Szara człeczyna
Tak właśnie o Bolesławie Prusie wyraził się Stefan Żeromski w kontekście geniuszu "Lalki". Postać to była niezwykła - mówimy tu o Prusie, nie Żeromskim. Za życia stał się klasykiem, choć nie wszyscy go doceniali i rozumieli. Na świat Aleksander Głowacki, bo tak w zasadzie nazywał się pisarz, przyszedł... na plebanii w Hrubieszowie. Udział w powstaniu styczniowym (miał prawie 16 lat, kiedy zaczynał się zryw) przypłacił zdrowiem (został ranny i do końca życia miał problem ze wzrokiem), aresztowaniami (kilkukrotnymi), pozbawieniem szlachectwa (za karę), agorafobią oraz... upadkiem ideałów romantycznych.
Kilka lat później na świecie pojawił się Bolesław Prus - tak był podpisany jeden z artykułów w gazecie "Opiekun Domowy". Prus pojawiał się na łamach gazet coraz częściej: felietony, nowele, opowiadania, wreszcie i książki. Prus był wnikliwy, pomysłowy, jego pióro skrzyło się feerią emocji. Głowacki zaś był skryty, może naiwny, dobrotliwy, nerwowy, używający humoru jako maski, zaś jego pasją były... rowery! Prus był nawet członkiem Towarzystwa Cyklistów.
Ten wycofany w życiu prywatnym człowiek miał jednak niezwykły pogrzeb, który być może by go przeraził, gdyby go zobaczył - tłumy ludzi na Krakowskim Przedmieściu, odprowadzające pisarza aż na Powązki, cykliści i studenci wokół trumny, balkony i latarnie spowite krepą, zamknięte sklepy... i wzorowy porządek!
__________
zdjęcie: Bolesław Prus, 1905 rok, archiwum Polona, zbiory Biblioteki Narodowej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz