Oddział, pod dowództwem oficera o nazwisku Worthoff, wyłapał wszystkie dzieci i załadował je na ciężarówki.
Padał śnieg, było zimno.
Najmłodsze, dwu-, trzylatki były bose, ubrane już w koszule nocne.
Podczas załadunku dwaj opiekunowie - Zanwel Szapiro i Szmul Wolman częstowali dzieci cukierkami, żeby je uspokoić.
Do końca towarzyszyły im dyrektorka ochronki Chana Kupelberg, gospodyni ochronki Anna Taubenfeld i i pani Rechtman (imię nieznane).
W mordzie oprócz Niemców udział brali ukraińscy wachmani, którzy na początku mordowali najmłodsze dzieci.
Po trwającej około godzinę egzekucji, w pobliże dołów przyprowadzono starsze dzieci i ich dwie opiekunki, które również rozstrzelano.
Prawdopodobnie mord przeżyło jedno dziecko, 12-letnia dziewczynka o imieniu Donia, ukryło się i udało się jej uciec.
Wróciła następnego dnia zszokowana i obdarta do getta i opowiedziała Judenratowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz