Zapowiadany elaborat o naszej obecnej granicy zachodniej.
W wyniku konferencji paryskiej w 1919 polska otrzymała najmniej korzystną granicę zachodnią ze wszystkich rozpatrywanych wówczas wariantów – głównie za sprawą Brytyjczyków. Dla odmiany, w czasie, kiedy kształtowała się nasza obecna granica zachodnia w latach 1943-45, ostatecznie otrzymaliśmy wariant najkorzystniejszy ze wszystkich, które rozpatrywała Wielka Trójka. Co ciekawe, tu także Brytyjczycy najbardziej sprzeciwiali się naszym nabytkom kosztem Niemiec, tym razem jednak nie mieli wiele do powiedzenia.
Nasza obecna granica zachodnia (oraz ściśle związana z nią wschodnia) została wymyślona przez Stalina i to on obie przeforsował. O ile jednak jego koncepcja granicy wschodniej była już sprecyzowana w 1943 w Teheranie (już wtedy przedstawił, jako wersję „kompromisową”, wariant, który bardzo niewiele się różni od stanu dzisiejszego), o tyle jego pomysł na granicę zachodnią ewoluował. W Teheranie proponował włączenie do Polski ziem na wschód od Odry i Nysy Kłodzkiej, ze Szczecinem, ale bez Świnoujścia, Wrocławia, Legnicy, Zielonej i Jeleniej Góry oraz Wałbrzycha (w tym czasie Churchill i Roosevelt zgadzali się jedynie na włączenie do Polski Opolszczyzny, reszta granicy zachodniej miała pozostać taka, jak przed wojną). Ostatecznie w Poczdamie Amerykanie i Brytyjczycy proponowali wariant zbliżony do propozycji Stalina z Teheranu, zostali jednak przez niego nakłonieni do zmiany zdania.
Polską granicę zachodnią wytyczył i przeforsował Stalin. Należy pamiętać, że ten człowiek (przynajmniej w latach 1920-41) kierował się niezwykle intensywną, personalną nienawiścią i mściwością wobec Polaków i Polski (skutek jego przeżyć z wojny 1920), której emanacją była m.in. Operacja Polska NKWD, likwidacja KPP oraz Zbrodnia Katyńska. Ustalenie, dlaczego ktoś taki został największym orędownikiem naszych nabytków terytorialnych na zachodzie jest jedną z największych zagadek historyczno-psychologicznych XX wieku.
Dotychczas proponowane sposoby rozwiązania tej zagadki nie przemawiają do mnie:
1. Pomysł, że Stalin chciał zrekompensować Polsce utratę Kresów Wschodnich, jest absurdalny – nie oczekiwali tego od niego Amerykanie ani Brytyjczycy, który oddali mu te Kresy od razu, bez żadnych ceregieli (trochę markowano dyskusję nt. Lwowa, ale bez przekonania), a jednocześnie sprzeciwiali się większym nabytkom polskim na zachodzie. Sam zaś Stalin nie był człowiekiem kierującym się w swych działaniach zasadą słuszności.
2. Uważa się, że Stalin zabierał ziemie Niemcom i dawał je Polsce, bo wiedział, że Polska i tak wyląduje pod jego kontrolą, a co do Niemiec nie miał takiej pewności. Czyli – odbierał innym, żeby dać sobie. Nie zgadzam się z tym. Stalin z pewnością wiedział, że nigdy nie odda kontroli nad niemieckim terytorium, na którym Armia Sowiecka postawiła stopę. Grał o coś więcej, o dominujący wpływ na całe Niemcy. Nie udało mu się, więc zachował dla siebie przynajmniej NRD. Nie ulega natomiast wątpliwości że sprzeciw aliantów zachodnich wobec „nadmiernego” zwiększenia Polski wiązał się z ich obawą, że Polska wpadnie do obozu sowieckiego, którego nie chcieli za bardzo wzmacniać. Jest też oczywiste, że Stalin nie popierałby polskich nabytków, gdyby zakładał, że Polska zachowa po wojnie suwerenność – ale wiedział, że tak nie będzie. Innymi słowy – gdyby Polska nie stała się zależna od Stalina, byłaby dziś dużo mniejsza.
3. Inna koncepcja to taka, że Stalin grał na wieczne skłócenie Polski z Niemcami, dzięki czemu Rosja zachowa pozycję arbitra i uzależni od siebie Polskę. Także to nie jest wytłumaczeniem – identyczny efekt osiągnąłby wytyczając granicę na Nysie Kłodzkiej. A nawet jeszcze lepszy – wtedy Polska miałaby dłuższą granicę z Niemcami, więc byłaby bardziej przez nie zagrożona.
Jestem przekonany, że Stalin kierował zamiarem maksymalnego osłabienia Niemiec (element racjonalny), a przede wszystkim ich najsurowszego „ukarania” (element nieracjonalny, mściwość). Sposób, w jaki Hitler upokorzył go w 1941 i gigantyczne straty wojenne Rosji (po których niektóre regiony nie podniosły się do dziś), spowodowały, że mściwość Stalina nagle przekierowała się z Polski na Niemcy. Nota bene, podobno Stalin proponował Aliantom wymordowanie oficerów Wermachtu wziętych do niewoli.
Realizując plan osłabienia Niemiec, Stalin (świadomie lub nieświadomie) nawiązywał do rosyjskich koncepcji z 1914 dot. ukształtowania wschodnich granic Niemiec autorstwa Sazonowa (zbliżony wariant proponował w Teheranie) i wlk. ks. Mikołaja Mikołajewicza (w Jałcie i Poczdamie).
Last but not least, wpływ na koncepcje Stalina mogła mieć Wanda Wasilewska, z którą łączyła go wtedy przyjaźń (niektórzy twierdzą, że romans, co jednak chyba nie jest prawdą), i z której zdaniem bardzo się liczył.
Obecna granica z Niemcami jest najkrótszą możliwą. No, prawie najkrótszą, bo byłaby jeszcze krótsza, gdybyśmy oddali Worek Turoszowski Czechosłowacji w ramach rekompensaty za Zaolzie. Takie zmiany, które miały objąć także część Kotliny Kłodzkiej, były rozważane w 1945 r., ale Czesi je odrzucili (chcieli mieć i Zaolzie, i całą Kotlinę Kłodzką, Jelenią Górę, Wałbrzych, Nysę, Koźle itd., co oczywiście nie wchodziło w grę).
Obecna granica, choć najlepsza z tych, jakie dało się uzyskać, nie jest bynajmniej optymalna. Rzeki raczej nie nadają się na granice międzynarodowe. Odra nigdy w swej historii przed 1945 r. nie była rzeką graniczną. Zawsze łączyła, a nie dzieliła. Górna część rzeki obsługiwała (po obu stronach) Śląsk, środkowa (także po obu stronach) Ziemię Lubuską, a dolna (również po obu stronach) Pomorze Zachodnie. W Polsce już od 1941 r. podnoszono postulaty (które jednak nie miały szans realizacji) przyznania nam także lewobrzeżnej Ziemi Lubuskiej (z Frankfurtem) i Pomorza Przedniego (z Rugią włącznie) – takie rozwiązanie byłoby dużo sensowniejsze historycznie, geograficznie, politycznie i gospodarczo.
Wadliwość obecnego rozwiązania widać jak na dłoni w przypadku żeglugi śródlądowej. Niemcy – zmierzając do maksymalnego spowolnienia rozwoju polskiej gospodarki – zmierzają do uniemożliwienia żeglugi na Odrze (która dla nas ma znaczenie fundamentalne, a dla nich w gruncie rzeczy marginalne). Powołują się przy tym na absurdalne argumenty ekologiczne, że niby Odra jest dziką rzeką, choć jest na całej długości uregulowana, a na długim odcinku skanalizowana (i to od bardzo dawna, za sprawą samych Niemców). Sami Niemcy są oczywiście potęgą żeglugi śródlądowej i żadna ekologia im w tym nie przeszkadza.
Bardzo istotne jest, że Polsce przypadł lewobrzeżny Szczecin wraz z portem, torem wodnym i wyjściem na Bałtyk w Świnoujściu. Jednak granica biegnie bezpośrednio na zachód od tego ostatniego miasta. Co więcej, kiedy ją wytyczano, nie zorientowano się, że ujęcie wody dla Świnoujścia zostało po stronie niemieckiej. W 1951 po wielkich staraniach dokonano korekty granicznej, która jednak jeszcze pogorszyła sprawę – w zamian za ujęcie wody oddaliśmy część wybrzeża Bałtyku, co po jakimś czasie pozwoliło NRD wytyczyć swe morze terytorialne tak, by blokować ruch statków do Świnoujścia.
Fakt, że Polska nie posiada całego brzegu Zatoki Pomorskiej (aż do Rugii), powoduje, że Niemcy mogą blokować rozwój portu w Świnoujściu i robią to z całych sił, o czym wielokrotnie pisałem.
x.com/CDzwoni/status
Zgodnie z utrwalonym i ciągle aktualnym orzecznictwem niemieckiego TK, wielokrotnie przywoływanym przez rząd niemiecki i Bundestag, obecna granica polsko-niemiecka jest granicą ważną, ale tymczasową. Państwo niemieckie ma prawo i obowiązek dążyć do dokonania jej korekty na swoją korzyść, byle tylko odbyło się to bez użycia siły ani grożenia siłą. Pisałem o tym tu nie raz. Inni też. tysol.pl/a113055-dr-raf…
W przygotowaniu: elaboraty o naszej granicy wschodniej i południowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz