W 1948 roku rozpoczął się proces polskich aktorów oskarżonych o udział w 1941 r. w nazistowskim filmie propagandowym "Heimkehr" (polski tytuł "Powrót do ojczyzny").
W filmie wystąpiło kilkunastu polskich aktorów, którzy zostali zwerbowani przez niemieckiego kolaboranta Igo Syma. Część z nich spotkała się z represjami jeszcze w trakcie wojny i została skazana na karę infamii przez Polskie Państwo Podziemne, ale jedynie pięcioro z nich stanęło przed sądem po zakończeniu wojny. O kolaborację i znieważenie narodu polskiego oskarżono pięcioro aktorów.
Mieli świadomość co to za film, dostali scenariusz przetłumaczony przez żonę jednego z aktorów, nota bene żydowskiego pochodzenia. To był zresztą motyw pchający owego aktora, Bogusława Samborskiego, do zagrania w filmie. Uważał, że to pomoże żonie przetrwać.
Byli też tacy, którzy chcieli zagrać. Jeden z aktorów wyznał na procesie, że przed wojną zawsze grał ogony i tymczasem uzyskał możliwość wystąpienia w filmie wraz z najlepszymi aktorami. Chciał po prostu zagrać i zaistnieć.
Oskarżeni dostali wysokie wyroki – Wanda Szczepańska została skazana na 12 lat więzienia, Michał Pluciński na 5 lat, a Stefan Golczewski i Juliusz Łuszczewski na 3 lata pozbawienia wolności – a przebywający wówczas w Austrii i osądzony zaocznie Bogusław Samborski dostał nawet wyrok dożywotniego więzienia.
Akcja rozgrywa się latem 1939 roku, a fabuła jest prosta, lecz dosadna. Przedstawia historię Niemców zamieszkujących Wołyń, potomków XVIII-wiecznych osadników, którzy są poddawani brutalnym prześladowaniom przez polską administrację i sąsiadów. Kulminacją represji jest fizyczna eksterminacja, przerwana wkroczeniem niemieckich wojsk we wrześniu 1939 roku.
Identyczną rolę pełni wspierany przez sieć niemieckich organizacji i instytucji film Agnieszki Holland "Zielona Granica" i nie zapraszam do dyskusji, bo nie ma o czym.
PS. #MuremZaPolskimMundurem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz