Moje uwagi nt. tzw. ingerowania przez Elona Muska w wewnętrzne sprawy suwerennych państw.
W wewnętrzne sprawy państw ingerowano z zewnątrz od zawsze. Co ciekawe, nawet państwa najpotężniejsze nie są wolne od takich ingerencji. Np. Chiny ingerują w wewnętrzne sprawy USA, osłabiając to państwo i jego społeczeństwo dostawami śmiertelnego narkotyku (fentanylu), co samo w sobie jest skopiowaniem pomysłu z eksportem opium do Chin przez Brytyjczyków (co jednak miało cele handlowe, a nie polityczne). W wewnętrzne sprawy USA ingeruje także Izrael, za pomocą potężnych grup nacisku. Z kolei w wewnętrzne sprawy Izraela ingeruje Rosja, posługując się tzw. rosyjskimi Żydami (czyli Rosjanami po prostu). Rosja ingeruje także w wewnętrzne sprawy Niemiec, mając tam fantastyczną sieć agentury wpływu, której „zasługą” jest przebudowanie mentalności społeczeństwa, które doprowadziło do likwidacji energetyki jądrowej. Niemcy z kolei ingerują w wewnętrzne sprawy wszystkich państw Europy (nawet we Francji, którą próbują zainfekować duchem antyatomowym, by utrącić konkurenta z tańszą energią), a próbują swoich sił także w USA, że o Ameryce Południowej litościwie zmilczę.
Chyba tylko Chiny są autentycznie wolne od zewnętrznych ingerencji, zapobieganiu którym poświęcają ogromne wysiłki.
Polska wie wszystko o takich ingerencjach, przy czym 98% naszych historycznych doświadczeń z nimi dotyczy mieszania się w nasze sprawy, gdyż od XVII wieku zasadniczo nie mieszamy się w sprawy innych, nie mając ku temu sił (zwłaszcza tak zwanych dawniej sił moralnych, czyli genu agresywności). To obce ingerencje doprowadziły do upadku Rzeczpospolitej w XVIII wieku, a także do rządu obecnej ekipy. Przykłady można mnożyć.
W tej chwili w wewnętrzne sprawy Polski ingerują chyba wszyscy ważniejsi gracze światowi, najbardziej Niemcy, potem Rosja, USA, Chin i inni.
Nowością narodzoną w ostatnim pokoleniu jest ingerowanie w wewnętrzne sprawy państw nie tylko przez inne państwa, ale też przez szczególnie wpływowych miliarderów (Soros, Gates) realizujących swoje fiksacje ideologiczne, interesy prywatne albo jedno i drugie naraz.
Do tej ostatniej grupy należy zaliczyć Elona Muska, ale…
Musimy zrozumieć jedno. Musk nie kupił Tłitera za miliardy, żeby kultywować wolność słowa. Nie poparł Trumpa, bo odpowiada mu jego program. Musk jest inteligentniejszy niż inni miliarderzy (czego dowodem, że jest od nich bogatszy). Nie ma żadnych sentymentów. Walczy o swoje interesy, a jakie one są, możemy tylko domniemywać. Musk twierdzi, że na zakupie Tłitera stracił, że dokłada do interesu. Ale dzięki temu zakupowi umożliwił Trumpowi wygranie wyborów, dzięki czemu jego (Muska) potęga wzrosła niepomiernie (gigantyczny skok wartości akcji jego spółek następnego dnia po wyborach - dużo większy niż cena Tłitera) i nadal rośnie, z dnia na dzień.
Czy to dla Polski dobrze czy źle?
Polski bez ingerencji z zewnątrz nie doczekamy w najbliższym czasie. Niektóre z tych ingerencji są dla nas bardziej szkodliwe (Niemcy i Rosja – z definicji), inne mniej. Na przykład ingerencje amerykańskie, które miałyby zwalczać u nas ingerencje Niemiec i Rosji nie byłyby chyba takie złe. Ingerencje Sorosa były są i będą dla nas zupełnie zgubne.
A gdzie w tym wszystkim Musk? Wywindował Trumpa, właśnie próbuje obalić premiera UK, w Niemczech popiera AfD. Jeszcze się w nasze sprawy nie zaczął mieszać, ale zacznie. Co zrobi? Kogo poprze? Kogo zaatakuje? Będzie działał sam, czy przez pośredników. Czy jeżeli zacznie walić w Tuska, to powinniśmy się cieszyć, czy jednak nie za bardzo?
Nie wiem, ale zalecam ostrożność. Jakie są długofalowe interesy USA – wiemy, więc z grubsza wiemy, czego się normalnie należałoby po republikańskiej administracji spodziewać. Ale długofalowych interesów Muska nie znamy. Wiadomo, że nieraz miział się z Rosją, także w trakcie obecnej wojny. Popieranie AfD też nie powinno nas cieszyć.
Nie wykluczam jednak, że z ingerencjami Muska może nam być do pewnego momentu po drodze. W końcu atakuje on szaleństwo migracyjne i niszczącą nas polityczną poprawność.
Ale zawsze pamiętajmy, że on ma swoje interesy, a my swoje. Jeżeli mamy zawrzeć sojusz taktyczny, to po rozważeniu za i przeciw – może to być nienajgorszy pomysł na jakiś czas. Ale nigdy nie wpadajmy w zachwyt, nie stawajmy się bezmyślnymi fanami człowieka, który jest śmiertelnie poważnym, ostrym graczem. Wszyscy mocni tego świata budują swoje mocarstwa na ludzkiej naiwności, ale to Musk jest w tym mistrzem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz