1 grudnia Napoleon dowiedział się, że do Brna dotarł Bernadotte i będzie mógł następnego dnia wziąć udział w bitwie.
Napoleon postanowił wieczorny, przed bitewny czas wykorzystać na poprawę morale swoich żołnierzy a także na rozmowę z nimi. Wobec tego w towarzystwie marszałka Berthiera chodził od ogniska do ogniska.
Jako, że panowała gęsta mgła, to przed Napoleonem szli strzelcy konni gwardii, którzy nieśli przygotowane na ten cel pochodnie. Gdy Cesarz zbliżał się do biwakujących żołnierzy, zobaczył, że wśród ognisk zaczęło się palić tysiące pochodni w rękach jego żołnierzy.
„ Tylko Ci co wiedzą, jak trudno jest zdobyć nieco słomy do spania w obozie, mogą docenić to poświęcenie ze strony ludzi, którzy palili własne posłania po to, żeby oświetlić drogę swojemu generałowi ” – miał powiedzieć jeden ze sztabowców Berthiera.
Jednocześnie żołnierze unosili okrzyki na cześć Napoleona, gdyż oprócz tego, że jutro będą walczyć pod swoim Cesarzem, to jednocześnie przypadała wtedy pierwsza rocznica jego koronacji.
Co ciekawe, ten swoisty „las pochodni” zobaczyli również Austriacy i uznali oni, że Francuzi palą swoje biwaki przed odwrotem.
Żołnierze mieli także przekomarzać się z Cesarzem, żartować razem z nim a także krzyczeć „ Niech żyje Cesarz! ”.
Nadszedł poniedziałek, 2 grudnia 1805 roku. Francuzi zajmują pozycje wyjściowe. Dzięki gęstej mgle udaje im się niepostrzeżenie ulokować większość swoich sił.
Po godzinie 6 Napoleon wezwał do siebie swoich marszałków. Byli to Murat, Bernadotte, Soult, Lannes, Berthier i Bessieres. Stawili się także dowódcy niektórzy dywizji a także generał Oudinot – przyszły marszałek Cesarstwa.
Stanowisko dowodzenia Napoleona znajdowało się na wzgórzu Zurań. Stąd Napoleon doskonale widział część przyszłego pola bitwy, przede wszystkich Wzgórza Prackie.
Plan był prosty. Napoleon celowo chciał osłabić prawą flankę by sprowokować tam atak przeciwnika, na którego wpadłby świeżo przybyły korpus Davouta.
Jednocześnie lewa flanka miała być broniona przez piechotę marszałka Lannes’a, którą by wspierał odwód kawaleryjski Murata. Kawaleria czekałaby na wzgórzu Santon, na którym przygotowano baterię złożoną z 18 dział.
W dalszym planie 3. Dywizja Piechoty generała Legranda miała utrzymać centrum w czasie ataku Austriaków, natomiast korpus Bernadotte miał wesprzeć decydujące francuskie uderzenie.
Ten atak miał poprowadzić marszałek Soult dywizjami dowodzonymi przez Saint-Hilaire i Vandamme’a. Miało to nastąpić, gdyby przeciwnik zaczął uchodzić ze Wzgórz Prackich.
W odwodzie oprócz wspomnianej kawalerii czekała także Gwardia Cesarska i grenadierzy Oudinota.
Widok współczesny na Wzgórza Prackie
O godzinie 7 Austriacy zaatakowali pozycje Legranda w Telnicach, o godzinie 8:30 pozycja ta a także Sokolnica została zdobyta. Sokolnice odzyskano już 15 minut później.
O godzinie 8 Rosjanie postanowili uderzyć na prawą flankę Francuzów, schodząc jednocześnie ze Wzgórz Prackich i w ten sposób odsłaniając centrum wojsk sojuszniczych.
Co ciekawe, gdy z Telnicy wystąpiono z prośbą o wsparcie, na pomoc jej wysłano 2. Dywizję dowodzoną przez Louisa Frianta, który uderzając na Rosjan odbił te wioskę. Francuzi Frianta mieli walczyć z ogromną zaciekłością, która spowodowała utratę połowy stanu osobowego dywizji (około 3200 ludzi).
Legrand bronił się od tego momentu w Sokolnicach przy pomocy dwóch pułków piechoty. Francuskie pozycje pod Sokolnicami uratował dopiero francuski pułk piechoty, który po rosyjskim szturmie na lokalny zamek i jego zdobyciu, został rzucony do pomocy.
Do godziny 11 do pozycji pod Sokolnicami dotarł korpus Davouta, który powoli wprowadzał swoje wojska do walki i w ten sposób jego 10 tysięcy żołnierzy trzymało 36 tysięcy żołnierzy przeciwnika.
O godzinie 9 Napoleon czekał na zejście wojsk wroga ze Wzgórz Prackich. Jako, że się niecierpliwił to zapytał Marszałka Soulta, ile zajmie mu dotarcie na szczyt płaskowyżu. Marszałek miał odpowiedzieć, że 20 minut. Napoleon powiedział, że dobrze, ale daje mu tylko 15 minut. Gdy upłynął wspomniany kwadrans Napoleon miał powiedzieć „ Zakończmy te wojnę uderzeniem gromu!”.
Do ataku miała ruszyć dywizja Saint-Hilaire’a. Jednocześnie dzięki słońcu rozproszona została mgła. To właśnie wtedy narodziło się „słońce Austerlitz” – symbol geniuszu i szczęścia Napoleona.
Soult wysłał swoich żołnierzy do ataku kiedy akurat jedna z kolumn wojsk rosyjskich schodziła ze Wzgórz Prackich. Ruchy te zauważył Kutuzow, który postanowił wysłać żołnierzy austriackich by zatkali lukę w szeregach jaka powstała.
Dywizja Saint-Hilaire’a zajęła wioskę Pratzen. Pomimo tego, że Dywizja ta poniosła ciężkie straty, postanowiono dokonać kolejnego ataku, by pokazać wrogowi, że Dywizja nadal trzyma się świetnie. Nawet niektórzy żołnierze, którzy rzucili się do ucieczki, na wieść o kolejnym ataku powróciło walczyć.
Po 11:30 dywizja ta dotarła na szczyt płaskowyżu. Następnie dołączył do niej marszałek Soult, który w ten sposób zapewnił wojsku przewagę liczebną. W tych walkach wyróżnił się 57. Pułk piechoty.
Kutuzow był przerażony obrotem spraw. Jego 12 tysięcy żołnierzy właśnie było niszczonych przez 24 tysiące Francuzów na Wzgórzach Prackich. Próbował ratować swoją sytuację wysyłając kolumnę rosyjskiej piechoty, jednak było już na to za późno.
O tej samej porze do ataku na Wzgórza Prackie ruszył .
O godzinie 11 Dywizja Vandamme’a szturmem zdobyła stanowisko dowodzenia Cara Aleksandra I na Wzgórzach Prackich. Przeciwko tej dywizji, Wielki Książe Konstanty posłał 30 tysięcy żołnierz Gwardii Cesarskiej, by powstrzymać postępy Francuzów.
Szeregi Francuzów się zawahały. Napoleon postanowił wysłać im na pomoc łącznie 7 szwadronów kawalerii dowodzonych przez Bessieres’a a także Rappa, Atak francuski się udał, Rosjanie byli stopniowo spychani ze Wzgórz Prackich.
Potem Rapp miał przynieść sztandary wroga, będąc też ranny. Przyprowadził też ze sobą jeńca rosyjskiego, jakim był książę Nikołaj Repnin-.
W północnej części pola bitwy, na lewej flance marszałkowie Lannes i Murat walczyli z wojskami generała Piotra Bagrationa, który ponosił ciężkie straty.
Około godziny 12 sytuacja wynik starcia był już prawie przesądzony. Wzgórza Prackie zostały zdobyte, na prawej flance Davout trzymał twardo obronę a na lewej flance również front był utrzymywany.
O godzinie 13 Napoleon przeniósł swoje stanowisko dowodzenia na Wzgórza Prackie, gdzie uprzednio stacjonował Car Aleksander. Stąd doskonale widział dolinę Złotego Potoku. Wtedy też opracował plan rozgromienia wojsk sprzymierzonych.
Napoleon rozkazał wysłać dywizje Saint-Hailaire’a i Vandamme’a na tyły Rosjan walczących o Sokolnice, natomiast Davout dostał rozkaz generalnego szturmu na swojej flance pomiędzy Sokolnicami i Telnicami, pomimo tego, że wciąż miał 3-krotnie mniejsze siły od przeciwnika.
Cesarz wysłał także na południe w kierunku sił walczących z Davoutem Soulta, Oudinota i Gwardię Cesarską w celu okrążenia sił rosyjskich Buxhowdena.
Kawaleria Davouta została rzucono natomiast na wieś Aujza, która znajdowała się pomiędzy Wzgórzami Prackimi a Stawem Żatczańskim.
Napoleon postanowił dowodzić ostatnią fazą bitwy ze szczytu wieży kaplicy Św. Antoniego. Oddziały Buxhowdena zostały podzielone na dwie części i rzuciły się do ucieczki. Uciekały między innymi przez zamarznięte stawy rybne. Bonaparte kazał otworzyć ogień artyleryjski w kierunku zamarzniętych stawów, żeby skruszyć lód.
Tutaj też narodził się mit, powtórzony niestety przez film Ridleya Scotta. Faktycznie zamarznięte stawy zostały „rozmrożone” przy pomocy artylerii, jednak nie znaleziono większej ilości ciał/szkieletów w tym miejscu a nie jak było na filmie, że rzekomo setki albo i tysiące Rosjan tam miało utonąć.
Uciekające wojska koalicyjne były notorycznie ścigane przez francuską kawalerię a także ostrzeliwane przez artylerie ze Wzgórz Prackich.
W Sokolnicach Francuzi oprócz rozgromienia sił koalicyjnych, które zamknęły się w lokalnym zamku, mieli także wziąć tysiące jeńców. Krzyczeli przy tym „ La Victoire est a nous ” co tłumaczymy jako „ Zwycięstwo jest nasze ”.
Po bitwie Napoleon pisał do swojej armii:
„ Żołnierze Wielkiej Armii! Nawet w tej godzinie, zanim ten wielki dzień przeminie i zaginie w oceanie wieczności, wasz Cesarz musi się do was zwrócić i powiedzieć, jak bardzo jest zadowolony z zachowania tych, którzy mieli szczęście walczyć w tej pamiętnej bitwie. Żołnierze! Jesteście najwspanialszymi wojownikami świata. Wspomnienie tego dnia i waszych czynów nigdy nie przeminie! Za tysiące wieków, dopóki będą opisywane dzieje wszechświata, będzie się mówić, że armia rosyjska licząca 76 tysięcy ludzi, najęta za pieniądze Anglii, została przez was zniszczona na równinie pod Ołomuńcem ”.
Francuskie straty w całej bitwie miały wynieść około 8-9 tysięcy żołnierzy, z czego śmierć poniosło mniej niż 1300.
Straty wojsk austriacko-rosyjskich miały wynosić około 16 tysięcy zabitych i rannych a także blisko 20 tysięcy wziętych do niewoli. Ponadto koalicjanci stracili 186 armat, 45 sztandarów i kilkaset wozów z amunicją.
Trzeba przyznać, że w wojsku francuskim w czasie tej bitwy zapanował prawdziwy esprit de corps. Szczególnie w momencie ponownego ataku Dywizji Saint-Hilaire’a
Już dwa dni po bitwie Cesarz Austriacki poprosił o pokój. Ponadto Napoleon zagwarantował każdej wdowie żołnierza poległego w tej bitwie rentę w wysokości 200 franków rocznie.
Teraz przejdźmy do kwestii udziału Polaków w tej bitwie. Członkowie naszego narodu walczyli po każdej stronie w tej batalii. Wśród wojsk koalicyjnych walczyli między innymi Gabriel Rzyszczewski (po powstaniu XW wstąpił do jego armii) a także Ignacy Przybyszewski.
Po stronie francuskiej walczyli między innymi Berek Joselewicz (żyd z urodzenia, Polak z kultury i wychowania), Jan Paweł Jerzmanowski, Franciszek Paszkowski, Antoni Darewski a także wielu innych.
Na obrazie Berek Joselewicz pędzla Juliusza Kossaka.
Zachęcam do wspierania mojej działalności poprzez serwis buycoffe! Ponadto zachęcam do lajkowania, podawania dalej i dodawania zakładek tego postu. Niech żyje Cesarz!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz