30 listopada 1808 roku miała miejsce najsłynniejsza polska szarża. Szwoleżerowie gwardii zdobyli wąwóz Somosierra.
Przełęcz leżąca w górskim łańcuchu Guadarrama była ostatnim punktem obrony na drodze wiodącej do stolicy Hiszpanii, miała przez to strategiczne znaczenie i była silnie broniona przez hiszpańską armię gen. San Juana. Na szczycie przełęczy, na artyleryjskim szańcu ustawiono 10 armat, a wąską i jedyną drogę wiodącą ku górze przecinały trzy kolejne pozycje artyleryjskie. Zbocza obsadzili hiszpańscy gerylasi, zaś siły główne pozostawały za główną pozycją.
Rankiem 30 listopada patrol służbowego szwadronu polskich szwoleżerów dał się zaskoczyć i stracił jednego żołnierza wziętego do niewoli. Pod ogniem dobrze ustawionych hiszpańskich dział, załamywały się także ataki francuskiej piechoty. Wściekły Napoleon chcąc niejako ukarać szwoleżerów, nakazał szarżę na pierwszą baterię. W opinii otaczających cesarza oficerów, była to bezsensowną i niemożliwa do wykonania operacja. Generał Montbrun, doświadczony kawalerzysta i sam szef sztabu Wielkiej Armii marszałek Berthier próbowali odwieść Bonapartego od tego zamiaru. Zirytowany Napoleon rzucił tylko: "Zostawcie to Polakom" (Laissez faire aux Polonais).
I ruszyło stu kilkunastu polskich lekkokonnych w pełnym galopie. Jedni wołali "Vive L'Empereur!", inni "Naprzód psie krwie, Cesarz patrzy!", i wkrótce rozkaz został wykonany. Na Polaków kłębiących się przy zdobytej baterii runął jednak ogień z kolejnych hiszpańskich dział. Kozietulski dowodzący szwadronem zarządził kolejną szarżę. Do drugiej baterii już jednak nie dotarł zwalony z zabitego konia. Mimo to kolejne baterie padały pod szablami rozpędzonych Polaków. Po zdobyciu ostatniej 8 tysięcy Hiszpanów rzuciło się do ucieczki. W pościgu szwoleżerowie zagarnęli jeszcze kilkuset jeńców. Gen San Juan uciekł aż do Talavery, gdzie został zabity przez własnych żołnierzy, którzy obarczyli go winą za klęskę. W szarży pod Somosierrą poległo 14 Polaków z 3 szwadronu.
Po bitwie, 1 grudnia, Napoleon rozkazał ustawić pułk w szyku bojowym z dobytymi szablami, po czym zdjął kapelusz i zawołał: "Cześć najdzielniejszym z dzielnych!" (Honneur aux braves des braves!).
Bitwa miała strategiczne znaczenie, otwierała bowiem Napoleonowi drogę na Madryt. Przeszła także do historii wojskowości jako jedna z najsłynniejszych szarż kawaleryjskich. W XIX wieku była przedstawiana i gruntownie analizowana w szkołach wojskowych na całym świecie. Jak głosi anegdota, podczas jednego z takich wykładów w pruskiej Kriegsschule, w obecności samego Bismarcka, jeden z oficerów zażartował, "że pewnie Polacy byli tak pijani, że ich konie poniosły", na co kanclerz miał zareplikować - "być może, ale tchórzy konie poniosłyby w przeciwną stronę".
Fot.: Obraz Jerzego Kossaka, Szarża szwoleżerów w wąwozie Somosierry, 1929 r.