Sowieci przywiązywali polskie dzieci do czołgów. Dzisiaj ich pomników bronią posłowie PO. Przez PrawicowyInternet - Wrzesień 20, 2017020653 Podziel się na Facebooku Tweet (Ćwierkaj) na Twitterze Sowieccy żołnierze szturmujący Grodno w 1939 r. przywiązywali dzieci do czołgów, aby chroniły je przed kulami polskich obrońców miasta. Jeszcze w czasie walk, a zwłaszcza po ich zakończeniu, zaczęło się masowe mordowanie Polaków: głównie żołnierzy i harcerzy – tak wynika z akt śledztw prowadzonych przez białostockich prokuratorów IPN, do których dotarł dziennikarz tvp.info. Po wkroczeniu wojsk sowieckich na tereny II Rzeczypospolitej, Armia Czerwona i komunistyczne bojówki zaczęły masowo mordować polskich żołnierzy, harcerzy i inteligencję. Oficerowie byli zabijani najpopularniejszą wśród czerwonoarmistów metodą: strzałem w tył głowy. Bywały przypadki, że rannym żołnierzom wydłubywano oczy lufami karabinów. „Normą” było masowe rozstrzeliwanie tych, którzy stawili opór najeźdźcom. ZOBACZ: Jedną z pierwszych decyzji Pawlaka w rządzie PO-PSL było anulowanie 461 mln zł kary dla dostawcy rosyjskiej ropy do Polski Dziennikarz portalu tvp.info dotarł do akt śledztw dotyczących zbrodni Armii Czerwonej we wrześniu 1939 r. na terenie dawnego powiatu grodzieńskiego. Właśnie Grodno, bronione przez ok. 1000 żołnierzy oraz policjantów, harcerzy i cywilną milicję stało się symbolem oporu wobec Sowietów i krwawych mordów dokonanych przez najeźdźców. W aktach spraw prowadzonych przez Oddziałową Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku można wyczytać wstrząsające relacje świadków zbrodni Armii Czerwonej i wspierających ich komunistycznych band. Z centrum Szczecina zniknie pomnik Wdzięczności dla Armii Czerwonej! Jednomyślności nie było… Walki o Grodno rozpoczęły się 20 września. Obrońcy miasta byli słabo uzbrojeni. Nie mieli wsparcia artylerii i dysponowali ledwie kilkoma działkami. W miarę zbliżania się Armii Czerwonej do Grodna w mieście zaczęły działać komunistyczne bojówki. Rotmistrz Narcyz Łopiański (z 2 szwadronu 101 pułku Ulanów) tak opisywał sytuację: „w pierwszych chwilach najbardziej nieprzyjemne było zachowanie się grup złożonych prawie wyłącznie z miejscowych Żydów. Szczególnie utkwiła mi w pamięci ul. Dominikańska, gdzie strzały padały nie tylko z broni ręcznej, lecz i rkm ustawionego na dachu oraz granatów ręcznych rzucanych z okien domów”. Podobne zeznania złożyło jeszcze kilku mieszkańców Grodna. Twierdzili, że dywersantami byli młodzi komuniści. Helena Platt (w 1939 r. miała 16 lat) zeznała, że jej ociec Franciszek Zalewski, prowadząc oddział policji do kopania rowów przeciwczołgowych, został ostrzelany przez „młodych Żydów siedzących na dachu”. Kobieta podkreśliła, że w szpitalu rannego ojca uratował młody lekarz żydowskiego pochodzenia. Z relacji mieszkańców Grodna wynika niestety, że we wrześniu 1939 r. stosunki między Polakami a Żydami były bardzo napięte. Zresztą z ustaleń władz sowieckich wynika, że w czasie walk o Grodno polskie oddziały militarne miały zastrzelić 25 osób narodowości żydowskiej. Polacy twierdzili, że walczyli z dywersantami, a władze okupacyjne, że był to pogrom.
Czytaj więcej na: http://prawicowyinternet.pl/sowieci-przywiazywali-polskie-dzieci-do-czolgow-dzisiaj-ich-pomnikow-bronia-poslowie-po/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz