Zatem hołd pruski, choć w 1525 r. był triumfem, może dziś przypominać, że krótkoterminowy sukces nie zawsze prowadzi do długoterminowego bezpieczeństwa.
Jutro obchodzić będziemy 500. rocznicę traktatu krakowskiego, którego konsekwencją był 10 kwietnia 1525 r. - hołd pruski.
Hołd pruski, mimo całej swej ceremonii i blasku, może być dla nas dzisiaj przestrogą przed iluzją zwycięstwa, które nie zabezpiecza przyszłości. Choć Polska jawiła się wówczas jako potęga, a Albrecht Hohenzollern padał na kolana przed Zygmuntem Starym, to w rzeczywistości decyzja o uczynieniu z Prus świeckiego, dziedzicznego lenna - zamiast ich inkorporacji - była ustępstwem o długofalowych konsekwencjach.
Dlatego po latach hołd jest różnie oceniany przez historyków, często krytycznie jako zmarnowana szansa na inkorporację Prus. Niezależnie od tego kontekstu to wydarzenie może nam przypominać i o potędze państwa Jagiellonów, jak i być przestrogą nawet dla współczesnych.
Dzisiejsza lekcja może być więc taka: dyplomacja i polityczny pragmatyzm muszą iść w parze z dalekowzrocznością. Brak konsekwencji i zbyt wielka wiara w trwałość sojuszy czy lojalność sojuszników może się zemścić. Kilka pokoleń później potomkowie Albrechta stworzyli Prusy Królewskie, które odegrały kluczową rolę w rozbiorach Polski.
Zatem hołd pruski, choć w 1525 r. był triumfem, może dziś przypominać, że krótkoterminowy sukces nie zawsze prowadzi do długoterminowego bezpieczeństwa.
Niezależnie od perspektywy polski parlament nie uznał roku 2025 rokiem hołdu pruskiego, który poprzedzało złamanie potęgi krzyżackiej - największego wroga średniowiecznej Polski.
Na Rynku w Krakowie nie będzie rekonstrukcji hołdu, ale czytając nasz tekst (w komentarzu) będziecie mogli poczuć się jak świadkowie wydarzeń z 1525 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz