After escaping Sobibór, Shlomo Szmajzner, he was rescued by a Polish family (if the family was caught by Germans they would be murdered) and survived the war.
He later settled in Brazil.
During his sixth visit to Germany, Szmajzner made the following statement in a 1983 German interview:
“I will never return to Poland, ever. Had the Poles been different, more like the Danes, the Dutch, or the French, I think 70, 80, or possibly even 90 percent of the Jews would still be alive today. Because the Germans had no idea who was Jewish and who wasn’t… I don’t want to speak Polish, and I don’t want to return to Poland.”
The claim that the Germans needed the help of Poles to identify Jews is completely false and defamatory.
This idea is a distortion of history and a significant misunderstanding of the challenges faced by Poles who were trying to protect Jews during the war.
Many Polish Jews had distinct appearances or dress, and some could not speak Polish, making them easy to identify.
This contradicts the narrative that Poles were solely responsible for exposing Jews to the Germans, which has been incorrectly passed down through collective memory.
Numerous German testimonies show that German soldiers had no difficulty identifying Jews when they entered Poland in September 1939.
Furthermore, Jews were required to wear identifiable armbands and were forced into ghettos, where Jewish councils, not Poles, were responsible for registering them.
In Western Europe, Jews also faced brutal persecution.
Nearly 80% of Dutch Jews were murdered, with significant Dutch collaboration in the process.
Many of those who attempted to hide were betrayed, while others survived only because they were exempt from genocidal measures.
The Germans played a manipulative game by spreading anti-Polish propaganda among the Jews while simultaneously presenting themselves as their protectors, which many Jews believed.
One Jew recalls the propaganda: “We were told the Jews of Grabowiec would be ‘resettled’ in Hrubieszów, where we would live and work in a mini ‘Jewish state,’ protected by the German authorities from the wrath of the local Gentile populace.”
In Słonim, after the Jews were confined to the ghetto, the German gendarmerie assured them there would be no more “Aktions,” blaming the previous one on Polish provocations.
They promised that as long as the Jews worked hard, they would survive the war.
Given the constant barrage of such propaganda, it is not surprising that some Poles succumbed to it, just as some Jews made anti-Polish remarks or accusations.
A Polish woman from Chmielnik recalled a popular Jewish saying: “Gdy przyjdzie Ruski zabraknie na was powrózki,” meaning “
When the Russians arrive, there won’t be enough rope [to hang the Poles]” or “When the Russians come, they will run out of halters for all of you.”
It’s crucial to recognize how the Germans sought to divide Jews and Poles in the most extreme ways.
They worked tirelessly to make Jews fear Poles and make Poles distrust Jews.
This divide-and-conquer propaganda continues to have an impact today, and as a historian, I witness these distorted beliefs regularly.
I strive to confront them with honesty and integrity, but time and time again, I encounter roadblocks in meaningful dialogue.
Until we can accept history as it was and acknowledge our own roles and actions, we may never be able to move forward.
Po ucieczce z Sobiboru, Shlomo Szmajzner został uratowany przez polską rodzinę (gdyby rodzina została złapana przez Niemców, zostałaby zamordowana) i przeżył wojnę.
Później osiedlił się w Brazylii.
Podczas swojej szóstej wizyty w Niemczech Szmajzner złożył w wywiadzie dla Niemiec w 1983 r. następujące oświadczenie:
„Nigdy nie wrócę do Polski, nigdy. Gdyby Polacy byli inni, bardziej podobni do Duńczyków, Holendrów czy Francuzów, myślę, że 70, 80, a może nawet 90 procent Żydów nadal by żyło. Ponieważ Niemcy nie mieli pojęcia, kto jest Żydem, a kto nie… Nie chcę mówić po polsku i nie chcę wracać do Polski”.
Twierdzenie, że Niemcy potrzebowali pomocy Polaków w celu identyfikacji Żydów, jest całkowicie fałszywe i zniesławiające.
Takie przekonanie jest wypaczeniem historii i poważnym niezrozumieniem wyzwań, z jakimi musieli zmierzyć się Polacy próbujący chronić Żydów w czasie wojny.
Wielu polskich Żydów miało charakterystyczny wygląd i sposób ubierania się, a niektórzy nie mówili po polsku, co ułatwiało ich identyfikację.
Jest to sprzeczne z narracją, która błędnie przekazywana jest w zbiorowej pamięci, głoszącą, że to wyłącznie Polacy ponoszą odpowiedzialność za ujawnienie Żydów Niemcom.
Liczne zeznania Niemców dowodzą, że niemieccy żołnierze nie mieli trudności z identyfikacją Żydów, gdy we wrześniu 1939 r. wkraczali do Polski.
Ponadto Żydzi musieli nosić identyfikacyjne opaskę i byli zmuszani do osiedlania się w gettach, gdzie za ich rejestrację odpowiadały rady żydowskie, a nie Polacy.
W Europie Zachodniej Żydzi również byli brutalnie prześladowani.
Prawie 80% holenderskich Żydów zostało zamordowanych, przy znacznym udziale Holandii w tym procesie.
Wielu z tych, którzy próbowali się ukryć, zostało zdradzonych, inni zaś przeżyli tylko dlatego, że uniknęli ludobójstwa.
Niemcy prowadzili manipulację, szerząc wśród Żydów antypolską propagandę i jednocześnie przedstawiając się jako ich obrońcy, w co wielu Żydów uwierzyło.
Jeden z Żydów wspomina propagandę: „Powiedziano nam, że Żydzi z Grabowca zostaną „przesiedleni” do Hrubieszowa, gdzie będziemy żyć i pracować w miniaturowym „państwie żydowskim”, chronionym przez władze niemieckie przed gniewem miejscowej ludności nieżydowskiej”.
W Słonimiu, po zamknięciu Żydów w getcie, niemiecka żandarmeria zapewniła ich, że więcej „Akcji” nie będzie, zrzucając winę za poprzednią na polskie prowokacje.
Obiecali, że jeśli Żydzi będą ciężko pracować, to przetrwają wojnę.
Biorąc pod uwagę nieustanny napływ takiej propagandy, nie dziwi fakt, że niektórzy Polacy ulegli jej, tak jak niektórzy Żydzi wygłaszali antypolskie uwagi lub oskarżenia.
Polka z Chmielnika przypomniała popularne żydowskie powiedzenie: „Gdy przyjdzie Ruski przerwany na was powrózki”, czyli „
Kiedy przyjdą Rosjanie, nie będzie dość lin [do powieszenia Polaków]” lub „Kiedy przyjdą Rosjanie, zabraknie im uzd dla was wszystkich”.
Ważne jest, aby zrozumieć, w jaki sposób Niemcy starali się podzielić Żydów i Polaków w najbardziej ekstremalny sposób.
Nieustannie starali się wzbudzić w Żydach strach przed Polakami i sprawić, by Polacy nie ufali Żydom.
Ta propaganda typu „dziel i rządź” ma wpływ również dziś, a jako historyk jestem regularnym świadkiem tych zniekształconych przekonań.
Staram się konfrontować ich z prawdą i uczciwością, ale wciąż napotykam przeszkody w prowadzeniu sensownego dialogu.
Dopóki nie zaakceptujemy historii taką, jaka była, i nie uświadomimy sobie swojej roli i działań, być może nigdy nie będziemy w stanie pójść naprzód.
Polacy odebrali to jako zdradę.
Teresa Prekerowa w swojej książce The Jewish Underground and the Polish Underground (Polin: Studies in Polish Jewry, t. 9) zauważa, że bardziej prawdopodobne jest to, że Żydzi budowali łuki triumfalne i witali niemieckich najeźdźców w miastach, które szybko zdobywała armia niemiecka.
Na przykład w Radomiu żydowska delegacja, prowadzona przez rabina i liderów społeczności, powitała Niemców 8 września 1939 r. kwiatami i procesją ulicą Mikołaja Reja. Podobne wydarzenia miały miejsce w miastach takich jak Zaręby Kościelne i Kraków, gdzie Żydzi witali siły niemieckie.
W Przemyślu Ukraińcy i Żydzi wznieśli nawet łuk triumfalny dla Niemców, rabując przy okazji polskie obiekty wojskowe.
Wielu Polaków uważało takie działania za zdradę, biorąc pod uwagę kontekst inwazji. W przypadku Radomia i innych miast Żydzi witali Niemców ceremoniami, w tym ofiarowaniem chleba i soli.
Choć jest prawdopodobne, że strach odegrał pewną rolę w tych gestach, poczucie współpracy pozostawiło głęboki ślad w zbiorowej pamięci Polaków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz