Niedawno bo minęła rocznica ukazania się pewnego epokowego dzieła, o którym informacje znajdziecie w komentarzach pod zdjęciami. Tak sobie pomyślałem, że przypomnę i przy okazji sprostuję pewne kłamstwo, którym nas karmiono i które trudno jest teraz odkręcić.
Nie twierdzę, że akurat w dworku w Poryte-Jabłoń rozegrała się scenka rodzajowa pod tytułem Manifest Zambrowski, ale są ku temu przesłanki. Oczywiście nie w tym obecnym dworku, bo ten jest dużo młodszy od wydarzeń przeze mnie opisywanych.
Młodzież małoletnia proszona jest o zasłonięcie uszów i jednego oka, bo szuka zawiera sceny nie bardzo dla niej przeznaczone. Chociaż z drugiej strony,owoc zakazany lepiej smakuje i szybciej uderza do głowy.
Jeśli jesteście gotowi to....KURTYNA W GÓRĘ!!!
Paskudny, zimny i ponury 1 marca 1656 roku. Miejsce akcji okolice Zambrowa. Być może dworek w Porytym Jabłoń, a może w Wierzbowie? Kwatera główna księcia Aleksandra Koniecpolskiego herbu Pobóg, który dowodzi wojskami sprzymierzonymi z królem Szwecji Karolem X Gustawem, czyli krótko mówiąc ze zdrajcami Rzeczypospolitej.
Niby na pierwszy rzut oka wszystko gra i bucy, ale pod tą sielankową przykrywką non stop kipi i bulgocze. Co rusz dochodzi do mordobicia, do łamania kończyn i okładania się nawzajem po tak zwanych facjatach. Prości żołnierze chyba się burzą i dają temu ujście, że tak haniebnie ich dowódcy pod Ujściem Szwedom się sprzedali.
Po jednej z takich karczemnych burd doszło do... No właśnie. Przenieśmy się do kwatery hetmana.
Akt I scena 1. Książę Koniecpolski w szlachmycy i koszuli nocnej wchodzi do kancelarii swego Skryby.
- Mości Babinicz, Baaaabinicz do jasnej cholerny. Znowu, żeś się tej śliwowicy nażłopał i śpisz. Kto tak się dobija? Babinicz, bo wezmę tego nowego skrybę na Twoje miejsce, jeśli się nie ogarniesz chłopie.
- Tylko nie chłopie, tylko nie choooo... ekhe.. pie. Biednym, to biednym bo mi Mości pan hetman od roku nie płaci, alem szlachcic i swą godność mam. A bierz pan tego skrybę. Niech za free przepisuje, kopiuje i wstawia. A jak się zawiesi, to wtedy o Babiniczu sobie Waść przypomnisz.... ekhe... Sorry, czknęło mi się.
- No dobra nie strzęp ozora, zobacz kto tam się do drzwi dobija?
- (Babinicz patrzy przez judasza w drzwiach) A to ten Szwed, ten ich gienerał. Nie lubię łajzy, tfuuu. To co wpuścić, czy niech jeszcze na mrozie postoi?
- Wołaj. Ale mnie jakby co to nie ma. Do Zambrowa na spotkanie pojechałem. Do burmistrza. (na paluszkach z uniesiona ponad kościste kolana koszulą, umyka do swej sypialni)
- No gdzie się pchasz łajzo szwedzka? No gdzie w takich ubłoconych trepach pchasz się na salony? Do swej obory leziesz? Chociaż o spodnie czuby wytrzyj. Drzwi. U siebie snopkiem zastawiacie? No! Czego chce? Nieeee maaaa i nie wiem kiedy będzie. Ale powiedziałem, że nie wiem. Ma ważne posiedzenie. Nieeee wieeeem. Czytaj z ruchu ust. Nie wiem. Kuma kuma? No to wypad.
- (Wzburzony generał Gustafson) Herr Babinicz. Nawet nie spythałem sze czy jest hetman u szebie?
- Ale ja odpowiadam. Nie ma. A dla Ciebie to Pan Książę. Z wielkiej litery Py i Ka.
- Jag förstår inte (nie rozumiem)
- Czy mnie nie obraża w tym pogańskim narzeczy? Co się urodziło, że chce się z księciem widzieć? Niech mówi, ja wysłucham i przetłumaczę.
- Panie Babinicz. To jest skandal. I to skandal nad skandale. Tak być nie może.
- Przejdź Gustafson do rzeczy, bo mi woda na kawę stygnie. Za 5 minut okienko zamykam i dopiero jutro będę mógł podanie i wszelkie załączniki przyjąć. Z naciskiem na załączniki.
- Babinicz, złociutki...plisss. Dwa zdania do hetmana.
- Nie ma. 4 minuty zostało. (wymownie na klepsydrę patrzy trzymana w ręku)
-Babinicz, przekażcie na ręce hetmana, że składamy protest i skargę. Gdyż moi ludzie zostali, przez żołnierzy podlegających pod hetmana, pobici, rozebrani do naga, wytytłani w smole i pierzu i na mróz wygonieni. To hańba. Tak się nie postępuje z sojusznikami. Napiszę do samego króla. A on już się z wami załatwi!!!!(próbuje tupnąć nogą, ale pod piorunującym wzrokiem Skryby mięknie i stawia ją delikatnie)
- Nie podniecaj się Pan, bo żyłka pierdyknie.
- Że co?
- Kobyle caco. Księciunio się ustosunkuje do waszej skargi. Proszę przyjść po odpowiedź za dwie niedzielę... palmowe.
- Ale...
- Już nie czynne. Bajbaj frajerze. Wypad. Ciąg mi stąd bo kotem poszczuje. (miauczenie dochodzi zza drzwi sypialni Koniecpolskiego)
- Pan jest niegrzeczny, cham, prostak i do tego pijany. Będę domagał się satysfakcji za takie traktowanie.
- A paszoł mi stąd, szwedzka łajzo. No już szoruj. Bo jak wezmę tę szmatę od podłogi, jak Ci ozór nią wytrę, ja Ci dam prostaka, chama. A zaraz kopa zawalę ... Pijany, pijany.. A za Twoje piję? Za swoje. Od Was nie wziąłem judaszowych srebrników jak ta nasza wierchuszka. Ciąg mi stąd. (wyprowadza za kołnierz i żegna soczystym kopniakiem).
Scena 2. Ta sama kwatera
- Miaaaauuuuuuuu (Koniecpolski wyłania się zza drzwi sypialni z karafka w dłoni)
- No co tam Babinicz. Nie wpuściłeś generała Gustafsona? O co ten krzyk się podniósł?
- Hetmanie, hetmaniuniu, ksieciuniu kochany, a polej bo mnie po tej szwedzkim gie, aż ssie w żołądku i pić się chce okropnie.. Nie wody. Litości. Toż mi pięty jeszcze od wody popękają. (łapczywie wypiją zawartość kielicha) No jeszcze.. Jeeeeeeeszcze... Starczy bo nie doniosę tego kielicha.
-No gadaj opoju. Czego się pieklił Gustafson? A swoją drogą, ładnie tygrysia odegrałem? (dumnie pierś wypina)
- Jasne, Jobla jak nic dadzą. Co się tyczy gienerała, Sobieszczaki wpie... no wie hetman co, zrobili. Ale mieli słuszność i chwała im za to. Nie tak dawno, rozeszła się wieść po obozie, że szmaciarze Jasną Górę chcą zająć i market budowlany tam zrobić. Ksiądz Kordecki ponoć z nimi negocjuje, przyjaźń i miłość Karolowi wyznaje, ale póki co nie chce ich za mury wpuścić, powołując się na covidową ustawę. Że muszą być zaszczepieni, że paszporty, mierzenie odtylcowe temperatury i tam takie bzdety.
- I za to Sobieskiego żołnierze dym zrobili?
- Gdzie tam. Szwedy zaczęli robić se jaja, że teraz to będziemy do jakieś Hangömmersig ofta się modlić. Tfuuu (Babinicz pluje przez lewe ramię)
- Że co? (Koniecpolski też pluje przez lewe ramię) Tfuuu, Matko Bosko, tak bluźnić przy modlitwie. Nie dziwię się, że krew się polała. Wołaj tego Sobieskiego do mnie.
- O ile nie śpi jak nawalony meserszmit? Widać sumienie zdrajcę gryzie (Babinicz mówi szeptem teatralnym i patrzy wymownie na Koniecpolskiego)
Scena 3.Kawalerska kwatera Jana Sobieskiego. Walające się butelki po winie i piwie. Skarpetki stojące pod łóżkiem. Jednym słowy syf i malarią.
- Puk puk... Łup łup... Hej komendancie. Ty śpisz a wróg Ci z sądu jabłuszka wyjadą. A Ty pałasza się nie imasz, na konia nie brykasz, jeno śpisz kiziorze jeden. Wstawaj Pułkowniku. Hetman chce sobie przy piwie i winie z Tobą nicponiu pogadać. No wstawaj opoju. A to mnie od pijaczków wyzywają. (tarmosi mocno śpiącego i pochrapującego Sobieskiego)
Hej Kmicic daj, że sagan zimnej wody i polej swego pułkownika. (siarczyście zza ucha wali po twarzy śpiącego)
-Czego? Babinicz, czego drzesz dzioba tak głośno, nie możesz ciszej? Głowa mi pęka. Kmicic daj dzban okowity, niechaj ten pijak Babinicz wysłowi się. No gadaj o co biega. (podnosi się trzymając za obolała twarz, wchodzi ponury sługa z dzbankiem i dwiema szklanicami)
- Nie ma pośpiechu Pułkowniku. Spokojnie, nikt nie umarł oprócz tych kilku zamarzniętych Szwedów (siada do stołu, nalewa sobie i Kmicicowi)
- O nich chce hetman w środku nocy ze mną gadać? Też sobie znalazł temat i porę. Dupska im skopaliśmy i po temacie. Ale sam powiedz Babinicz. Żeby naśmiewać się z Madonny? Hangómer ja nazywać. Oj jeszcze mnie ręka swędzi. (drapie się po pośladku)
-A to niech sobie pułkownik ją umyje, bo może jaka francę złapał. No ale okowitka się skończyła to może pójdziemy do hetmana kochanego. Nie możemy pozwolić by na nas zbyt długo czekał.
Scena 4 Babinicz z Sobieskim raźno z pieśnią na ustach wkraczają do kwatery Koniecpolskiego, który się zrywa i za dwururkę chwyta na widok dwóch moczymord utytłanych w błocie, śpiewających, właściwie to drących ziapy na całe gardło, jak koty w marcu.
„A wszystko to, bo ciebie kocham!
I nie wiem, jak bez Ciebie mógłbym żyć.
Chodź, pokażę ci, czym moja miłość jest.
Dla ciebie zabiję się...”
- Dooooooość!!! Panowie dość. Jeszcze pomyślą, że Indianie nas atakują. Sobieski siadaj i ty też Babinicz, może się przydasz pijaku. (wszyscy siadają do stołu)
- Panowie. Panowie trzeba coś wykoncypować, jak załagodzić tą nieszczęsną burdę. Janie. Proszę się bo to źle się dla nas skończy. U króla Jana Kazimierza jesteśmy spaleni. Teraz jak Karol nas przegoni to przyjdzie nam służbę w Moskwie lub u Turków szukać. Tfuuuu (spluwa przez lewe ramię)
Tfu, tfuuu, fuuuuj (Babinicz i Sobieski również spluwają przez lewe ramię przez co opluwają sąsiada)
- Jaśnie wielmożny hetmanie. (zaczyna Babinicz wycierając twarz rękawem). Wracajmy do służby Najjaśniejszej. Ona jest w końcu naszą Matką. Może niewdzięczną, rozkrzyczaną, ale ona jest nasza. No i matkę ma się jedną w odróżnieniu od ojców. Koniec toczka.
- Mądrze gada. (wtóruje mu zasępiony Sobieski, też przecierając rękawem twarz). Ale jak? Hetman Czarnecki zapewne każe nas na pal nadziać, albo jeszcze co gorsza szlachectwo odbierze. No jak? Łatwo powiedzieć, ale konceptu mi brak jak Starego podejść.
- Zgubieni, oj zgubieni jesteśmy panowie. (Koniecpolski załamuje ręce i szlocha) Przyjdzie nam jako chłopu pola uprawiać i gnój tymi ręcyma roztrząsać. (Zaczyna zanosić się pijackim płaczem, wtóruje mu Sobieski. Babinicz spode łba na nich patrzy)
-(Babinicz) Przestańcie na Boga, przestańcie. Hetman i ty Sobieski też się ogarnij. Myślcie. Jak Tatulo gadał. Masz łeb i.. to kombinuj.
( Sobieski jakby się otrzeźwiał. Podrywa się)
-Mam. Mam pomysła. Trzeba kontrakt wypowiedzieć. Ty Mości hetmanie skieruj go do tego trybunału, co zawsze zwleka z wydawaniem wyroków. Za dwa, pięć lat może i coś tam orzekną, ale kto to będzie pamiętał.
- Ale jak to wymówić, jak żeśmy go za żołd podpisali? Karol nie pozwoli. Każe z odsetkami go zwrócić, plus koszta manipulacyjne powiększone o odsetki za utracone korzyści i swoje dobre imię. (Koniecpolski liczy coś na palcach)
- Co nie pozwoli, co nie pozwoli? Napiszemy, że po pierwsze kontrakt był po szwedzku, więc nas oszwabiono. Bośmy byli przekonani, że to bezzwrotną tylko pożyczka. Poza tym miał ukryte dodatkowe opłaty i jakieś kamienie milowe, o których nikt nam nie mówił. I nie było za niego opłaty skarbowej odprowadzonej co czyni go nieważnym z punktu widzenia polskiego prawodawstwa. (Sobieski na palcach wylicza).
- Dobrze Janie prawisz. Trzeba to wszystko spisać i do Szwedów odesłać. Babinicz, dawaj inkaust i pióro, będziemy pisać. To znaczy my będziemy dyktować a ty będziesz pisał, bo ja okularów nie wziąłem z domu. To też może być argument. Nie widziałem co podpisuje.
- Pióro jest, z inkaustem gorzej. Paru ruskich po biurze się kręciło i inkaust wychliptało, sądząc, że to od ospy lekarstwo na spirytusie.
(Na te słowa Jan Sobieski rękaw podwija i dumnie żyły napina i szabla je próbuje naciąć). -Inkaustu jest pod dostatkiem. Bierz Babinicz i pisz to tego szubrawcy.
(Chór, tzn Skryba wstaje i przemawia do widowni gdy w tym czasie Sobieskiego medycy ze sceny na noszach znoszą)
-Problem w tym, że król Szwecji Karol X Gustaw, samych tytułów miał że cztery strony. Nim Babinicz je wypisał, przy czym kilka razy się myląc i zaczynając na nowej karcie, to Sobieski blady się zrobił i prawie zszedł z tego świata. Jakieś światełko zaczęły mu przed oczami latać. Trzeba było go do góry nogami u podwala uczepić by na cały memoriał krwi starczyło.
Po tym wszystkim dwa miesiące z łóżka nie wstawał i był po okolicznych znachorach wożony. Faktem jest, że Manifest zwany od tej pory Zambrowskim, pozwolił wojskom Koniecpolskiego do łask Jana Kazimierza wrócić i zmienić bieg wojny, którą pod nazwą Potopu Szwedzkiego jest nam znana.
Tak więc, nie wyimaginowana obrona Jasnej Góry, której nie było, a którą Sienkiewicz wyssał z palca. Lecz okładanie się po pysku w okolicach Zambrowa, na pograniczu Mazowsza i Podlasia, odmieniło los wojny. Tak ze zdrajców udało się Koniecpolskiemu i przyszłemu królowi Polski Janowi Sobieskiemu na bohaterów wyrosnąć i dumnie zwać się zbawcami Ojczyzny nazywać.
Dziś w szkołach o cudownej obronie Częstochowy dzieciaki uczymy, a o Zambrowskim Manifeście podręczniki milczą. Niechaj wżdy ludkowie znają, że my nie gęsi i swoje miejsce w historii też mamy.
Kurtyna... Aplauz
Jeśli lubicie starego Skrybę i chcecie swą sympatię jakoś tak wyrazić, to możecie mu postawić kawę na
lub
@obserwujący z góry dziękuję za każdą kawę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz