Bardzo cenię opinię, że trzeba obniżyć podatki, i właściwie się z nią zgadzam. Tyle tylko, że przypomina ona - moim zdaniem - opinię, że lepiej być zdrowym niż chorym. Też nie ma co do niej sporu, i też nic z niej nie wynika. Gdyby jakiś polityk, mający w demokracji władzę, zmniejszył podatki, to musiałby też zmniejszyć socjal i administrację głosującą na niego, a w takim razie w najbliższych wyborach straciłby władzę. I tyle. Najzwyczajniej nie da rady, w ustroju demokratycznym, zmniejszyć podatków. A ściślej mówiąc owszem da radę, ale tyko na chwilę, bo zaraz straci się władzę na rzecz tego, kto te podatki z powrotem zwiększy, żeby dać socjal i mieć administrację, czyli utrzymać się przy władzy. Natomiast można mieć niskie podatki w ustroju normalnym, czyli w monarchii. W Polsce interreksem jest każdorazowy prymas, więc mamy całkowitą ciągłość monarchii, i bez żadnego problemu, gdy czas nadejdzie - czyli gdy społeczeństwo dojrzeje do zakończenia nieudanego i przydługiego eksperymentu z demokracją - prymas najzwyczajniej wskaże nowego króla zwykłym oświadczeniem publicznym, i wrócimy do monarchii, czyli do normalności. Z prawnego punktu widzenia nie ma tu żadnych trudności, a historia widywała dziwniejsze rzeczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz