DOBROGOST BONAWENTURA I ZMIANA ORIENTACJI
Sokołów i pozostałe majętności przejęte przez podskarbiego Kazimierza Krasińskiego od Bogusława Radziwiłła po jego śmierci w 1669 r. przypadły jego synowi, jedynakowi dodajmy Janowi Dobrogostowi Bonawenturze Krasińskiemu (piękne imiona, moda na trzy a nawet sześć imion u arystokracji zakwitła na całego dopiero w XVIII w., a my już mamy niejako z wyprzedzeniem, czyli postęp widoczny). I to właśnie Dobrogost Bonawentura dokonał w nich wielu zmian i inwestycji choć tu trzeba zaznaczyć, że jego oczkiem w głowie był niezaprzeczalnie dwa razy większy od Sokołowa wówczas Węgrów. Ale to nie znaczy wcale iż zapomniał on o innych dobrach w tym miasteczku Sokołów. Jeśli zaś chodzi o tę majętność z perspektywy czasu najbardziej znamienną wydaję się być przystąpienie realne tutejszej cerkwi prawosławnej do unii kościelnej z katolikami, oczywiście nie za darmo. Była to fundamentalną zmiana, która ostatecznie znacznie przyspieszyła całkowitą polonizację tej najstarszej i najludniejszej grupy mieszkańców. Bonawentura popierał też tutejszych rzymskich katolików, a pomiędzy nimi w siłę i znaczenie oraz ilościowo zaczęła rosnąć społeczność żydowska, która okrzepła i przeszła do cichej ekspansji stopniowo wypierając z centrum miasta pozostałych i to pomimo narzucanych co raz ograniczeń odgórnych. Sokołów powoli odbudowywał się ale wciąż mu daleko było do czasów sprzed potopu bo liczył ledwie 67 domów, czyli ok. 1700 r. był tylko dwa razy większy od Kupientyna.
Kariera Jana Dobrogosta Bonawentury Krasińskiego od początku układała się znakomicie pod ojcowskim skrzydłami z poparciem wszystkich królów z którymi ów miał do czynienia. Był on magnatem pełną gębą, bogaczem, politykiem, dowódcą po prostu ucieleśnieniem sukcesu. W 1688 r. wojewodą płockim, który posiadał w Warszawie wybudowany przez siebie pałac, to ten zwany Pałacem Krasińskich, z przepięknym założeniem ogrodowym, pełen przepychu, z dworem, z dziełami sztuki, służbą, orkiestrą, teatrem, aktorami, wartownikami, powozami i tysiącem tych niezbędnie potrzebnych arystokracji rzeczy bez których nie byłaby przecież arystokracją. Portrety przodków mówiły o chlubnej przeszłości a trubadurzy wychwalali swego pana śpiewając hymny pochwalne o sławie żołnierskiej, a owszem Bonawentura był z Sobieskim na Odsieczy Wiedeńskiej w 1683 r. gdzie przyprowadził własną chorągiew husarską, o jego walkach z Kozakami, Moskalami, Tatarami i Turkami, i Szwedami.. i innych osiągnięciach magnata, dobrodzieja i filantropa.
Tekst/Foto Ewa K. Skarżyńska i Dariusz M. Kosieradzki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz