"Donald Trump powiedział Polakom to, co chcieli usłyszeć i uzyskał to, co Amerykanie chcieli uzyskać. Niestety, podczas tej wizyty natrętnie nasuwały się dwa skojarzenia z polską polityką okresu międzywojennego, kiedy to cała Europa śmiała się, że wystarczy powiedzieć ministrowi Beckowi, jak wspaniałą ma sylwetkę, a Śmigłemu-Rydzowi, jak wielkim jest wodzem – by zaprowadzili Polskę tam, gdzie oczekiwały mocarstwa.. Cel wizyty Trumpa w Polsce był prosty: drogo sprzedać to, co mamy tanio z innych źródeł i czego nie potrzebujemy. Był to więc przykład ostrego komiwojażerstwa i został zrealizowany niczym w podręczniku akwizycji. Tak, jak sprzedawca, chcąc nam wepchnąć kolejny cudowny odkurzacz, nie może się nachwalić, jak mądre dzieci, jak piękne mieszkanie i jacy jesteśmy wspaniali – tak Trump odrobił lekcje z historii Polski, mając w kieszeni listę konkretnych oczekiwań, sprowadzających się do słów: ENERGETYCZNA DOMINACJA.. Stare systemy rakietowe, które nie uchronią nas nawet przed rzuconym w górę pomidorem, węgiel (chociaż mamy własny, a Prawo i Sprawiedliwość, łamiąc własne obietnice wyborcze, już zapowiada zamykanie kolejnych kopalń), wreszcie wyjątkowo drogi amerykański gaz, sprowadzany do Polski pod wiecznie tym samym, z gruntu idiotycznym hasłem „dywersyfikacji źródeł” i „niezależności energetycznej” – to wymierne efekty wizyty amerykańskiego dworu..Załatwione, co macie kupić – zapłacicie, nie ma o czym więcej gadać. Tymczasem poza rachunkami do zapłacenia – konkretów niemal nie było. Żadnej treści nie tchnięto nawet w rzucone hasło „Trójmorza”, które już swym fikcyjnym rozmachem zdążyło niektórych w Polsce tak podniecić.. Amerykański hegemon nadal uważa się za władcę całego świata i nie widzi powodów, by dodatkowo dzielić swoje dominium. Z gestów politycznych w tej sytuacji istotnym faktycznie było jedynie pominięcie Petra Poroszenki wśród gości warszawskiego spędu.." Konrad Rękas
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz