Tak. U nas w domu tak jest. Pięknie jest to opisane u Glogera - jak po powrocie do domu gospodarz gromnicą “rysuje” krzyż na belce u powały. Przy czym u nas kiedyś spowodował ten sądzą z dymu rysowany krzyżyk fantastyczną reakcję szoku u pewnego scenarzysty związanego z TVN, który patrzył na mnie jak na dziwoląga, co pielęgnuje “zabobony”. Pół godziny później opowiadał, jak on - buddysta — pielęgnuje obyczaje żony (Japonki) i chodzi po klatce schodowej sypiąc ryż dla duchów domowego ogniska. I tak to każdy może mieć swoje tradycje, ale ja kocham te polskie, tradycyjne, związane z wiarą przodków i pielęgnowane przed wiekami. Jest w tych zwyczajach coś niebywale pięknego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz