Przed wielu laty wróżka przepowiedziała mu, że umrze, jak wielki Turenne, od kuli działowej, i istotnie - pod Aspern został trafiony kulą działową. Jego giętkie kości, które tyle razy wyginały się pod uderzeniem kul, tym razem już nie mogły dać rady i kula strzaskała mu kolano. Zaniesiono go na improwizowanych noszach do jednego z mostów, gdzie chirurg generał Larrey natychmiast amputował mu nogę. Przez cztery dni Lannes leżał w szpitalu w Wiedniu. Mówił w najlepszym nastroju o swej dalszej służbie i kazał jednemu ze swoich adiutantów sprowadzić słynnego wiedeńskiego ortopedystę nazwiskiem Master, aby wziął miarę i zrobił mu sztuczną nogę, z którą mógłby jeździć konno. Na piąty dzień wdała się jednak gorączka, stracił przytomność i marszałek książę Montebello stoczył w malignie swoją ostatnią bitwę, wołając kirasjerów, wydając rozkazy artylerii, wzmacniając wyobrażalne skrzydła, rozsyłając adiutantów. Przyszedł Napoleon i spędził przy jego łożu pół godziny, lecz umierający marszałek już był bez przytomności. Następnego dnia, o wpół do siódmej rano, Napoleon przybył ponownie i odsunął na bok lekarzy, aby po raz ostatni spojrzeć na zastygłą twarz Lannes’a, niegdyś czeladnika farbiarskiego z Lectoure w Gaskonii, starego towarzysza broni z Italii i Egiptu, St. Jean d’Acre i Brumaire’a przejśćia przez Przełęcz Św. Bernarda, Montebello i z pola bitwy pod Marengo.
Macdonell
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz