3 maja 1946 roku w Krakowie doszło do tragicznych w skutkach zamieszek między studentami Akademii Górniczo Hutniczej, a milicją.
Studenci AGH, którzy za zgodą rektora uczelni chcąc uczcić święto 3 maja wyruszyli spod jej gmachu w stronę Kościoła Mariackiego.
Na rogu ul. Jagiellońskiej i Szewskiej (nr 1 na ilustracji) kilku agentów UB po cywilnemu wezwało maszerujących do przerwania nielegalnej manifestacji. Grozili nawet studentom bronią. Dwaj studenci Lech Kobyliński (prezes SSAG) oraz Antoni Kleczkowski w celu wyjaśnienie tego zamieszania zgodzili się na trójstronną wizytę u rektora. Jednak zamiast do rektora trafili do aresztu UB przy Pl. Inwalidów.
Nie mogący doczekać się na swoich kolegów studenci postanowili kontynuować marsz bez nich. Do uczestników uroczystości spontanicznie dołączali się zwykli mieszkańcy Krakowa. Po pewnym czasie marsz doszedł pod Kościół Mariacki, gdzie odbyła się msza święta.
Po jej zakończeniu postanowiono zgodnie z założeniami okrążyć Rynek, by ul. Św. Anny wrócić pod gmach AGH. Jednak na rogu ul. Wiślnej i Św. Anny pod siedzibą PPR doszło do eskalacji konfliktu. Padło kilka przypadkowych strzałów, lecz nikt nie został ranny ani zabity. Demonstranci zaczęli wykrzykiwać różne „antypaństwowe” okrzyki np. „Precz z Bierutem”, czy „Precz z okupacją sowiecką”.
Dla partii to było już zbyt wiele. Do stłumienia protestu użyto m.in. samochód pancerny ustawiony na plantach w okolicy ul. Szewskiej i kawalerię Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Byli zabici i ranni. Nazajutrz zszokowani masakrą Krakowianie składali kwiaty i znicze w miejscach śmierci protestujących.
Boguś
Źródło: Historia. org
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz