[NAJSTARSZY BADEMEISTER... Z BRZEŹNA]
Na początek wyjaśnienie, kim był w dawnych kąpieliskach 'Bademeister'. Według słowników to 'ratownik' - i faktycznie, często tak się dziś używa tego pojęcia. Ale do w odniesieniu do "mistrzów kąpieli" (dosłowne tłumaczenie) zatrudnionych na miejskich kąpieliskach przed 1945 r. określenie 'ratownik' nie jest moim zdaniem w pełni adekwatnym. Osobiście skłaniałbym się do "plażowych" (l. poj. plażowy).
Dlaczego? Zadaniem Bademeistera było sprawdzanie w ciągu dnia stanu pogody (i w razie potrzeby reagowanie), rano mierzenie temperatury wody, podawanie informacji o głębokości kąpieliska, ale także pilnowanie porządku i szeroko pojęta administracja całego kąpieliska, też kontakt (w razie potrzeby) z władzami. Do swojej pomocy niekiedy plażowy miał osoby, zwykle młode - tzw. Badejunge (idąc przyjętym tropem - "chłopców plażowych") oraz dziewczęta, które obsługiwały głównie łazienki plażowe (l.poj. Zellenschließerin - tzw. kabinowe?). Ta ostatnia nazwa pochodzi od kabin, w które - poza pomostami umożliwiającymi wejście do wody, wypożyczalniami sprzętu wodnego czy niekiedy kawiarenką - zawsze wyposażone były wspomniane łazienki plażowe. Byli też i ratownicy.
Kogo widzimy na ilustracji prasowej? Najdłużej pracującego na kąpieliskach gdańskich Paula Stenzela, który na plaży w Brzeźnie był wpierw chłopcem plażowym, a następnie plażowym nieprzerwanie od 1896 r. do (przynajmniej!) lata 1944 r.! Całe życie zawodowe na plaży. Charakterystycznym atrybutem tego w świetnej formie około 60-latka była fajka, z którą ponoć nigdy się nie rozstawał.
Obok zaprezentowano jego pomocniczkę, która zajmowała się łazienkami plażowymi.
Paul Stenzel mieszkał bezpośrednio miejsca swojej pracy - na ul. Południowej (Südstraße 3).
Artykuł o Stenzelu został opublikowany 30 lipca 1944 r. w "Danziger Vorposten" (to też źródło prezentowanej ilustracji - wydanie pochodzi ze zbiorów Austriackiego Biblioteki Narodowej, Österreichische Nationalbibliothek). To zresztą kolejny przykład, jak dzienniki gdańskie przynajmniej od drugiej połowy 1943 r., a w 1944 r. dość nagminnie, stosunkowo dużo miejsca poświęcały różnym artykułom historycznym, o tradycji itd. - innymi słowy, takich, które nie były bezpośrednio związane z najnowszymi wydarzeniami. Mam nieodparte wrażenie, że był to celowy zabieg - w końcu, o niewielu sukcesach można było już pisać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz