Mam za mało danych i nie potrafię dochodzić kto konkretnie komu za co płaci. Natomiast nie ulega dla mnie kwestii, że ta cała działalność opozycyjna jest za pieniądze dla pieniędzy. Ponieważ skutki tej działalności są znikome, bo cały czas nie udaje się tego rządu obalić, to trzeba to zrobić trochę inaczej
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Rafał Brzeski, specjalista w dziedzinie wojny informacyjnej.
wPolityce.pl: Opozycja porównuje od dwóch lat rządy PiS do wydarzeń związanych z 13 grudnia 1981 r. Jacek Rostowski stwierdził nawet, że „to, co dzieje się w Polsce jest w pewnym sensie bardziej dramatyczne niż wprowadzenie stanu wojennego”. Czemu takie porównania mają służyć?
Dr Rafał Brzeski: To są wykwity słowne, ekwilibrystyka pojęciowa, zakłamanie obliczone na emocjonalną reakcję ludzi, którzy nie mają pojęcia czym był stan wojenny i go nie przeżyli. Jest to robienie generalnego zamętu i eskalowanie emocji. Wszystko jedno czy na ulicy, w Sejmie czy gdziekolwiek indziej. To nic innego, jak radykalizowanie niezrównoważonych ludzi, podatnych na takie sterowanie i posiadających bardzo niewielką wiedzę. Takie osoby wezmą później spray i pójdą coś napisać albo zachlapać farbą wejście do biura poselskiego PiS. Do tego to się do sprowadza, bo poza sianiem zamętu nie ma tutaj żadnej taktyki.
Schetyna zapowiedział wzrost eskalacji emocji na ulicy, które przekładają się na coraz częstsze ataki posłów PiS. Mówi Pan o sianiu zamętu, ale na czym dokładnie polega ten mechanizm?
Mechanizm jest dziecinnie prosty: Jak ktoś płaci, to się robi. Nie oszukujmy się, to nie jest opozycja filantropijna. To jest opozycja za pieniądze. Przecież to, co się dzieje w tej chwili w naszym kraju wpisane jest w szersze scenariusze. Polska w tym formacie, w jakim jest obecnie, jest niesłychanie niewygodna bardzo potężnym siłom politycznym, biznesowym i kryminalnym w Europie. Mam za mało danych i nie potrafię dochodzić kto konkretnie komu za co płaci. Natomiast nie ulega dla mnie kwestii, że ta cała działalność opozycyjna jest za pieniądze dla pieniędzy. Ponieważ skutki tej działalności są znikome, bo cały czas nie udaje się tego rządu obalić, to trzeba to zrobić trochę inaczej.
w Jaki sposób?
Internet daje olbrzymie możliwości różnym ludziom, którzy w innym przypadku mieliby te możliwości niesłychanie ograniczone. Niech pan weźmie takich pyskaczy z totalnej opozycji, którym zresztą media robią reklamę, którzy gdzieś coś będą wrzeszczeć i będzie to multiplikowane przez internet i kolportowane. Możliwość sterowania emocjami jest w tej chwili olbrzymia, bo zakres oddziaływania mediów elektrotechnicznych jest znacznie większy dzisiaj niż był w stanie wojennym. A te media kształtują emocje. Informacje uciekają, a te zostają. Ich odbiorca często nawet nie wie kto, co powiedział, ale jest klimat. I jeżeli te emocje będzie się pokazywało, to będzie ich eskalacja. Podanie w mediach bezrefleksyjnej informacji, że zdewastowano biuro posła x z PiS nie budzi emocji. Natomiast pokazanie, jak to zostało zrobione budzi już emocje, ponadto uczy innych jak to można zrobić. Tu jest kwestia dziennikarzy, którzy będą odpowiedzialni za to, co przekazują. Jeżeli doprowadzi się w przestrzenni medialnej do podziału na media, które będą relacjonowały na zimno, z opanowaniem i takie, które będą tworzyły klimat emocjonalny w oparciu o sensację, to wtedy odbiorcom będzie trudniej rozeznać kto jest bardziej wiarygodny, a kto mniej.
Premier Morawiecki zaapelował w expose do opozycji, by spierała się z rządem, ale nie prowadziła z nim wojny. Wyraził również nadzieję na tworzenie dobrych relacji z zagranicą. Jaki scenariusz jest tutaj realny?
Trzeba podkreślić, że roszada z zamianą premiera bez zmiany rządu, to był majstersztyk. Natychmiast zrujnowała i obaliła ona mnóstwo scenariuszy w kraju i za granicą. Należy przypomnieć tutaj wypowiedź pełniącego obowiązku ministra spraw zagranicznych Sigmara Gabriela, lidera SPD, który przemawiał 5 grudnia podczas konferencji poświęconej polityce międzynarodowej, zorganizowanej w Berlinie przez Fundację Körbera. Orzekł wówczas, że globalna dominacja USA powoli przechodzi do historii, zatem Niemcy muszą przestać być krajem, który przestrzega ograniczeń narzuconych mu od czasów II wojny światowej i coraz odważniej działać w polityce międzynarodowej. Niemcy marzą o tym, by ich pozycja w Europie była dominująca, by „wypchnęli stąd Stany Zjednoczone”. Taka koncepcja jest i wiąże się to wszystko z Polską. Bo to Polska w tej chwili ma pewnego rodzaju specjalny status w polityce amerykańskiej. Do Polski można odnieść także narzekania na sankcje uderzające w Nord Stream 2, bo to jest powiązane z polsko-amerykańskim kontraktem na skroplony gaz. Niebezpieczne dla Polski są też sugestie Gabriela, żeby Niemcy kształtowały wspólną politykę europejską wobec Rosji. To jest dla mnie świadectwo, że naciski z Europy będą i one nie zmaleją w żadnym przypadku. Każda pałka będzie dobra, a opozycja będzie starowana tak, żeby działała od wewnątrz.
Totalna opozycja jest wykorzystywana przez Niemcy, by osłabić- wspomniany przez Pana - status w polityce amerykańskiej?
Dokładnie tak. Przecież opozycja już dawno by uwiędła. Powtarzam ona nie działa pro publico bono, nie działa nawet ideologiczne. Dorobiła jedynie totalną ideologię do swoich działań taktycznych. Wskazówki, co mają robić, płyną moim zdaniem z zagranicy. To zagranica steruje opozycją.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz