Historia, o której się nie mówi
Jak podaje IPN, z około 2500 miejscowości, w których w 1939 roku mieszkali w województwie wołyńskim Polacy, w wyniku zorganizowanej akcji ludobójczej OUN-UPA ok. 1500 przestało istnieć. Polskie wsie zostały najczęściej spalone i zniszczone. Inne szacunki mówią, że na samym Wołyniu z ogólnej liczby 1150 wiejskich osad polskich, w których znajdowało się 31 tysięcy zagród, oddziały ukraińskie zniszczyły 1048 osiedli i 26 167 zagród.
Krzyże i pomniki, upamiętniające zamordowanych Polaków, stoją obecnie w zaledwie 150 miejscowościach. W około 1350 miejscowościach po żyjących tam Polakach, zgodnie z planami OUN-UPA, nie został żaden ślad. Wymordowani przez UPA i ukraińskich sąsiadów Polacy nawet nie mają swoich grobów. Nie mają nazwisk, są bezimienni. Ale tak naprawdę istnieli, byli takimi samymi ludźmi jak my. Nie pozwólmy o nich zapomnieć, jak tego by życzyli sobie ich kaci.
Domy i dobytek Polaków nie zawsze był niszczony. Pochodząca z Ihrowicy Helena Ciszak, jednak z bohaterek książki „Dziewczyny z Wołynia” twierdziła, że oprócz zbrodniczej nacjonalistycznej ideologii do udziału w rzezi ludzi popychało coś jeszcze. „To zwykła ludzka zawiść i chciwość. Pozbycie się Polaków dawało szansę na przejęcie ich mienia” – twierdzi. I opowiada, jak wyglądała grabież majątku pomordowanych:
Po zakończeniu mordów na naszych rodakach do polskich miejscowości wjeżdżały długie kolumny wozów. Ukraińcy szabrowali wszystko, co należało do wymordowanych mieszkańców. Zabierali kołdry, ubrania, naczynia, garnki, wiadra i narzędzia. Ale również zwierzęta i same domy. W naszym przypadku po prostu wprowadzali się do polskich zagród, ponieważ były na ogół porządniejsze niż ich własne.
„Potem mama mi pokazywała, kto ma siekierę po Polakach, kto talerze, a kto ubranie” – opowiada pani Szura, Ukrainka z Sokołowa, miejscowości położonej obok Ostrówek i Woli Ostrowskiej, w których również doszło do rzezi. „Mama nie chciała z takimi ludźmi rozmawiać. Mówiła tylko, że Bóg Gospod wszystko widzi i że jeszcze trzeba się będzie przed Nim tłumaczyć z tych wszystkich sprzętów” – mówi w książce „Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia”.
Miejsca, w których istniały polskie wsie takie jak Ostrówek i Wola Ostrowiecka, po wojnie zaorano i przyłączono do kołchozu. Ale pola są trudne w uprawie – maszyny rolnicze co chwila zawadzają o kości.
Właśnie tak w wielu miejscach wygląda wołyński krajobraz po tym jak wymordowano Polaków i zniszczono polskie wsie.
Zofia, jedna z bohaterek „Dziewczyn z Wołynia”, urodzona we wsi Orzeszyn tak mówi: „Pamiętam, że stałam tam na tym pustkowiu, na którym jeszcze dwadzieścia pięć lat temu była tętniąca życiem wieś. Rozglądałam się wokół. Czy to na pewno to miejsce? Nie było już pachnących czereśniowych sadów, nie słychać było brzęczenia pszczół. Tylko martwa, głucha cisza nad ciągnącymi się po horyzont kołchozowymi polami”
Na miejscu kaźni Polaków z Orzeszyna stoi dziś krzyż. „Pierwszy krzyż w lesie postawili sami Ukraińcy. Nasz krzyż stanął […] dopiero kilka lat później. Udało nam się ustalić, że ukraińscy nacjonaliści zamordowali w Orzeszynie około 130 dzieci i 200 dorosłych” – opowiada pani Zofia.
Wiele polskich wsi na Wołyniu ich nie ma. Podzieliły los swoich polskich mieszkańców. Nie wolno jednak o nich zapomnieć, nawet jak tego by sobie życzyli oprawcy.
Krzyże i pomniki, upamiętniające zamordowanych Polaków, stoją obecnie w zaledwie 150 miejscowościach. W około 1350 miejscowościach po żyjących tam Polakach, zgodnie z planami OUN-UPA, nie został żaden ślad. Wymordowani przez UPA i ukraińskich sąsiadów Polacy nawet nie mają swoich grobów. Nie mają nazwisk, są bezimienni. Ale tak naprawdę istnieli, byli takimi samymi ludźmi jak my. Nie pozwólmy o nich zapomnieć, jak tego by życzyli sobie ich kaci.
Domy i dobytek Polaków nie zawsze był niszczony. Pochodząca z Ihrowicy Helena Ciszak, jednak z bohaterek książki „Dziewczyny z Wołynia” twierdziła, że oprócz zbrodniczej nacjonalistycznej ideologii do udziału w rzezi ludzi popychało coś jeszcze. „To zwykła ludzka zawiść i chciwość. Pozbycie się Polaków dawało szansę na przejęcie ich mienia” – twierdzi. I opowiada, jak wyglądała grabież majątku pomordowanych:
Po zakończeniu mordów na naszych rodakach do polskich miejscowości wjeżdżały długie kolumny wozów. Ukraińcy szabrowali wszystko, co należało do wymordowanych mieszkańców. Zabierali kołdry, ubrania, naczynia, garnki, wiadra i narzędzia. Ale również zwierzęta i same domy. W naszym przypadku po prostu wprowadzali się do polskich zagród, ponieważ były na ogół porządniejsze niż ich własne.
„Potem mama mi pokazywała, kto ma siekierę po Polakach, kto talerze, a kto ubranie” – opowiada pani Szura, Ukrainka z Sokołowa, miejscowości położonej obok Ostrówek i Woli Ostrowskiej, w których również doszło do rzezi. „Mama nie chciała z takimi ludźmi rozmawiać. Mówiła tylko, że Bóg Gospod wszystko widzi i że jeszcze trzeba się będzie przed Nim tłumaczyć z tych wszystkich sprzętów” – mówi w książce „Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia”.
Miejsca, w których istniały polskie wsie takie jak Ostrówek i Wola Ostrowiecka, po wojnie zaorano i przyłączono do kołchozu. Ale pola są trudne w uprawie – maszyny rolnicze co chwila zawadzają o kości.
Właśnie tak w wielu miejscach wygląda wołyński krajobraz po tym jak wymordowano Polaków i zniszczono polskie wsie.
Zofia, jedna z bohaterek „Dziewczyn z Wołynia”, urodzona we wsi Orzeszyn tak mówi: „Pamiętam, że stałam tam na tym pustkowiu, na którym jeszcze dwadzieścia pięć lat temu była tętniąca życiem wieś. Rozglądałam się wokół. Czy to na pewno to miejsce? Nie było już pachnących czereśniowych sadów, nie słychać było brzęczenia pszczół. Tylko martwa, głucha cisza nad ciągnącymi się po horyzont kołchozowymi polami”
Na miejscu kaźni Polaków z Orzeszyna stoi dziś krzyż. „Pierwszy krzyż w lesie postawili sami Ukraińcy. Nasz krzyż stanął […] dopiero kilka lat później. Udało nam się ustalić, że ukraińscy nacjonaliści zamordowali w Orzeszynie około 130 dzieci i 200 dorosłych” – opowiada pani Zofia.
Wiele polskich wsi na Wołyniu ich nie ma. Podzieliły los swoich polskich mieszkańców. Nie wolno jednak o nich zapomnieć, nawet jak tego by sobie życzyli oprawcy.
Źródło: https://twojahistoria.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz