Ciąg dalszy tekstu zamieszczonego w dniu wczorajszym. Czytanie warto zacząć od pierwszego fragmentu, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś.
——————
Wokół "świątecznego zawieszenia broni" narosło wiele legend i mitów. Jednym z nich jest często opisywana sytuacja, jakoby jeszcze tego samego dnia, w którym odbył się sławny mecz pod Armentieres. Do brytyjskiego okopu przyszedł niemiecki oficer z wiadomością, że wieczorem dowództwo jego armii planuje ostrzał artyleryjski angielskich pozycji. Zaproponował Brytyjskiemu oficerowi, by ten wraz ze swoimi żołnierzami schronił się po niemieckiej stronie. Co ten również uczynił, ratując życie własne i swoich żołnierzy. Brak jest jednak jakichkolwiek bliższych i dokładniejszych informacji na ten temat, a sam przekaz wydaje się mocno przesadzony. Legenda powstała raczej na podstawie innego wydarzenia, które miało miejsce już po zakończeniu rozejmu. Henry Wiliamson autor wspomnień oraz opracowań przyrodniczych opisał sytuację z 31 grudnia 1914 roku. Pewien, jak go nazwał autor wspomnień, "Sympatyczny Saksończyk" ostrzegł oddział, w którym służył, iż Niemcy będą musieli wznowić ostrzał w noc sylwestrową. Powodem miała być inspekcja oficerów sztabowych pułku. Zapewnił, iż żołnierze będą starali się strzelać ponad pozycjami Anglików, jednak poprosił, aby ci pozostali za osłoną umocnień.
Ale jak właściwie zakończył się ów dziwny rozejm? Otóż na większości frontu przerwa w walkach trwała tak jak ustalono w nieoficjalnych rozmowach na ziemi niczyjej między oficerami. Czyli do ranka drugiego dnia świąt, to jest do 26 grudnia o godzinie 8:30. Oficer medyczny Królewskich Fizylierów Walijskich, J.C. Dunn opisuje moment wznowienia walk w następujący sposób:
" O 8.30 oddałem trzy strzały w powietrze, wywiesiłem flagę z napisem "Wesołych Świąt" i wdrapałem się na parapet okopu. Po niemieckiej stronie wywieszono transparent "Dziękujemy" i na parapecie ukazał się ich kapitan. Ukłoniliśmy się obaj, zasalutowaliśmy i każdy zszedł do swego okopu. Niemiecki kapitan dwukrotnie wystrzelił w powietrze i wojna rozgorzała na nowo."
W wielu miejscach "cisza frontowa" przeciągała się kilka dni, a nawet tygodni. Jeden ze szkockich oddziałów powrócił do walki dopiero 3 stycznia. Dowództwa naczelne walczących, wymusiło zakończenie rozejmu, wysłaniem snajperów, którzy zaczęli strzelać do żołnierzy wroga próbujących wychodzić z okopów. Niemcy, by zapobiec demoralizacji w swoich szeregach, wymienili całe odcinki frontu na świeże oddziały z Prus. Według danych szacunkowych w okresie grudnia, w brataniu się z wrogiem wzięło udział około 100 tysięcy żołnierzy angielskich i niemieckich. Ostatni świadek tych wydarzeń zmarł 21 listopada 2005 roku w wieku 109 lat. Był nim żołnierz 3 Szkockiego Batalionu "Czarna Straż", Alfred Anderson. W jego pamięci najbardziej wyryła się wszechobecna cisza i spokój. W prywatnej rozmowie ze znajomym miał powiedzieć:
"Było bardzo zimno i spokojnie. Mogłem słyszeć głosy, które niosło nocne powietrze. Słyszałem totalną ciszę, to było bardzo dziwne."
Murdoch M. Wood, inny świadek wydarzeń na froncie zachodnim, w 1930 roku przed parlamentem brytyjskim złożył zadziwiające wyjaśnienie. Według niego sam fakt tego co zrobili, wpłynął na walczących w tak znacznym stopniu, że jeśli by to od nich zależało, to na froncie Wielkiej Wojny nie padłby już żaden strzał.
Nie wszyscy jednak byli zadowoleni z takiego obrotu sprawy. Naturalnie generalicja angielska, jak i niemiecka, uznała takie działania jako zdradę. Dowódca Brytyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego marszałek polny John French zabronił bratania się z wrogiem pod groźbą kary śmierci, a wcześniej wspomniany już gen. Horace Smith-Dorrien zapowiedział konsekwencje, dla uczestników rozejmu grudniowego. Mimo wszystko nikogo nie spotkała za to żadna kara. Jednak byli i zwykli żołnierze, którzy patrzyli nieprzychylnie na postępowanie swoich kolegów. Pewien porucznik z 2 batalionu Gwardii Szkockiej, wykorzystał przerwę w walkach, by dobrze przyjrzeć się niemieckim umocnieniom, a następnie złożył raport w dowództwie. Heinrich Laugauer, goniec sztabu 16 Bawarskiego Pułku Piechoty, wspomina rozmowę ze swoim kolegą Adolfem Hitlerem. Hitler nie był w owym czasie na pierwszej linii i nie brał udziału we wspólnym świętowaniu. Jednak wyraził swoją niechęć do takich zachowań, mówiąc:
"O czymś takim, w czasie wojny nie powinno się nawet rozmawiać."
Charles de Gaulle, wtedy porucznik, 7 grudnia 1914 roku, pisał w liście do swojej matki:
"Rzeczą godną pożałowania jest założenie, iż jeśli ja nie będę nękał mojego wroga, to i on nie będzie nękał mnie."
Inny uczestnik walk, brytyjski kapitan Billy Congreve pisał w pamiętniku:
"Wydaliśmy surowe rozkazy, aby nie pozwolić na jakiekolwiek próby rozejmu, gdyż słyszeliśmy pogłoski, że Niemcy będą próbowali zawieszenia broni. I przyszli do nas śpiewając. Więc otworzyliśmy szybki ogień w ich kierunku, gdyż tylko na taki rozejm zasługiwali."
W następnych latach Wielkiej Wojny nie doszło już do podobnych sytuacji. Wynikało, to częściowo z faktu użycia przez Niemców gazów bojowych, co w oczach prostych żołnierzy czyniło z nich potwory. Do tego, wyciągając wnioski ze zdarzeń grudnia 1914, dowództwa wszystkich armii planowały na okres świąt wzmożone ostrzały artyleryjskie i bombardowania. Dochodziły również srogie kary za wszelkie przejawy empatii wobec wroga. Ian Colquhoun dowódca Szkockiej Gwardii został postawiony przed sąd wojenny za to, że zimą 1915 roku zgodził się na kilkudziesięciominutową przerwę w ostrzale, by pochować poległych żołnierzy.
Jednak pamiętnego grudnia 1914 roku 2/3 frontu zachodniego zastygło w milczeniu. Przez tych kilka dni, nad strachem i nienawiścią górowało człowieczeństwo, wbrew rozkazom i propagandzie. Żołnierze, którzy tak naprawdę nie byli by wrogami, gdyby kto inny za nich o tym nie zadecydował, zdobyli się na życzliwość i ciepłe gesty. W błocie i mrozie, pomiędzy szczurami i krzykiem konających, zdarzył się ich osobisty cud. I tak jak Wielka Wojna, określana jest mianem najokrutniejszej i najkrwawszej w historii, tak podobny akt człowieczeństwa nie zdarzył się nigdy więcej na taką skalę.
*Na fotografii:
1.Wycinek brytyjskiej gazety, wspominający o "rozejmie bożonarodzeniowym" jako o sporadycznych przypadkach przerwania walk.
2. Żołnierze Ententy ścinają choinkę. Grudzień 1914rok.
3. Pamiątkowe zdjęcie ze spotkania niemieckich i angielskich oficerów na ziemi niczyjej, w grudniu 1914 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz