Artur Trunkhardt był , który zaangażował się w walkę o Śląska. Otrzymał za to Virtuti Militari, bo - pisano - "sprawy naszej broni z zapałem, jakiego nie powstydziłby się rodowity Polak." Później jednak trafił przed sąd za zniesławienie... Hitlera.
Zapraszam na .
Wszystko za znieważanie… Adolfa Hitlera.
W sumie uzbierał prawie dwa lata. Tyle, że na szczęście w zawieszeniu. Stał się przy tym znany. I znów musiał chodzić z bronią, bo na jego życie zaczęli dybać hitlerowscy bojówkarze.
– Dlatego redaktor Trunkhardt chodził z pistoletem brauning 9 mm, na noszenie którego zezwolenie otrzymał od rybnickiego starosty. W ostatnich tygodniach przed wybuchem drugiej wojny światowej niektórzy rybniccy Niemcy szydzili z Trunkhardta, że pierwszy będzie uciekał z Rybnika. Dlatego 1 września 1939 roku Artur chciał pozostać w mieście i dopiero po godzi nie 8.00, gdy Niemcy byli już w Rybniku, udał się w kierunku Żor. Tam na krótko zatrzymał się u sióstr zakonnych, potem udał się do Radlina, by następnie na całą okupację ukryć się u rodziny Lisoniów w Krzyżkowicach koło Pszowa – pisał Marek Szołtysek w „Gazecie Rybnickiej”.
Wcześniej, kiedy stosunki na linii Polska-Niemcy zaostrzyły się, miano go ułaskawić. Ale nie zdążono.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz