KAZIMIERZ "ODNOWICIEL", CZYLI IDZIE NOWE
W 1664 r. będący wówczas na wpół bankrutem Bogusław Radziwiłł znalazł wreszcie chętnego i sprzedał podupadłą włość węgrowsko - sokołowską w tym miasto Sokołów podskarbiemu koronnemu Kazimierzowi Krasińskiemu. Przejęcie majątków odbywało się etapami, bo po pierwsze nawet bankier Polski, jak nazywano Krasińskiego nie dysponował wymaganymi środkami w gotówce i miał problem z jednorazową wypłatą, a po drugie i ważniejsze Radziwiłł musiał przed finalizacją transakcji uregulować swoich wierzycieli, którzy trzymali niejako w zastaw pod długi niektóre dobra. Przypomnijmy, że Sokołów był do tego stopnia zrujnowany i wyludniony iż liczył kilkuset mieszkańców, a w dobrach dochodziło do zbiegostwa poddanych, zwłaszcza chłopów. Dołożyć do tego napięcia i konflikty, głód i zarazę a otrzymamy obraz nędzy i rozpaczy. Na Sokołowie dzierżawcą był Jan Niewiarowski, ten sam który parę lat wcześniej otrzymał od Bogusława pozwolenie na założenie pod Sokołowem nowej wsi. Tak, to ta sama. Dziś tak się właśnie nazywa Nowa Wieś i nie francuscy koloniści ją zbudowali, kilka rodzin osiedliło się tu ale dopiero długo, długo później. Oprócz tego należało zaspokoić roszczenia Krasnodębskich. Radziwiłł wybrnął z tego jako zastaw dając im na ten czas Jartypory (do 1665 r.). Książę Bogusław musiał też z ciężkim sercem opuścić swoją ulubioną siedzibę tj. Starą Wieś nad Liwcem, przeniósł się do Orli.
Całość dóbr wreszcie przejął podskarbi Kazimierz Krasiński. Kim był? Sekretarzem kolejno wszystkich trzech królów z dynastii Wazów. Kasztelanem a potem wojewodą płockim (1650 r.). W 1655 r. stanął też na czele szlachty mazowieckiej buntującej się przeciwko Szwedom. Za wierność Jan Kazimierz wyniósł go do godności podskarbiego wielkiego koronnego, a do tego nadawał się znakomicie, bo kiedy bankier z niego był przedni to żołnierz i dowódca raczej mierny. Był też gorliwym rzymskim katolikiem i zwolennikiem reform królewskich, czyli zapowiadało to zmiany i to bardzo poważne, nieomal podstawowe, światopoglądowe, zaś w kwestii dźwignięcia majątków ze zniszczeń potrzebne były i pieniądze i koneksje, a tym wszystkim Kazimierz Krasiński dysponował.
Foto/Tekst Ewa K. Skarżyńska i Dariusz M. Kosieradzki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz