A gdy trafił w bochenek chleba to go wyśmiewano, strzelać broniono, aż do następnej uroczystości. O co chodzi? Zaraz do tego wrócimy.
Przysłowie - strzela jak Kurp, to nic innego jak wyrazić uznanie dla czyichś umiejętności strzeleckich.
Obok bartnictwa to właśnie łowiectwo było jednym z najważniejszych męskich zajęć mieszkańców Puszczy Zielonej. Już od najmłodszych lat wprawiano się w tej umiejętności. Sześciolatkowie zapoznawali się z obsługą strzelby a ośmiolatkowie powinni już całkiem nieźle trafiać do celu.
Polowano rodzinnie, a ci najlepsi otrzymywali nagrody. Często na starych rycinach można dostrzec Kurpia z zatkniętą za pas siekierką. Mógł ją nosić dopiero ten, który na nią zasłużył. I tutaj wracamy do pierwszego akapitu niniejszego wpisu.
Dziesięcioletni chłopcy musieli publicznie popisywać się swoimi umiejętnościami przed grupą najwytrawniejszych strzelców. Na wysokim rusztowaniu wieszano bochenek chleba a nad nim tarczę z guzikiem. Jeśli chłopak trafił w tarczę lub w guzik otrzymywał siekierkę lub nożyk. Jeśli w bochenek chleba..., ale to już wiecie.
Czasem (i tutaj przypominają się przeróżne rytuały inicjacyjne) pozostawiano chłopaka w lesie a zawiniątko z jedzeniem zawieszano na wysokiej gałęzi. Zjeść mógł dopiero wtedy gdy udało mu się je zestrzelić.
Po więcej na temat dawnego życia Kurpiów Puszczy Zielonej zapraszam do prac wielkiego badacza ich kultury Adama Chętnika.
tytułowe zdjęcie: Pasowanie na myśliwych Kurpików. Widowisko folklorystyczne w Myszyńcu Zawodziu. fot. Adam Bakuła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz