Do pierwszych dni września 1831 r. nowy Prezes Rządu Narodowego J.S. Krukowiecki próbował poprawić sytuację militarną. Ku układom zwrócił się dopiero wtedy, gdy nie widział już innego wyjścia. Niektórzy uważają, że J.S. Krukowiecki od początku miał dwa programy — fikcyjny, zakładający dalszą walkę, i rzeczywisty, dążący do układów.
🔶 Sytuacja militarna była w tym czasie bardzo ciężka. Jeśli nie liczyć działań partyzanckich w Krakowskiem i Sandomierskiem, twierdz Modlina i Zamościa, to teren prowadzonej wojny właściwie zacieśniał się do przedpola Warszawy. Rosjanie stali po obu stronach stolicy, pod Błoniem i w pobliżu Pragi. Aby podnieść ducha, 20 sierpnia J.S. Krukowiecki wydał dwie odezwy wzywające do walki, chociaż w notatkach przyznawał, że nie należy odrzucać myśli o układach, gdyż mogą się przydać.
🔶 Armia liczyła wówczas 38,5 tys. bagnetów, 11,5 tys. szabel i 135 dział. Garnizony Warszawy i Pragi składały się z 12 tys. żołnierzy, Modlin miał ich 7,5 tys., a Zamość 4,3 tys. W Krakowskiem liczba powstańców dochodziła do 9 tys. Ogólne siły powstania wynosiły zatem w tym momencie ok. 80 tys. bagnetów i szabel. Zapasy amunicji były dostateczne, ale żywności w stolicy mogło starczyć zaledwie na dziesięć dni.
🔶 Jeszcze 1 września prowadzono przez ulice Warszawy jeńców i zdobyty pod Rogoźnicą sztandar. Jeszcze 2 września J.S. Krukowiecki wygłosił bojowe przemówienie, nawołując do powszechnej zgody narodowej. Ale tego samego dnia w kwaterze prezesa zjawił się wracający z Podlasia gen. Ignacy Prądzyński, główny kwatermistrz, który doniósł o klęsce pod Siedlcami i nieposłuszeństwie gen. Girolamo Ramoriny. Jego armia, która miała walczyć na wschodzie, po prostu zaprzestała walki, uważa się, że sam G. Ramorino zdezerterował. Po wieściach z Podlasia prezes niemal się załamał.
🔶 Sytuacja militarna była w tym czasie bardzo ciężka. Jeśli nie liczyć działań partyzanckich w Krakowskiem i Sandomierskiem, twierdz Modlina i Zamościa, to teren prowadzonej wojny właściwie zacieśniał się do przedpola Warszawy. Rosjanie stali po obu stronach stolicy, pod Błoniem i w pobliżu Pragi. Aby podnieść ducha, 20 sierpnia J.S. Krukowiecki wydał dwie odezwy wzywające do walki, chociaż w notatkach przyznawał, że nie należy odrzucać myśli o układach, gdyż mogą się przydać.
🔶 Armia liczyła wówczas 38,5 tys. bagnetów, 11,5 tys. szabel i 135 dział. Garnizony Warszawy i Pragi składały się z 12 tys. żołnierzy, Modlin miał ich 7,5 tys., a Zamość 4,3 tys. W Krakowskiem liczba powstańców dochodziła do 9 tys. Ogólne siły powstania wynosiły zatem w tym momencie ok. 80 tys. bagnetów i szabel. Zapasy amunicji były dostateczne, ale żywności w stolicy mogło starczyć zaledwie na dziesięć dni.
🔶 Jeszcze 1 września prowadzono przez ulice Warszawy jeńców i zdobyty pod Rogoźnicą sztandar. Jeszcze 2 września J.S. Krukowiecki wygłosił bojowe przemówienie, nawołując do powszechnej zgody narodowej. Ale tego samego dnia w kwaterze prezesa zjawił się wracający z Podlasia gen. Ignacy Prądzyński, główny kwatermistrz, który doniósł o klęsce pod Siedlcami i nieposłuszeństwie gen. Girolamo Ramoriny. Jego armia, która miała walczyć na wschodzie, po prostu zaprzestała walki, uważa się, że sam G. Ramorino zdezerterował. Po wieściach z Podlasia prezes niemal się załamał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz