Z cyklu: „Różności”
„Gwizdanie na pokładzie statku lub okrętu w czasie sztormowej pogody uchodziło niegdyś za poważne przewinienie. Na dawnych żaglowcach karano za gwizdanie w czasie sztormu umieszczeniem marynarza na rei masztu aż do końca wachty.
Wskazanym było natomiast gwizdanie na żaglowcach wtedy, gdy wiatru nie było, wierzono bowiem, iż tym sposobem się go wywoła. Na dawnych żaglowcach skandynawskich w czasie ciszy na morzu wszyscy marynarze głośno gwizdali, wierząc, iż Thor, bożek grzmotu, odpowie im i jego potężny oddech wypełni żagle.
Gwizdanie na pokładzie zabraniane jest do dziś – oczywiście dopuszcza się sygnały wykonywane gwizdkiem służbowym.
W epoce dużych okrętów żaglowych, których ruch uzależniony był tylko od wiatru, wynajdywano przeróżne sposoby, aby wiatr wywołać. W czasie ciszy na morzu, marynarze przybijali płetwę rybią do bukszprytu lub przeklinali najgorszymi wyrazami, aby w ten sposób obudzić św. Antoniego i sprowokować go do ruszenia wiatru.
Niektórzy marynarze chłostali się nawzajem batogami lub drapali maszt paznokciami, wypowiadając przy tym różne zaklęcia. Jeszcze inni wykonywali na linie specjalne węzły
i przywiązywali ją do masztu albo gwiżdżąc wbijali w maszt noże rękojeścią ustawione w kierunku, z którego powinien nadejść wiatr.
Dla zapewnienia pomyślnych wiatrów dobrze jest, aby kobiety wstępujące na pokłady jachtów podrapały paznokciami podstawy masztów. Chociaż współczesne kobiety nie wierzą w przesądy, chętnie godzą się na uczynienie zadość morskiemu zwyczajowi”.
Powyższy fragment pochodzi z książki pt. „Zwyczaje i ceremoniał morski” (E. Koczorowski i inni) i należy go traktować jako ciekawostkę, ale pamiętajmy, że w czasach żaglowców bez
tzw. napędu pomocniczego, cisza morska budziła wśród marynarzy chyba większe obawy niż sztormy...
Sail-ho!
Źródło zdjęcia: https://workingsail.co.uk/nautical-superstitions-good-and..., dostęp 28.02.2022
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz