03.05.1660 r.
W Oliwie zawarto pokój pomiędzy Polską a Szwecją, na mocy którego król Jan II Kazimierz Waza zrzekł się praw do tronu szwedzkiego, a Polska zatrzymała część Inflant. Pokój oliwski, razem z podpisanym w 1659 roku pokojem pirenejskim między Francją a Hiszpanią, ustalił zasadnicze ramy porządku politycznego Europy 2. połowy XVII wieku.
Gdy Polacy, za radą Jana Zamoyskiego, wybrali w 1587 r. na tron Zygmunta III Wazę ze Szwecji, po kądzieli Jagiellona, nie zdawali sobie sprawy, jaki los gotują Rzeczpospolitej. Zygmunt III nie zamierzał rezygnować z korony szwedzkiej, mimo że de facto przeszła w ręce jego stryja Karola Sudermańskiego. Królami szwedzkimi tytułowali się też synowie Zygmunta, Władysław IV i Jan II Kazimierz. Tym samym Polska stworzyła Szwedom świetny pretekst do wojen, podczas których wyrosły wielkie talenty Gustawa II Adolfa i Karola II Gustawa.
Za czasów Batorego Szwecję jeszcze lekceważono: milionowy ubogi kraj miał się równać z 10-milionową bogatą Rzeczpospolitą? Ale po sukcesach Gustawa Adolfa podczas wojny trzydziestoletniej Bałtyk stawał się jeziorem szwedzkim. Siłę rażenia skoncentrowanego ognia muszkietów i lekkiej artylerii („skórzanych dział”) Gustawa Adolfa odczuli boleśnie Polacy w latach 20. XVII w. Tylko geniusz dowódczy hetmana Stanisława Koniecpolskiego i zaangażowanie sił szwedzkich w wojnę trzydziestoletnią w Europie uchroniły nas przed przykrymi konsekwencjami potęgi militarnej Szwecji.
Do czasu. W 1655 r. podczas wojen z Kozakami i Moskwą na Polskę spadł osławiony potop armii Karola X Gustawa. Wybitny historyk Władysław Konopczyński: „Karol Gustaw napadł na nas nie dlatego, że Jan Kazimierz marzył o koronie ojcowskiej, lecz dlatego, ponieważ miał wojsko spragnione łupu, skarb pusty, ambicję niepomierną. Napadł nie dlatego, żeśmy byli niebezpieczni, ale dlatego, ponieważ uważał nas za słabych i już bezpowrotnie upadłych...”. Karol X Gustaw: „Nie mamy wprawdzie złota, ale zdobędziemy je żelazem, którego nie poskąpiła nam natura” (zwierzając się posłowi francuskiemu Antoine’owi de Lumbrčs).
Czas był dla Szwedów wygodny; Chmielnicki oderwał Ukrainę, poddając ją w 1654 r. Moskwie, w tymże roku Rosjanie z Kozakami zajęli i wymordowali Wilno, a do napaści na osłabioną Rzeczpospolitą namawiał w Sztokholmie skazany na banicję polski podkanclerzy Hieronim Radziejowski.
Przez pięć lat Rzeczpospolita męczyła się z najbardziej wyniszczającym najazdem w jej dotychczasowych dziejach. Przeżyła zajęcie Warszawy, Krakowa i Wilna, ucieczkę króla Jana Kazimierza, przejście hetmana litewskiego Janusza Radziwiłła na stronę Karola Gustawa, próbę rozbioru na mocy traktatu w Radnot i zerwanie zależności lennej Prus Książęcych od Polski. Przetrwała wszystko i zemściła się, łupiąc i paląc Siedmiogród Rakoczego (Jerzy Lubomirski) oraz puszczając z dymem Pomorze szwedzkie za zniszczenia polskie (Stefan Czarnecki). Jednakże Rzeczpospolita była nadal zagrożona: Moskwa po zawarciu 20-letniego rozejmu ze Szwecją zajęła w grudniu 1659 r. Grodno i pchnęła na Warszawę 12 tys. jazdy, grożąc stolicy spaleniem.
Zgoda niemożliwa?
Rzeczpospolita i Szwecja były jednak wyczerpane prawie pięcioletnią wojną, angażującą inne mocarstwa, zgodziły się więc przyjąć pośrednictwo francuskie w zawarciu pokoju. Miejscem rokowań był klasztor w Oliwie.
Delegaci szwedzcy, na czele z kanclerzem Bengtem Gabrielssonem Oxenstierną i Magnusem Gabrielem De la Gardie, przemknęli przez Gdańsk w karecie de Lumbrčsa i 4 stycznia 1660 r. „stanęli w Sopotach, rozkosznej wiosce pełnej willi mieszczan gdańskich”. Polacy, na czele z wojewodą poznańskim Janem Leszczyńskim, dojeżdżali do Oliwy ze wsi Striess (obecnie Strzyża, dzielnica Gdańska). Francuski mediator przybywał na obrady z Gdańska. Realizował on politykę kardynała Julesa Mazarin, który dążył do umniejszenia roli Domu Austriackiego (Habsburgów) m.in. poprzez popieranie Szwecji.
Polacy żądali: dla Jana II Kazimierza królestwa Szwecji, zwrotu Estonii i całych Inflant oraz wynagrodzenia szkód, w tym zwrotu ogromnej dokumentacji archiwalnej. W ferworze przygotowań strona polska zapomniała o postulacie zwrotu zrabowanych przez Szwedów dzieł sztuki. Z kolei posłowie szwedzcy żądali od Polaków „wzajemnego zapomnienia”, powszechnej amnestii dla tych, którzy stanęli po stronie Karola X Gustawa, zrzeczenia się przez polskiego króla pretensji i tytułów do Szwecji i Finlandii oraz oddania całych Inflant. Rozległe żądania wysunęli też wobec cesarza austriackiego, elektora Fryderyka Wilhelma i księcia kurlandzkiego.
Historyk Ludwik Kubala: „Każda [strona] wołała na przeciwnika: oddaj, coś zabrał, nagródź szkody, zapewnij bezpieczeństwo. (...) Zdawało się, że zgoda jest niemożliwa”. Szczególnie ostro Polacy zareagowali na sprawę wolności religijnej w Rzeczpospolitej: „nie chcemy, aby Szwedzi byli apostołami w naszym królestwie” – żachnął się kanclerz Prażmowski. Sprawy tytułów królewskich, przynależności Inflant, Kurlandii, Elbląga, Malborka, Pomorza Szczecińskiego, Bremy, Danii i Norwegii, wolności wyznania w Inflantach, sprawa koalicji antymoskiewskiej – wszystko to były punkty krytyczne, co rusz grożące zerwaniem obrad. W tle niezmordowana królowa Ludwika Maria Gonzaga usiłowała przekupić senatorów, by ich namówić do przyszłej kandydatury francuskiego księcia d’Enghien na króla polskiego, co usiłowali torpedować posłowie cesarza.
Tymczasem 22 lutego 1660 r. zmarł w Sztokholmie 38-letni Karol X Gustaw. Na łożu śmierci nakazał jak najszybciej zawrzeć pokój. Wojska carskie zajęły już nie tylko Inflanty, ale i niemal całą Litwę, po której szalały oddziały kniazia Iwana Chowańskiego. Na Ukrainie Kozacy szykowali się do połączenia z siłami carskimi. Dla Rzeczpospolitej sytuacja była nadal krytyczna i nic dziwnego, że 1 marca Polacy gotowi byli odstąpić od praw do królestwa szwedzkiego w zamian za zachowanie tej części Inflant, którą Rzeczpospolita przed wojną posiadała, pozostawiając natomiast sprawy Pomorza Zachodniego swemu losowi.
Szwedzi jednak nadal żądali całych Inflant. Nie chcieli też do obrad dopuścić posłów króla Danii ani uwolnić z więzienia księcia kurlandzkiego. Spory dotyczyły również granicy na Dźwinie – o odzyskaniu Rygi przez Polskę nie było nawet mowy, podobnie jak o dożywotniej tytulaturze Jana Kazimierza. Gdy Lumbrčs 31 marca przedstawił „bezczelne żądania” szwedzkie, Polacy „porwawszy się od stołu... odpowiedzieli mu krótko, że szkoda dalszej pracy i że wracają do Gdańska. Król gniewem poruszony kazał swoim gotować się do drogi do domu”. Królowa „rozjątrzona” na Lumbrčsa powiedziała mu ponadto, żeby do Polski już nie wracał, gdyż tam go nienawidzą.
Lumbrčs zrobił wszystko, by wznowić układy, co nastąpiło w Oliwie 2 kwietnia. Niekiedy spory o „punkta” ugody trwały „od 9 rano do 10 wieczór bez ustanku, bez jadła napoju i odpoczynku” – czytamy w niemieckiej relacji z obrad 24 kwietnia. Niemieccy „sprzymierzeni nie okazują skłonności do pokoju, ale są zmuszeni przez Polaków, którzy pokoju pragną” – pisał de Lumbrčs 23 kwietnia. Dlatego też sprawy polskie, czyli sześć najważniejszych punktów ze Szwecją, zostały ustalone najwcześniej, bo już 16 kwietnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz