ORP " Groźny" 351

ORP " Groźny" 351
Był moim domem przez kilka lat.

piątek, 28 marca 2025

Chcą coraz mniej pracować i mieć coraz mniej obowiązków

 

"Zatrudnia 350 lekarzy, z czego ponad 200 na kontraktach. Tych z zarobkami powyżej 100 tys. zł ma 13, w tym zarobki jednego sięgają prawie 200 tys. zł, ale to lekarz, który zgodził się pracować w szpitalu w mieście A. na wyłączność. Trójka lekarzy zarabia miesięcznie od 80 do 100 tys. zł. W przedziale od 50 do 80 tys. zł zarabia 36 lekarzy. Zarobki między 40 a 50 tys. zł ma 31. Pozostali – czyli ponad 100 osób – zarabiają na kontraktach poniżej 40 tys. zł. Spośród 140 lekarzy, którzy mają umowy o pracę, dwie trzecie to rezydenci, a więc młodzi lekarze w trakcie specjalizacji, którym pensje ustala i opłaca Ministerstwo Zdrowia. Spośród pozostałych lekarzy na etacie siedmiu zarabia między 50 a 80 tys. zł miesięcznie, dwóch od 40 do 50 tys. zł i 18 od 30 do 40 tys. zł. Szpital zatrudnia też ponad 500 pielęgniarek. Kontrakt ma co piąta. Cztery pielęgniarki zarabiają od 25 do 30 tys. zł miesięcznie. Kolejne cztery mają zarobki na poziomie 20-25 tys. zł. Kilkanaście zarabia od 15 do 20 tys. zł na miesiąc. – Będę musiał polepszyć warunki pracy na kontraktach dla pielęgniarek, bo one są bardziej skłonne brać dodatkowe dyżury. Pielęgniarki na etacie pracują 168 godzin i nie chcą więcej, bo połowa z nich po pracy w naszym szpitalu idzie jeszcze dorobić na kontrakcie gdzie indziej – przyznaje dyrektor. Cztery pielęgniarki na etacie zarabiają 25-30 tys. zł na miesiąc, a 14 pielęgniarek między 20 a 25 tys. zł. Kolejnych 128 pielęgniarek na etacie ma pensje w wysokości od 15 do 20 tys. zł na miesiąc. Między 10 a 15 tys. zł zarabia 325 pielęgniarek. – Jeśli chodzi o wysokość zarobków, to sam jestem w dopiero w czwartej setce pracowników szpitala – dodaje na koniec dyrektor. Podkreśla, że mimo tak wysokich stawek wydatki na wynagrodzenia w jego szpitalu nie przekraczają 60 proc. przychodów z NFZ. Za zeszły rok miał 60 mln zł zysku, z czego odprowadził podatek dochodowy, bo szpital działa jako spółka. – Proszę pani, apetyt personelu medycznego jest nieograniczony. Chcą coraz mniej pracować i mieć coraz mniej obowiązków. A jeśli mają mieć jakieś nowe obowiązki, to chcą mieć za to dodatkowo zapłacone. Ustaliłem sobie stawkę godzinową dla zabiegowców na poziomie 200, 300 zł. Ale oni chcą jeszcze 5 proc. od tego, co szpitalowi za dany zabieg płaci NFZ. To jest szaleństwo. Mamy 100 mld zł więcej w systemie i niemal cała ta kwota poszła na pensje. Mamy chaos. Odpowiadam, że nie mamy chaosu. Mamy przecież ustawę, która reguluje podwyżki. Według dyrektora właśnie ustawa rujnuje system. Bo jeśli zgodnie z ustawą zasadnicze wynagrodzenie pielęgniarki ze stopniem magistra i specjalizacją wyniesie minimum 10,6 tys. zł, to trzeba jeszcze do tego doliczyć 30 proc. dodatków, takich jak wysługa lat, premie itp., które wynikają z układów zbiorowych podpisywanych w czasach, kiedy pensje w szpitalach były niskie. Pensja pielęgniarki sięgnie więc w lipcu 15 tys. zł. Dyrektor: – Tak w ogóle to najlepiej u mnie zarabiają lekarze w poradni. Średnie wynagrodzenie godzinowe lekarza przyjmującego w poradni przyszpitalnej to 600 zł na godzinę. Dlaczego pani o tym mówię? Dlatego, że w lipcu oni przyjdą po kolejną podwyżkę. I to mi się w głowie nie mieści. Powinniśmy zlikwidować ileś tam szpitali, żeby nie było takiego deficytu na rynku, wtedy nie będzie też takich żądań." (...) "Faktury od lekarzy na kwotę przekraczającą 100 tys. zł są tu rzadkością. Zdarzają się tylko wtedy, kiedy ktoś jedzie na urlop i inny lekarz więcej za niego pracuje. Ordynatorzy na kontraktach zarabiają od 50 do 70 tys. zł. Ordynatorzy na etatach mają o połowę mniej. Najwyższą stawkę za godzinę mają anestezjolodzy – 250 zł. Wystawiają faktury na 40-60 tys. zł miesięcznie. – Sytuacja finansowa NFZ jest zła, więc na pewno podwyżki stawek za leczenie, jakie oferuje mój szpital, nie starczą na podwyżki wynagrodzeń pracowników na etatach, o ludziach na kontraktach już nie wspominając – mówi dyrektor szpitala w B. Co do tego, że „kontraktowcy" też przyjdą, nie ma jednak złudzeń: – Byli już w styczniu. Powiedziałem, ze nie dam, bo są przecież pewne granice. Więc teraz czekają do lipca. Przede wszystkim lekarze specjaliści chcą więcej za porady w przychodni. Ja się trzymam tego, że oddaję im 50 proc. stawki, jaką płaci mi NFZ, ale oni chcą 60 proc. Wiem, że coraz więcej dyrektorów zgadza się tyle płacić, więc mogę być przyparty do muru."
Zdjęcie

Brak komentarzy: