Stało się to 12 mar
Tego dnia łucznicy konni (tak zwana jazda tatarska, wołoska i kozacka) Stefana Czarnieckiego, pod Jarosławiem rozbili kilkuset rajtarów szwedzkich[1], po czym zaatakowali i zdobyli szwedzki tabor, kładąc trupem 50 – 60 żołnierzy „nie licząc taborowej czeladzi”. Zrobili to niemal pod bokiem króla Karola X Gustawa, na dodatek rabując jego zastawę stołową. Jak pisał ówczesny husarz, a późniejszy dziejopis, Wespazjan Kochowski:
„Stało się to 12 marca i przyprawiło Szwedów w obozie o takie przerażenie, że przez cały dzień nikt się nie znalazł, kto by się odważył wyprawić na zwiady za rzekę.”[2]
Opracowujący to starcie Andrzej Borcz podkreśla ówczesny respekt Szwedów przed taktyką tatarską, którą Polacy zastosowali w tym starciu[3]. Niespodziewany atak z wielu stron (z wykorzystaniem łuków, które większą szybkostrzelnością i zasięgiem dominowały nad pistoletami) oraz szybki odskok w razie porażki, były kanonami tatarskiej sztuki walki. Tej sztuki, którą Polacy w trakcie wojny zaadoptowali do swoich potrzeb, a która znana jest dzisiaj pod nazwą wojny szarpanej.
Szwedzi mieli jeszcze jeden powód by obawiać się tatarskich wojowników – złe traktowanie w razie dostania się do ich niewoli. Dlatego pod Jarosławiem Polacy upozorowali atak ordyńców, wysyłając przodem 4 chorągwie polskich Tatarów, każąc pozostałym wznosić tatarski okrzyk bojowy „Hałła”.
Radosław Sikora
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz