25 grudnia 1944 roku w okolicach Podkamienia na Wołyniu sotnia OUN -B dokonała serii napadów, w których życie straciło 20 Polaków. Żeby jednak być sprawiedliwym warto przy tej okazji wspomnieć o bohaterskiej postawie częsci ludności ukraińskiej, która udzielała Polakom pomocy. Wśród nich byli Oksana Hawryluk, która zdobywała, a następnie przekazywała Polakom informacje o planowanych akcjach banderowców, szewc Jan Kwasiuk, Iwan Łomikowski (obaj straceni przez swoich rodaków) i Ukrainiec o nazwisku Protaziuk, o którym tak w swojej relacji wspominał Edward Gross, u którego jego ojciec Ryszard znajdował schronienie: " Tato przebywał w tym czasie u sąsiada, Ukraińca Prokaziuka. Usłyszał strzały i postanowił pobiec do domu, jednak ukraińscy gospodarze kazali mu pozostać i się ukryć. Do mieszkania wpadli trzej napastnicy, zażądali konia z wozem i odjechali na rabunek. Mniej więcej za pół godziny po odejściu banderowców do chałupy Prokaziuka przyszła córka Jana Wernera, Antonina Niedźwiedzka. – Wiem, że to dla was niebezpieczne – powiedziała na wstępie – ale tato jest ranny i przyszłam was prosić, żebyście zawieźli tatę do Podkamienia do lekarza. […] Ukrainiec jechał do Podkamienia z duszą na ramieniu, bo zdawał sobie sprawę, co go czeka, gdyby banderowcy się dowiedzieli, że wiezie rannego Polaka do lekarza, ale nie odmówił. […] Tę noc Ryszard spędził jeszcze u Ukraińca Prokaziuka i rano za namową matki poszedł do Podkamienia do klasztoru. Jego matka i siostra zostały natomiast w Czernicy. Nie spały jednak we własnym domu, tylko ukrywały się u ukraińskich znajomych w Ponikwie”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz