Czy czekają nas ponownie protesty na granicy? Bardzo możliwe, gdyż umowa transportowa UE–Ukraina przedłużona została do końca 2025 roku. Ukraińcy wciąż stanowić będą nieuczciwą konkurencję.
Polski sektor transportowy zmaga się z poważnym kryzysem, a jednym z głównych czynników pogarszających jego kondycję jest umowa zawarta w 2022 roku między Unią Europejską a Ukrainą. Bruksela poświęciła na ołtarzu pomocy Ukrainy polskich przewoźników. Porozumienie to umożliwiło ukraińskim przewoźnikom swobodny dostęp do unijnego rynku, co znacznie zwiększyło ich aktywność – z około 150–180 tysięcy przejazdów rocznie przed wojną do nawet miliona obecnie.
Choć umowa formalnie zakazuje przewozów kabotażowych (czyli transportu towarów wewnątrz jednego państwa UE) oraz przewozów między krajami unijnymi bez odpowiednich licencji, to w praktyce przepisy te nie są skutecznie egzekwowane. Ukraińskie firmy wykorzystują te braki w nadzorze oraz przewagę kosztową, by konkurować z unijnymi przewoźnikami – w tym z polskimi – często oferując ceny niższe nawet o 30%, płacąc pracownikom niższe stawki oraz nie spełniając unijnych restrykcji, w tym wchodzącym w skład tzw. Pakietu Mobilności.
Pomimo apeli ze strony branży, zarówno poprzedni, jak i obecny rząd nie podjęły skutecznych działań w tej sprawie, a Rada UE w zdecydowała o przedłużeniu obowiązywania kontrowersyjnej umowy.Bruksela znów poświęca interes polskiego transportu na rzecz ukraińskiego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz