Ciężka Artyleria
ZAPOMNIANE ŻYDOWSKIE LUDOBÓJSTWO – Sabra i Szatila. Jutro mijają 34 lata od tej rzezi... To co za chwilę przeczytacie zmrozi Wam krew w żyłach, gwarantuję.
Masakra tak straszna, że ludzie, którzy o niej wiedzą, nie mogą jej zapomnieć. Zdjęcia jakie można znaleźć w internecie są makabrycznym przypomnieniem – zwęglone, bezgłowe, nieprzyzwoicie zbezczeszczone zwłoki, zapach gnijącego mięsa, jeszcze tak obrzydliwe dla tych, którzy pamiętają ją, jak kiedy wzbraniali się przed nią te wszystkie lata temu. Dla ofiar i garstki pozostałych przy życiu był to 36-godzinny holokaust bez litości. To było zamierzone, zaplanowane i nadzorowane. Ale do dnia dzisiejszego zabójcy pozostają bezkarni.
WPROWADZENIE
Masakra w Sabrze i Szatili została dokonana na palestyńskich uchodźcach w dniach 16-18 września 1982 roku przez libańskie maronickie oddziały (zwane również „chrześcijańską milicją”) pod dowództwem Elie Hobeiki. Odbyło się to za pełnym przyzwoleniem dowództwa izraelskich sił zbrojnych, których jednostki interwencyjne w południowym Libanie otoczyły obozy uchodźców palestyńskich krótko przed masakrą. Liczba ofiar oceniana jest na 700-3500, z czego większość stanowili starcy, kobiety i dzieci.
PRELUDIUM
W środę 15 września 1982 oddziały izraelskie wkraczają do zachodniego Bejrutu, który został opuszczony przez palestyńskich bojowników. W czwartek 16 września 1982 r. ponad 150 czołgów, 100 transporterów opancerzonych i 20 buldożerów otoczyło obozy Sabra i Szatila, gdzie znajdowała się palestyńska ludność cywilna: kobiety, dzieci i starcy.
Wojska izraelskie zajęły trzy budynki, każdy z nich miał 7 pięter i był zlokalizowany tak, że można było z nich prowadzić pełną obserwację sieci wąskich alejek przecinających obozy Sabra i Szatila. Jak potwierdziło dowództwo, wojska izraelskie osłaniały obozy ze wszystkich stron.
Pułkownik izraelski, który prosił, aby nie podawać jego nazwiska, poinformował korespondenta agencji Reutera 16 września, że jego żołnierze kierowali się dwiema zasadami: „że armie izraelska ma nie interweniować w obozach, cokolwiek w nich by się działo oraz że należy oczyścić obszar z fedainów”.
Od samego początku masakry (w czwartek wieczorem) aż do samego jej zakończenia (w sobotę rano) żołnierze izraelscy znajdowali się w punkcie obserwacyjnym (wyposażonym w teleskop) na dachu 5-cio piętrowego budynku, który stał w odległości kilku metrów od obozu Szatila. Z tego punktu można było obserwować wszystko, co działo się w obozie. O godz. 16.00 falangiści w sile ok. 1,5 tys. ludzi weszli do Sabra i Szatila.
ROZPOCZĘCIE MASAKRY
Rozpoczęła się rzeź. Liczba ofiar do dziś nie jest znana. Czerwony Krzyż szacuje, że było ośmiuset zabitych, źródła palestyńskie mówią o trzech i pół tysiąca. Rzeź trwała od czwartku do soboty rano, kiedy to na rozkaz izraelskiego dowództwa falangiści opuścili Sabrę i Szatilę. W pierwszym etapie, czyli w nocy z 16 na 17 września otaczający obozy Izraelczycy włączyli bardzo silne reflektory oświetlając cały teren i wspomagając w ten sposób falangistów. Kilka kobiet mieszkających w obozie usiłowało uciec przez izraelski punkt obserwacyjny.
Jednakże żołnierze izraelscy nakazali im powrócić do obozu. „Setki żołnierzy izraelskich stało przyglądając się na krańcach obozu Szatila”. Fakt ten został potwierdzony przez Lorena Jenkinsa – korespondenta dziennika „Washington Post”. Członkowie milicji zabronili mu wejść do obozu. Eitan i inni wyżsi oficerowie izraelscy obserwowali rzeź przez lornetki, stojąc obok reflektorów oświetlających makabryczną scenerię. Z dachu siedmiopiętrowego budynku, usytuowanego po drugiej stronie przylegającej do obozu Sabra ulicy Camille Chamuna, Izraelczycy widzieli wszystko jak na dłoni.
Dokładnie słyszeli też detonacje wysadzanych domów, wybuchy granatów, rozpaczliwe krzyki, wycia torturowanych i mordowanych ludzi, przeraźliwy płacz zabijanych dzieci, rzężenie zwierząt. Kilkanaście kobiet palestyńskich i libańskich wyrwało się z obozów do przejść w murze, wołając do izraelskich żołnierzy pilnujących wyjść, że tam trwa rzeź!
Jeden z izraelskich żołnierzy poinformował o tym przełożonego, który spokojnie odpowiedział: „Ze beseder” (w porządku, nie przejmuj się).
Sabra i Shatila – dwa palestyńskie obozy dla uchodźców w Libanie były milczącym świadkiem tej zbrodni. Pierwszy z nich już nie istnieje, a drugi jest okropnym przypomnieniem bestialstwa człowieka wobec mężczyzn, kobiet i dzieci – a dokładniej bestialstwa Izraela, bestialstwa narodu, który wykonał rozkaz Izraela i bestialstwa świata uważającego, że to nie miało żadnego znaczenia. Byli tam międzynarodowi świadkowie – lekarze, pielęgniarki, dziennikarze, którzy widzieli te makabryczne sceny i próbowali powiedzieć o tym światu, ale na próżno.
Każde z tych działań było wystarczająco barbarzyńskie, by wywołać strach i wstręt. Było to ludzkie okrucieństwo w najgorszym wydaniu i dr Ang Swee Chai była jego naocznym świadkiem, kiedy pracowała dla Palestyńskiego Czerwonego Półksiężyca przy umierających i rannych. To, co widziała, było tak niewyobrażalne, że okrucieństwa popełnione muszą być rozdzielone od siebie, by nawet zacząć pojmować ohydę tej zbrodni.
STOSOWANE METODY:
/ Torturowani ludzie /. Sczerniałe zwłoki cuchnące pieczonym mięsem na skutek wstrząsów elektrycznych, które wprawiały je w konwulsje zanim zatrzymało się serce – elektryczne druty jeszcze zawiązane wokół ich martwych kończyn.
/ Ludzie z wydłubanymi oczami /. Nierozpoznawalne z dziurami twarze, co spowodowało, że zapadli w ciemność zanim, na szczęście, zakończyli swoje życie.
/ Zgwałcone kobiety /. Nie raz – lecz dwa, trzy, cztery razy – okropnie zbezczeszczone, nogi bezwstydnie porozrywane, nawet nie przykryte ubraniem, by zachowały godność w momencie śmierci.
/ Dzieci porozrywane dynamitem. / Tak wiele części ciała oderwanych od ich drobnych korpusów, że było trudno zgadnąć, do kogo należały – tylko kupki zakrwawionych kończyn pośród potarganych głów dzieci w kałużach krwi.
/ Zamordowane rodziny. / Krew, krew i więcej krwi rozbryzganej na ścianach domów, w których w szale zabijano siekierami całe rodziny, lub ułożone w szeregu w celu dokonania uporządkowanej egzekucji.
/ Kobiety zastrzelone w kuchni podczas gotowania. / Bezgłowe ciało dziecka w pieluszce leżące obok dwóch zmarłych kobiet. Niemowlę, jego małe nóżki ociekające strugami krwi, zastrzelone w plecy pojedynczym nabojem. Zamordowane niemowlęta, ich ciała sczerniałe podczas rozkładu, rzucone na sterty śmieci razem ze sprzętem izraelskich żołnierzy i pustymi butelkami whisky. Wykastrowany starszy mężczyzna, z grubą warstwą much na porozdzieranych wnętrznościach. Dzieci z poderżniętymi gardłami. Sterty gnijących ciał spuchniętych od gorąca – mali chłopcy, wszyscy zastrzeleni z bliska.
Falangiści buldożerami niszczyli domy z ciałami pomordowanych. Wrzucali zwłoki umarłych i na wpół żywych do dołów, paląc je albo zasypując wapnem czy ziemią. Rankiem odjechali. Na drodze do Damour miejscowi Libańczycy widzieli konwój składający się z 30-40 ciemnozielonych, wojskowych jeepów – toyota, z których tylko trzy miały emblematy falangistowskie. W każdym z nich, obok żołnierzy libańskich, znajdowali się ludzie w mundurach bez znaków i dystynkcji. Ich wygląd upewnił obserwatorów, że nie byli to Libańczycy.
Kilka dni później ukazała się wypowiedź jednego z falangistów, który potwierdził, że w masakrze brali też udział izraelscy Żydzi, przebrani w libańskie mundury.
Byli również dziennikarze, którzy przybyli po masakrze i którzy mieli do opowiedzenia równie okropne historie, lecz żadnej z nich nie umieszczono na pierwszych stronach gazet, co spowodowałyby, że prawodawcy zażądaliby natychmiastowych odpowiedzi. To, co zobaczyli, opisali w swoich artykułach, a te zniknęły w archiwach do dzisiaj, ale nie są mniej wstrząsające teraz. Świadectwa te muszą być przetrawione indywidualnie jako systematyczne tortury i mord indywidualnych, niewinnych istot ludzkich, a nie wrzucone do jednego worka jako zbiorowa śmierć.
Najbardziej paraliżujące ze wszystkiego to wspomnienia ocalałych, których przeżycia były tak szokujące, że mówienie o nich musiało sprawiać niewyobrażalny ból. Jeden z nich, Nohad Srour (35), powiedział:
“Niosłem moją roczną siostrę i krzyczała “Mama! Mama!” kiedy nagle zamilkła. Spojrzałem na nią i zobaczyłem, że jej mózg wypadł mi na rękę. Spojrzałem na człowieka, który strzelał do nas. Nigdy nie zapomnę jego twarzy. Potem poczułem dwa pociski rozrywające mi bark i palec. Upadłem. Nie straciłem przytomności, ale udawałem martwego”.
BRAK KARY DLA OPRAWCÓW
Chociaż izraelska Komisja Śledcza Kahana nie uznała nikogo z Izraelczyków winnym bezpośrednio, to stwierdziła, że Szaron był “osobiście odpowiedzialny” za “nie wydanie odpowiedniego rozkazu, by zapobiec lub zmniejszyć niebezpieczeństwo masakry”, zanim wysłał falangistów do obozów. Komisja zaleciła nieprzekonująco, by premier rozważył usunięcie go ze stanowiska. Szaron podał się do dymisji, ale został ministrem bez teki i dołączył do dwóch parlamentarnych komisji – obrony i spraw libańskich.
ONZ opisała tę ohydną operację jako “zbrodniczą masakrę” i uznała ją za akt ludobójstwa, nikt nie został postawiony przed sądem. Ani Sharon, ani ci, którzy dokonali masakry, nigdy nie zostali ukarani za straszliwe zbrodnie.
ONZ opisała tę ohydną operację jako “zbrodniczą masakrę” i uznała ją za akt ludobójstwa, nikt nie został postawiony przed sądem. Ani Sharon, ani ci, którzy dokonali masakry, nigdy nie zostali ukarani za straszliwe zbrodnie.
///////////////////
Piętnaście lat później, Robert Fisk, dziennikarz, który przybył tam jako jeden z pierwszych, powiedział:
Gdyby Palestyńczycy zamordowali 2,000 Izraelczyków, to czy ktoś mógłby mieć wątpliwości, że dzisiejszego ranka światowa prasa i telewizja pamiętałyby ten ohydny czyn? A jednak w tym tygodniu ani jeden amerykański dziennik – ani też brytyjski – nawet nie wspomniały o rocznicy Sabra i Shatila”.
Nie jest inaczej 34 lata później.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz