyście Policji do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, gdzie przeprowadzono 5-cio godzinną operację. Media podały informację, że po żonę VIPa przebywającą za granicą wysłano rządowy samolot. O godzinie 2:30 w nocy lekarz przeprowadzający operację poinformował dziennikarzy, że operacja się udała, stan pacjenta jest ciężki ale stabilny. Następnego dnia o godz. 14:00 Polskę obiegł „news”, że napadnięty podczas „Orkiestry Świątecznej Pomocy” prezydent Gdańska po ostatnim namaszczeniu przez arcybiskupa metropolitę gdańskiego Sławoja Leszka G., zmarł. Politycy i dziennikarze wszystkich stacji RTV i prasy prześcigali się w sensacyjnych informacjach dotyczących „bestialskiego” napastnika. I tak: informowani jesteśmy, że Stefan W. to bandzior który właśnie miesiąc wcześniej opuścił mury więzienia po odbyciu 5,5 roku odosobnienia za cztery napady na banki. W czasie odbywania kary funkcjonariusze zauważyli jego nietypowe zachowanie i w efekcie skierowali go do szpitala w zakładzie zamkniętym, gdzie rozpoznano u niego chorobę psychiczną. „Podczas pobytu w więzieniu był 20-krotnie badany psychiatrycznie ale nie stwierdzono u niego żadnej choroby” – twierdził naczelnik więzienia. Z kolei prokurator generalny Zbigniew Z,. oświadczył –„Ta choroba psychiczna była leczona i zgodnie z dokumentacją medyczną i opinią psychiatrów, którzy go wielokrotnie badali, ta choroba się cofnęła i wrócił do normalnych warunków odbywania kary”. Rzeczniczka prasowa Służby Więziennej poinformowała, że podczas odsiadywania wyroku za napady na banki, „nigdy nie był izolowany od innych więźniów, przebywał w celach wieloosobowych, nie sprawiał problemów wychowawczych przez cały okres odbywania kary i nie stosowano wobec niego środków przymusu bezpośredniego." „Funkcjonał bezkonfliktowo w grupie więźniów, nie był agresywny”, „nie była agresja przez innych więźniów wobec niego kierowana, więc nie było powodu, żeby go izolować od innych więźniów”. W trakcie rozmowy z więziennym wychowawcą powiedział, że po wyjściu z więzienia „nie wie, gdzie się uda, ma braci, którzy mieszkają w Gdańsku, ale tam nie pojedzie. Po opuszczeniu zakładu karnego zamierza od razu udać się na lotnisko, a gdyby nie udało mu się kupić biletu, to pociągiem wyjedzie do innego województwa. Zamierza być bezdomnym i podróżować po kraju. Deklarował, że do województwa pomorskiego nie zamierza przyjeżdżać”. Tuż przed wyjściem syna na wolność dnia 30 listopada 2018 r., matka Stefana W. skontaktowała się z komendantem komisariatu na Białej w Gdańsku będąc zaniepokojoną jego stanem psychicznym, bowiem skarżył się, że słyszy głosy, a do tego miał duże poczucie krzywdy i obwiniał o swoją sytuację polityków, mówił o swoim niezadowoleniu z wyroku. Miał twierdzić, że został niesłusznie skazany, bo broń, którą posiadał, była atrapą. I że po wyjściu „zrobi prawdziwy napad”. „Policja zwróciła się do zakładu karnego, w którym Stefan W. odbywał karę i Służba Więzienna zweryfikowała te informacje”. „Ze Stefanem W. przeprowadzono szereg rozmów, podobnie zresztą jak z psychologiem oraz ze współosadzonymi z celi”. Stefan W. zaprzeczał, jakoby miał opowiadać o planowanym napadzie. Inni więźniowie także nie potwierdzili, że Stefan W. deklarował napad – „Poinformowaliśmy policję o efektach naszych ustaleń i działań oraz podaliśmy dokładną datę i godzinę, o której osoba ta wychodzi na wolność” – oświadczyła rzeczniczka SW.
Stefan W. opuścił więzienie 8 grudnia 2018 r. Przyjechał do Gdańska, błąkał się bez celu, po czym pojawił się w Warszawie. W trakcie intensywnie prowadzonego śledztwa prokuratura ustala, że Stefan W. po wyjściu na wolność próbował przedostać się na teren Pałacu Prezydenckiego – po co ? by zamordować prezydenta RP ? (PiS). Gdy działania te się nie powiodły, udał się ponownie do Gdańska by przygotować się do zamordowania Prezydenta Gdańska (PO) – gdzie tu logika ? gdzie morderstwo polityczne ? o czym tak głośno „wykrzykują” przed kamerami politycy PO ! Śledczy i dziennikarze docierają do znajomych Stefana W. którzy mówią - „Wiedział jak używać noży, wiedział jak zabić. Niejednokrotnie mówił, że najlepszy jest nóż z piłką dwustronną, który wyciągając trzeba okręcić dwa razy”, „Śmierć go pasjonowała, od zawsze fascynował się bronią, zawsze nosił przy sobie nóż wojskowy, czasami bagnet, taki jak nasuwa się na kałasznikowa”, „Chciał być w blasku fleszy”. Dlaczego Stefan W. zaatakował prezydenta Gdańska ? – „Chodziło o to, żeby to była osoba publiczna, żeby wszyscy go widzieli. Wiedział, że prezydent Gdańska chodzi bez ochrony. To było zaplanowane z premedytacją”. „Zajmował się katowaniem ludzi na zlecenie przestępców”. „Od dzieciństwa brał narkotyki - kokainę, amfetaminę oraz sterydy. W zasadzie całe życie żył z rozbojów, napadów, kradzieży, oszustw. Jeżeli matka nie chciała mu dać pieniędzy, potrafił jej krzywdę zrobić, uderzyć… „
Różni „fachowcy” i „eksperci” mielą ten temat przed kamerami i prasie tłumacząc, pouczając i doradzając jak należało postępować, jak powinno się zabezpieczać takie masowe imprezy, jakie ferować wyroki sądowe, jak prowadzić resocjalizację w ośrodkach odosobnienia itd, itp. Nastał czas lansowania się i zbijania politycznego kapitału na ludzkiej tragedii zarówno napastnika jak i poszkodowanego. Wokół padają hasła i deklaracje – w mediach na okrągło wypowiadają się politycy, dziennikarze, artyści, ludzie z pierwszych stron gazet i codziennych wiadomości – słyszymy wzajemne oskarżanie się i obnoszenie przynależnością oraz sympatyzowaniem z lewicą lub prawicą. Jedni są źli a drudzy wspaniali, jedni chcą dobrze a ich przeciwnicy wszystko niszczą, jedni są głupcami i idiotami, których należałoby „zlikwidować”, „wyrżnąć” itd. drudzy są mędrcami i zbawicielami i co najciekawsze, że z bełkotu tego wynika, że wszyscy walczą z tzw. mową nienawiści – każdy z „wielkich” mówców walczy o POLSKĘ ! Czwartego dnia po śmierci została wystawiona w Europejskim Centrum Solidarności na widok publiczny zamknięta trumna okryta flagą w barwach Gdańska, w której prawdopodobnie umieszczono urnę z prochami zamordowanego. I tu kolejna ciekawostka: wielcy wodzowie „żegnani" byli przy otwartej trumnie. W tym przypadku ciało szybko poddano kremacji i... umieszczono w zamkniętej trumnie. Urnę wystawiono podczas mszy żałobnej w Bazylice. Ciało nie było przecież zmasakrowane. Wdowa wyglądała raczej na wypoczętą – podczas trwania operacji wysłano po nią samolot... Kilka tysięcy mieszkańców Gdańska, którzy przybyli „pożegnać swojego prezydenta” mogli jedynie pokłonić się przed trumną przykrytą flagą Gdańska. Niektórzy dziennikarze komentując transmisję mówili - „Cała Polska żegna prezydenta”, „z całego świata napływają kondolencje” - tak im kazano mówić ?, taki miał być medialny przekaz ? – liczby były „mocno naciągane” – po co ? w jakim celu ? W czasach PRLu w pochodach „święta pracy” też udział brała cała Polska tzn. głównymi ulicami miasta szedł pochód a społeczeństwo obserwowało ten barny korowód.
W piątek od godziny 17:00 rozpoczęła się „napompowana" w całym kraju żałoba narodowa, którą to jak było widać na ulicach naród zbytnio się nie przejmował, no może POza prawdziwymi POlakami.
Ceremonię pogrzebową przygotował i finansował Urząd Prezydenta Gdańska (z kieszeni podatnika). Zrobiono spęd POlskich VIPów, zaproszono przedstawicieli wszystkich wyznań z kościołów znajdujących się na terenie Polski. Najważniejsi POlscy POlitycy dokonali „kanonizacji” Pawła A. wygłaszając hymny pochwalne jakim to wielkim przywódcą był, jakim wspaniałym człowiekiem, genialnym politykiem, wybitnym samorządowcem, dobrotliwym, miłościwym - tak wstrętnie hejtowanym przez wredną prawicę. W tym wszystkim chodziło o to żeby zamanifestować, że za tą męczeńską śmierć odpowiadają ONI - bo to ONI go zabili - (ten „zasrany PiS”). Oczywiście nie było to powiedziane wprost, bo geniusz mainstreamowej propagandy polega na tym, żeby takie informacje podawać podprogowo. Ta śmierć jest okazją do jeszcze bardziej intensywnego okładania się deskami. Teraz również PO-wcy mają swój Smoleńsk – mają swojego ukrzyżowanego Chrystusa. Gdy obóz prawicy „patriotycznej" nazwał wypadek rządowego samolotu zamachem, lewica kpiła i szydziła żerując politycznie w ten sposób na śmierci niemal stu osób - teraz role się odwróciły - cynizm jak widzimy jest ten sam. Platforma Obywatelska, która tak demonstracyjnie opłakuje zamordowanego Pawła A. nie chciała wystawić w wyborach samorządowych tego tak wspaniałego i zasłużonego przywódcy tylko wystawiła Jarosława W., - syna Lecha W., który posługując się „mową nienawiści” głośno nawiązywał m.in. do „lewych walizek pieniędzy dla Adamowicza”. Sami go szczuli i chcieli odsunąć od władzy, teraz PO „będzie bronić Gdańska” – przed kim ? (Die Freie Stadt Danzig - w okresie międzywojennym autonomiczne miasto-państwo, pod ochroną Ligi Narodów. Jego utworzenie było wynikiem przegranej Cesarstwa Niemieckiego w I wojnie światowej. Powstanie Wolnego Miasta Gdańska było kompromisem, który nie zadowolił ani Polaków, ani Niemców) - ”obronimy nasz Gdańsk i Europę przed nienawiścią” – grzmiał do mikrofonu Donald T. Przewodniczący prawdziwych POlaków - Grzegorz S. „wytłumaczył się”, dlaczego PO do spółki z Nowoczesną nie poparła Pawła A. w wyborach samorządowych na prezydenta Gdańska wystawiając kandydaturę europosła Jarosława W. (syn słynnego skoczka przez płot stoczni, którego „podwiozła” motorówka od strony morza). W pierwszej turze wyborów na prezydenta Gdańska Piotr Adamowicz, rządzący miastem od 1998 r., otrzymał 36,97 proc. Głosów a Kacper Płażyński, startujący jako kandydat PiS uzyskał poparcie na poziomie 29,68 proc. Sromotną porażkę zaliczył kandydat PO Jarosław Wałęsa, który nie wszedł do drugiej tury. II turę wygrał Paweł Adamowicz. „Rozmawiałem wielokrotnie z Pawłem Adamowiczem. Uważałem, że będzie ofiarą politycznej zemsty ze strony prokuratury i politycznych przeciwników, że może tak być, że intensywność postępowań, które były prowadzone przeciwko niemu, w ostatnim czasie bardzo się zwiększyła, bo spodziewano się, że będzie kandydatem Platformy Obywatelskiej” - stwierdził Grzegorz S. -„wiele razy rozmawialiśmy czy można znaleźć inną konstrukcję, w której on nie będzie narażony na tę rosnącą politykę nienawiści .Później (...) w noc wyborczą bez żadnych warunków, po pierwszej turze, powiedzieliśmy Paweł Adamowicz jest kandydatem Platformy Obywatelskiej” - tłumaczył Grzegorz S.
Tak ku przypomnieniu tym co nawołują do bicia się w piersi: „Mowa nienawiści” zaczęła się, gdy Donald T. przegrał wybory prezydenckie z Lechem K. Wystarczy obejrzeć „przemowy” z mównicy sejmowej - rozpoczął się chocholi taniec. Szybko zapomniano o sprawie Cyby, który chciał z nienawiści do PiS-u zabić Jarosława K., ale ochrona go nie dopuściła, więc zabił szeregowego posła PiS z Łodzi Marka R. Jerzy M. (minister SWiA) ujawnił, że - „sprawca oddał 8 strzałów i posiadał więcej broni palnej, atakował też nożem próbując poderżnąć gardło Pawłowi K. godząc go dwukrotnie w szyję”, „w czasie ataku sprawca krzyczał, że nienawidzi PiS i że chce zabić Kaczyńskiego”, w obecności mediów mówił, że „ żałuje, że nie ma już broni, boby powystrzelał wszystkich pisowców”. Wtedy ci sami politycy PO cynicznie mówili: „Kto sieje wiatr, zbiera burzę”. Przemówienia Stefana Konstantego N. (polityk od nauk biologicznych) – to klasyka ataków przeciwników politycznych i tych, którzy nie podzielają jego poglądów. W internecie jest mnóstwo przykładów „kwiecistych” wypowiedzi POlityków „namaszczonych do sprawowania władzy”.
Przeanalizujmy od początku to co się wydarzyło.
P Stefan W. – mieszkaniec Gdańska przez nikogo niezauważony przeskoczył barierkę otaczającą teren sceny, obszedł ją dookoła od tyłu i przez nikogo nie „zaczepiany” spokojnie stał przy schodach wejściowych na scenę. Ochroniarze firmy „Tajfun”, której właścicielem jest były funkcjonariusz Policji
nie zauważyli, że stojący przy scenie facet nie posiadał żadnego identyfikatora. Organizatorzy WOŚP przeznaczyli na ochronę i zabezpieczenie imprezy „ogromną” kwotę 13 tys. zł, a „ochraniarze” to wzięci „z łapanki” studenci, studentki i niepełnoletni wolontariusze. Policja nie zabezpieczała terenu imprezy bo nie była ona zgłoszona jako impreza masowa. Nie było straży pożarnej ani karetki pogotowia. Tuż przed godziną 20-tą VIP Paweł A. przemawiał ze sceny - „Gdańsk dzieli się dobrem, Gdańsk chce być miastem solidarności, za to wszystko wam serdecznie dziękuję. Na ulicach, placach Gdańska wrzucaliście pieniądze, byliście wolontariuszami. To jest cudowny czas dzielenia się dobrem. Jesteście kochani. Gdańsk jest najcudowniejszym miastem na świecie. Dziękuję wam !” i rozpoczęło się odliczanie do wystrzelenia tzw. światełka do nieba. Odliczał „10,9,8…3,2,1 i już !” i w tym momencie na scenę wbiegł Stefan W. Z nożem w ręku przed sporą gromadką ludzi na scenie przebiegł kilkanaście metrów by ugodzić VIPa Pawła A. Zadał jemu perfekcyjnie dwa ciosy nożem przebijając zimowe palto i marynarkę w taki sposób by trafić dokładnie w serce. Jest pewien zrealizowanego planu zamachu. W światłach jupiterów przed tysiącami osób zgromadzonych przed sceną i telewizorami przechadzając się po scenie złapał za mikrofon i spokojnie wykrzyczał zdanie – „Halo ! Halo ! Nazywam się Stefan Wilmont siedziałem niewinny w więzieniu, Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz”. Zamachowiec wzniósł do góry ręce, w prawej dłoni trzymając nóż i pokazując, że nie ma zamiaru nikogo więcej zranić. Takie zachowanie sprawcy dało mu szansę na pozostanie przy życiu gdyby w pobliżu byli nieumundurowani policjanci lub inne osoby uzbrojone w broń palną. Sprawca sam się poddał, a nie jak „chwali się” rzecznik Policji, a w ślad za tym głoszą media, że został obezwładniony. Przez blisko minutę nikt na scenie ani z ochrony nie zareagował, dopiero jeden z rosłych ludzi z obsługi technicznej złapał napastnika za kurtkę, który to sam bez oporu klękając położył się na deskach sceny. Dopiero po kolejnych kilku sekundach pojawili się dwaj ochroniarze, jeden z nich „wykopał” po za scenę z ręki leżącego na deskach napastnika nóż po czym obaj nieudolnie próbowali stosować jakieś chwyty obezwładniające, szarpali leżącego „wyciągając” go ze sceny w kierunku schodów. Napadnięty VIP - dźgnięty nożem, usiadł na podeście gitarowym w rogu sceny informując stojącego obok niego kierownika sceny WOŚP Adama I., że śle się poczuł, ten usiał obok niego, obejmując go ręką i zapytał czy coś się stało ? – „wyglądał jakby po prostu cukier mu spadł, jakby mdlał, zdążył spojrzeć na mnie i zaczął się osuwać” – powiedział Adam I. Spiker przez mikrofon kilka razy wzywał medyka, „Prezydent nie reagował, w tym momencie podbiegła sanitariuszka i ułożyliśmy go w pozycji bezpiecznej na leżąco, wtedy ktoś krzyknął, że został dźgnięty nożem, wówczas zauważono dwie duże rany które nie krwawiły, później na scenie pojawili się ratownicy i akcja potoczyła się już szybciej, sytuacja była tak dziwna, że aż nierealna” – dodał Adam I. Ratownicy medyczni pojawili się przy rannym na scenie po ok. minucie, rozchylono palto i marynarkę a ratownik wykonywał czynności ręcznego masażu serca. Toczyła się walka o życie napadniętego VIPa, nigdzie nie widać krwi, nie ma jej śladów. Po 9 minutach pod scenę podjechała karetka ze specjalistycznym sprzętem medycznym. Ranny po ponad 15-tu minutach został ułożony na noszach i przeniesiony do karetki. Spiker ogłosił koniec imprezy wzywając publiczność do rozejścia się do domów. Bandyta poza sceną został przekazany w ręce tzw. patrolu policyjnego i przewieziony na komisariat gdzie okazało się, że być może „ochroniarze” (poza sceną) złamali jemu nos, podbili oko i porozbijali skroń - tacy to bohaterzy poza sceną. Aresztowany noc spędził na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Gdańsku, bo dostał w wyniku pobicia ataku drgawkowego. Ranny samorządowiec przewieziony został w asyście Policji do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, gdzie przeprowadzono 5-cio godzinną operację. Media podały informację, że po żonę VIPa przebywającą za granicą wysłano rządowy samolot. O godzinie 2:30 w nocy lekarz przeprowadzający operację poinformował dziennikarzy, że operacja się udała, stan pacjenta jest ciężki ale stabilny. Następnego dnia o godz. 14:00 Polskę obiegł „news”, że napadnięty podczas „Orkiestry Świątecznej Pomocy” prezydent Gdańska po ostatnim namaszczeniu przez arcybiskupa metropolitę gdańskiego Sławoja Leszka G., zmarł. Politycy i dziennikarze wszystkich stacji RTV i prasy prześcigali się w sensacyjnych informacjach dotyczących „bestialskiego” napastnika. I tak: informowani jesteśmy, że Stefan W. to bandzior który właśnie miesiąc wcześniej opuścił mury więzienia po odbyciu 5,5 roku odosobnienia za cztery napady na banki. W czasie odbywania kary funkcjonariusze zauważyli jego nietypowe zachowanie i w efekcie skierowali go do szpitala w zakładzie zamkniętym, gdzie rozpoznano u niego chorobę psychiczną. „Podczas pobytu w więzieniu był 20-krotnie badany psychiatrycznie ale nie stwierdzono u niego żadnej choroby” – twierdził naczelnik więzienia. Z kolei prokurator generalny Zbigniew Z,. oświadczył –„Ta choroba psychiczna była leczona i zgodnie z dokumentacją medyczną i opinią psychiatrów, którzy go wielokrotnie badali, ta choroba się cofnęła i wrócił do normalnych warunków odbywania kary”. Rzeczniczka prasowa Służby Więziennej poinformowała, że podczas odsiadywania wyroku za napady na banki, „nigdy nie był izolowany od innych więźniów, przebywał w celach wieloosobowych, nie sprawiał problemów wychowawczych przez cały okres odbywania kary i nie stosowano wobec niego środków przymusu bezpośredniego." „Funkcjonał bezkonfliktowo w grupie więźniów, nie był agresywny”, „nie była agresja przez innych więźniów wobec niego kierowana, więc nie było powodu, żeby go izolować od innych więźniów”. W trakcie rozmowy z więziennym wychowawcą powiedział, że po wyjściu z więzienia „nie wie, gdzie się uda, ma braci, którzy mieszkają w Gdańsku, ale tam nie pojedzie. Po opuszczeniu zakładu karnego zamierza od razu udać się na lotnisko, a gdyby nie udało mu się kupić biletu, to pociągiem wyjedzie do innego województwa. Zamierza być bezdomnym i podróżować po kraju. Deklarował, że do województwa pomorskiego nie zamierza przyjeżdżać”. Tuż przed wyjściem syna na wolność dnia 30 listopada 2018 r., matka Stefana W. skontaktowała się z komendantem komisariatu na Białej w Gdańsku będąc zaniepokojoną jego stanem psychicznym, bowiem skarżył się, że słyszy głosy, a do tego miał duże poczucie krzywdy i obwiniał o swoją sytuację polityków, mówił o swoim niezadowoleniu z wyroku. Miał twierdzić, że został niesłusznie skazany, bo broń, którą posiadał, była atrapą. I że po wyjściu „zrobi prawdziwy napad”. „Policja zwróciła się do zakładu karnego, w którym Stefan W. odbywał karę i Służba Więzienna zweryfikowała te informacje”. „Ze Stefanem W. przeprowadzono szereg rozmów, podobnie zresztą jak z psychologiem oraz ze współosadzonymi z celi”. Stefan W. zaprzeczał, jakoby miał opowiadać o planowanym napadzie. Inni więźniowie także nie potwierdzili, że Stefan W. deklarował napad – „Poinformowaliśmy policję o efektach naszych ustaleń i działań oraz podaliśmy dokładną datę i godzinę, o której osoba ta wychodzi na wolność” – oświadczyła rzeczniczka SW.
Stefan W. opuścił więzienie 8 grudnia 2018 r. Przyjechał do Gdańska, błąkał się bez celu, po czym pojawił się w Warszawie. W trakcie intensywnie prowadzonego śledztwa prokuratura ustala, że Stefan W. po wyjściu na wolność próbował przedostać się na teren Pałacu Prezydenckiego – po co ? by zamordować prezydenta RP ? (PiS). Gdy działania te się nie powiodły, udał się ponownie do Gdańska by przygotować się do zamordowania Prezydenta Gdańska (PO) – gdzie tu logika ? gdzie morderstwo polityczne ? o czym tak głośno „wykrzykują” przed kamerami politycy PO ! Śledczy i dziennikarze docierają do znajomych Stefana W. którzy mówią - „Wiedział jak używać noży, wiedział jak zabić. Niejednokrotnie mówił, że najlepszy jest nóż z piłką dwustronną, który wyciągając trzeba okręcić dwa razy”, „Śmierć go pasjonowała, od zawsze fascynował się bronią, zawsze nosił przy sobie nóż wojskowy, czasami bagnet, taki jak nasuwa się na kałasznikowa”, „Chciał być w blasku fleszy”. Dlaczego Stefan W. zaatakował prezydenta Gdańska ? – „Chodziło o to, żeby to była osoba publiczna, żeby wszyscy go widzieli. Wiedział, że prezydent Gdańska chodzi bez ochrony. To było zaplanowane z premedytacją”. „Zajmował się katowaniem ludzi na zlecenie przestępców”. „Od dzieciństwa brał narkotyki - kokainę, amfetaminę oraz sterydy. W zasadzie całe życie żył z rozbojów, napadów, kradzieży, oszustw. Jeżeli matka nie chciała mu dać pieniędzy, potrafił jej krzywdę zrobić, uderzyć… „
Różni „fachowcy” i „eksperci” mielą ten temat przed kamerami i prasie tłumacząc, pouczając i doradzając jak należało postępować, jak powinno się zabezpieczać takie masowe imprezy, jakie ferować wyroki sądowe, jak prowadzić resocjalizację w ośrodkach odosobnienia itd, itp. Nastał czas lansowania się i zbijania politycznego kapitału na ludzkiej tragedii zarówno napastnika jak i poszkodowanego. Wokół padają hasła i deklaracje – w mediach na okrągło wypowiadają się politycy, dziennikarze, artyści, ludzie z pierwszych stron gazet i codziennych wiadomości – słyszymy wzajemne oskarżanie się i obnoszenie przynależnością oraz sympatyzowaniem z lewicą lub prawicą. Jedni są źli a drudzy wspaniali, jedni chcą dobrze a ich przeciwnicy wszystko niszczą, jedni są głupcami i idiotami, których należałoby „zlikwidować”, „wyrżnąć” itd. drudzy są mędrcami i zbawicielami i co najciekawsze, że z bełkotu tego wynika, że wszyscy walczą z tzw. mową nienawiści – każdy z „wielkich” mówców walczy o POLSKĘ ! Czwartego dnia po śmierci została wystawiona w Europejskim Centrum Solidarności na widok publiczny zamknięta trumna okryta flagą w barwach Gdańska, w której prawdopodobnie umieszczono urnę z prochami zamordowanego. I tu kolejna ciekawostka: wielcy wodzowie „żegnani" byli przy otwartej trumnie. W tym przypadku ciało szybko poddano kremacji i... umieszczono w zamkniętej trumnie. Urnę wystawiono podczas mszy żałobnej w Bazylice. Ciało nie było przecież zmasakrowane. Wdowa wyglądała raczej na wypoczętą – podczas trwania operacji wysłano po nią samolot... Kilka tysięcy mieszkańców Gdańska, którzy przybyli „pożegnać swojego prezydenta” mogli jedynie pokłonić się przed trumną przykrytą flagą Gdańska. Niektórzy dziennikarze komentując transmisję mówili - „Cała Polska żegna prezydenta”, „z całego świata napływają kondolencje” - tak im kazano mówić ?, taki miał być medialny przekaz ? – liczby były „mocno naciągane” – po co ? w jakim celu ? W czasach PRLu w pochodach „święta pracy” też udział brała cała Polska tzn. głównymi ulicami miasta szedł pochód a społeczeństwo obserwowało ten barny korowód.
W piątek od godziny 17:00 rozpoczęła się „napompowana" w całym kraju żałoba narodowa, którą to jak było widać na ulicach naród zbytnio się nie przejmował, no może POza prawdziwymi POlakami.
Ceremonię pogrzebową przygotował i finansował Urząd Prezydenta Gdańska (z kieszeni podatnika). Zrobiono spęd POlskich VIPów, zaproszono przedstawicieli wszystkich wyznań z kościołów znajdujących się na terenie Polski. Najważniejsi POlscy POlitycy dokonali „kanonizacji” Pawła A. wygłaszając hymny pochwalne jakim to wielkim przywódcą był, jakim wspaniałym człowiekiem, genialnym politykiem, wybitnym samorządowcem, dobrotliwym, miłościwym - tak wstrętnie hejtowanym przez wredną prawicę. W tym wszystkim chodziło o to żeby zamanifestować, że za tą męczeńską śmierć odpowiadają ONI - bo to ONI go zabili - (ten „zasrany PiS”). Oczywiście nie było to powiedziane wprost, bo geniusz mainstreamowej propagandy polega na tym, żeby takie informacje podawać podprogowo. Ta śmierć jest okazją do jeszcze bardziej intensywnego okładania się deskami. Teraz również PO-wcy mają swój Smoleńsk – mają swojego ukrzyżowanego Chrystusa. Gdy obóz prawicy „patriotycznej" nazwał wypadek rządowego samolotu zamachem, lewica kpiła i szydziła żerując politycznie w ten sposób na śmierci niemal stu osób - teraz role się odwróciły - cynizm jak widzimy jest ten sam. Platforma Obywatelska, która tak demonstracyjnie opłakuje zamordowanego Pawła A. nie chciała wystawić w wyborach samorządowych tego tak wspaniałego i zasłużonego przywódcy tylko wystawiła Jarosława W., - syna Lecha W., który posługując się „mową nienawiści” głośno nawiązywał m.in. do „lewych walizek pieniędzy dla Adamowicza”. Sami go szczuli i chcieli odsunąć od władzy, teraz PO „będzie bronić Gdańska” – przed kim ? (Die Freie Stadt Danzig - w okresie międzywojennym autonomiczne miasto-państwo, pod ochroną Ligi Narodów. Jego utworzenie było wynikiem przegranej Cesarstwa Niemieckiego w I wojnie światowej. Powstanie Wolnego Miasta Gdańska było kompromisem, który nie zadowolił ani Polaków, ani Niemców) - ”obronimy nasz Gdańsk i Europę przed nienawiścią” – grzmiał do mikrofonu Donald T. Przewodniczący prawdziwych POlaków - Grzegorz S. „wytłumaczył się”, dlaczego PO do spółki z Nowoczesną nie poparła Pawła A. w wyborach samorządowych na prezydenta Gdańska wystawiając kandydaturę europosła Jarosława W. (syn słynnego skoczka przez płot stoczni, którego „podwiozła” motorówka od strony morza). W pierwszej turze wyborów na prezydenta Gdańska Piotr Adamowicz, rządzący miastem od 1998 r., otrzymał 36,97 proc. Głosów a Kacper Płażyński, startujący jako kandydat PiS uzyskał poparcie na poziomie 29,68 proc. Sromotną porażkę zaliczył kandydat PO Jarosław Wałęsa, który nie wszedł do drugiej tury. II turę wygrał Paweł Adamowicz. „Rozmawiałem wielokrotnie z Pawłem Adamowiczem. Uważałem, że będzie ofiarą politycznej zemsty ze strony prokuratury i politycznych przeciwników, że może tak być, że intensywność postępowań, które były prowadzone przeciwko niemu, w ostatnim czasie bardzo się zwiększyła, bo spodziewano się, że będzie kandydatem Platformy Obywatelskiej” - stwierdził Grzegorz S. -„wiele razy rozmawialiśmy czy można znaleźć inną konstrukcję, w której on nie będzie narażony na tę rosnącą politykę nienawiści .Później (...) w noc wyborczą bez żadnych warunków, po pierwszej turze, powiedzieliśmy Paweł Adamowicz jest kandydatem Platformy Obywatelskiej” - tłumaczył Grzegorz S.
Tak ku przypomnieniu tym co nawołują do bicia się w piersi: „Mowa nienawiści” zaczęła się, gdy Donald T. przegrał wybory prezydenckie z Lechem K. Wystarczy obejrzeć „przemowy” z mównicy sejmowej - rozpoczął się chocholi taniec. Szybko zapomniano o sprawie Cyby, który chciał z nienawiści do PiS-u zabić Jarosława K., ale ochrona go nie dopuściła, więc zabił szeregowego posła PiS z Łodzi Marka R. Jerzy M. (minister SWiA) ujawnił, że - „sprawca oddał 8 strzałów i posiadał więcej broni palnej, atakował też nożem próbując poderżnąć gardło Pawłowi K. godząc go dwukrotnie w szyję”, „w czasie ataku sprawca krzyczał, że nienawidzi PiS i że chce zabić Kaczyńskiego”, w obecności mediów mówił, że „ żałuje, że nie ma już broni, boby powystrzelał wszystkich pisowców”. Wtedy ci sami politycy PO cynicznie mówili: „Kto sieje wiatr, zbiera burzę”. Przemówienia Stefana Konstantego N. (polityk od nauk biologicznych) – to klasyka ataków przeciwników politycznych i tych, którzy nie podzielają jego poglądów. W internecie jest mnóstwo przykładów „kwiecistych” wypowiedzi POlityków „namaszczonych do sprawowania władzy”.
Wypada też poświęcić kilka minut na opisanie tego co się działo się w Bazylice Katedralnej Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Gdańsku.
Aleksandra D. - pierwsza zastępczyni prezydenta Pawła A. poinformowała, że „pogrzeb nie ma charakteru państwowego, jest uroczystością rodzinną”, „z oczywistych względów organizatorem pogrzebu jest miasto Gdańsk”, „miasto ustaliło, że obecnie sprawujący władzę rząd, (prezydent i premier) będzie siedział w piątym rzędzie” – takie ustalenia poczyniono z rodziną zmarłego i przedstawicielami opozycji. Ignorując głowę państwa i premiera można było postawić tzw. „oślą ławkę” - widać, że byli tam persona non grata. Tak bez złośliwości – podczas transmisji można było zauważyć dziwne uśmieszki na twarzy nie tylko VIPów ale… także córek zamordowanego, żona Magdalena lekceważąco przyjęła kondolencje złożone od prezydenta RP – Andrzeja D.
Z ceremonii pogrzebowej zrobiono, wiec, demonstrację, pochód propagandowy w którym należało uczestniczyć - trzeba być w światłach kamery – transmisja „szła na żywo” w Polskę, co bardziej usłużni mówili, że na cały świat.
Człowiek który publicznie popierał sprawy odbiegające od nauki katolickiej i zasad chrześcijańskich - został przez nie wierzących z honorami pochowany w kościele. Należy pomodlić się za każdego zmarłego, ale gloryfikować go niemal jak świętego - non possumus ! Na pogrzeb zjawili się różni dziwacy i ekscentrycy wszelkiej maści oraz TW. Lista jest długa – m.in: Lesław W., Tomasz L, Adam M., Monika O., Donald T., Aleksander K., Bronisław K., Andrzej B., Waldemar P., Włodzimierz C., Andrzej B., Jerzy B., Grzegorz S., Sławomir N., Marek B., Kazimierz M., Hanna S., Rafał T., Hanna W.,… oraz zarejestrowani duchowi: redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego” ks. Adam B., działacz na rzecz upamiętnienia historii Żydów ks.Wojciech L.,... W czasie katolickiej liturgii, która miała charakter ekumeniczny modlił się herezjarcha luterański, rabin żydowski, muslimski imam, prawosławny schizmatyk, zielonoświątkowiec i jakiś reprezentant ateistów. Kwieciste w treści przemówienie wygłosił dominikanin Ludwik W. (przyjaciel zamordowanego) - „dzisiaj przeżywamy w Gdańsku nowy, dziejowy, historyczny moment"... „trzeba skończyć z nienawiścią, trzeba skończyć z nienawistnym językiem, trzeba skończyć z pogardą, trzeba skończyć z bezpodstawnym oskarżaniem innych. Nie będziemy dłużej obojętnie na panoszącą się truciznę nienawiści na ulicach, w mediach, w internecie, w szkołach, w parlamencie, a także w kościele”. Dominikanin wskazywał przy tym, że „człowiek posługujący się językiem nienawiści, człowiek budujący swoją karierę na kłamstwie, nie może pełnić wysokich funkcji w naszym kraju i będziemy odtąd tego przestrzegać"- kogo miał ma myśli ? Aleksander H. – obwieścił nowinę, że „Pawła zabiła nienawiść, jestem pewny, że ta nienawiść nie zwycięży… tę nienawiść, która zabiła Pawła wzbudzano i podsycano, dyskwalifikując go moralnie, przypisując mu niskie intencje i nieuczciwość”.
Czego tam nie było… najwięksi wrogowie Kościoła na honorowych miejscach w Bazylice dedykowanej Matce Bożej, jakiś konserwatywny arcybiskup udzielał Komunii świętej komu popadnie, na łapę, z rozpędu nawet wojującym z kościołem ateistom, masoneria pisząca scenariusz liturgii „katolickiej”, zwolennik aborcji i propagator sodomii ogłoszony jako „santo subito”… po prostu kumulacja propagandy. Kto się temu trzeźwym umysłem przyjrzał, zobaczył jak będzie wyglądał „oficjalny niby-katolicki” kościół gdy liberalne-lewactwo obejmie władzę. Tak to będzie wyglądać w ich kościołach gdzie prawdziwa wiara i nauki chrześcijańskie będą wystawiane na pośmiewisko i kpinę.
Święty Ojciec Pio powiedział - „Lepszy kościół pusty niż pełen diabłów”.
Politycy, którzy na co dzień krzyczą o rozdziale Kościoła od państwa, domagali się pochówku samorządowca w świątyni chrześcijańskiej. Uczestniczyli w liturgii katolickiej znienawidzonego Kościoła – zlecieli się jak muchy do miodu. Dopuszczono się nadużyć liturgicznych. Śpiew psalmu na dwa głosy, obrzydliwe szaty liturgiczne, a w tym alby bez humerałów, widać stójki sutann… W czasie Mszy katolickiej wygłoszono świeckie przemówienia i peany ku czci zmarłego - czyniąc jego osobę męczennikiem. Katoliccy biskupi sprzedali się opozycji politycznej za 30 srebrników... asekuracyjnie zadbali o swoją przyszłość na wypadek zmiany władzy, trzymając za ogon dwie sroki.
O przebiegu ceremonii decydował Metropolita Gdański, a usadzenie „gości” odbyło się według klucza z listy Urzędu Prezydenta Gdańska. Elita PO i TW zasiadła w pierwszych rzędach najbliżej ołtarza, a obecnie sprawującego urząd Prezydenta i premiera RP „posadzono” w dalszych rzędach, tak aby podczas tej „ceremonii pojednania” nie musieli przekazywać sobie wzajemnie chrześcijańskiego „znaku pokoju”. Wiele osób było znudzonych i zdezorientowanych w „procedurze imprezy” mszy świętej celebrowanej przez abp. Sławoja G,. Zobaczyliśmy „świat podzielony” na władców i kmieci – VIPy się lansowały, a kmiecie mieli „udawać”, że się też dobrze bawią – pardon uczestniczą w „obowiązkowej” narodowej ceremonii zorganizowanej przez POlaków. Najważniejsze były układy polityczne, mafijne, rodzinne koligacje, wzajemne zależności – widz przed TV lub na telebimie miał okazję zobaczyć kto z kim przyszedł, gdzie go posadzono, jaki jest podział, kto się modli, kto przystąpił do komunii, a także, kto ziewa, głupawo się uśmiecha… „zapomniał” ubrać odpowiedni „garnitur”, koszulę, buty… lub odział się w koszulkę z napisem KON STY TU CJA.
Aleksandra D. - pierwsza zastępczyni prezydenta Pawła A. poinformowała, że „pogrzeb nie ma charakteru państwowego, jest uroczystością rodzinną”, „z oczywistych względów organizatorem pogrzebu jest miasto Gdańsk”, „miasto ustaliło, że obecnie sprawujący władzę rząd, (prezydent i premier) będzie siedział w piątym rzędzie” – takie ustalenia poczyniono z rodziną zmarłego i przedstawicielami opozycji. Ignorując głowę państwa i premiera można było postawić tzw. „oślą ławkę” - widać, że byli tam persona non grata. Tak bez złośliwości – podczas transmisji można było zauważyć dziwne uśmieszki na twarzy nie tylko VIPów ale… także córek zamordowanego, żona Magdalena lekceważąco przyjęła kondolencje złożone od prezydenta RP – Andrzeja D.
Z ceremonii pogrzebowej zrobiono, wiec, demonstrację, pochód propagandowy w którym należało uczestniczyć - trzeba być w światłach kamery – transmisja „szła na żywo” w Polskę, co bardziej usłużni mówili, że na cały świat.
Człowiek który publicznie popierał sprawy odbiegające od nauki katolickiej i zasad chrześcijańskich - został przez nie wierzących z honorami pochowany w kościele. Należy pomodlić się za każdego zmarłego, ale gloryfikować go niemal jak świętego - non possumus ! Na pogrzeb zjawili się różni dziwacy i ekscentrycy wszelkiej maści oraz TW. Lista jest długa – m.in: Lesław W., Tomasz L, Adam M., Monika O., Donald T., Aleksander K., Bronisław K., Andrzej B., Waldemar P., Włodzimierz C., Andrzej B., Jerzy B., Grzegorz S., Sławomir N., Marek B., Kazimierz M., Hanna S., Rafał T., Hanna W.,… oraz zarejestrowani duchowi: redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego” ks. Adam B., działacz na rzecz upamiętnienia historii Żydów ks.Wojciech L.,... W czasie katolickiej liturgii, która miała charakter ekumeniczny modlił się herezjarcha luterański, rabin żydowski, muslimski imam, prawosławny schizmatyk, zielonoświątkowiec i jakiś reprezentant ateistów. Kwieciste w treści przemówienie wygłosił dominikanin Ludwik W. (przyjaciel zamordowanego) - „dzisiaj przeżywamy w Gdańsku nowy, dziejowy, historyczny moment"... „trzeba skończyć z nienawiścią, trzeba skończyć z nienawistnym językiem, trzeba skończyć z pogardą, trzeba skończyć z bezpodstawnym oskarżaniem innych. Nie będziemy dłużej obojętnie na panoszącą się truciznę nienawiści na ulicach, w mediach, w internecie, w szkołach, w parlamencie, a także w kościele”. Dominikanin wskazywał przy tym, że „człowiek posługujący się językiem nienawiści, człowiek budujący swoją karierę na kłamstwie, nie może pełnić wysokich funkcji w naszym kraju i będziemy odtąd tego przestrzegać"- kogo miał ma myśli ? Aleksander H. – obwieścił nowinę, że „Pawła zabiła nienawiść, jestem pewny, że ta nienawiść nie zwycięży… tę nienawiść, która zabiła Pawła wzbudzano i podsycano, dyskwalifikując go moralnie, przypisując mu niskie intencje i nieuczciwość”.
Czego tam nie było… najwięksi wrogowie Kościoła na honorowych miejscach w Bazylice dedykowanej Matce Bożej, jakiś konserwatywny arcybiskup udzielał Komunii świętej komu popadnie, na łapę, z rozpędu nawet wojującym z kościołem ateistom, masoneria pisząca scenariusz liturgii „katolickiej”, zwolennik aborcji i propagator sodomii ogłoszony jako „santo subito”… po prostu kumulacja propagandy. Kto się temu trzeźwym umysłem przyjrzał, zobaczył jak będzie wyglądał „oficjalny niby-katolicki” kościół gdy liberalne-lewactwo obejmie władzę. Tak to będzie wyglądać w ich kościołach gdzie prawdziwa wiara i nauki chrześcijańskie będą wystawiane na pośmiewisko i kpinę.
Święty Ojciec Pio powiedział - „Lepszy kościół pusty niż pełen diabłów”.
Politycy, którzy na co dzień krzyczą o rozdziale Kościoła od państwa, domagali się pochówku samorządowca w świątyni chrześcijańskiej. Uczestniczyli w liturgii katolickiej znienawidzonego Kościoła – zlecieli się jak muchy do miodu. Dopuszczono się nadużyć liturgicznych. Śpiew psalmu na dwa głosy, obrzydliwe szaty liturgiczne, a w tym alby bez humerałów, widać stójki sutann… W czasie Mszy katolickiej wygłoszono świeckie przemówienia i peany ku czci zmarłego - czyniąc jego osobę męczennikiem. Katoliccy biskupi sprzedali się opozycji politycznej za 30 srebrników... asekuracyjnie zadbali o swoją przyszłość na wypadek zmiany władzy, trzymając za ogon dwie sroki.
O przebiegu ceremonii decydował Metropolita Gdański, a usadzenie „gości” odbyło się według klucza z listy Urzędu Prezydenta Gdańska. Elita PO i TW zasiadła w pierwszych rzędach najbliżej ołtarza, a obecnie sprawującego urząd Prezydenta i premiera RP „posadzono” w dalszych rzędach, tak aby podczas tej „ceremonii pojednania” nie musieli przekazywać sobie wzajemnie chrześcijańskiego „znaku pokoju”. Wiele osób było znudzonych i zdezorientowanych w „procedurze imprezy” mszy świętej celebrowanej przez abp. Sławoja G,. Zobaczyliśmy „świat podzielony” na władców i kmieci – VIPy się lansowały, a kmiecie mieli „udawać”, że się też dobrze bawią – pardon uczestniczą w „obowiązkowej” narodowej ceremonii zorganizowanej przez POlaków. Najważniejsze były układy polityczne, mafijne, rodzinne koligacje, wzajemne zależności – widz przed TV lub na telebimie miał okazję zobaczyć kto z kim przyszedł, gdzie go posadzono, jaki jest podział, kto się modli, kto przystąpił do komunii, a także, kto ziewa, głupawo się uśmiecha… „zapomniał” ubrać odpowiedni „garnitur”, koszulę, buty… lub odział się w koszulkę z napisem KON STY TU CJA.
Polska doszła do ściany - ściany absurdu, ściany hipokryzji i ściany kłamstwa. Wszystko jest towarem, wszystko może posłużyć ku zdobyciu bądź utrzymaniu władzy. Nie istnieją jakiekolwiek świętości. Nie obowiązują żadne zasady bo CEL UŚWIĘCA ŚRODKI. Komunistyczni faryzeusze którzy pluli publicznie na Boga, na religię, chrześcijaństwo, którzy mieszali z błotem również Pawła A. - „przekroczyli” próg Kościoła by pokłonić się Bogu, by prosić Boga o łaskę zbawienia dla zamordowanego !!!
Poruszenie tematów, że nieszczęśliwie zmarły uczestniczył w wiecach LGBT, czarnych marszach aborcji, KODu, planował ściągać 200.000 islamistów, nie mógł się doliczyć swoich prywatnych mieszkań i kont w bankach, stawał przed komisjami śledczymi, między innymi w sprawie Amber Gold (nie pamiętając niczego), zadawał się z półświatkiem mafii Gdańskiej, ciągał linę OLT - zagrożone jest aresztowaniem, a nawet linczem przez prawdziwych POlaków. Szlaban na złe wypowiadanie się o zmarłym !!! Można tego człowieka żałować jako męża i ojca - ale nie był On przykładnym chrześcijaninem i jakimś nadzwyczajnym człowiekiem.
Żona i córka publicznie prosiły i apelowały aby nie robić z tej zbrodni szumu politycznego i medialnego ale lewactwo poczuło „krew” zemsty - prośby tej nie uszanowano robiąc z tej ze śmierci ogólnopolskie show i manifest polityczny. Wielka tragedia jaką było zamordowanie prezydenta Gdańska Pawła A., wykorzystano szybko do walki politycznej przed zbliżającymi się wyborami.
Poruszenie tematów, że nieszczęśliwie zmarły uczestniczył w wiecach LGBT, czarnych marszach aborcji, KODu, planował ściągać 200.000 islamistów, nie mógł się doliczyć swoich prywatnych mieszkań i kont w bankach, stawał przed komisjami śledczymi, między innymi w sprawie Amber Gold (nie pamiętając niczego), zadawał się z półświatkiem mafii Gdańskiej, ciągał linę OLT - zagrożone jest aresztowaniem, a nawet linczem przez prawdziwych POlaków. Szlaban na złe wypowiadanie się o zmarłym !!! Można tego człowieka żałować jako męża i ojca - ale nie był On przykładnym chrześcijaninem i jakimś nadzwyczajnym człowiekiem.
Żona i córka publicznie prosiły i apelowały aby nie robić z tej zbrodni szumu politycznego i medialnego ale lewactwo poczuło „krew” zemsty - prośby tej nie uszanowano robiąc z tej ze śmierci ogólnopolskie show i manifest polityczny. Wielka tragedia jaką było zamordowanie prezydenta Gdańska Pawła A., wykorzystano szybko do walki politycznej przed zbliżającymi się wyborami.
Eligiusz Niewiadomski, zabójca Prezydenta Gabriela Narutowicza był zdeklarowanym nacjonalistą o skrystalizowanych antydemokratycznych poglądach politycznych. A kim jest zabójca prezydenta Gdańska - idiotą, zbirem, bandytą czy człowiekiem chorym na schizofrenię paranoidalną. Kto jeszcze stoi za ta zbrodnią ? został wyszkolony i dostał zlecenie czy działał sam w pojedynkę ? Politycy PO już stwierdzili, że kierowały sprawcą pobudki polityczne, że był to „mord polityczny". Już ustalili i wskazali sprawcę – to media publiczne i propaganda PiS doprowadziła do zdeprawowania tego bandyty.
Teraz wszystkie śledztwa i postępowania przeciwko Pawłowi A. będą umorzone !!! Banki ludzi oszukały, fundusze inwestycyjne ludzi oszukały, maklerzy ludzi oszukali. Ludzie kupili mieszkania, klienci kupili akcje i wszystko stracili. Czy państwo odda stracone pieniądze. Nie ! Oszustom, bankom, funduszom i maklerom nic nie grozi - interes dalej się kręci a ludzie zostali zrobieni w trąbę.
Służba Ochrony Państwa i policja postawione zostały w stan gotowości ALFA, zakładając, że morderca Pawła A. „mógł nie działać sam” – tak twierdzą eksperci związani z jednostkami specjalnymi, dowodząc, że Stefan W. został przez kogoś bardzo dobrze wyszkolony. Toczy się intensywne śledztwo „prześwietlany jest każdy dzień, każdy moment z jego życia, tak z okresu pobytu w zakładzie karnym, jak i później po wyjściu na wolność”.
Stefan W. nie przyznaje się do winy, konfabuluje, tworzy jakieś zmyślone historie. Zdiagnozowano u niego schizofrenię paranoidalną - „brutalność wynikała z jego natury, a nie choroby psychicznej” – twierdzą specjaliści z zakresu kryminologii – „To psychopata o zaburzeniu sadystycznym o niskim poziomie lęku”.
Teraz wszystkie śledztwa i postępowania przeciwko Pawłowi A. będą umorzone !!! Banki ludzi oszukały, fundusze inwestycyjne ludzi oszukały, maklerzy ludzi oszukali. Ludzie kupili mieszkania, klienci kupili akcje i wszystko stracili. Czy państwo odda stracone pieniądze. Nie ! Oszustom, bankom, funduszom i maklerom nic nie grozi - interes dalej się kręci a ludzie zostali zrobieni w trąbę.
Służba Ochrony Państwa i policja postawione zostały w stan gotowości ALFA, zakładając, że morderca Pawła A. „mógł nie działać sam” – tak twierdzą eksperci związani z jednostkami specjalnymi, dowodząc, że Stefan W. został przez kogoś bardzo dobrze wyszkolony. Toczy się intensywne śledztwo „prześwietlany jest każdy dzień, każdy moment z jego życia, tak z okresu pobytu w zakładzie karnym, jak i później po wyjściu na wolność”.
Stefan W. nie przyznaje się do winy, konfabuluje, tworzy jakieś zmyślone historie. Zdiagnozowano u niego schizofrenię paranoidalną - „brutalność wynikała z jego natury, a nie choroby psychicznej” – twierdzą specjaliści z zakresu kryminologii – „To psychopata o zaburzeniu sadystycznym o niskim poziomie lęku”.
Wróćmy jednak jeszcze do osoby sprawcy zabójstwa.
Aby wykonać nożem szybkie, prawie jednoczesne pchnięcie w przeponę i w serce zadając śmiertelne uderzenia trzeba być dobrze wyszkolonym albo mieć niebywałe szczęście. Pokonać trzeba spory odcinek pod bardzo konkretnym i precyzyjnym kątem. Można to zrobić długim ostrzem noża bojowego, trzy razy dłużnym niż typowy nóż kuchenny, atakując około 20 cm pod żebrem. „Broń użyta w ataku to nóż desantowy używany przez komandosów” - taką informację podała policja. Ostrze miało więcej niż 15 cm długości. Aby zadać tak precyzyjne ciosy trzeba ćwiczyć tygodniami. Większość uderzeń w afekcie, w nerwach, w stanie stresu zadaje się w jamę brzuszną i trafiają one na wprost w okolice żołądka i lądują na krzyżu lub miednicy. Nożownicy amatorzy najczęściej atakują w serce przez żebra lub mostek. Napastnik jest w ruchu, ofiara też, dochodzą emocje, adrenalina, napięcie mięśni, brak doświadczenia etc.
Zobaczcie jak wygląda corrida - doświadczeni matadorzy mają kłopot z perfekcyjnym trafieniem byka szpadą tak by padł od przekucia serca. Byk ma serce 2,5 krotnie większe, a matador dużo czasu aby perfekcyjnie wymierzyć uderzenie, by odpowiednio ustawić się do ofiary. Większość ranionych nożem osób przeżywa nawet po kilka nieudolnych pchnięć nożem. To zdarzenie było bardzo perfekcyjnie, zaatakowany został ugodzony w taki sposób jak ugodzono Jezusa włócznią przez setnika z 10 letnią praktyką. Trzeba mieć ponadprzeciętną wiedzę o anatomii człowieka i znać techniki śmiertelnego ugodzenia. Stefan W. zadał dwa konkretne szybkie ciosy, jeden na wysokości pasa, drugi decydujący – śmiertelny w serce. Dokładnie w takiej kolejności jak uczą komandosów. Jeden nisko aby człowiek spinając swoją przeponę pochylił się z bólu co skraca odcinki organów wewnętrznych ciała. Możliwe jest wtedy zadanie ciosu w serce nawet krótkim ostrzem.
Przebicie płaszcza zimowego, marynarki i reszty ubioru (3-4 warstwy) z precyzyjnym trafieniem w serce wymaga nie lada perfekcyjnej sztuki. Takiego pchnięcia nie wykonałby amator.
Po tak zdecydowanym ataku facet spokojnie wygłosić swój manifest – w pełni świadomie poinformował dlaczego zabił - Halo ! Halo ! „Nazywam się Stefan Wilmont siedziałem niewinny w więzieniu, Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz. Podkreślić należy ZGINĄŁ - „dlatego właśnie zginął Adamowicz”. Napastnik był pewien, że ZGINĄŁ ! czyżby w nerwach pomylił wyuczony tekst ? ale przecież nie był zdenerwowany, nie bronił się, nie uciekał. Bardzo zastanawiające w tej sprawie jest to, że napastnik znał procedury zabezpieczenia imprezy.
Znał harmonogram przedstawienia, wiedział kiedy na scenie pojawi się obiekt ataku, kiedy nastąpi odliczanie oraz fajerwerki tworzące dymowo-świetlny parawan zagłuszające i odciągające uwagę obecnych na scenie innych osób z otoczenia VIPa. Wiedział, że nie będzie żadnej ochrony, perfekcyjnie wyliczył czas na działanie. Taką „robotę” miałby wykonać złodziejaszek amator napadający na banki ze straszakiem ? !!!
Zmarły Prezydent nie miał nic wspólnego z więziennictwem czy wymiarem sprawiedliwości, nie mógł zatem być obiektem zemsty „niesłusznie” skazanego. Stefan W. w więzieniu zachowywał się przykładnie, osadzony był w celi wieloosobowej – dlaczego zatem na ofiarę swojego ataku wytypował właśnie polityka PO a nie sędziego który go skazał. Przecież na cel „wyżycia” się na kimś (to nie był napad rabunkowy) mógł wybrać każdą inną nawet przypadkową osobę. Gdyby „polował” na konkretnego polityka mógł sobie wygooglować i poobserwować taką ofiarę – dopaść i trafić mógł prawie każdego w zacisznym miejscu, na ulicy, w parku etc.
Podczas odliczania „światełka do nieba” nie było żadnych zbliżeń na scenę. Oglądaliśmy różne konkursy, teleturnieje, mecze etc. W decydujących chwilach wszystkie kamery skierowane są na miejsce akcji, a wóz transmisyjny przekazuje najlepszy i najtrafniejszy obraz. Przekaz jaki TV różnych stacji nam przedstawia jest pocięty na urywki, na każdym kilkunasto sekundowym filmiku twarz sprawcy napadu jest zasłonięta przez dym z zimnych ogni i czerwoną poświatę fajerwerków.
Stefan W. wykonał swoją robotę perfekcyjnie, widać opanowanie i doświadczenie, dobrą szkołę desantową, miał dostęp do informacji których przeciętny Kowalski by nie uzyskał. Użył konkretnego noża o sztychu sztyletowym, nie „bawił” się nożem kuchennym czy amatorskim. Dysponował dobrym rozpoznaniem terenu, a sugerowany motyw i wygłoszony bez potknięć, przejęzyczeń czy pośpiechu manifest nie wskazuje na człowieka chorego psychicznie.
Czy tak zachowują się amatorzy ???
A może Stefan W. jest tylko i aż „produktem” na zlecenie ?
Napastnik mógł zniknąć w tłumie, jak widzieliśmy miał na to wystarczająco dużo czasu - mógł dokonać niesamowitej rzezi na scenie lub w tłumie zgromadzonych widzów, a mimo tego nie uciekał nie bronił się. Sam się poddał i niech Policja nie gloryfikuje swojego sukcesu w postaci szybkiej i sprawnej interwencji !!! Dlaczego czekał ? Bo celem była konkretna osoba. Zadanie wykonał i chciał przeżyć !!!
Czy tak zachowuje się psychopata ?, czy tak dokonuje zabójstwa człowiek chory na schizofrenię paranoidalną ? - jak tego „chcą” specjaliści z zakresu kryminologii, terroryzmu, psychiatrii etc.
Napaleni i zaburzeni frustraci dają sobie upust zupełnie w innych chaotyczny sposób. Obsesja to nie narcyzm pokazania się w pełni światła fleszy i tłumu ludzi.
Przeglądając nagranie w zwolnionym tempie widać jak Stefan W. z nożem w lewej dłoni, przebiega przez scenę i dopada do Piotra A. wykonuje szybkie krótkie pchnięcia, Piotr A. wyraźnie cofa się tak aby nie nadziać się na zadawane pchnięcia i znika za ustawioną czarną przegrodą siadając na krześle. Stefan W. zatacza koło na scenie i łapie w prawą dłoń mikrofon „przechwycony” od dźwiękowca z obsługi technicznej, spokojnie przechadza się po scenie i wygłasza dobrze przygotowane zdanie swojego manifestu. Wznosi ręce do góry by po upływie 20 sekund po interwencji innego z obecnych na scenie pracownika obsługi technicznej spokojnie uklęknąć i bez oporu położyć się na brzuchu na deskach sceny. Po chwili pojawiają się dwaj tzw. ochroniarze firmy „Tajfun”, jeden wykopuje po za scenę wypuczony z ręki przez leżącego nóż, „obezwładniając” nie broniącego się napastnika. Szarpiąc leżącego wyprowadzają go sceny obok siedzącego na krześle Piotra A. W głośnikach słyszymy jak konferansjer ze sceny kilkukrotne przywołuje „medyka”, po około minucie od zdarzenia na scenę wchodzą medycy, poszkodowany położony został na scenie za „parawanem” i przygasa oświetlenie sceny. Akcja ratownicza wygląda dość dramatycznie i obrazowo – zamaszyste ruchy masarzu serca. Pojawiają się kolejno dwie karetki by po długiej akcji reanimacyjnej poszkodowanego ułożyć na noszach i przewieść przy asyście Policji do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. Nigdzie nie widać krwi - nie ma na nożu bo został „wytarty” o odzież poszkodowanego (płaszcz, marynarka, koszula), nie ma na scenie i na noszach – bo krwotok był wewnętrzny, nie ma na rękach ratowników – bo reanimowali w rękawiczkach jednorazowych. Jako pierwszy z rodziny w klinice pojawił się brat poszkodowanego - Piotr A. powiadomiony telefonicznie przez znajomych o zdarzeniu na scenie WOŚP. Czekał w pokoju dla gości na informacje od personelu operacyjnego na temat stanu zdrowia brata, wydzwaniał do rodziny przekazując, że wydarzyła się tragedia. Operacja trwała 5 godzin, w szybkiej konferencji prasowej przed wejściem do Centrum Klinicznego o godz. 2:30 w nocy ordynator oznajmił, że rany pacjent żyje, stan jest ciężki ale stabilny. Piotr A. w rozmowie z członkami rodziny rozważał, że gdyby jednak nie przeżył to pogrzeb odbędzie się w sobotę o godz. 12-tej. Rozważał taką ewentualność jeszcze za życia brata widząc go przez szybę podłączonego do aparatury medycznej leżącego na łóżku po operacji na Ojomie. Pojawił się też w nocy arcybiskup metropolita gdański Sławoj Leszk G. udzielając Pawłowi A. ostatniego namaszczenia. Nie widział ciała zmarłego bo pojechał do domu. Po nocy około godziny 14-tej w „świat” poszedł news, że Piotr A. w wyniku odniesionych ran zmarł. Ale gdzie jest ciało ? Jeszcze na terenie kliniki „rodzina” podęła decyzję, że ciało zostanie przewiezione do krematorium i spopielone. Na korytarzu kliniki znajdowali się dziennikarze, znajomi, przyjaciele, a przed budynkiem grupka sympatyków i gapiów – ciała nikt nie widział, nie było „oficjalnego” pożegnania zmarłego po śmierci. Media podały informację, że po żonę VIPa przebywającą za granicą wysłano do Londynu rządowy samolot. Żona Pawła A. przebywała z dziećmi w Kalifornii – podczas feralnego dnia rano wraz córkami poszła do kościoła (niedziela), gdy wyszła gdzieś po godzinie zadzwoniła siostrzenica i poinformowała ją, że „mąż w ciężkim stanie walczy w szpitalu o życie”, zranił go ktoś scyzorykiem” natychmiast zarezerwowała bilety do Londynu gdzie wysłano po nią rządowy samolot. Gdy dotarła do Gdańska Piotr A. już nie żył, był zapakowany w biały worek. Otworzyła worek szeroko tak, „żeby dotknąć jego rąk, dłonie miał częściowo zabandażowane”. Nie bała się, przytuliła się do niego i całowała, po czym zabrano ciało i zawieziono do krematorium. I tu nasuwa sie pytanie: czy samolotem wywieziono Pawła A. przywożąc jednocześnie na organizowany pogrzeb żonę z córkami ? Czy żona i córki widziały Pawła A. żywego przed lub po przylocie do Gdańska ? Jak można domniemać bardzo sprawnie po ciężkiej nocy przeprowadzono sekcję zwłok, czynności prokuratorskie, wystawienie niezbędnych dokumentów i wykonanie kremacji ciała. Załatwiono wszystkie formalności w ekspresowym tempie by „zamknąć” całą sprawę życia i śmierci. Dziwne jest to, że rodzina pozbawiła tak wielkie grono przyjaciół możliwości „ostatniego pożegnania”. Na twarzach najbliższych zmarłego nie było widać przeżywania tragedii, a podczas ceremonii w bazylice dało się zauważyć skrywane dłonią uśmieszki. Solidnie wykonane makijaże „maskowały” zmęczenie, rozpacz i przygnębienie.
Dziwne i bezmyślne działania czy dobrze wyreżyserowany zgon ? Teatr absurdu !!! Nie ma zamordowanego – ale jest sprawca. Ciało nie było zmasakrowane, należałoby je zatem wystawić podczas ceremonii żałoby narodowej aby z tak cenioną i ukochaną osobą mogli się pożegnać najbliżsi, przyjaciele, sympatycy, mieszkańcy Gdańska … cały naród… Na widok publiczny wystawiono drewnianą pełnowymiarową zamkniętą trumnę w której „prawdopodobnie” znajdowała się urna zawierające spopielone ciało Piotra A. Nie ma ciała ale jest ogólno narodowa żałoba… będąca rodzinną uroczystością. Stefan W. poza sceną został przekazany w ręce tzw. patrolu policyjnego i przewieziony na komisariat gdzie okazało się, że ma złamany nos, podbite oko i siniaki na skroni, nadto dostał ataku drgawkowego. Noc spędził na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Gdańsku. Nasuwa się tu kolejne pytanie: czy Stefan W. został pobity po „ściągnięciu” go ze sceny, a może został pobity przed tym za nim pojawił się na tej scenie ? Może Stefan W. chciał się wycofać i został wcześniej siłowo zmuszony do odegrania swojej roli ? Następnego dnia przesłuchiwany przez prokuratora nie przyznał się do zarzucanego jemu czynu zabójstwa, mimo iż wykrzyczał na scenie „dlatego właśnie zginął Adamowicz”. Zatem zabił czy miał symulować dobrze wyreżyserowane zabójstwo ? Stefan W. na scenie na nogach ma zimowe beżowe buty, jeansowe wytarte na udach spodnie, zimową granatową kurtkę i czapkę na głowie. Stał na scenie z nożem w ręku, a obok niego znajdowały się rozbawione (nie przestraszone) małe dzieci, na sekundy przed dźgnięciem VIPa wyraźnie słychać „Miłosz – teraz”. Stefan W. osadzony w areszcie śledczym ubrany jest w obuwie sportowe granatowe z białymi elementami, spodnie koloru khaki, brązową koszulę w szerokie pasy - jest zimno, a on prowadzony był bez kurtki i czapki. Kiedy go przebrano ? Czy doszło do podmiany „zabójcy” Piotra A. ? Jakoś te dwie postaci różnią się od siebie posturą. Jedynym logicznym wytłumaczeniem zmiany odzieży jest zabezpieczenie jego ubioru jako dowodu rzeczowego zaraz po zatrzymaniu w areszcie przed przewiezieniem na Oddział Ratunkowy. Matka nie rozpoznała tego faceta ze sceny „to nie mój syn - to nie on !, on nie ma takiej kurtki ani takiej czapki !". Stefan W. przed osadzeniem w więzieniu był rosłym dobrze zbudowanym, umięśnionym i wysportowanym młodym człowiekiem który praktycznie nikogo się nie bał – tak jego osobę „przedstawiają” znajomi, tak twierdzą policjanci - których co ciekawe nikt nie widział. Stefan W. aresztowany po „wytarganiu” go ze sceny to wychudzony i zabiedzony z zapadniętymi policzkami twarzy, przestraszony i pobity 27-mio letni mężczyzna, który nie przyznaje się do zarzucanego jemu czynu zabójstwa. Trochę to dziwne gdyż wysportowani osadzeni dbają o swoją kondycję fizyczną – jest to „niezbędne” w celi jak i po wyjściu na wolność.
Służby specjalne nie takie „szopki” potrafią wykonać, a technika jest coraz lepsza – nie jeden Herkules śpiewał falsetem. Za grubymi murami „eksperci” SS i NKWD każdego „sprowadziły do parteru” !
Panie prokuratorze generalny Zbigniewie Ź. - wyjaśni Pan to co się wydarzyło na scenie i poza nią, czy jest Pan tylko marionetką w rękach „silniejszych” i „większych” od Pana ? Czy będzie to kolejne zmanipulowane śledztwo i kolejny wyrok na „zamówienie” ? Czy na terenie RP w XXI w. można sobie od tak na oczach tysięcy widzów „odegrać teatrzyk” dla zbijania kapitału politycznego ? Dlaczego wszystkie stacje TV mają zakaz pokazania tego bandyckiego napadu, przecież nie był on jakiś szczególnie drastyczny. TV pokazuje nam dużo bardziej „krwawe” relacje ze świata. Czy to jest początek kolejnego rozbioru Polski, podziału wpływów w państwie ?
Jeśli chciał być „na topie” to niech wypowie się w jawnym, transmitowanym na żywo procesie, tak jak przez kilka dni „transmitowano” osobę zmordowanego. Ale nie zobaczymy tego - a ja nie będę zaskoczonym obywatelem RP gdy usłyszę newsa, że Stefan W. powiesił się w celi przed lub po procesie uznającym jego osobę za niepoczytalną. Jest ofiara - jest opinia ludzi. Co ukrywacie przed Polakami?
Taki Brejwik który zabijał aby swoje manifesty rozpowszechnić był wielokrotnie przebadany psychiatrycznie - stwierdzono, że jest osobą całkowicie poczytalną z pewnymi zaburzeniami emocjonalnymi, ale wykluczono chorobę psychiczną w znaczeniu klinicznym.
Do dziś nie ujawniono zabójców (zleceniodawców) Marka Władysława Papały (komendant główny Policji), Andrzeja Leppera, ks. Jerzego Popiełuszki, ks. Stefana Niedzielaka, Jolanty Brzeskiej, nie odzyskano wraku rządowego samolotu który roztrzaskał się na tysiące kawałków po uderzeniu skrzydłem na wysokości 30 m w brzozę. Gdy sprawy dotyczą VIPa – znikają dowody, zacierane są ślady, giną w dziwny sposób świadkowie, jednak gdy sprawa dotyczy przeciętnego Kowalskiego – oskarżenie jest mocno poparte dowodami. Podczas brutalnego zabójstwa premiera Piotra Jaroszewicza i jego małżonki Alicji Solskiej uważny obserwator mógł wyłapać „komunikat”, że „pewnego rodzaju służby” stosują soviecką metodę tzw. „matrioszki”. Polega to na „podstawianiu” ludzi, którym od podstaw „robi się życiorysy”. Jaroszewicz miał „kwity” m.in na Kiszczaka i Jaruzelskiego - dlatego musiał zginąć. Andrzej Zbigniew Lepper (przewodniczący partii Samoobrona RP) miał kwity na „szwindle” posłów i senatorów - dlatego musiał zginąć. Jarosław Ziętara (dziennikarz Gazety Poznańskiej) został zamordowany bo ujawnił kilka afer gospodarczych.
Lista tajemniczych „zgonów” w III RP tj. po „Okrągłym Stole” jest dość długa. Do dziś nie wyjaśniono zgonów w postaci samobójstw, przez powieszenie, postrzelenie, zawał serca, wypadek samochodowy wielu znanych z pierwszych stron gazet takich osób jak: Jan Budziński (kierowca służbowej lancii), Janusz Zaporowski (dyrektor Biura Informacyjnego Kancelarii Sejmu), Michał Falzmann (kontroler NIK-u, badający sprawę FOZZ), Walerian Pańko (Prezes NIK i szef Felzmanna), Andrzej Struglik (oficer kontrwywiadu wojskowego PRL), Tadeusz Kazimierz Steć (powiązany z zabójstwem Piotra Jaroszewicza i archiwum w Radomierzycach), Tadeusz Kowalczyk (poseł, który dużo wiedział o związkach polityków i mafii), Jerzy Henryk Fonkowicz (generał brygady LWP), Bartłomiej Frykowski (prokurator śledczy),Ireneusz Sekuła (poseł na Sejm), Jacek Dębski (minister sportu), Stanisław Faltynowski (kelner z hotelu, w którym spotykali się członkowie mafii paliwowej z prokuratorami, politykami i oficerami służb),. Zdzisław Majka (zawodowy żołnierz, pośrednik w interesach mafii paliwowej), Jeremiasz Barański ps. Baranina (boss polskiej mafii, informator SB, agent służb niemieckich, brytyjskich i austriackich), Tadeusz Maziuk (zabójca Jacka Dębskiego), Krzysztof Olewnik (syn płockiego przedsiębiorcy Włodzimierza Olewnika), Marek Karp (Dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich), Marian Goliński (poseł PiS), Stanisław Skalski (generał brygady WP), Szymon Zalewski (ochroniarz BOR), Daniel Podrzycki (kandydat na prezydenta w 2005 r.), Anatol Lawina (dyrektor Zespołu Analiz Systemowych w NIK), Lech Grobelny (założyciel Bezpiecznej Kasy Oszczędności), Barbara Blida (Posłanka SLD, popełniła samobójstwo w trakcie akcji ABW), Wojciech Franiewski (świadek koronny w morderstwie Olewnika), Sławomir Kościuk (sprawa morderstwa Olewnika), Robert Pazik (sprawa morderstwa Olewnika), Mariusza K. (strażnik więzienny który za dużo widział), Daniel Zacharzewski (Gangster zamieszany w zabójstwo gen. Papały), Barbara P. (funkcjonariuszka ABW odsunięta od śledztw gdy do władzy doszła PO), Wypadek CASY (Katastrofa lotnicza w Mirosławcu, zginęło 20 osób dowództwa sił lotniczych RP), Chorąży Stefan Zielonka (szyfrant w kancelarii premiera), Artur Zirajewski ps. Iwan (płatny morderca, jeden z głównych świadków w sprawie zabójstwa komendanta głównego policji Marka Papały), Prof. Stefan Grocholewski (ekspert od odczytywania nośników cyfrowych), Biskup ewang. Mieczysław Cieślar (przewodniczący Kolegium Komisji Historycznej w sprawie inwigilacji luteran przez SB), Grzegorz Michniewicz (Dyr. Generalny Kancelarii Premiera Tuska, a wcześniej członek Rady Nadzorczej PKN Orlen, zaufana osoba Donalda Tuska i Tomasza Arabskiego), Krzysztof Knyż (operator Faktów, który zajmował się katastrofa Tu-154), Prof. Marek Dulinicz (szef grupy archeologicznej który miał kierować ekipą archeologów, wyjeżdżającą do Smoleńska), Dariusz Ratajczak (doktor historii), Eugeniusz Wróbel (wykładowca na Politechnice Śląskiej, specjalista od komputerowych systemów sterowania samolotem, ekspert z dziedziny lotnictwa, który przeprowadził własną analizę „wypadku” TU-154M, w Smoleńsku), Marek Rosiak (pracownik biura poselskiego posła Janusza Wojciechowskiego, członek PO), Dr Ryszard Kuciński (prawnik Andrzeja Leppera przechowywał dokumenty zawierające wiedzę na temat prominentnych polityków), Wiesław Podgórski (doradcą A. Leppera), Róża Żarska (adwokatka Leppera), Dariusz Szpineta (zawodowy pilot i instruktor pilotażu, ekspert i prezes spółki lotniczej, wypowiadający się w sprawie Smoleńska i lotu Tu-154M), Gen. Henryk Szumski (szef Sztabu Generalnego), Płk Leszek Tobiasz współpracownik szefa Wojskowych Służb Informacyjnych Marka Dukaczewskiego), Generał Sławomir Petelicki ( pierwszy dowódca GROM), Prof. J.Szaniawski (historyk, dziennikarz, sowietolog, wykładowca WSKSiM, ostatni więzień PRL), Jarosław Przygodzki (radny PiS), Prof. Jerzy Urbanowicz (kryptograf - demaskował zagrożenia wynikające z działalności rosyjskich służb specjalnych w Polsce), Dr inż. Włodzimierz Abramowicz (jeden z najlepszych na świecie specjalistów od zagadnień kontaktowych, czyli zderzenia obiektów takich jak samoloty, statki, samochody), Krzysztof Zalewski (ekspert katastrofy smoleńskiej).
Komu zależało na śmierci Piotra Adamowicza - na kogo miał „kwity”? - zapewnie nie dowiemy się nigdy – czy zależało na tym jakiemuś pospolitemu rabusiowi bankowemu ? Możliwe, że prawdziwy Stefan zaciera teraz ręce bo znowu wiele spraw zostanie zamiecionych pod dywan. Takie akcje oglądaliśmy m.in. w filmie „Kiler” już 20 lat temu – dlaczego by nie „zadziałać” live ? „Nie takie rzeczy nawet fizjologom się nie śniły” - jak mawia Ferdek Kiepski.
Aby wykonać nożem szybkie, prawie jednoczesne pchnięcie w przeponę i w serce zadając śmiertelne uderzenia trzeba być dobrze wyszkolonym albo mieć niebywałe szczęście. Pokonać trzeba spory odcinek pod bardzo konkretnym i precyzyjnym kątem. Można to zrobić długim ostrzem noża bojowego, trzy razy dłużnym niż typowy nóż kuchenny, atakując około 20 cm pod żebrem. „Broń użyta w ataku to nóż desantowy używany przez komandosów” - taką informację podała policja. Ostrze miało więcej niż 15 cm długości. Aby zadać tak precyzyjne ciosy trzeba ćwiczyć tygodniami. Większość uderzeń w afekcie, w nerwach, w stanie stresu zadaje się w jamę brzuszną i trafiają one na wprost w okolice żołądka i lądują na krzyżu lub miednicy. Nożownicy amatorzy najczęściej atakują w serce przez żebra lub mostek. Napastnik jest w ruchu, ofiara też, dochodzą emocje, adrenalina, napięcie mięśni, brak doświadczenia etc.
Zobaczcie jak wygląda corrida - doświadczeni matadorzy mają kłopot z perfekcyjnym trafieniem byka szpadą tak by padł od przekucia serca. Byk ma serce 2,5 krotnie większe, a matador dużo czasu aby perfekcyjnie wymierzyć uderzenie, by odpowiednio ustawić się do ofiary. Większość ranionych nożem osób przeżywa nawet po kilka nieudolnych pchnięć nożem. To zdarzenie było bardzo perfekcyjnie, zaatakowany został ugodzony w taki sposób jak ugodzono Jezusa włócznią przez setnika z 10 letnią praktyką. Trzeba mieć ponadprzeciętną wiedzę o anatomii człowieka i znać techniki śmiertelnego ugodzenia. Stefan W. zadał dwa konkretne szybkie ciosy, jeden na wysokości pasa, drugi decydujący – śmiertelny w serce. Dokładnie w takiej kolejności jak uczą komandosów. Jeden nisko aby człowiek spinając swoją przeponę pochylił się z bólu co skraca odcinki organów wewnętrznych ciała. Możliwe jest wtedy zadanie ciosu w serce nawet krótkim ostrzem.
Przebicie płaszcza zimowego, marynarki i reszty ubioru (3-4 warstwy) z precyzyjnym trafieniem w serce wymaga nie lada perfekcyjnej sztuki. Takiego pchnięcia nie wykonałby amator.
Po tak zdecydowanym ataku facet spokojnie wygłosić swój manifest – w pełni świadomie poinformował dlaczego zabił - Halo ! Halo ! „Nazywam się Stefan Wilmont siedziałem niewinny w więzieniu, Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz. Podkreślić należy ZGINĄŁ - „dlatego właśnie zginął Adamowicz”. Napastnik był pewien, że ZGINĄŁ ! czyżby w nerwach pomylił wyuczony tekst ? ale przecież nie był zdenerwowany, nie bronił się, nie uciekał. Bardzo zastanawiające w tej sprawie jest to, że napastnik znał procedury zabezpieczenia imprezy.
Znał harmonogram przedstawienia, wiedział kiedy na scenie pojawi się obiekt ataku, kiedy nastąpi odliczanie oraz fajerwerki tworzące dymowo-świetlny parawan zagłuszające i odciągające uwagę obecnych na scenie innych osób z otoczenia VIPa. Wiedział, że nie będzie żadnej ochrony, perfekcyjnie wyliczył czas na działanie. Taką „robotę” miałby wykonać złodziejaszek amator napadający na banki ze straszakiem ? !!!
Zmarły Prezydent nie miał nic wspólnego z więziennictwem czy wymiarem sprawiedliwości, nie mógł zatem być obiektem zemsty „niesłusznie” skazanego. Stefan W. w więzieniu zachowywał się przykładnie, osadzony był w celi wieloosobowej – dlaczego zatem na ofiarę swojego ataku wytypował właśnie polityka PO a nie sędziego który go skazał. Przecież na cel „wyżycia” się na kimś (to nie był napad rabunkowy) mógł wybrać każdą inną nawet przypadkową osobę. Gdyby „polował” na konkretnego polityka mógł sobie wygooglować i poobserwować taką ofiarę – dopaść i trafić mógł prawie każdego w zacisznym miejscu, na ulicy, w parku etc.
Podczas odliczania „światełka do nieba” nie było żadnych zbliżeń na scenę. Oglądaliśmy różne konkursy, teleturnieje, mecze etc. W decydujących chwilach wszystkie kamery skierowane są na miejsce akcji, a wóz transmisyjny przekazuje najlepszy i najtrafniejszy obraz. Przekaz jaki TV różnych stacji nam przedstawia jest pocięty na urywki, na każdym kilkunasto sekundowym filmiku twarz sprawcy napadu jest zasłonięta przez dym z zimnych ogni i czerwoną poświatę fajerwerków.
Stefan W. wykonał swoją robotę perfekcyjnie, widać opanowanie i doświadczenie, dobrą szkołę desantową, miał dostęp do informacji których przeciętny Kowalski by nie uzyskał. Użył konkretnego noża o sztychu sztyletowym, nie „bawił” się nożem kuchennym czy amatorskim. Dysponował dobrym rozpoznaniem terenu, a sugerowany motyw i wygłoszony bez potknięć, przejęzyczeń czy pośpiechu manifest nie wskazuje na człowieka chorego psychicznie.
Czy tak zachowują się amatorzy ???
A może Stefan W. jest tylko i aż „produktem” na zlecenie ?
Napastnik mógł zniknąć w tłumie, jak widzieliśmy miał na to wystarczająco dużo czasu - mógł dokonać niesamowitej rzezi na scenie lub w tłumie zgromadzonych widzów, a mimo tego nie uciekał nie bronił się. Sam się poddał i niech Policja nie gloryfikuje swojego sukcesu w postaci szybkiej i sprawnej interwencji !!! Dlaczego czekał ? Bo celem była konkretna osoba. Zadanie wykonał i chciał przeżyć !!!
Czy tak zachowuje się psychopata ?, czy tak dokonuje zabójstwa człowiek chory na schizofrenię paranoidalną ? - jak tego „chcą” specjaliści z zakresu kryminologii, terroryzmu, psychiatrii etc.
Napaleni i zaburzeni frustraci dają sobie upust zupełnie w innych chaotyczny sposób. Obsesja to nie narcyzm pokazania się w pełni światła fleszy i tłumu ludzi.
Przeglądając nagranie w zwolnionym tempie widać jak Stefan W. z nożem w lewej dłoni, przebiega przez scenę i dopada do Piotra A. wykonuje szybkie krótkie pchnięcia, Piotr A. wyraźnie cofa się tak aby nie nadziać się na zadawane pchnięcia i znika za ustawioną czarną przegrodą siadając na krześle. Stefan W. zatacza koło na scenie i łapie w prawą dłoń mikrofon „przechwycony” od dźwiękowca z obsługi technicznej, spokojnie przechadza się po scenie i wygłasza dobrze przygotowane zdanie swojego manifestu. Wznosi ręce do góry by po upływie 20 sekund po interwencji innego z obecnych na scenie pracownika obsługi technicznej spokojnie uklęknąć i bez oporu położyć się na brzuchu na deskach sceny. Po chwili pojawiają się dwaj tzw. ochroniarze firmy „Tajfun”, jeden wykopuje po za scenę wypuczony z ręki przez leżącego nóż, „obezwładniając” nie broniącego się napastnika. Szarpiąc leżącego wyprowadzają go sceny obok siedzącego na krześle Piotra A. W głośnikach słyszymy jak konferansjer ze sceny kilkukrotne przywołuje „medyka”, po około minucie od zdarzenia na scenę wchodzą medycy, poszkodowany położony został na scenie za „parawanem” i przygasa oświetlenie sceny. Akcja ratownicza wygląda dość dramatycznie i obrazowo – zamaszyste ruchy masarzu serca. Pojawiają się kolejno dwie karetki by po długiej akcji reanimacyjnej poszkodowanego ułożyć na noszach i przewieść przy asyście Policji do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. Nigdzie nie widać krwi - nie ma na nożu bo został „wytarty” o odzież poszkodowanego (płaszcz, marynarka, koszula), nie ma na scenie i na noszach – bo krwotok był wewnętrzny, nie ma na rękach ratowników – bo reanimowali w rękawiczkach jednorazowych. Jako pierwszy z rodziny w klinice pojawił się brat poszkodowanego - Piotr A. powiadomiony telefonicznie przez znajomych o zdarzeniu na scenie WOŚP. Czekał w pokoju dla gości na informacje od personelu operacyjnego na temat stanu zdrowia brata, wydzwaniał do rodziny przekazując, że wydarzyła się tragedia. Operacja trwała 5 godzin, w szybkiej konferencji prasowej przed wejściem do Centrum Klinicznego o godz. 2:30 w nocy ordynator oznajmił, że rany pacjent żyje, stan jest ciężki ale stabilny. Piotr A. w rozmowie z członkami rodziny rozważał, że gdyby jednak nie przeżył to pogrzeb odbędzie się w sobotę o godz. 12-tej. Rozważał taką ewentualność jeszcze za życia brata widząc go przez szybę podłączonego do aparatury medycznej leżącego na łóżku po operacji na Ojomie. Pojawił się też w nocy arcybiskup metropolita gdański Sławoj Leszk G. udzielając Pawłowi A. ostatniego namaszczenia. Nie widział ciała zmarłego bo pojechał do domu. Po nocy około godziny 14-tej w „świat” poszedł news, że Piotr A. w wyniku odniesionych ran zmarł. Ale gdzie jest ciało ? Jeszcze na terenie kliniki „rodzina” podęła decyzję, że ciało zostanie przewiezione do krematorium i spopielone. Na korytarzu kliniki znajdowali się dziennikarze, znajomi, przyjaciele, a przed budynkiem grupka sympatyków i gapiów – ciała nikt nie widział, nie było „oficjalnego” pożegnania zmarłego po śmierci. Media podały informację, że po żonę VIPa przebywającą za granicą wysłano do Londynu rządowy samolot. Żona Pawła A. przebywała z dziećmi w Kalifornii – podczas feralnego dnia rano wraz córkami poszła do kościoła (niedziela), gdy wyszła gdzieś po godzinie zadzwoniła siostrzenica i poinformowała ją, że „mąż w ciężkim stanie walczy w szpitalu o życie”, zranił go ktoś scyzorykiem” natychmiast zarezerwowała bilety do Londynu gdzie wysłano po nią rządowy samolot. Gdy dotarła do Gdańska Piotr A. już nie żył, był zapakowany w biały worek. Otworzyła worek szeroko tak, „żeby dotknąć jego rąk, dłonie miał częściowo zabandażowane”. Nie bała się, przytuliła się do niego i całowała, po czym zabrano ciało i zawieziono do krematorium. I tu nasuwa sie pytanie: czy samolotem wywieziono Pawła A. przywożąc jednocześnie na organizowany pogrzeb żonę z córkami ? Czy żona i córki widziały Pawła A. żywego przed lub po przylocie do Gdańska ? Jak można domniemać bardzo sprawnie po ciężkiej nocy przeprowadzono sekcję zwłok, czynności prokuratorskie, wystawienie niezbędnych dokumentów i wykonanie kremacji ciała. Załatwiono wszystkie formalności w ekspresowym tempie by „zamknąć” całą sprawę życia i śmierci. Dziwne jest to, że rodzina pozbawiła tak wielkie grono przyjaciół możliwości „ostatniego pożegnania”. Na twarzach najbliższych zmarłego nie było widać przeżywania tragedii, a podczas ceremonii w bazylice dało się zauważyć skrywane dłonią uśmieszki. Solidnie wykonane makijaże „maskowały” zmęczenie, rozpacz i przygnębienie.
Dziwne i bezmyślne działania czy dobrze wyreżyserowany zgon ? Teatr absurdu !!! Nie ma zamordowanego – ale jest sprawca. Ciało nie było zmasakrowane, należałoby je zatem wystawić podczas ceremonii żałoby narodowej aby z tak cenioną i ukochaną osobą mogli się pożegnać najbliżsi, przyjaciele, sympatycy, mieszkańcy Gdańska … cały naród… Na widok publiczny wystawiono drewnianą pełnowymiarową zamkniętą trumnę w której „prawdopodobnie” znajdowała się urna zawierające spopielone ciało Piotra A. Nie ma ciała ale jest ogólno narodowa żałoba… będąca rodzinną uroczystością. Stefan W. poza sceną został przekazany w ręce tzw. patrolu policyjnego i przewieziony na komisariat gdzie okazało się, że ma złamany nos, podbite oko i siniaki na skroni, nadto dostał ataku drgawkowego. Noc spędził na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Gdańsku. Nasuwa się tu kolejne pytanie: czy Stefan W. został pobity po „ściągnięciu” go ze sceny, a może został pobity przed tym za nim pojawił się na tej scenie ? Może Stefan W. chciał się wycofać i został wcześniej siłowo zmuszony do odegrania swojej roli ? Następnego dnia przesłuchiwany przez prokuratora nie przyznał się do zarzucanego jemu czynu zabójstwa, mimo iż wykrzyczał na scenie „dlatego właśnie zginął Adamowicz”. Zatem zabił czy miał symulować dobrze wyreżyserowane zabójstwo ? Stefan W. na scenie na nogach ma zimowe beżowe buty, jeansowe wytarte na udach spodnie, zimową granatową kurtkę i czapkę na głowie. Stał na scenie z nożem w ręku, a obok niego znajdowały się rozbawione (nie przestraszone) małe dzieci, na sekundy przed dźgnięciem VIPa wyraźnie słychać „Miłosz – teraz”. Stefan W. osadzony w areszcie śledczym ubrany jest w obuwie sportowe granatowe z białymi elementami, spodnie koloru khaki, brązową koszulę w szerokie pasy - jest zimno, a on prowadzony był bez kurtki i czapki. Kiedy go przebrano ? Czy doszło do podmiany „zabójcy” Piotra A. ? Jakoś te dwie postaci różnią się od siebie posturą. Jedynym logicznym wytłumaczeniem zmiany odzieży jest zabezpieczenie jego ubioru jako dowodu rzeczowego zaraz po zatrzymaniu w areszcie przed przewiezieniem na Oddział Ratunkowy. Matka nie rozpoznała tego faceta ze sceny „to nie mój syn - to nie on !, on nie ma takiej kurtki ani takiej czapki !". Stefan W. przed osadzeniem w więzieniu był rosłym dobrze zbudowanym, umięśnionym i wysportowanym młodym człowiekiem który praktycznie nikogo się nie bał – tak jego osobę „przedstawiają” znajomi, tak twierdzą policjanci - których co ciekawe nikt nie widział. Stefan W. aresztowany po „wytarganiu” go ze sceny to wychudzony i zabiedzony z zapadniętymi policzkami twarzy, przestraszony i pobity 27-mio letni mężczyzna, który nie przyznaje się do zarzucanego jemu czynu zabójstwa. Trochę to dziwne gdyż wysportowani osadzeni dbają o swoją kondycję fizyczną – jest to „niezbędne” w celi jak i po wyjściu na wolność.
Służby specjalne nie takie „szopki” potrafią wykonać, a technika jest coraz lepsza – nie jeden Herkules śpiewał falsetem. Za grubymi murami „eksperci” SS i NKWD każdego „sprowadziły do parteru” !
Panie prokuratorze generalny Zbigniewie Ź. - wyjaśni Pan to co się wydarzyło na scenie i poza nią, czy jest Pan tylko marionetką w rękach „silniejszych” i „większych” od Pana ? Czy będzie to kolejne zmanipulowane śledztwo i kolejny wyrok na „zamówienie” ? Czy na terenie RP w XXI w. można sobie od tak na oczach tysięcy widzów „odegrać teatrzyk” dla zbijania kapitału politycznego ? Dlaczego wszystkie stacje TV mają zakaz pokazania tego bandyckiego napadu, przecież nie był on jakiś szczególnie drastyczny. TV pokazuje nam dużo bardziej „krwawe” relacje ze świata. Czy to jest początek kolejnego rozbioru Polski, podziału wpływów w państwie ?
Jeśli chciał być „na topie” to niech wypowie się w jawnym, transmitowanym na żywo procesie, tak jak przez kilka dni „transmitowano” osobę zmordowanego. Ale nie zobaczymy tego - a ja nie będę zaskoczonym obywatelem RP gdy usłyszę newsa, że Stefan W. powiesił się w celi przed lub po procesie uznającym jego osobę za niepoczytalną. Jest ofiara - jest opinia ludzi. Co ukrywacie przed Polakami?
Taki Brejwik który zabijał aby swoje manifesty rozpowszechnić był wielokrotnie przebadany psychiatrycznie - stwierdzono, że jest osobą całkowicie poczytalną z pewnymi zaburzeniami emocjonalnymi, ale wykluczono chorobę psychiczną w znaczeniu klinicznym.
Do dziś nie ujawniono zabójców (zleceniodawców) Marka Władysława Papały (komendant główny Policji), Andrzeja Leppera, ks. Jerzego Popiełuszki, ks. Stefana Niedzielaka, Jolanty Brzeskiej, nie odzyskano wraku rządowego samolotu który roztrzaskał się na tysiące kawałków po uderzeniu skrzydłem na wysokości 30 m w brzozę. Gdy sprawy dotyczą VIPa – znikają dowody, zacierane są ślady, giną w dziwny sposób świadkowie, jednak gdy sprawa dotyczy przeciętnego Kowalskiego – oskarżenie jest mocno poparte dowodami. Podczas brutalnego zabójstwa premiera Piotra Jaroszewicza i jego małżonki Alicji Solskiej uważny obserwator mógł wyłapać „komunikat”, że „pewnego rodzaju służby” stosują soviecką metodę tzw. „matrioszki”. Polega to na „podstawianiu” ludzi, którym od podstaw „robi się życiorysy”. Jaroszewicz miał „kwity” m.in na Kiszczaka i Jaruzelskiego - dlatego musiał zginąć. Andrzej Zbigniew Lepper (przewodniczący partii Samoobrona RP) miał kwity na „szwindle” posłów i senatorów - dlatego musiał zginąć. Jarosław Ziętara (dziennikarz Gazety Poznańskiej) został zamordowany bo ujawnił kilka afer gospodarczych.
Lista tajemniczych „zgonów” w III RP tj. po „Okrągłym Stole” jest dość długa. Do dziś nie wyjaśniono zgonów w postaci samobójstw, przez powieszenie, postrzelenie, zawał serca, wypadek samochodowy wielu znanych z pierwszych stron gazet takich osób jak: Jan Budziński (kierowca służbowej lancii), Janusz Zaporowski (dyrektor Biura Informacyjnego Kancelarii Sejmu), Michał Falzmann (kontroler NIK-u, badający sprawę FOZZ), Walerian Pańko (Prezes NIK i szef Felzmanna), Andrzej Struglik (oficer kontrwywiadu wojskowego PRL), Tadeusz Kazimierz Steć (powiązany z zabójstwem Piotra Jaroszewicza i archiwum w Radomierzycach), Tadeusz Kowalczyk (poseł, który dużo wiedział o związkach polityków i mafii), Jerzy Henryk Fonkowicz (generał brygady LWP), Bartłomiej Frykowski (prokurator śledczy),Ireneusz Sekuła (poseł na Sejm), Jacek Dębski (minister sportu), Stanisław Faltynowski (kelner z hotelu, w którym spotykali się członkowie mafii paliwowej z prokuratorami, politykami i oficerami służb),. Zdzisław Majka (zawodowy żołnierz, pośrednik w interesach mafii paliwowej), Jeremiasz Barański ps. Baranina (boss polskiej mafii, informator SB, agent służb niemieckich, brytyjskich i austriackich), Tadeusz Maziuk (zabójca Jacka Dębskiego), Krzysztof Olewnik (syn płockiego przedsiębiorcy Włodzimierza Olewnika), Marek Karp (Dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich), Marian Goliński (poseł PiS), Stanisław Skalski (generał brygady WP), Szymon Zalewski (ochroniarz BOR), Daniel Podrzycki (kandydat na prezydenta w 2005 r.), Anatol Lawina (dyrektor Zespołu Analiz Systemowych w NIK), Lech Grobelny (założyciel Bezpiecznej Kasy Oszczędności), Barbara Blida (Posłanka SLD, popełniła samobójstwo w trakcie akcji ABW), Wojciech Franiewski (świadek koronny w morderstwie Olewnika), Sławomir Kościuk (sprawa morderstwa Olewnika), Robert Pazik (sprawa morderstwa Olewnika), Mariusza K. (strażnik więzienny który za dużo widział), Daniel Zacharzewski (Gangster zamieszany w zabójstwo gen. Papały), Barbara P. (funkcjonariuszka ABW odsunięta od śledztw gdy do władzy doszła PO), Wypadek CASY (Katastrofa lotnicza w Mirosławcu, zginęło 20 osób dowództwa sił lotniczych RP), Chorąży Stefan Zielonka (szyfrant w kancelarii premiera), Artur Zirajewski ps. Iwan (płatny morderca, jeden z głównych świadków w sprawie zabójstwa komendanta głównego policji Marka Papały), Prof. Stefan Grocholewski (ekspert od odczytywania nośników cyfrowych), Biskup ewang. Mieczysław Cieślar (przewodniczący Kolegium Komisji Historycznej w sprawie inwigilacji luteran przez SB), Grzegorz Michniewicz (Dyr. Generalny Kancelarii Premiera Tuska, a wcześniej członek Rady Nadzorczej PKN Orlen, zaufana osoba Donalda Tuska i Tomasza Arabskiego), Krzysztof Knyż (operator Faktów, który zajmował się katastrofa Tu-154), Prof. Marek Dulinicz (szef grupy archeologicznej który miał kierować ekipą archeologów, wyjeżdżającą do Smoleńska), Dariusz Ratajczak (doktor historii), Eugeniusz Wróbel (wykładowca na Politechnice Śląskiej, specjalista od komputerowych systemów sterowania samolotem, ekspert z dziedziny lotnictwa, który przeprowadził własną analizę „wypadku” TU-154M, w Smoleńsku), Marek Rosiak (pracownik biura poselskiego posła Janusza Wojciechowskiego, członek PO), Dr Ryszard Kuciński (prawnik Andrzeja Leppera przechowywał dokumenty zawierające wiedzę na temat prominentnych polityków), Wiesław Podgórski (doradcą A. Leppera), Róża Żarska (adwokatka Leppera), Dariusz Szpineta (zawodowy pilot i instruktor pilotażu, ekspert i prezes spółki lotniczej, wypowiadający się w sprawie Smoleńska i lotu Tu-154M), Gen. Henryk Szumski (szef Sztabu Generalnego), Płk Leszek Tobiasz współpracownik szefa Wojskowych Służb Informacyjnych Marka Dukaczewskiego), Generał Sławomir Petelicki ( pierwszy dowódca GROM), Prof. J.Szaniawski (historyk, dziennikarz, sowietolog, wykładowca WSKSiM, ostatni więzień PRL), Jarosław Przygodzki (radny PiS), Prof. Jerzy Urbanowicz (kryptograf - demaskował zagrożenia wynikające z działalności rosyjskich służb specjalnych w Polsce), Dr inż. Włodzimierz Abramowicz (jeden z najlepszych na świecie specjalistów od zagadnień kontaktowych, czyli zderzenia obiektów takich jak samoloty, statki, samochody), Krzysztof Zalewski (ekspert katastrofy smoleńskiej).
Komu zależało na śmierci Piotra Adamowicza - na kogo miał „kwity”? - zapewnie nie dowiemy się nigdy – czy zależało na tym jakiemuś pospolitemu rabusiowi bankowemu ? Możliwe, że prawdziwy Stefan zaciera teraz ręce bo znowu wiele spraw zostanie zamiecionych pod dywan. Takie akcje oglądaliśmy m.in. w filmie „Kiler” już 20 lat temu – dlaczego by nie „zadziałać” live ? „Nie takie rzeczy nawet fizjologom się nie śniły” - jak mawia Ferdek Kiepski.
Znowu nadarza się okazja aby modyfikować prawo karne celem osadzania w więzieniach drobnych złodziejaszków bo przecież rekiny są nietykalne. Biedak za kradzież bułki idzie do więzienia, osłaniany immunitetem VIP – „nie podlega karze”. Ostatnio „zdarzyła” się fala (ta ujawniona) przestępstw dokonywanych m.in. przez „pracowników wymiaru sprawiedliwości”.
Pranie mózgów przybiera na sile nie wolno nam mówić o „polskich obozach śmierci ?”, słyszymy, że „w Jedwabnem mordowali Polacy”, „na Wołyniu OUN i UPA nie dokonywało żadnych zbrodni, a rzeźni dokonali narodowcy”, „w Katyniu polskich oficerów zamordowali hitlerowcy”, „Polska powinna wypłacać Żydom odszkodowania za utracone przez nich przedwojenne mienie”, Bruksela grzmi - „w Polsce nie ma praworządności”, Politycy polskiej lewicy twierdzą, że „Polska powinna przyjmować (utrzymywać) uchodźców”, są i tacy, którzy nadal twierdzą, że „stan wojenny był koniecznością”, „okrągły stół był drogą do wolności”, odbywają się marsze i pochody Ubeków by „nie rozliczać okresu PRLu”, nie ukarano morderców czasu stanu wojennego – „oni tylko wykonywali rozkazy”, „żołnierze AK byli zbrodniarzami i zdrajcami” etc.
Czy mózg młodego człowieka który nie przeżywał tamtych czasów faszerowany kłamstwem jest w stanie oddzielić ziarno od plew ? Dorośli celowo zabierają na różne manifestacje swoje dzieci by te nosiły transparenty z tzw. mową nienawiści – zabić, wypatroszyć, odstrzelić, wybić, powiesić… takie wyrośnie kolejne pokolenie.
Czy mózg młodego człowieka który nie przeżywał tamtych czasów faszerowany kłamstwem jest w stanie oddzielić ziarno od plew ? Dorośli celowo zabierają na różne manifestacje swoje dzieci by te nosiły transparenty z tzw. mową nienawiści – zabić, wypatroszyć, odstrzelić, wybić, powiesić… takie wyrośnie kolejne pokolenie.
Ciekawe jaki był koszt całej „oprawy” ceremonii pogrzebowej, jak wysokie dożywotnie renty będą wypłacane rodzinie zamordowanego – „przecież się należy” !!! (Pensja minimalna w Polsce na rękę to zaledwie 1.634 zł miesięcznie = 380 Euro).
Dobrze by było gdyby pasibrzuchy, politycy, VIPy i Ci z immunitetami pojawili się na salach szpitalnych ale nie tych z seriali telewizyjnych, lecz tam gdzie na pomoc medyczną oczekują zwykli, przeciętni podatnicy, tam gdzie toczy się walka o życie tych po 60-tce, którzy uczciwie i ciężko pracowali dla Polski. Może przykładnie celem wielkiego zjednoczonego „pojednania” i „miłości do bliźniego”, każdy poseł, senator, sędzia, prokurator, prezes, dyrektor… przekazałby jednomiesięczne wynagrodzenie na budowę specjalistycznego szpitala „pojednania narodowego” !!!
Dobrze by było gdyby pasibrzuchy, politycy, VIPy i Ci z immunitetami pojawili się na salach szpitalnych ale nie tych z seriali telewizyjnych, lecz tam gdzie na pomoc medyczną oczekują zwykli, przeciętni podatnicy, tam gdzie toczy się walka o życie tych po 60-tce, którzy uczciwie i ciężko pracowali dla Polski. Może przykładnie celem wielkiego zjednoczonego „pojednania” i „miłości do bliźniego”, każdy poseł, senator, sędzia, prokurator, prezes, dyrektor… przekazałby jednomiesięczne wynagrodzenie na budowę specjalistycznego szpitala „pojednania narodowego” !!!
Na koniec jako Polak i chrześcijanin wypada bardzo przeprosić wszystkich za wszystko, a najbardziej za oglądanie 27 finału WOŚP i przypadkowego zobaczenia na ekranie TV bandyckiego napadu – telewizja nie kłamie !!! Dziś do każdego mogą zapukać o 6:00 rano, bo przecież każdy kto ogląda TV lub włącza komputer może być podejrzany za osobę „szerzącą mowę nienawiści” pod wpływem bieżących wiadomości z kraju i ze świata. Strach się bać, na wszelki wypadek trzeba mieć przygotowaną i spakowaną „więzienną wyprawkę”. Tak było za czasów NKWD, UB, SB… idziemy do przodu czy cofamy się do lat terroru i szybkich procesów ?
Ps 1.
Wdowa poinformowała w mediach, że Paweł instruował ją jak ma się zachowywać gdyby o 6 rano „służby" zapukały do drzwi – „bali się o swoje życie”. Skąd takie obawy gdy ma się czyste ręce i sumienie ? Czy te instrukcje dotyczyły finansowego zabezpieczenia rodziny na wypadek aresztowania ?
7 mieszkań w atrakcyjnych lokalizacjach Gdańska przez roztargnienie nie wpisane do oświadczenia majątkowego, 36 rachunków bankowych, starsza córki wywiezione przed hejtem do USA, żona zamordowanego przebywająca podczas „tragedii” poza granicami kraju, dziwne uśmieszki córek podczas pogrzebu, twarz wdowy „wypoczęta”. Już po pogrzebie brylowanie w mediach i udzielanie wywiadów – Czy to taki nowoczesny sposób przeżywania żałoby ? W TVN udzieliła wywiadu: „nie czuje i nie ma w sercu nienawiści do tego człowieka, który zabił Pawła ani nienawiści do jego rodziny", „wiem, że ten rząd, który teraz jest, który jest ręcznie sterowany - prokuratura sterowana przez ministra, media reżimowe, bo tak trzeba je nazywać, którymi wiadomo kto rządzi, a kto z tylnego fotela wszystko nakręca - powodowały tę nienawiść ogólną, ale też naszej rodzinie wyrządziły bardzo dużo krzywdy”, „reżimowa telewizja, która biegała za Pawłem, wykrzykując, wchodziła do mojej mamy do biura. Myśmy po prostu się bali” - wyznała.
Wdowa poinformowała w mediach, że Paweł instruował ją jak ma się zachowywać gdyby o 6 rano „służby" zapukały do drzwi – „bali się o swoje życie”. Skąd takie obawy gdy ma się czyste ręce i sumienie ? Czy te instrukcje dotyczyły finansowego zabezpieczenia rodziny na wypadek aresztowania ?
7 mieszkań w atrakcyjnych lokalizacjach Gdańska przez roztargnienie nie wpisane do oświadczenia majątkowego, 36 rachunków bankowych, starsza córki wywiezione przed hejtem do USA, żona zamordowanego przebywająca podczas „tragedii” poza granicami kraju, dziwne uśmieszki córek podczas pogrzebu, twarz wdowy „wypoczęta”. Już po pogrzebie brylowanie w mediach i udzielanie wywiadów – Czy to taki nowoczesny sposób przeżywania żałoby ? W TVN udzieliła wywiadu: „nie czuje i nie ma w sercu nienawiści do tego człowieka, który zabił Pawła ani nienawiści do jego rodziny", „wiem, że ten rząd, który teraz jest, który jest ręcznie sterowany - prokuratura sterowana przez ministra, media reżimowe, bo tak trzeba je nazywać, którymi wiadomo kto rządzi, a kto z tylnego fotela wszystko nakręca - powodowały tę nienawiść ogólną, ale też naszej rodzinie wyrządziły bardzo dużo krzywdy”, „reżimowa telewizja, która biegała za Pawłem, wykrzykując, wchodziła do mojej mamy do biura. Myśmy po prostu się bali” - wyznała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz