Bez wypraw krzyżowych trudno sobie wyobrazić historię średniowiecza. Ale tak jest tylko w Europie. Ci, którzy odparli religijną inwazję, niemal natychmiast o niej zapomnieli. Przez pół tysiąclecia w języku arabskim nie było nawet słowa na określenie krucjat.
Wojna z niewiernymi, którzy zaatakowali Bliski Wschód, by „uwolnić” (bądź raczej podbić) Jerozolimę przez stulecia nie budziła żadnego zainteresowania wśród muzułmanów. Wyprawy krzyżowe z lat 1096-1270 uważano za nieistotny epizod w burzliwych dziejach islamu. Drobny fragment historii militarnej, łatwo ginący w gąszczu innych konfliktów i kampanii.
Bernard Lewis, autor książki Muzułmański Bliski Wschód tłumaczy, że dla muzułmanów to nie najazdy krzyżowców, ale mongolskich hord stanowiły zawsze temat numer jeden. Sytuacja zmieniła się dopiero w XIX wieku, przy okazji… nowych krucjat.
Nie mieli nawet takiego słowa
W 1830 roku Francuzi zaczęli kolonizować Algierię. Zarówno francuscy historycy, jak i politycy z dumą rozgłaszali, że prowadzą kolejne wojny krzyżowe. Już nie w celu krzewienia chrześcijaństwa, lecz nowoczesnej cywilizacji.
Wcześniej w języku arabskim nie istniało nawet słowo na określenie krucjat. Teraz propaganda zachodnich mocarstw zaczęła skłaniać Arabów i Turków do spojrzenia w odległą, średniowieczną przeszłość.
Pomiędzy 1865 i 1870 rokiem na Bliskim Wschodzie wydano pierwsze przekłady francuskich książek poświęconych krucjatom. Przetłumaczyli je syryjscy chrześcijanie, ale publikacje szybko trafiły także w ręce wyznawców islamu.
Przeczytaj też: Wszyscy żyjemy według stylu obrzezania. Ale dawniej obowiązywały też zupełnie inne systemy
Jak pisze Piotr Solecki w książce Saladyn i Krucjaty, to wtedy pojawiły się arabskie określenia: al-hurub as-salibijja (wojny krzyżowe) oraz as-salib (wojny krzyża).
Pierwsze muzułmańskie spojrzenie na „wojnę krzyża”
Dopiero w 1899 roku (czyli zaledwie 120 lat temu!) ukazała się pierwsza muzułmańska książka poświęcona krucjatom: Al-Achbar as-sanijja fi al-hurub as-salibijja autorstwa egipskiego historyka Sajjida Alego al-Haririego. Czyli: „Wspaniałe relacje z wojen krzyżowych”.
Jak przypomina profesor Edward Peters z Uniwersytetu Pensylwanii, w tym samym roku wydano jeszcze jedną turecką książkę, a właściwie pamflet krytykujący krzyżowców za ich chciwość i barbarzyństwo.
Wprawdzie z kilkusetletnim opóźnieniem, ale lawina ruszyła. Muzułmanie przypomnieli sobie o krucjatach i zaczęli używać ich jako potężnego argumentu przeciwko cywilizacji europejskiej, a przede wszystkim zaborczym imperiom, wtykającym nos w sprawy Bliskiego Wschodu.
Co Izrael „przypomina kształtem”?
Ta tendencja przybrała jeszcze na sile po drugiej wojnie światowej, gdy nad Jordanem powstało nowe państwo – Izrael. Piotr Solecki komentuje: „nie da się ukryć, że obecny kształt terytorium Izraela przypomina Królestwo Jerozolimskie”. Tym samym zaś – może też przypominać komentatorom i historykom o czasach wypraw krzyżowych.
Wniosek ten potwierdza Abd al-Latif Hamza, cytowany w książce Carole Hillenbrand pt. The Crusades. Islamic Perspective: „Walka z Syjonistami na nowo obudziła w naszych sercach pamięć krucjat”. Czy jednak aby na pewno obudziła? Raczej stworzyła. Bo nie tak dawno nikt w świecie muzułmańskim nie wiedział co to krucjaty. I nikogo to nie obchodziło.
Bibliografia
- Carole Hillenbrand pt. The Crusades. Islamic Perspective, Routledge 2000.
- Bernard Lewis, Muzułmański Bliski Wschód, Marabut 2003.
- Edward Peters, Have Muslims in the Middle East Really Remembered the Pain of the Crusades for a Thousand Years?, „HNN”, 2003.
- Piotr Solecki, Saladyn i krucjaty, Replika, 2011.
Ilustracja tytułowa: Przybycie do Palestyny. Miniatura z XIV wieku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz